Miesiąc styczeń z uwagi na bardzo długie noce to świetny okres dla obserwatorów zjawisk astronomicznych, tym bardziej, że atrakcji na styczniowym niebie nie brakuje. Warunkiem pomyślnych obserwacji jest oczywiście brak zachmurzenia. Największą atrakcją tego miesiąca był szczyt spadających gwiazd z roju Kwadrantydów w nocy z 3. na 4. stycznia.
Około północy można było obserwować do 100 spadających gwiazd na godzinę. Radiant roju znajdował się na granicy Wolarza, Smoka i Herkulesa, który w trakcie szczytu był bardzo nisko nad wschodnim horyzontem. Niestety, spore zachmurzenie w dużej części kraju, jak i wielki Księżyc będący tuż po pełni, skutecznie ograniczyły wizualny efekt spadających gwiazd.
Za nami moment nastania przesilenia zimowego, a to oznacza, że dzień zaczął się nam wydłużać i to zarówno przy wschodzie, jak i zachodzie Słońca. O ile w Nowy Rok – 1 stycznia Słońce w Warszawie wzeszło o godzinie 07:45, a zaszło o godz. 15:32, to w ostatnim dniu stycznia wschód Słońca będzie mieć miejsce o godz. 07:20, a zachód o godz. 16:18. To oznacza, że w ciągu miesiąca noc skróci się w stolicy o godzinę i jedenaście minut.
Bardzo ciekawie wyglądają w tym miesiącu fazy Księżyca ponieważ w styczniu mamy aż dwie pełnie. Pierwsza miała miejsce w dniu 2 stycznia o godz. 03:25, ostatnia kwadra będzie mieć miejsce w dniu 8 stycznia o godz. 23:26, nów nastąpi 17 stycznia o godzinie 03:18, pierwsza kwadra w dniu 24 stycznia o godz. 23:21, a druga pełnia przypadnie na sam koniec miesiąca, tj. 31 stycznia o godz. 14:28.
Jeżeli chodzi o planty – Merkury będzie słabo widoczny nad ranem, głównie w pierwszej połowie miesiąca nisko nad wschodnim horyzontem. Jednak będzie szybko „gasł” w blasku zorzy dziennej, więc mogą wystąpić duże trudności ze znalezieniem obiektu. Wenus znajduje się bardzo blisko Słońca – pozostaje w koniunkcji z naszą gwiazdą. Z kolei w gwiazdozbiorze Wagi przez większość stycznia możemy obserwować Marsa, dopiero pod koniec trzeciej dekady znajdzie się w konstelacji Skorpiona. Każdego dnia jasność planety będzie coraz większa, więc kłopotów z jej znalezieniem nie będzie.
W towarzystwie Marsa, w gwiazdozbiorze Wagi, znajdziemy również Jowisza. W pierwszych dniach miesiąca Gazowy Gigant widoczny jest krótko przed wschodem Słońca około 30 stopni nad południowo-wschodnim horyzontem, jednak pod koniec stycznia wysokość zwiększy się do 50 stopni. Po ostatniej koniunkcji ze Słońcem, Saturn powraca na niebo poranne, ale podobnie jak w przypadku Merkurego znajduje się bardzo nisko na wschodzie i gaśnie w łunie wschodzącego słońca.
Uran i Neptun to planety, które można podziwiać wieczorami. Ten pierwszy świeci w pierwszej połowie nocy w gwiazdozbiorze Ryb. Planetę można obserwować wyłącznie za pomocą lornetek. Do połowy stycznia można pokusić się o znalezienie Neptuna – znajdziemy go w konstelacji Wodnika stosunkowo nisko nad zachodnim horyzontem krótko po zachodzie naszej dziennej gwiazdy. Pod koniec miesiąca planeta zniknie jeszcze zanim niebo całkowicie pociemnieje.
W Nowy Rok mogliśmy podziwiać największą SUPERPEŁNIĘ w tym roku. Kolejna czeka nas 31 stycznia, jednak tym razem Srebrny Glob będzie nieco dalej od Ziemi niż ostatnio. Wtedy też czeka nas zaćmienie Księżyca, w Polsce widoczne tylko w fazie półcieniowej i tylko przez kilkadziesiąt minut po jego wschodzie.
W nadchodzący weekend, tj. 6-7 stycznia czeka nas przepiękna koniunkcja Marsa z Jowiszem. W święto Trzech Króli oba ciała będzie dzielił dystans zaledwie 23 minut, więc obiekty będą przypominać jedną wielką gwiazdę. Dzień później Mars i Jowisz znajdą się w odległości 13 minut! Dwa weekendowe poranki warto poświęcić na obserwację tego wyjątkowego “spotkania” planetarnego, o ile pogoda na to pozwoli za co trzymam kciuki.