Aktualności Grzyby Las Perły dendroflory

Poza Buczynami.

Poza Buczynami.

W tym wpisie wracam do wyprawy w Bory Dolnośląskie z 7. lutego. Z kolegą Łukaszem przeszliśmy przez oba rezerwaty, tj. “Buczynę Szprotawską” i “Buczynę Piotrowicka”, a następnie obraliśmy kierunek na południe. Są to mocno zróżnicowane tereny, dosyć dalekie od postrzegania Borów jako niekończącej się, sosnowo-piaszczystej przestrzeni.

Początkowe wydzielenia to nadal świat buków, ale widoczną osobliwością w bukowym lesie były skupiska młodych jodełek. Coraz częściej pojawiają się również dęby, sosny i świerki. Pomimo, że są to już lasy gospodarcze, miejscami można odnieść wrażenie, że nadal przemierzamy przez jeden z rezerwatów.

Oddaliliśmy się już dosyć daleko od granicy “Buczyny Piotrowickiej”. W trawie wypatrzyliśmy martwy, zbutwiały pień ze stanowiskiem grzybów, natomiast w głębi kniei, urokliwie wiły się konary starego leśnego dębu oblepione mchami.

Dotarliśmy do oczka wodnego, które oglądałem ostatnio w maju 2022 roku, kiedy to zachwycił mnie niesamowitym koncertem żabiej orkiestry. Teraz panowała przy nim nastrojowa cisza, przerywana lekkim szumem wiatru ocierającego się o wyschnięte łodygi roślin i liście drzew.

Miejsce to jest dosyć ukryte, z dala od ludzkich domostw. Zachwyca nie tylko swoim klimatem, ale i czystością (brak śmieci, butelek, puszek, itp.). Estetyka odbioru całości jest bardzo pozytywna.

Niedaleko rośnie młoda dębina. W pochmurnej lutowej scenerii, pogrążyła się w szorstkich barwach rudości i brązu. Postanowiliśmy trochę pobuszować w pobliżu cieku wodnego, który dopływa do oczka, ale przepływa przez lasy.

Tereny te są dosyć dzikie, miejscami gęsto porośnięte różnymi roślinami i drzewami. Gdzieś po drodze zrobiłem zdjęcia porostom przytwierdzonym do złamanej gałęzi.

W sezonie wegetacyjnym, zapewne panuje tutaj niezły gąszcz. To bardzo dobra kryjówka dla kopytnych mieszkańców Borów Dolnośląskich. Przecisnęliśmy się między starymi świerkami i młodymi jodłami.

Wyszliśmy na tereny, które znacznie częściej kojarzą się z Borami Dolnośląskimi. Lasy sosnowe, piaszczyste drogi porośnięte trawami i wrzosami. Tylko borowików brak.

Od razu wróciły wspomnienia z czarującej grzybowo jesieni 2024 na tych terenach, kiedy to borowiki szlachetne rosły razem, kapelusz w kapelusz z borowikami sosnowymi.

Czy w tym sezonie, lasy ponownie obdarzą grzybiarzy tak silnym akcentem borowikowym? Z reguły nie trafiają się dwa razy pod rząd tak obfite wysypy, jednak wszystko zależy od warunków i grzybni, która pilnuje tajemnicy swoich owocników w ciemnościach pod ściółką.

Dosyć szybko przeszliśmy przez reprezentatywne hektary dolnośląsko-borowej krainy i ponownie weszliśmy w bardziej dzikie tereny, które przecina kolejny ciek wodny. Na pewnym odcinku imituje górskie lasy świerkowe i takie też odnieśliśmy wrażenie. To znaczy, że idziemy gdzieś po górskim lesie.

Na mapie oznaczono go jako “Czerwony Rów”, chyba z uwagi na kolor wody, ale to jest tylko moje skojarzenie nazwy z barwą wody. Nie wiem, czy taka interpretacja ma odzwierciedlenie w rzeczywistości.

Woda płynęła wartko i uwalniała niezbyt przyjemny zapach, przypominający ten z kanalizacji. Im dalej szliśmy wzdłuż “Czerwonego Rowu”, tym bardziej teren stawał się grząski, aż pojawiły się coraz liczniejsze skupiska/rozlewiska wody. Nie było innej rady, należało oddalić się od wody.

