Aktualności Pogoda

Burza podzieliła Wrocław. Na dzielnice mokre i prawie pozbawione opadów.

Burza podzieliła Wrocław. Na dzielnice mokre i prawie pozbawione opadów.

Wczoraj mieliśmy jak na razie, największy w tym sezonie incydent burzowy w kraju. Objął on przede wszystkim zachodnie dzielnice kraju. Straż pożarna w ciągu ostatniej doby usuwała skutki silnych burz, odbierając ponad 1100 zgłoszeń. Burze najbardziej dały się we znaki w województwach: dolnośląskim, lubuskim, wielkopolskim, opolskim, łódzkim i częściowo małopolskim. Do stolicy Dolnego Śląska, chmury burzowe zaczęły docierać przed godziną 14-stą.

Najpoważniejsza sytuacja wystąpiła w Okleśnej, w Małopolsce. Niewielka rzeczka, która jest dopływem Wisły, wystąpiła z brzegów. Podtopionych zostało około 50 posesji. Zalany został obszar około 15 hektarów – powiedział rzecznik Państwowej Straży Pożarnej st. Bryg. Paweł Frątczak. Na ulicy Mickiewicza w Alwerni woda uszkodziła drogę. Zapadł się fragment chodnika i dosłownie wygięła się jezdnia. Nawałnice wywołały też szkody na prywatnych posesjach. W tej chwili trwa tam szacowanie strat i sprzątanie.

Zanim dotarły burze, temperatura przekroczyła 30 stopni w cieniu, co przy wzrastającej wilgotności powietrza było uciążliwe dla organizmu. Ogólnie dało się wyczuć klasyczną ciszę przed burzą. Jak to z burzami bywa, przyniosły one niezmiernie zróżnicowaną pogodę. Doskonałym przykładem jest Wrocław. Zarówno w poniedziałek, jak i we wtorek nad miastem przetaczały się chmury burzowe. Nie były one na tyle rozbudowane, aby rdzeń opadowy, w którym mamy najwyższą koncentrację opadów, dotarł do wszystkich dzielnic. Efektem jest bardzo duże zróżnicowanie sum opadów w mieście.

We Wrocławiu dochodzi jeszcze jeden czynnik, który nazywam po swojemu “efektem omijania”. W ostatnich latach zaobserwowałem, że lwia część komórek burzowych omija Wrocław. Często wydaje się, patrząc na mapy radarowe, że tym razem burza przejdzie przez miasto i nagle, jak za magicznym zaklęciem, burza odbija w bok lub zdycha u wrót miasta. Ale bywa też tak, że jak już wejdzie to dewastuje i zalewa (np. 19 lipca 2015 roku).

Burze, które przetoczyły się nad Wrocławiem 29 i 30 maja, przeszły mniej więcej po tej samej trajektorii, przy czym ta wczorajsza objęła większy zasięg. Była też silniejsza. W związku z tym, mamy obecnie w mieście tereny dobrze nawodnione, jak i miejsca, gdzie nadal jest bardzo sucho. Według relacji znajomych, w sąsiadujących Bielanach Wrocławskich są takie miejsca, gdzie prawie nie spadła kropla wody. Za to na Śródmieściu i na Starym Mieście, woda lała się hektolitrami.

Bardzo dobrze widać to na zrobionych przeze mnie zdjęciach. W miejscu, w którym przebywałem padał deszcz o niewielkim natężeniu. Za to kilkaset metrów dalej, przechodziła ulewa i obficie biły pioruny. Tej różnicy nie widać na mapie sum opadów IMGW, którą załączyłem na końcu wpisu. Wynika to zapewne ze zbyt małej ilości rozmieszczonych w mieście stacji pomiarowych. W przypadku równomiernych opadów wielkoskalowych, sumy te są zgodne ze stanem rzeczywistym. W przypadku burz wygląda to bardzo różnie. Nad stacją pomiarową mogą nie występować opady, czego wynikiem jest ich brak na mapie.

I tak już jest z tymi burzowymi cumulonimbusami. Jedni zbierają się i sprzątają po zniszczeniach przez nie spowodowanych. Inni osuszają zalany sprzęt w piwnicach. A Ci, którzy nie podlewali ogródków, licząc, że zrobią to z nich burze – a te ich ominęły – są źli, że muszą teraz “tańczyć” z konewką. “Jeszcze się nikt taki nie urodził, żeby każdemu dogodził”. Identyczna zasada dotyczy burz. ;))

Mapa z sumami opadów: https://stopsuszy.imgw.pl/

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

2 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.