Aktualności Grzyby Las Perły dendroflory

Wiosenne olśnienie na Wzgórzach Twardogórskich.

Wiosenne olśnienie na Wzgórzach Twardogórskich.

Środa, 16. kwietnia 2025 roku. Bezchmurne niebo, temperatura letnia, dobijająca w południe do 25/26 stopni C w cieniu. Dość wcześnie z rana, wysiadam z pociągu na stacji kolejowej w Twardogórze i wyruszam na wielogodzinną, wspaniałą wyprawę. Początek Tour De Las & Grzyb 2025, zbliża się wielkimi krokami, atmosfera tego święta już kręci się w powietrzu.

Dookoła przyroda kwitnie, ptaki śpiewają, obieram kierunek na południe od Twardogóry, przez Chełstówek i Chełstów, aby po przejściu kilku kilometrów, na dobre zaszyć się w lasach Goli Wielkiej i Bukowiny Sycowskiej.

Przydrożny, zaspany kot spogląda na mnie tak, jakby chciał mi powiedzieć – “gdzie tak się śpieszysz, mnie by się nie chciało”. ;)) Tymczasem nogi i dusza same się rwą do lasu, przy okazji podziwiam piękne wiejskie klimaty wymienionych miejscowości.

Przechodzę obok jednej z pereł dendroflory Wzgórz Twardogórskich i okoliclipie “Chełstówiczance”, opisanej na blogu kilka lat temu: Perły dendroflory Wzgórz Twardogórskich 2017. (11) Lipa szerokolistna “Chełstówiczanka” z Chełstówka. Jej korona została mocno obciążona gniazdami jemioły, przydałoby się ją odciążyć i poprawić drzewu samopoczucie.

Obwód pierśnicowy pnia drzewa wynosi 505 cm. Z pnia zdjęto blachy, które były przybite kilka lat temu. To piękne przydrożne drzewo zasługuje na szacunek i opiekę. Może gmina wyłuska trochę talarów i zamówi usługę usunięcia jemioły?

Przy jednej z posesji znajduję grzyba rurkowego. Jest pierwszy w tym sezonie! Wprawdzie sztuczny, ale jest. Bardzo duży i zdrowy, tylko zbyt twardy do konsumpcji. Pozostawiłem go, niech rozsiewa zarodniki. ;))

Ciekawostką geologiczną Chełstówka i Chełstowa jest fakt, że od Twardogóry, prawie cały czas idzie się przez te miejscowości lekko pod górę. Moim jednym z wielu punktów wycieczki był urokliwy kościół w Chełstowie.

 Kościół filialny pw. św. Idziego Opata

Zanim wejdziemy na przykościelny teren, warto poczuć klimat tego miejsca. Drewniana brama i otaczający teren płot, dużo zieleni, krzewy, drzewa i spokój. Taka sceneria, od razu mocno przypadła mi do gustu.

Do Świątyni prowadzi zadbana, urokliwa ścieżka obsadzona drzewami. Po drodze warto skręcić kilka metrów na prawo i zatrzymać się przy kapliczce św. Krzysztofa.

Św. Krzysztof jest patronem podróżujących. W wielu parafiach rzymskokatolickich w dzień świętego Krzysztofa (25 lipca) odbywa się poświęcenie pojazdów. Tego samego dnia w polskim Kościele obchodzony jest Dzień Bezpiecznego Kierowcy z inicjatywy m.in. Duszpasterstwa Kierowców, a tydzień w którym on przypada obchodzony jest jako Tydzień św. Krzysztofa. Cerkiew prawosławna wspomina męczennika 22 maja według kalendarza gregoriańskiego.

Kościół filialny pw. św. Idziego Opata jest wpisany do wojewódzkiego rejestru zabytków. Wzniesiono go prawdopodobnie w latach 1650-1660, remontowano w roku 1932 i 1958. Jest to budowla drewniana, o konstrukcji zrębowej na podmurówce ceglanej, jednonawowa, z prostokątnym prezbiterium zakończonym poligonalnie, z kwadratową wieżą o konstrukcji słupowej od zachodu, o wnętrzu nakrytym sklepieniem, pozornym.

