Skip to content
DOLNOŚLĄSKI KOMENTARZ GRZYBOWY
Po górskiej kulminacji i alarmie grzybowym. Na nizinach cisza w letnim, gorąco-suchym uścisku.
Kończy się pierwszy tydzień września 2024 roku, który termicznie przypomina lipiec lub sierpień czyli pełnię lata. Wrześniowe upały i blokada wyżowa na tyle skutecznie przesuszyły ściółkę w lasach nizinnych, że deszcze z połowy sierpnia nie wystarczyły do zainicjowania przez grzybnię masowego klucia owocników. Pojedyncze grzyby, jakie są znajdowane na niżu to tylko nieliczne wypryski w ciut lepszych warunkach, pozwalających właśnie na takie punktowe owocnikowanie. W skali brutto lasy są puste i na razie nie ma mowy o poważniejszych ruchach grzybotwórczych w najbliższym czasie.
Trudno się dziwić tej sytuacji, bowiem jak spojrzymy na mapę zagrożenia pożarowego w lasach (według stanu na 05.09.2024 r. – godz. 13:00) to dominuje na niej czerwony kolor, wskazujący na trzeci najwyższy stopień zagrożenia. A to oznacza, że wilgotność leśnej ściółki spadła poniżej 10%.
Jedynym wyjątkiem na bezgrzybnej powierzchni województwa są tereny górskie Dolnego Śląska, przez który przetacza się obfity wysyp grzybów, głównie prawdziwków i borowików usiatkowanych. Potencjał do klucia owocników pomału spada. To widać w koszach grzybiarzy, gdzie młodych grzybów jest coraz mniej, za to coraz więcej średnich i dużych. Do tego pogarsza się ich jakość (stare, robaczywe, itp). Niemniej przez kilka najbliższych dni, grzybiarze górscy na pewno będą prezentować przyzwoite zbiory. Być może w górach jest to najlepszy grzybowo czas w tegorocznym sezonie.
Przed nami jeszcze kilka upalnych dni, czyli z temperaturami dochodzącymi lub przekraczającymi 30 stopni C w cieniu. Pierwsze prognozy pogody na przyszły tydzień wskazują, że wreszcie mogą pojawić się jakieś opady deszczu. Najwięcej na zachodzie i południu (9-10 września), następnie w centrum i na wschodzie (10-11 września) oraz ponownie na zachodzie (12-13 września). Tajemnicą pozostają ich sumy, modele w tym zakresie są mocno rozchwiane i żonglują tymi sumami w każdej nowej odsłonie. Tak więc wiadomo tylko tyle, że coś ma popadać.
I teraz, w zależności od sumy tych opadów, będzie zależał dalszy rozwój sytuacji grzybowej na Dolnym Śląsku. Przyjmując pesymistyczny wariant, czyli opady mizerne na poziomie kilku milimetrów, o grzybach we wrześniu będziemy mogli zapomnieć. Natomiast gdyby opady były w ilościach wystarczających dla grzybów (tj. od 30/40 mm lub więcej, najlepiej na poziomie co najmniej 60-80 mm na m²), to na ich efekt w leśnej ściółce, będzie trzeba poczekać około 2-3 tygodni, tj. na przełom września/października. Z grzybowego punktu widzenia, pogodowe wydarzenia przyszłego tygodnia dadzą nam odpowiedź, czy we wrześniu pojawi się szansa na początek jesiennego wysypu grzybów w dolnośląskich lasach.
Cała ta sytuacja pogodowa skłania mnie do sformułowania tezy, że prawdopodobnie wszystko co ma być najlepsze w tegorocznym, jesiennym sezonie grzybowym na nizinnej części Dolnego Śląska, rozegra się w październiku. Jeżeli w przyszłym tygodniu przejdą solidne opady deszczu to początek jesiennych grzybobrań może wypaść na przełomie września/października. Należy jeszcze dodać, że tak silnie wygrzana ściółka ma bardzo duży potencjał grzybowy. Gdyby została podlana hektolitrami deszczu, a temperatury nie popadną w skrajności (liczne przymrozki) to może być wspaniale.
