facebooktwitteryoutube
O Blogu Aktualności Las Grzyby Pogoda Perły dendroflory Drzewa Wrocławia Wywiady Z życia wzięte Linki Współpraca Kontakt
Aktualności - 17 lip, 2023
- 11 komentarzy
Czarująca szata lata w Bukowinie.

Czarująca szata lata w Bukowinie.

Sobota, 15. lipca 2023 roku. Prognozy pogody nie napawają zbytnim optymizmem, ponieważ ma to być jak na razie najcieplejszy dzień od początku tego roku. Modele straszą 35-36. stopniami C w cieniu, czyli w pełnym Słońcu będzie ponad 50 stopni C. Przyjeżdżam do Bukowiny i samotnie wyruszam do lasu.

Jest już bardzo ciepło, ale jeszcze znośnie. Czuć bardzo ciepłe powiewy wiatru na twarzy. Dla ochłody włączam w aparacie efekt sepii, aby oszukać na zdjęciach rozpoczynający się upalny dzień. Dzięki temu tereny Bukowiny wokół stacji nabierają nieco surrealistycznych barw.

Efekt sepii dla mnie to pewnego rodzaju pomost między nowoczesnością w fotografii i przeszłością na zdjęciach. Zdjęcia w brązowych odcieniach kojarzą się z barwami czarno-białymi, dla których zarezerwowana jest przeszłość i sentyment.

Przeszłością jest zdrowy klon srebrzysty “Bukowianin”, którego prawie w całości martwa korona, wciąż góruje nad stacją, jak Słońce w południe na niebie. Ile jeszcze da radę tak stać? Czy sam się rozłamie, czy pomogą mu w tym ci, którzy go otruli i którzy wciąż przyjeżdżają do Bukowiny i pryskają truciznę wokół stacji, a gmina Międzybórz nic z tym nie robi…

Sepia zgasła, w aparacie włączył się tryb las, las i jeszcze raz las. U mnie ten tryb włączył się już dzień przed przyjazdem do Bukowiny. Pierwszym celem było dotarcie do jagodowych miejsc, mocniej zacienionych i takich, w których rosną większe jagody.

Wszystko wskazuje na to, że przechodzimy przez kulminację tegorocznego – co by nie napisać – słabego sezonu jagodowego. Susza napiera z każdym dniem, sytuacja staje się coraz bardziej niekorzystna, ale wciąż jeszcze nie jest za późno na odratowanie usychającego sezonu.

Warunkiem są obfite opady deszczu, jednak tych nadal nie widać w najdalszych prognozach. Największe opady, wciąż przechodzą jak zaklęte z dala od Bukowiny i terenów przylegających do niej.

Codziennie śledzę prognozy pogody, prawie codziennie wydawane są ostrzeżenia przed burzami, ulewami i gradem i codziennie nie pada lub tylko skrapia powierzchnię gruntu… W zeszłym roku po połowie lipca, sytuacja również stawała się dramatyczna. Wszystko uratowały 2-3 dniowe obfite opady, jakie wystąpiły pod koniec lipca, a później w połowie sierpnia.

W tym roku prognozy są bardziej pesymistyczne i jeżeli ma nie padać, to chociaż niech upały odpuszczą, ale tego bym się po sierpniu raczej nie spodziewał. Lasy są wysuszone coraz bardziej, strumienie i rowy z wodą stają się puste. Mimo to, w lesie wciąż jest pięknie, bo las zawsze jest piękny.

Przed południem upał zaczął się nasilać, ale wciąż było jeszcze znośnie. Zaszyłem się w najbardziej zacienionych miejscach w lesie i skubałem szybko jagody, bo nie wiedziałem, czy nie przyjdzie taki moment, że zrezygnuję ze zbierania z powodu upału.

Żywica sosnowego świata borów, spowiła wszelkie leśne zakamarki i nozdrza zbierającego. Po południu czuć było już “żar tropików” nawet w głębszych partiach lasów. Rozpoczęła się najgorętsza część doby.