Wyposażenie zachowało dwie rzeźby gotyckie z około 1400 r., barokowy ołtarz główny z XVIII w. i polichromię Oskara Krugera z 1922 r. Dostęp do wnętrza Świątyni jest ograniczony, przeważnie do nabożeństw lub odpustów.

Na tyłach kościoła odnajdziemy pień starej, potężnej lipy, którego obwód wynosi około 600 cm. Niestety drzewo znajdowało się w bardzo złym stanie technicznym i ze względów bezpieczeństwo zostało zredukowane do obecnego wyglądu.

Sam kościół z bardzo starannie utrzymanym otoczeniem i panującym tu osobliwym klimatem, stanowi perełkę architektoniczno-botaniczną Chełstowa. To był ostatni przystanek przed daniem porządnego nura w las!

Wyszedłem z powrotem na główną szosę i skręciłem w drogę prostopadłą, prowadzącą obok kilku domostw prosto do lasu. Obszczekały mnie wszystkie kundelki, które zza płotu udają, że są znacznie groźniejsze niż w rzeczywistości. ;))

Lubię ten moment, kiedy odwracam się i pozostawiam za sobą otwarte przestrzenie oraz ludzkie izby. Wiosenne kolory i błękit nieba tworzą sielski nastrój.

No i jestem w lesie! Hura! Na początku buczyny, dębiny, trochę sosen, jagodowy dywanik i charakterystyczne zgrubienie (bulwa) na pniu buka.

Przechodzę w pobliżu Chełstowskiej Góry na której zamontowano wieżę obserwacyjną. Mijam wiele dróg, a każda z nich jest urokliwa. Obieram kierunek na ciek wodny Patoka, przy którym znajdują się oczka wodne (stawy).

Przy duktach spoglądam na ambony myśliwskie, które często są dobrym miejscem do zrobienia ciekawych ujęć. Nie wchodzę na żadną z nich, ponieważ pierwszym leśnym przystankiem jaki zaplanowałem, jest ławka przy wspomnianych stawach.

Jeszcze przez moment zahaczam o skraj lasu, pstrykam zdjęcie krajobrazowe i zaszywam się głęboko w lesie. Ciekawe, czy po drodze coś nietuzinkowego nawinie się na obiektyw?

Kolejna droga, ambona (Darz Bór!) i zróżnicowanie gatunkowe drzew: od dębów, brzóz i buków po świerki, sosny oraz modrzewie.

W środku lasów spotykam dużą (dosłownie i w przenośni) ciekawostkę dendrologiczną. Piękny, dorodny szpaler daglezji zielonych, gdzieniegdzie z domieszką modrzewi. Drzewa rosną nie tylko wzdłuż drogi po której idę, ale skręcają również na prawo, ciągnąc się dalej wzdłuż drogi prostopadłej do tej głównej.

Otaczają solidne odnowienie naturalne buka, są zaporą i ochroną przed wiatrem oraz Słońcem dla młodych drzewek. Daglezje wznoszą się na wysokość 35-40 metrów. Sprawiają monumentalne wrażenie.

Od daglezjowego szpaleru mam już niewiele do przejścia, aby znaleźć się wśród leśnej ciszy, w otoczeniu wodnej oazy. Buki jeszcze łyse, bez liści, ale wyraźnie pobudzone przez napierające ciepło.

Dochodzę do stawów i zapoznaję się z tabliczką informacyjną. Ryb nie łowię, kąpieli również nie planuję, a więc Lenart jako nieszkodliwy osobnik płci męskiej, pokręci się przy wodzie tu i ówdzie. ;))

Niemniej moją uwagę przykuwają dwa dorodne, stare dęby. Nie są wyjątkowo okazałe na grubość pni (około 400 cm), ale wyglądają bardzo ciekawie, na ich sylwetkach widać brzemię doświadczeń i naturalnych przemian związanych z leśnym życiem. Dwa staruszki, weterani leśnego żywota.

