Poniedziałek, 5. listopada 2018 roku. Po ciepłym jak na listopad i spokojnym dniu, Słońce zaczyna chować się za horyzont, zwiastując rychłe nadejście nocy. Na niebie rozpoczyna się apokaliptyczny spektakl jesiennej zorzy wieczornej.
Wiele miesięcy czekałam na kolejną zorzę, która jest jednym z moich ulubionych zjawisk, które możemy podziwiać bez specjalistycznego sprzętu. Spektakularne zorze poranne/wieczorne zdarzają się średnio raz na kilka miesięcy. Ostatnią, którą prezentowałem na blogu, była ta z września 2017 roku.
Czasami też zdarzało mi się przegapić zorzę, ale przeważnie udaje mi się złapać w obiektyw kilkanaście minut szaleństwa i krwistego tańca ognistych barw i kolorów na niebie. Wczorajsza zorza była intensywna i wspaniała.
Najbardziej niesamowity spektakl trwa najczęściej kwadrans lub nieco ponad ten czas. Gdy tylko Słońce zajdzie jeszcze bardziej za horyzont, w ciągu kilku minut nie ma śladu po “apokalipsie”. W ciemnej porze roku, zorze występują stosunkowo częściej niż na wiosnę czy latem.
Tak przynajmniej wynika z moich obserwacji, ale nie mam na ten temat rzetelnych i sprawdzonych informacji. Zauważyłem natomiast, że podczas jesieni i w zimie, najlepsze warunki do powstawania zorzy występują podczas napływu ciepłych mas powietrza.
Czy tak będzie wyglądać koniec świata?
Ponieważ prognozy pogody na najbliższe dwa tygodnie, wskazują na dominację cieplejszej aury i tylko przejściowe ochłodzenia, mam nadzieję, że jeszcze trafię na spektakularną i efektowną zorzę. Jest to zjawisko, które za każdym razem wygląda zupełnie inaczej.
Nie ma dwóch takich samych zórz. Co więcej, nawet nie ma dwóch, w dużym stopniu podobnych do siebie. Za każdym razem, efekty świetlne są inne. Inaczej też wyglądają chmury, podświetlone przez “apokaliptyczne” promienie.
Każda zorza ma swoje fazy, przy czym najbardziej niesamowita wydaje się być ta końcowa, którą nazywam “ognistą”. Wówczas widoki przypominają kadr z jakiegoś filmu katastroficznego a niebo pokrywa się ogniem piekielnym…
Jest to też ostatni moment aby chwycić za aparat fotograficzny bo za kilka minut, ogień na południowo-zachodnim niebie szybko gaśnie. Około 10. minut po tej fazie, nie ma praktycznie śladu po nihilistycznym widowisku.
Dzisiaj we Wrocławiu mamy bezchmurny, ciepły dzień. Warto rozglądać się przez zachodem Słońca i tuż po jago zachodzie, bo kto wie – może niebo ponownie zapłonie jęzorem krwistej lawy i nieokiełznanym ogniem? ;))
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.AkceptujęOdrzucićWięcej
Polityka prywatności & Cookies
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.