Miejscami jagody są piękne, dość duże i obficie oblepiają krzewinki. Na niektórych widać już pierwsze oznaki niedoboru wilgoci, w postaci przedwcześnie wybarwiających się fragmentów liści.

Prawdopodobnie to jest szczyt możliwości jagodowych tegorocznego sezonu i lepiej już nie będzie. Na stanowiskach mocno prześwietlonych, jagody niestety wysychają. Jak to wygląda, to postaram się pokazać w relacji z następnej wyprawy, którą planuję na dniach.

Przed godziną 18. zakończyłem zbiory z wynikiem 20. litrów. W tym czasie duchota i parówa były niemiłosierne, ale w głębszym cieniu, można było odetchnąć. Dałem radę, chociaż momentami przewijały się w mojej głowie myśli o jagodowej dezercji. ;))

W ostatnich latach miałem taki epizod. To było w lipcu 2015 roku, kiedy porzuciłem zbieranie jagód, gdyż zrobiło się jeszcze goręcej i nawet w cieniu zbieranie było zbyt uciążliwe. Mam nadzieję, że następnym razem trafię na znośniejsze warunki.

AMBONA SZERSZENI

Tradycyjnie nazbierałem też leśnych pejzaży i wrażeń. Tych drugich zwłaszcza przy tej urokliwej ambonie myśliwskiej, na którą postanowiłem wejść, celem zrobienia kilku klimatycznych fotek. Słońce miałem za plecami, więc warunki do fotografowania były idealne.

Zacząłem wchodzić po drabinie do ambony, już miałem wejść do środka, kiedy pod jej zadaszeniem ujrzałem okazały, nieregularny kokon (gniazdo), z którego wylatywały i wlatywały wypasione szerszenie. W tym momencie, prawdopodobnie pobiłem życiowy rekord w szybkości zejścia z ambony… ;))

CIEKAWSKI KRUK

Kiedy spoglądałem na kilka uschniętych sosen, moją uwagę przykuł kruk, który darł się w niebogłosy. Czyżby na mnie? Może wrzeszczał – Lenart! Kto w takich upalnych warunkach łazi po lesie?! Zwariowałeś?! ;))

Zbliżyłem obiektyw aparatu i stało się coś dziwnego. Kruk przestał wrzeszczeć, tylko zaczął mi się przyglądać, przechylając głowę raz na lewo, raz na prawo.

Ta krucza ciekawość trwała około 5 minut. Cały czas byłem obserwowany. Z przybieranych przez urocze ptaszysko pozycji, można było wnioskować, że wzbudzałem w nim sporą ciekawość.

On również bardzo mnie zaciekawił i zaintrygował. Po około 5. minutach, górujący nade mną kruk, ponownie odezwał się swoim skrzecząco-nastrojowym głosem. Chyba mu się już znudziłem. Przynajmniej tak to odebrałem.

I raczej się nie pomyliłem, ponieważ za chwilę ptak wzbił się w powietrze, zatoczył nade mną koło i poleciał w głębię leśnych ostępów.

Jaki z tego morał? Kruk ciekawy człowieka, ale tylko przez krótką chwilę. Człowiek nielot, więc szkoda sobie nim dłużej głowę zawracać, lepiej po lesie swobodnie polatać. ;)) 

CZARUJĄCA SZATA LATA W BUKOWINIE

Każde lato w Bukowinie jest inne, niepowtarzalne, jedyne. Przecież można zarzucić mi, że to banalne stwierdzenie, oklepane, powielone przez mnie wiele razy.

Podobne, a często prawie te same kadry, miejsca, krajobrazy leśne, polne i inne pejzaże. To tylko pozory. Lato w Bukowinie, poza niepoliczalną ilością wymiarów osobliwego piękna, charakteryzuje również bezludzie, a wielu miejscach wręcz odludzie.