Naprzeciwko stawu znajduje się ławka, na której planuję trochę posiedzieć, pstryknąć garść fotografii, coś przekąsić i napić się. Zrobiło się gorąco jak na połowę kwietnia.

Klimat panujący dookoła stawu to leśny miód na serce włóczęgi. Wiosenna świeżość i olśnienie pierwszej klasy. Stan błogości i spokoju, nic więcej nie potrzebuję.

Mijają kolejne minuty, a mnie się wcale nie śpieszy, żeby wyruszyć dalej. Tylko słucham i patrzę. Powiewa lekki wiatr, w powietrzu fruwają owady, motyle, czasami coś chrupnie na ściółce, ale za to ptaki koncertują jak w orkiestrze.

Minęło chyba ze 30 minut. Czas wyruszyć dalej, chociaż mógłbym tu posiedzieć już do wieczora. Dalej też będzie pięknie, a poza tym idę do Bukowiny, czyli na pewno będzie super.

Idąc leśnymi ścieżkami, mijam dużo młodej buczyny. Czasami spotykam dorodniejsze drzewa, głównie są to buki i dęby.

Przy drodze rośnie ciekawy, lekko pochylony dąb bezszypułkowy. Wzorcowy pokrój, solidne ugałęzienie i leśna sylwetka to jego największe atuty.

Wiele lat temu odwiedziłem fragment tych terenów. Wycięto sporo hektarów lasów, obecnie wszędzie rosną dorodne młodniki, niektóre są bardzo gęste, jeszcze przed zabiegami trzebieży. Dobrze, że pozostawiono trochę starych drzew, które można podziwiać podczas włóczęgi.

Pomału obieram kierunek na Golę Wielką. Zanim do niej dojdę, po drodze przejdę jeszcze kilka kilometrów wzdłuż różnorodnej scenerii kultowej leśnej krainy.

Wiosenna aura, głęboki błękit nieba i budząca się przyroda, dają naprawdę solidnego kopa pozytywnych myśli. Tylko wody brakuje, lasy są bardzo przesuszone po bezśnieżnej i suchej zimie.

W zeszłym roku luty był bardzo wilgotny. W tym roku jeszcze żaden miesiąc nie wyrobił normy opadów, a obecnie, kiedy temperatury poszybowały do góry, parowanie znacznie przyśpieszyło.

W zeszłym roku tereny Wzgórz Twardogórskich, również cierpiały przez suszę, która na moment była przerywana większymi porcjami opadów, pojawiającymi się bardzo nieregularnie.

Z bardziej otwartych przestrzeni leśnego świata, teraz zbliżam się do gęstszych drzewostanów, otulających wędrowca ze wszystkich stron. Przy drodze dostrzegam dorodnego buka.

Piękny okaz o ponad 300-centymetrowym obwodzie pnia. Wysoki, z regularnie ukształtowaną koroną, zdrowy i prężny. Stoi na straży młodego pokolenia buków rosnącego za nim. 

A tak wygląda od dołu. Leśny mocarz z charakterem i bukowym czarem.

Przechodzę przez buczyny południowe Goli Wielkiej o dużym potencjalne prawdziwkowym podczas jesieni. Ciekawy jestem, jak w tym roku będzie przebiegał zasadniczy sezon grzybowy (wrzesień/październik).

Bardzo ciepła, wręcz letnia aura i jeszcze zimowa szata młodych buków. Wiosna tworzy niezwykłe kontrasty i łączy je w jedno.

Znajduję się już blisko Goli Wielkiej. Punktem orientacyjnym w tym miejscu są dwa niezwykłe drzewa.

Modrzewie europejskie “Masztowi Bracia”

To słynni “Masztowi Bracia”, którzy mają prawie 40 metrów wysokości i zostały przeze mnie opisane w cyklu pereł dendroflory Wzgórz Twardogórskich 2019: Perły dendroflory Wzgórz Twardogórskich 2019. (13) Dwa modrzewie europejskie “Masztowi bracia” z Goli Wielkiej.