Weszliśmy na kolejne dosyć gęste i hipnotyzujące swoją dzikością tereny. W kilku miejscach spotkaliśmy owocniki purchawki chropowatej, przesuszone i “zmumifikowane”. Wyrosły jeszcze podczas jesieni, być może pod koniec listopada i dzięki sprzyjającym im warunkom, “zakonserwowały” się do tej pory.

Nawet nie spostrzegliśmy się jak minęło południe. Pomału zaczęliśmy obierać kierunek powrotny, jednak postanowiliśmy wrócić zupełnie innym szlakiem, ocierając się po drodze o krawędzie Przysiółka Leszna Dolnego o nazwie Kopanie.

Przez znaczną część drogi powrotnej, ponownie towarzyszyły nam klimaty mniej kojarzone z Borami Dolnośląskimi. Jesteśmy zachwyceni kalejdoskopem różnorodności tej części lasów.

Pochmurna aura panowała od początku naszej wyprawy, teraz chmury zaczęły się rozrywać, Słońce podświetliło krainę zimowej szarości, choć trzeba przyznać, że i takie barwy czynią z niej miód na ludzką duszę i oczy.

Zbliżała się tzw. “złota godzina” dla fotografów. Las nabrał mistycznej poświaty, każdy kadr wyglądał jak obraz namalowany przez artystę, którego rzemiosło zostało całkowicie natchnione lasem.

Bory ukazywały swoją cudną różnorodność. Płynnie przechodziliśmy przez świat buków, dębów, brzóz, świerków i sosen. Zrobiło się przepięknie, przytulnie i absolutnie kultowo.

Zauroczyła mnie również zarośnięta i mocno “zdziczała” droga. Od razu miałem wrażenie, że ludzie o niej zapomnieli i bardzo dobrze. Szczypta dzikości, a dla nas tony leśnej radości.

Przy drodze las umościł przepiękne górki mchów o łagodnych stokach i miękkiej konsystencji. Kiedy przyjrzeliśmy się krajobrazowi dookoła nich, to okazało się, że mchy na dobre postanowiły tu pomalować las.

Oblepiły pnie wielu drzew i od razu przeobraziły go w baśniową krainę, pełną tajemnic, ciekawostek, zapraszającą włóczęgów do swojego czarującego świata.

Wiele z tych miejsc jest bardzo trudna do przejścia w sezonie wegetacyjnym. Kilka razy widzieliśmy zwierzęta czmychające pośród leśnych gęstwin.

Kolejna leśna droga, dużo mniej zdziczała w porównaniu do poprzedniej. Obecnie zasypana “łzami” jesieni czyli opadłymi liśćmi.

Jeszcze jeden pięknie pomalowany mchami buk i żółta “galareta” na martwym konarze brzozy. Kto wie co to za grzyb?

Spotkaliśmy również coraz rzadszą osobliwość w lasach – sosnę ze śladami żywicowania. Zrobiło się już na tyle późno i coraz ciemniej, że trzeba było szykować aparaty fotograficzne do zasłużonego odpoczynku. W pobliżu Przysiółka Kopanie, udało się nam utrwalić na zdjęciach pomnikowe drzewo.

 Pomnikowy dąb szypułkowy

To stosunkowo młody pomnik przyrody, bowiem powołany w 2011 roku na mocy uchwały Nr VII/51/2011 Rady Miejskiej w Szprotawie z dnia 31 marca 2011 r. w sprawie ustanowienia pomników przyrody.

Dąb rośnie wewnątrz lasu, ok. 30 m. od mało uczęszczanej drogi leśnej, na skraju uprawy. Dla mniej wprawionych poszukiwaczy pomnikowych drzew, może sprawiać nieco kłopotów w odnalezieniu, ale posługując się mapą GDOŚ, nie powinno być większych problemów z jego znalezieniem.

Według danych zawartych w CRFOP ( Dąb_szypułkowy_374cm ), obwód pnia drzewa na poziomie pierśnicy wynosi 374 cm, wysokość 26 metrów. Dąb oznaczono stosowną tabliczką. Jego stany: techniczny i zdrowotny są dobre.

To były ostatnie chwile fotografowania Borów podczas naszej wyprawy. Później zrobiło się już bardzo ciemno i w leśnych ciemnościach wracaliśmy z powrotem do samochodu. Czy to już koniec wpisów z lutowej wyprawy w Bory? Jeszcze nie. ;)) Pozostał jeden wpis, który będzie dotyczył pięknego i zapomnianego dębu.

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.