Tu przez wiele godzin, a często nawet przez cały dzień można nie spotkać drugiego człowieka. Jesteś tylko ty i wszystko to, co Bukowina oferuje swoim artyzmem i geniuszem budowania nastroju oraz klimatu.

Pociągiem nikt nie przyjechał, grzybiarzy nie uświadczysz, bo to jeszcze nie grzybowe czasy. Tylko czasami można spotkać jakiegoś zabłąkanego miejscowego lub leśnika. Ale najczęściej nie spotykam nikogo. Poza tym lubię dyskretnie omijać ludzi, potrzebuję wyciszenia i spokoju. Po te wartości, jak i po wiele innych przyjeżdżam do Bukowiny.

Komu by się chciało w takim upale włóczyć po bukowińskiej krainie? To nie Krupówki, szlak na Śnieżkę lub Giewont. Poza wielką wartością przyrodniczą i krajobrazową, ziemie Bukowiny uwielbiam też za ciszę i spokój, za jej pozorną niekomercyjność i “nic specjalnego”, które tu nie przyciągają tłumów.

Ile razy o tym pisałem, ile razy prezentowałem podobne fotografie? Czy te widoki mogą się kiedyś znudzić? Kiedy wiesz, jak za łanami zbóż czekają na ciebie starzy dobrzy drzewni przyjaciele, do których wędruję znanymi tylko sobie, dzikom i jeleniom ścieżkami?

Wzgórza Twardogórskie, a wraz z nimi Bukowina to ciągłe równiny, górki i dołki. Wzgórza, zagłębienia terenu, rowy, wąwozy i inne wspaniałości. Letnia szata lata przybrała swój najbardziej odświętny wystrój, którego kolejna przemiana rozpocznie się wraz ze żniwami. 

Do tego czasu możemy podziwiać kwintesencję lata. Jego najbardziej wyrazistego ducha, który objawia się w nieskończonej zieleni i błękicie.

Lato, chociaż upalne, w tym roku również bardzo suche, tak szybko przeminie, że w grudniu, podczas ciemności w zimie, będziemy wracać do czasu jego odświętności i magicznych zachodów Słońca po godzinie 20.

Letnia szata po Bukowinie lata. Złocistym kolorem dywany traw farbuje, zielenią las w oddali maluje. To wszystko ciągle fotografuję i nigdy nie mam dość.

W zimie marzymy o cieple, podczas upału o zimowym chłodzie. Człowiekowi pogoda nie dogodzi. Zamiast narzekać i marzyć o czymś, co w danej chwili jest nierealne, lepiej zanurzyć się w widokach, na Bukowiny wzniesieniach i stokach.

A tu ponownie równiny długie i szerokie, lasem otoczone, przeze mnie wielbione i czczone.

GUZOWATA BRZOZA

Odwiedzam Guzowatą brzozę, wciąż rekordzistkę w obwodzie pnia wśród dolnośląskich brzóz. Do dzisiaj grubszej nie znalazłem. Żyje w towarzystwie dębu. Tworzą niepowtarzalną parę.

Pomimo kiepskiej suchej pogody, co roku waleczna, żywozielona i przepiękna, chociaż w środku wypróchniała, a na pniu z licznymi guzami i grzybami.

Fotografia w sepii to powrót do przeszłości tego cudownego drzewa. Znam ją od ponad 30. lat, ale dopiero w 2016 roku uświadomiłem sobie, jak wyjątkowa jest to brzoza.

NA PÓŁMETKU LATA

Lato meteorologiczne to czerwiec, lipiec i sierpień. Zatem połowa lata za nami, druga połowa właśnie się rozpoczęła. Ucichną śpiewy ptaków, zakwitnie wrzos, noce staną się dłuższe.

Zanim to nastąpi, wciąż króluje letnia szata lata. Czarująca, gorąca, zielona, rozśpiewana i gęsta, często tak zarośnięta, że nie do przebycia.

To jedna ze ścieżek wśród bukowińskiej dżungli. Prowadzi do zielonego bajorka z martwymi konarami wystającymi ponad powierzchnię wody.