Drzewa te zostały wyłączone z gospodarki leśnej jako leśne olbrzymy o znacznej wartości przyrodniczej i punkty orientacyjne w terenie. Prezentują się wybornie!

W ich pobliżu rośnie jeszcze jedno ciekawe i dorodne drzewo. To pochylony buk pospolity o obwodzie pnia przekraczającym 300 cm.

Stojąc przy “Masztowych Braciach”, wystarczy odwrócić się i spojrzeć na sylwetkę pochylonego buka. Te drzewa otwierają od południa klucz do dendrologicznych osobliwości Goli Wielkiej.

Piaszczysta ścieżka w otoczeniu lasów i przy aurze wiosennego natchnienia, wprowadzają wspaniały klimat do botanicznej niespodzianki, która rośnie kilkaset metrów dalej.

“Magiczna” brzoza brodawkowata wyrastająca z wierzby kruchej

To ona. A właściwie one. Wierzba, czasami zwana królową polnych i przydrożnych miedz oraz brzoza – jedno z najwdzięczniejszych rodzimych drzew liściastych.

W cyklu pereł dendroflory Wzgórz Twardogórskich 2018, poświęciłem im odrębny wpis i uwieczniłem na dwóch filmach: Perły dendroflory Wzgórz Twardogórskich 2018. (13) “Magiczna” brzoza brodawkowata wyrastająca z wierzby kruchej na Goli Wielkiej.

Po kilku latach zauważyłem zmiany w budowie wierzby. Jej kora coraz bardziej odstaje od brzozy, powiększając mroczne szczeliny swojego wnętrza.

Kiedy kucniemy pod ekstrawagancką brzózką, ujrzymy wspaniały widok. Możemy ją podziwiać z unikatowej perspektywy. Brzozy rosnące normalnie, przytwierdzone są do gruntu podstawami pni.

W przypadku “magicznej” brzozy oglądamy ją dosłownie w całej okazałości, nawet poniżej podstawy pnia. Za to system korzeniowy drzewa znajduje się we wnętrzu wierzby.

Przy tak niezwykłym połączeniu drzew, zawsze zatrzymuję się na kilkanaście minut, aby nacieszyć oczy dendrologiczną więzią korzeniową.

Spojrzałem również na drzewa z drugiej strony i wkrótce dochodzę do następnego miejsca, które zawsze odwiedzam, kiedy przechodzę przez południowe rejony Goli Wielkiej.

Stary cmentarz czyli Harmonia Smutku

Znajduje się na terenie wsi, ale w miejscu osamotnionym, można nawet rzec, że panuje na nim pewnego rodzaju osobliwe odludzie, chociaż domostwa są w zasięgu wzroku.

Nekropolia ta, również jest opisana na moim blogu i pokazana na filmie, którego tytuł “Harmonia Smutku”, idealnie do niej pasuje: Stary cmentarz na Goli Wielkiej. Harmonia Smutku.

Wychodząc z cmentarza zagaił do mnie mieszkaniec Goli Wielkiej, z którym pogawędziłem przez dobre pół godziny. Był mile zaskoczony, że ktoś opisuje i fascynuje się takim zakamarkiem na mapie jak Gola Wielka.

Dałem temu panu namiary na bloga. Może przeczyta te słowa i przypomni sobie to, co powiedziałem. Gola Wielka jest perełką, o którą należy pieczołowicie dbać i chronić przed zakusami wielkiego kapitału.

Lipa drobnolistna “Baśniowa Staruszka”

Po kilkuminutowym marszu doszedłem do Królowej lip Wzgórz Twardogórskich i okolic. Unikatowej, kompletnie “odjechanej”, posiadającej niezliczone pędy odroślowe i jeszcze więcej “twarzy” – fantastycznej “Baśniowej Staruszki”.

