Nie od dzisiaj wiadomo, że im dłuższe prognozy pogody, tym większe prawdopodobieństwo chybił a nie trafił. Jednak wszelkie tęgie mózgi i instytucje meteorologiczne, prześcigają się w prognozowaniu długoterminowym. Jak trafiają to prężą muskuły i wpadają w samozachwyt. Jak chybią, to bardzo szybko zmieniają temat… ;)) Najnowszą wizję lata A.D. 2016 made in Poland, wykluła amerykańska NOAA. Cóż tam “wywróżono”?
Według najświeższych prognoz sezonowego modelu CFSv2 należącego do amerykańskiego NOAA koniec zimy zapowiada się w Europie, w tym także w Polsce, wyjątkowo ciepło. Jeśli sprawdziłyby się te zapowiedzi, w lutym średnia temperatura na obszarze naszego kontynentu byłaby wyższa o 3-5 stopni w porównaniu do normy, więc nadeszłaby bardzo wczesna wiosna. Także w marcu i kwietniu w Polsce mają kształtować się na poziomie powyżej normy wieloletniej, w granicach od 0,5 do 1 stopnia przy większych opadach.
Amerykańskie modele numeryczne prognozują, iż wyjątkowo ciepły koniec zimy i początek wiosny miałby być zasługą zwiększenia aktywności cyrkulacji strefowej, dzięki której z południowego-zachodu i zachodu płynęłoby znacznie cieplejsze powietrze i nierzadko na termometrach słupki rtęci pokazywałyby 10-15 stopni.
Za to lato ma być najbardziej deszczowe i najchłodniejsze od kilku lat. Model CFS bowiem wskazuje, że różnica ciśnień pomiędzy sezonowym niżem islandzkim a wyżem azorskim pozostanie wysoka. O ile w zimie powietrze polarnomorskie jest ciepłe i wilgotne, nie przynosi siarczystych mrozów, a częściej zamiast śniegu pada deszcz, o tyle w lecie mamy do czynienia z silnym wiatrem, ulewami i niskimi temperaturami.
Model CFS wskazuje, że pierwszym miesiącem z temperaturami znacznie poniżej normy będzie maj (do 1,5 st. C), a czerwiec i lipiec będą lekko chłodne lub w termicznej normie, ale za to bardzo deszczowe. Jeśli te prognozy miałyby szansę się sprawdzić, to mielibyśmy najchłodniejsze i najbardziej mokre lato od 2011 roku.
Ciekawy jestem, co takiego NOAA przedstawi nam za miesiąc… ;))