A po przebyciu ścieżki obok bajorka, wchodzimy w jeden z tysięcy leśnych letnich tuneli.

Następnie kieruję się do sosnowych hektarów, w których czasami podgrzybków było w bród. Teraz przyszła trzebież i zasiała figę z makiem…

Młode lasy wzrastają ku niebu. Wielkie połacie po wyrąbanych starych sosnach, pokrywają się tysiącami sadzonek. Leśnicy wyrąbali, leśnicy posadzili. I tak w kółko.

W jednym miejscu spotkałem las paproci, które wymieszały się młodymi sosenkami. I ponownie orzeźwiający tunel wśród mieszanego lasu.

Moje ulubione ścieżki, dukty, leśne przesmyki, skróty i tak dalej. Zastanawiam się, czy to wszystko to jest czarująca szata obecnej pory roku, czyli lata? Czy może czarująca szata lata (fruwa) po Bukowinie? Tradycyjnie trochę tego pierwszego i drugiego. ;))

Marzę o obfitych deszczach, solidnych (ale nie niszczących) burzach i odepchnięciu wizji jeszcze większej suszy. Czy pogoda wreszcie zlituje się na wysychającymi lasami Bukowiny i wielu innych regionów w kraju?

Czekam z niecierpliwością na odmianę tej patowej sytuacji pogodowej. W drodze powrotnej do pociągu, czułem na sobie niemiłosierny upał, na otwartej przestrzeni ciężko było wytrzymać.

W pociągu włączyła się naturalna klimatyzacja. ;)) Prawie całą drogę stałem przy oknie, bo tylko wtedy można było się trochę schłodzić. Nawet przy prędkości ponad 100 km/h, wiatr wciąż był ciepły!

Było późne popołudnie, a właściwie wczesny wieczór. Wracałem po upalnym i ciężkim dniu, jednak dla mnie był on wyjątkowy. Poczułem lato Bukowiny do szpiku kości i niech mi cały świat zazdrości. ;))

A mnie już tęskno do Bukowiny, bo tam naprawdę czas inaczej płynie. W rytmie bijącego serca lasów, pośród cieni drzew i morza polnych kwiatów.

DARZ GRZYB!

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

  • wojek //22 lip 2023

    Cześć Paweł:)
    20 litrów jagód w ten upał? Przyznaj się, że tym razem zatrudniłeś leśnych pomocników:):):) Odbiegnę troszkę od leśnych tematów. 15 lipca pojechaliśmy z Lepszą Połową na wycieczkę niedaleko Wrocławia. Chciałoby by się rzec cudze chwalicie, swego nie znacie. Owszem gdzieś tam się włóczyłem szczególnie w czasie wycieczek rowerowych, ale co innego zobaczyć zabytek samemu a co innego zwiedzać z Przewodnikiem. Posłuchać historii zabytku, legend z nim związanych etc. Ogólnie było super chociaż bez lasu:):):). A wracając do leśnych tematów. Nareszcie pojawiły się jakieś opady, wobec wcześniejszej suszy jest ich mało no ale od czegoś trzeba zacząć. Jest nadzieja, że popada solidniej i jeszcze w sierpniu pojawią się w lesie kapeluszniki:)
    Serdecznie pozdrawiam:)
    Darz Grzyb!

