Skoroszów to niewielka wieś położona w województwie dolnośląskim, w powiecie trzebnickim, w gminie Trzebnica. Wieś otaczają piękne pola i lasy – Parku Krajobrazowego Doliny Baryczy, które ściągają co roku tłumy grzybiarzy. We wsi znajduje się kościół, należący do parafii w Czeszowie, sklep, świetlica, ochotnicza straż pożarna i zakłady drobiarskie.
Do Skoroszowa można dojechać samochodem, ale mamy też bardzo dobre połączenia autobusami lub busami z Wrocławia. Ze Skoroszowa, można zrobić wycieczkę do oddalonej o kilkanaście kilometrów dalej Gruszeczki. Przepiękne i zróżnicowane lasy, urzekają każdego, kto włóczy się po tych terenach.
Wczoraj, mój dobry znajomy grzybiarz Krzysiek, wyruszył na swoją, wiosenną rundę honorową po skoroszowsko-milickich lasach. Jak sam przyznał w rozmowie ze mną, decyzja o wycieczce, zapadła pod wpływem mojego wpisu na blogu “Wiosenna runda honorowa po Bukowinie Sycowskiej” ;))
Początek wyprawy nie rozpoczął się dla Krzyśka obiecującego. Zepsuty pod Wrocławiem autobus, ochłodzenie i deszcz, podsuwały Krzyśkowi niebezpieczną myśl o powrocie do Wrocławia i rezygnacji z wyprawy. Ale Krzysiek to zaprawiony w bojach grzybiarz i łatwo się nie poddaje. ;)) Z wycieczki nie zrezygnował. Kiedy w końcu dotarł do Skoroszowa, deszcz padał już coraz mniej. Za to coraz częściej wychodziło słońce, a las zaczął mu wynagradzać “złe miłego początki”. ;)) Jadalnych grzybków jeszcze nie znalazł, ale za 5, 6 tygodni. Kto wie? Może już las czymś “grzybnie”. ;))
Krzysiek, będąc już w swoim żywiole, uchwycił w obiektywie wczesnokwietniową szatę Panny Wiosny i podzielił się ze mną zdjęciami. Na dwóch ostatnich zdjęciach Krzyśka, widzimy stacyjkę kolejową w Trzebnicy, do której mamy od kilku lat komfortowy dojazd z Wrocławia pociągami Kolei Dolnośląskich.
W lasach wokół Trzebnicy, swoją pasję grzybową realizuje też pewna Pani Dorota G., którą w tym miejscu serdecznie pozdrawiam! ;)) Kto wie, może pod wpływem naszych wpisów, za kilka dni i ona wystartuje jak torpeda do lasu i tym samym, “leśna choroba”, zwana przez Dorotę “grzybicą” będzie się roznosić. ;-))
Wracając do Krzyśka – wielkie dzięki za informacje prosto z lasu, zdjęcia i nakręcenie mnie na las. Ta “choroba” działa w dwie strony. ;))
Fajna piaskownia. Aż mam ochotę zjechać z samej góry na tyłku po tym piasku 🙂 Ja aż takiej grzybicy nie mam. Grzyby wypatruję od lipca. Za to dzisiaj pierwszy raz tej wiosny odczułem w pełni jej klimat. Wyszedłem na swoją górkę, a tam piękna zieleń, pachnące, rozkwitnięte drzewa i fiołki, które najpierw czuć, a potem dopiero widać. Zapach fiołków należy do moich najbardziej ulubionych.