W tym tygodniu Marek Snowarski z portalu www.grzyby.pl ( gdzie na grzyby – mapa ), nie opublikował nowego komentarza, gdyż na razie sytuacja w lasach pozostaje bez zmian i obowiązuje przewodnie hasło “przestój”. Tradycyjne zachęcam do zamieszczania na Jego portalu informacji o sytuacji w lesie. Nawet, jeśli lasy są puste, to też jest cenna informacja dla ogółu.
JAKIE PROGNOZY I PERSPEKTYWY?
1) Przez tereny podgórskie i górskie Dolnego Śląska przetoczyła się kulminacja drugiego letniego wysypu grzybów, która okazała się najintensywniejsza w tym roku. Szczególnie obfite grzybobrania notowano w okolicach Jeleniej Góry. W najbliższych dniach mamy szansę na udane grzybobrania na tych terenach, jednak należy pamiętać, że młodych grzybów będzie ubywać na rzecz grzybów większych i starszych, z których część nie będzie się nadawała do zbioru (zbyt stare, robaczywe, itp.).
2) Lasy nizinne pogrążyły się w suszy i gorącu, dlatego obecnie nie mamy na ich terenach jakiejkolwiek szansy na znalezienie większej ilości grzybów. Pojedyncze owocniki można spotkać (głównie koźlarzy, borowików, siedzuni sosnowych i czubajek kani). Należy też zachować szczególną ostrożność podczas leśnych wycieczek z uwagi na ekstremalne zagrożenie pożarowe.
3) A więc mamy drugi wrzesień z rzędu, kiedy wyjątkowo pechowa i niekorzystna sytuacja baryczna, nie pozwala na terminowe ukształtowanie się wysypu w dolnośląskich lasach (poza terenami górskimi). Zatem czekamy na rozwój sytuacji, ustąpienie blokady wyżowej, wyparcie gorących mas powietrza i orzeźwiające fronty atmosferyczne z obfitymi opadami.
Darz Grzyb!
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.Akceptuję Odrzucić Więcej Polityka prywatności & Cookies
Chciałbym, aby taka kończąca się słoneczna pogoda była cały czas, bez przerw 🙂 Zbliżające się opady niekoniecznie mile powitam 😉 Gdyby deszcz tylko padał w nocy, byłoby ok 🙂 No niemniej plusem będzie ożywienie grzybni.
“Chciałbym, aby taka kończąca się słoneczna pogoda była cały czas, bez przerw” – gdybym miał moc sprawczą, zapewniłbym Ci w miejscu Twojego zamieszkania 30 stopni od teraz do końca marca bez kropli deszczu. Po co się stresować, że w nocy padało i w dzień można buty zmoczyć. 😉 A tak na poważnie to na szczęście nie ta strefa klimatyczna. 😉
Pozdrawiam!
No wiesz, strefy klimatyczne się zmieniają 😉
Zgadza się, ale nawet pomimo obecnego tempa zmian klimatycznych, nie grozi nam lato w miesiącach październik-marzec. I bardzo dobrze. 😉
Niedobrze, niedobrze 😉 Ale któż wie z tym tempem, przyspiesza 🙂 Wiem, że uwielbiasz listopad. Dla mnie właśnie dobiega końca lepsza połowa roku, a potem podwójna jesień – brrr…, bo zim już nie ma na nizinach.
1) Co do tempa zmian klimatycznych – na szczęście Polska leży w miejscu, gdzie zawsze będziemy smagani mniej lub więcej spływami mroźnego powietrza z północy. 😉
2) “Dla mnie właśnie dobiega końca lepsza połowa roku, a potem podwójna jesień – brrr…, bo zim już nie ma na nizinach.” – no to jak nie ma zimy, to nie takie brrr… 😉 Poza tym mamy jesienne mgły, stratusy i półmrok, jakże cudowny w lesie. No ale to klimaty dla “nawiedzonych” koneserów. ;-))))