    • Paweł Lenart //23 lip 2023

      – Cóż Wojtek, zbierania jagód na dwie ręce (bo tak właśnie zbieram) nie można nazwać “zatrudnieniem leśnych pomocników” W taki upał to nawet najwspanialszy kolega by nie pojechał, nie mówiąc już o rodzinie, która dokonałaby dezercji po pierwszym litrze jagód, po czym “poświęciliby mnie w domu” za takie atrakcje. Wydaje mi się, że nie dajesz wiary, że jestem w stanie tyle uzbierać, ale co mam począć? Zajmuję się leśnym hobby od małego, zresztą wiesz o tym bardzo dobrze. Nikomu niczego nie chcę udowadniać, a że ktoś nie dowierza to jego zmartwienie. ;)) Kiedyś nawet miałem nagrać film ze zbieraniem jagód, ale po co? Niech idą w świat legendy o krasnoludkach, elfach i innych pomocnikach. 😉
      – Moje tempo zbierania jagód jest duże, ale znałem kiedyś gościa, który potrafił ręcznie zbierać 4 litry na godzinę i widziałem to na własne oczy. Takiego tempa nigdy nie osiągnąłem, nawet podczas najbardziej obfitych sezonów jagodowych.
      – A gdzie byliście na tej wycieczce?
      – Co do sierpniowych grzybów – wysyp miałby sens tylko podczas panowania pochmurnej, wilgotnej i chłodnej, a nawet zimnej pogody jak na sierpień (czyli z anomaliami ujemnymi). Gdyby opady pobudziły wysyp i jednocześnie mocno przygrzało to robale nie odpuszczą grzybom i mielibyśmy taki “pyrrusowy” wysyp. 😉
      Pozdrawiam.

  • wojek //22 lip 2023

    Cześć Paweł:)
    W ferworze walki zapomniałem wspomnieć o dwóch sprawach. Pierwsza to szerszenie. Słusznie Towarzyszu zastosowaliście tzw. manewr nożny czyli oderwanie się od nieprzyjaciela:) Sam miałem kiedyś podobną przygodę. Pobiłem wtedy rekord świata co prawda nie w schodzeniu z ambony ale w schodzeniu z dębu. Wlazłem kiedyś na wspomniany dąb, że to niby chcę rozejrzeć się po okolicy, a tutaj towarzystwo uwiło sobie gniazdko:) Nie było wyjścia, trzeba było zrezygnować ze zwiadu wysokościowego i co prędzej wycofać się na z góry upatrzone pozycje:):):) Druga rzecz to wspomniany kruk. Przyznajcie się Towarzyszu, że tradycyjnie przyjmowaliście meldunek od Waszego szpiega:) A wobec fatalnych doniesień na temat boletusów obcięliście o połowę żołd szpiegom:):):) A cała reszta scenki to komiczne targi o żołd. Podobno w końcu stanęło na 75% z wyrównaniem o ile Towarzysz otrzyma w miarę szybko meldunek o boletusach:):):)
    Serdecznie pozdrawiam
    Darz Grzyb!

    • Paweł Lenart //23 lip 2023

      – Kruki to bardzo mądre stworzenia, mające doskonałą pamięć. Tym razem to błędne założenie Pierwszy Sekretarzu. One wrzeszczały na KC partii, że za rzadko Pierwszy Sekretarz pojawia się w lesie i nie przynosi im orzechów na poczęstunek. Także musicie tę sprawę poruszyć na sierpniowym zjeździe KC na Pomorzu Zachodnim. ;-))))

  • wojek //24 lip 2023

    Witam Towarzysza Pawła:)
    Co do jagód, niedowierzanie jest tutaj złym słowem:) Właściwym byłoby podziwianie:) Paweł przede wszystkim w jakim celu miałbyś zmyślać. Gdyby tak to można na zdjęciu pokazać i 50 litrów jagód. Tylko po co? Zresztą gdybym Tobie nie wierzył to by mnie tutaj nie było:):):) Na marginesie kiedyś tam pojechaliśmy na jagody co prawda nie do Bukowiny tylko do Międzyborza. Upał jak cholera, dosłownie ani tchnienia wiatru. Już po trzecim litrze jagódek skląłem jagody, las i świat z satelitami. Poszedłem się przejść a cisza była taka, że doskonale słyszałem bicie własnego serca. Patrzę ze 150 metrów dalej widzę zbieracza, tylko mało, że zbiera jagody zbieraczką to jeszcze z papierochem w ustach. Postanowiłem zareagować. Gościu potulnie zgasił peta, a na moją uwagę czy mu nie szkoda krzaczków tylko powiedział “popatrz”. I faktycznie umiejętnie zbierał jagody i wcale nie niszczył krzaczków. Niemniej to jest zakazane. Żeby skończyć temat zauważyłem, że ma zebrane spore wiaderko. Pytam się czy nie masz tych jagód troszkę za dużo? A może i tak. A ile chcesz za nie. Pięć dych. Szybko zapłaciłem i poleciałem przesypać jagody żeby się gościu nie rozmyślił. Druga część poniżej:)