Zachwyt nad tym drzewem opisałem w kilku artykułach, najważniejszym z nich jest wpis w cyklu pereł dendroflory Wzgórz Twardogórskich 2017: Perły dendroflory Wzgórz Twardogórskich 2017. (8) Lipa drobnolistna “Baśniowa Staruszka” z Goli Wielkiej.

Widziałem w kraju większe i grubsze lipy. Pewnie też starsze. Wszystkie są absolutnie wyjątkowe i bezcenne w skali krajowej oraz europejskiej. Jednak “Baśniowa Staruszka”, wciąż pozostaje najbardziej nieokiełznana dla zmysłów. Ciągle odkrywam w niej coś nowego i fascynującego.

Każde spotkanie z tym drzewem to inny wymiar, osobny rozdział w świecie nieskończoności form i drzewnej architektury.

Żywa rzeźba, wymykająca się jakimkolwiek stylom artystycznym. Lipa, która gra wyłącznie we własnej lidzie i żyje wyłącznie po swojemu. Jej sylwetka to dendrologiczny kunszt artystyczny!

Niezliczone oblicza i niezliczone formy naturalnej rzeźby dendrologicznej. Żywy cud i kwintesencja drzewnej różnorodności!

Spotkanie z “Baśniową Staruszką” dodało mi sporo energii przed dalszą częścią leśnej włóczęgi.

Skręciłem w lewo i obrałem kierunek do szlaku kolejowego. Po drodze pozdrowiłem przydrożnego buka pospolitego, także jednego z bohaterów cyklu pereł dendroflory.

Buka kilka lat temu wyłączono z gospodarki leśnej i namalowano na jego pniu literę “E”, oznaczającą drzewo ekologiczne. Obecnie farba trochę wyblakła.

Sylwetka przydrożnego buka w całej okazałości. Jest to po prostu piękne i dorodne drzewo.

Tunel

Kolejny punkt wyprawy to oczywiście kultowy tunel pod kultowym szlakiem kolejowym. Była to dobra okazja, aby na chwilę usiąść. Nagle słyszę, jak za ułożonym stosem gałęzi, szeleszczą zeszłoroczne bukowe liście.

Za moment na drogę wyszła przyczyna tego szelestu. Zajmowałem kiepską pozycję do fotografowania, ale na szczęście udało mi się pstryknąć dwie fotki.

Chwila relaksu przy tunelu i pomału trzeba wyruszyć dalej w znane knieje, bory, ścieżki i zakręty.

Buczyna w pełni podświetlona przez kwietniowe Słońce i ścieżka, którą szedłem już tysiąc razy. Pójdę i tysiąc pierwszy raz. ;)) Nigdy się nie znudzi.

Młodniki sosnowe coraz wyższe, w oddali pozostawiono jednego starszego modrzewia, którego korona góruje na skupiskiem młodych sosenek.

Znane dwa buki, jedni ze strażników buczyny lasów Bukowiny Sycowskiej. Jestem u siebie, czuję się jak w domu.

Za bukowymi strażnikami dąb bezszypułkowy “Śródleśny” w całej okazałości, bohater jednego z artkułów cyklu pereł dendroflory Wzgórz Twardogórskich i okolic 2024.

Następnie przechodzę przez fragmenty przepięknych buczyn. Przy drodze podziwiam nieregularny bukowy szpaler z domieszką dębów.

Jest bardzo ciepło, ale jeszcze znośnie. Pierwsze takie ciepłe dni po zimie, znoszę dużo lepiej niż w środku palącego lata.

Kolejne osobliwości leśnego świata, wygimnastykowane konary okraszone mchami, młode buczyny i nieco starsze modrzewie.

Wnętrze dorodnego boru sosnowego i widoczna w leśnym tunelu, bardziej otwarta przestrzeń.

Niestety, coś dopadło młode sosenki. Czy to susza czy jakieś szkodniki? 90% drzewek ma przebarwione igły na rudy kolor. Na drugim planie nieco starsze sosny mają się dobrze.

