Aktualności Grzyby Las

W jagodowej pełni.

W jagodowej pełni.

Środa, 25 czerwca 2025 roku. Po sprawdzeniu lasów Grabowna, ponownie ciągnie mnie do Bukowiny – krainy jagodowej mekki i duchowego natchnienia. Autobus komunikacji zastępczej przyjeżdża punktualnie. Wcześnie z rana maszeruję w szybkim tempie, “klasycznym, starym” szlakiem jagodowym.

To kolejny rześki, komfortowy, fantastyczny, późno-czerwcowy poranek. Pogoda zapowiada się wyśmienicie, temperatury idealne, potem ma się rozwinąć więcej chmur z których ewentualnie może coś symbolicznie kapnąć.

Nie namyślam się zbyt długo, idę w sprawdzone miejsca, w których trwa fioletowy festiwal okrągłych borówek, w dywanach soczystej zieleni jagodowych krzewinek.

Po godzinie 6:00 rozpoczynam uroczyste zbieranie. Takie warunki są wymarzone, idealne. Póki nie nadeszły upały, póki człowiek czuje się jak w pachnącym, chłodzącym lesie a nie jak w saunie czy piekarniku.

Jagody czekają, mienią się granatowo-ciemnymi odcieniami delikatnego zamszu, który skrywa pod skórką kwintesencję leśnego aromatu, witamin i smaku. To tak, jakby wszystkie dobre pierwiastki leśnej ziemi, skondensowały się w tych niezwykłych owocach.

Przez następne godziny skupiam się wyłącznie na zbieraniu tych aromatycznych kulek, które barwią moje dłonie i pojemnik do których je wrzucam. W kilku miejscach znajduję takie ilości jagodowych perełek, że przypominają mi się dawne lata, kiedy to starzy grzybiarze mówili o Bukowinie: “Kraina jagodami i grzybami pachnąca”.

Późnym popołudniem kończę zbiory, które spontanicznie określam “w jagodowej pełni”. To sformułowanie wykorzystam do relacji na blogu. Środa w lasach Bukowiny, bez wątpienia upłynęła mi w jagodowej pełni.

Zagrało wszystko – od fantastycznej, komfortowej pogody, po obfitość owoców i formę zbierającego. Na taki dzień czeka się cały rok. Nie zawsze wszystko zagra, tym razem się udało.

Jest jedno małe “ale”. Obfity zbiór wymagał maksymalnego wykorzystania czasu, którego nie mogłem przeznaczyć na większą ilość zdjęć i poszwendanie się za ewentualnymi grzybami.

Jedyne fotki jakie pstryknąłem to te w drodze na jagody i z powrotem oraz kilka w trakcie zbiorów. Po godzinie 13-tej zgromadziło się więcej chmur, przelotnie pokropił deszcz i ponownie wyszło Słońce.

Druga taka przeplatanka chmur ze Słońcem i symbolicznym deszczem miała miejsce około godziny 15-tej. Do tego poderwał się chłodny, umiarkowany wiatr, który – jak dla mnie – wzmagał komfort termiczny podczas jagodowych zbiorów.

Jedynym napotkanym grzybem był borowik usiatkowany w stanie daleko posuniętego spałaszowania przez czerwie, ślimaki i żuki. Pan Borowik “przykozaczył” i oberwał za nadmierny optymizm oraz odwagę. ;))

Z ostrożności grzybowo-mikoryzowej, obszedłem tego “żywego trupa” dookoła, ale nigdzie nie stwierdziłem obecności jego brata, kuzyna czy kamrata.

W pozostałych miejscach przy drogach, gdzie czasami znajduję kurki, podgrzybki lub koźlarze, nie odnotowałem nic grzybowego wystającego ponad ściółkę.

Warto jeszcze dodać, że poniedziałkowa burza, która przetoczyła się nad Wrocławiem, w lasach Bukowiny wylała dużo mniejsze sumy opadów. Niewykluczone, że rdzeń opadowy ominął te tereny.

Przed wyjściem z lasu, wciąż panowała komfortowa aura. Tak było już do końca dnia. Śpiew leśnych ptaków towarzyszył mi podczas całego pobytu w lesie – od wczesnego poranka, do późnego popołudnia. Z przyjemnością pozostałbym tu na znacznie dłużej.

Ostatni leśny kultowy kadr, następnie autobusem komunikacji zastępczej do Grabowna i tam przesiadka na pociąg do Wrocławia. Drugą połowę czerwca 2025 w lasach Bukowiny charakteryzuje bezgrzybie i jagodowa obfitość, z której warto skorzystać póki jest.

Żeby było jeszcze ciekawiej – dzisiaj również odwiedziłem bukowińskie lasy, ale o tym co w sobotnim lesie piszczało, napiszę w odrębnej relacji.

Darz Grzyb!

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.