    • Paweł Lenart //25 lip 2023

      – “Co do jagód, niedowierzanie jest tutaj złym słowem:) Właściwym byłoby podziwianie:) Paweł przede wszystkim w jakim celu miałbyś zmyślać. Gdyby tak to można na zdjęciu pokazać i 50 litrów jagód. Tylko po co? Zresztą gdybym Tobie nie wierzył to by mnie tutaj nie było:):):)” – znałem jednak takich ludzi, którzy bajerowali, zwłaszcza pod kątem ilości zbieranych grzybów. Ponad połowę kosza wypełniali szyszkami, ziemniakami lub jeszcze czymś innym, na wierzchu kładli grzyby i mieli cały kosz. ;))) Wiele lat temu miałem ciekawą sytuację na stacji w Bukowinie, kiedy trafił mi się taki niedowiarek, że nie wytrzymałem. Grzybów było wtedy średnio na jeża, ale cały duży kosz nazbierałem, jednak trwało to ponad 8 godzin i wymagało bardzo solidnego wybiegania kapeluszników. Niedowiarek twierdził, że pod spodem nie mam grzybów i wszystkich robię w konia. Założyłem się o 200 zł i kiedy ten przyjął zakład, wysypałem kosz, w którym były same grzyby. Był nieźle zaskoczony i zrobiło mu się głupio. Tak już jest z ludźmi, że zamiast cieszyć się z możliwości przebywania w lesie (bez względu na rezultat w zbiorach), to kombinują, niedowierzają, mnożą teorie spiskowe, itp. Dlatego jestem hermetyczny na wszelkie nowe znajomości, a zwłaszcza pod kątem wspólnych wypraw do lasu, których przez lata blogowania miałem kilkadziesiąt.
      Co do maszynki, raz w życiu spróbowałem z ciekawości (bo znalazłem ją w jagodnikach) i po zebraniu 200 liści i 50 owadów zakończyłem karierę z maszynką, pomijając, że przepisy prawa jednoznacznie zabraniają zbioru jakimikolwiek maszynkami. Natomiast co do papierosów to znasz chyba moje zdanie. Nie palę całe życie, a na palaczy patrzę z politowaniem, że nie chcą zmądrzeć. Nie dość, że świadomie się trują i tych, co wąchają naokoło ich smrody to jeszcze płacą za to sporo pieniędzy… Niestety, mamy sporą masę głupiego społeczeństwa, a koncerny tytoniowe opływają w luksusach.

  • wojek //24 lip 2023

    I jak widzicie Towarzyszu ja przez ten czas kiedy Ty zebrałeś 20 litrów ja zebrałbym może 5 i to przy dobrym urodzaju:):):) Ten rok niestety jagodowo odpuściłem. Wiesz dlaczego, może troszkę zbiorę jeszcze w sierpniu na Pomorzu. Na ogół jeszcze ich trochę jest szczególnie na torfiakach, gdzie trzyma się wilgoć. Powinna też być żurawina. No ale ok to zobaczymy. Relacje będą u Towarzysza Marka:)
    Co do wycieczki. Jak Ci pisałem. Było niedaleko. A wycieczka miała hmmm powiedzmy tytuł “Szlakiem Św. Jadwigi”. Zaczęliśmy od spaceru po Ostrowie Tumskim później Trzebnica, Lubiąż, Legnickie Pole i Legnica. Przepiękne bazyliki z bardzo bogatym zdobieniem barokowym. Przewodnik wycieczki z bardzo dużą wiedzą. Opowiadał masę legend i w ogóle o dużo o historii Śląska. Paweł na marginesie z czystym sumieniem mogę każdemu polecić usługi tego biura. Byliśmy już wielokrotnie na różnych wyjazdach z tego biura i nigdy nie miałem zastrzeżeń. Dopiszę jeszcze jedną rzecz.