Po drodze mijam jeszcze jeden fragment z młodnikami, które również zostały porażone i wybarwiły się na smutny, brązowo-rudy kolor.

Fragmenty starszych borów sosnowo-podgrzybkowo-jagodowych. Za nimi kolejne młodniki, te na szczęście wyglądają zdrowo i dobrze.

Przy drodze piękna alejka brzozowa, którą pamiętam jak drzewka miały po kilkanaście centymetrów wysokości. Obecnie przerastają mnie o kilka metrów.

Z każdym krokiem przybliżam się do Bukowiny. Idę przez część mojego leśnego Sacrum. Zwalniam tempo i chłonę jak gąbka całą otaczającą mnie przestrzeń.

Jagody już kwitną. Ponownie dużo szybciej niż w normalnym pogodowo roku. Jak tak dalej pójdzie to sezon jagodowy 2025, rozpocznie się w połowie czerwca, podobnie jak to było w przypadku sezonu 2024. Taki scenariusz jest wysoce prawdopodobny. Tylko żeby nie powtórzył się koszmar przymrozków lub susza nie zniweczyła jagodowych planów.

Ostatnie spojrzenie na bukowińskie bory. Dla mnie na wieczność natchnione!

Brzoza brodawkowata przytulona do buka zwyczajnego

Blisko skraju lasu, przechodzę obok jeszcze jednej osobliwości leśnej, opisanej w cyklu pereł dendroflory Wzgórz Twardogórskich 2017: Perły dendroflory Wzgórz Twardogórskich 2017. (3) Brzoza brodawkowata przytulona do buka zwyczajnego z Bukowiny Sycowskiej.

Niestety, brzoza jest już całkowicie martwa, pozbawiona większości korony i gałęzi. Wciąż opiera się o buka, który dzielnie podtrzymuje martwą towarzyszkę. Wychodzę na teren samej Bukowiny.

Jest taki samotny domek w Bukowinie, którego lustrzane odbicie można dostrzec w stawie. Wracają miłe wspomnienia i sympatyczne droczenie się z kundelkiem “Misiem”, który zawsze wybiegał na przywitanie i radośnie szczekał.

Jest taka droga w Bukowinie, obok chlewni, może trochę zapomniana, ale wyjątkowa. Jest również wiata na przystanku autobusowym, która wiele razy dała schronienie przed ulewą, nadciągającą od Twardogóry lub Międzyborza.

Jest też główna droga z drzewostanem i równoległa do niej ścieżka, ukryta między drzewami, wijąca się jak dzika rzeka.

Tu wiosna powitała mnie dywanem kwiatów i otoczeniem, zarastającym zielenią wiosennego piękna.

Jest wreszcie sama Bukowina Sycowska – mój mały cud świata na dolnośląskiej mapie.

W oddali fragmenty klona srebrzystego Bukowianina, być może to już ostatnia wiosna w życiu tego drzewa.

I jest alejka jesionowa z drogą do leśnego szczęścia w każdą stronę. Gdyby te jesiony mogły opowiedzieć historię wędrówek ludzi lasu, których już nie ma…

W pobliżu stacji, wiosna obsypała kwiatami obudzone krzewy i drzewa w sadach.

No i jest stacyjka kolejowa w Bukowinie. Miejsce początku i końca. Startu i mety. Pozostało już niewiele czasu do uroczystego rozpoczęcia Tour De Las & Grzyb 2025.

Klon Bukowianin przetrwał zimę i odlicza koniec swojego żywota, tracąc kolejne fragmenty korony. Przez 4 lata od jego otrucia, nikt w gminie nie wyjaśnił tej sprawy, a na moje pytania, pracownicy Miasta i Gminy Międzybórz już nie odpowiadają. To o nich fatalnie świadczy.

Wiosenne olśnienie na Wzgórzach Twardogórskich zaliczone. Było absolutnie wyjątkowe, a jego fragmenty zaprezentowałem na blogu.

Jest Bukowina i niech będzie na zawsze taka jaka jest!

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.