    • Paweł Lenart //25 lip 2023

      Może kiedyś skorzystam z ich oferty, jednak nie wiem kiedy, bo już mam wszystko zaplanowane co najmniej do końca roku. Dzięki za informację.

  • wojek //24 lip 2023

    Jeszcze kilka zdań o ewentualnym wysypie grzybów w sierpniu. Poprzednie lata nie pozwalają na optymizm. Susza była taka, że można było zapomnieć o grzybach. Gdzieś jakieś pojedyncze egzemplarze rosnące prawie w jeziorach:) W tym roku leciutki optymizm przebija w doniesieniach Towarzyszy z Zachodniopomorskiego Komitetu Partii. Pojawiają się gołąbki, kurki ale też i inne gatunki. Jasne, że przy tych temperaturach robale mnożą się okrutnie ale zobaczymy:) Był taki rok, że lało w sierpniu równo. Podgrzybków i kurek byś nie wyzbierał. Mniej było za to boletusów i kozaków. Paweł kończę te elaboraty. Leśny Bracie wiesz, że mógłbym pisać jeszcze bardzo długo…. A i co do pisania kontynuuję pomału pisanie IV części Opowieści Kresowych. Mam nadzieję, że skończę je w miarę szybko.
    Serdecznie pozdrawiam:)
    Darz Grzyb!

    • Paweł Lenart //25 lip 2023

      Z Kresami nie musisz się śpieszyć, bo i tak miną tygodnie zanim je opublikuję. Ostatnio mam bardzo mało czasu na pisanie (zaległych artykułów o drzewach mam grubo ponad 70) i nic nie wskazuje na to, że wkrótce to się zmieni. Co do grzybów, na jesieni będą na pewno, pytanie tylko w jakich ilościach? Osobiście twierdzę, że sezon będzie słabszy od ubiegłorocznego (przynajmniej na niżu Dolnego Śląska), ale to tylko prognoza, która może się sprawdzić lub nie. Zobaczymy. Pozdrawiam.

  • wojek //25 lip 2023

    Witam Towarzysza Pawła. “Mieli pół kosza szyszek czy tam ziemniaków a na wierzchu grzyby”. Paweł powiem Ci, że dawno się tak nie uśmiałem:):):). Tylko mądrzy ludzie wytłumaczcie mi po co tak robić. Zaistnieć na jakimś śmiesznym fejsgłupie, dowartościować się poprzez jakieś może I drobne ale oszustwo. Leśny Bracie kapeluszników brak to trudno. Po co pisać bzdury. Zresztą był taki jeden u Towarzysza Marka. Pisał brednie nawet nie zaprzeczałem bo i po co. Ciesz się chłopie, myślę sobie. Ale jakci się wydaje, że potrafisz z Leśnych Ludzi zrobić durniów to się bardzo mylisz. A te teorie spiskowe Bracie o któż by się tym przejmował. Jeżeli ktoś chce opowiadać brednie to jego wola. Póki co zbiorowy debilizm nie jest karany. I jeszcze odnośnie palenia. Sam byłem taki głupi, że paliłem. Na szczęście udało mi się zmądrzeć. Przestałem się truć a przy okazji jeszcze otoczenie, nie mówiąc już o pieniądzach. A we wspomnianej sytuacji trucie się to jedno ale dochodziło jeszcze zagrożenie pożarem. Obecnie patrzę na palaczy jak na ludzi nieszczęśliwych, zniewolonych przez nałóg. Ale palenie można naprawdę rzucić tylko trzeba chcieć. No ale o tym może następnym razem. Serdecznie pozdrawiam!!!