Aktualności Grzyby Las

Czas jagód.

CZAS JAGÓD.

Lato! W zbożu, na łąkach, polach, w lesie, pomiędzy ścieżkami i duktami. 22 czerwca 2019 roku. W niecałą dobę po oficjalnym rozpoczęciu się astronomicznego lata, odwiedziłem bukowińską Mekkę, która tradycyjnie “każe” mi pisać o niej w kategorii och i ach. ;))

Początek lata w Bukowinie zawsze był związany z rozpoczęciem się sezonu jagodowego. Tradycji stało się zadość, chociaż tradycja ta silnie wygasa. Nie ma chętnych do zbierania jagód. Poza mną – nikt nie przyjechał, a na stanowiskach jagodowych byłem sam. Miejscowych też nie spotkałem.

Tymczasem w Bukowinie i jej okolicach jest przecudownie. Już dla tych widoków warto tu być. Poczuć ostre kłosy zboża na rękach, szum wiatru, zapach pół i łąk, dźwięki i gesty lasów, które niosą się po okolicy.

W lasach ptaki drą się radośnie! Las żyje! Wszędzie coś śpiewa, brzęczy, skrzypi, łazi, fruwa, szeleści, tupie, chrząka. Udzieliła mi się ta atmosfera święta lata, którą tak doniośle obchodzi las. Pogwizdywałem pod nosem, a co bardziej ciekawskie ptactwo, przyglądało się z drzew tej dziwnej, dwunożnej małpie, próbującej nawiązać z nimi kontakt. ;))

Kilkanaście godzin w lesie! To jest to! Wspaniale powitać poranek w Bukowinie, dać się “zalać” południowym upałem, który silnie pobudza człowiekowi do działania układu chłodzenia i cieszyć się z przyjemnego chłodu wieczorem! Jagody wystartowały na dobre.

Obawiałem się trochę o sezon jagodowy z uwagi na zimny maj i występujące przymrozki. Bukowińskie jagodniki na szczęście obroniły się i wraz z rozpoczęciem lata, hojnie wystawiły swoje owoce w ofercie dla “wariatów”, chcących je skubać.

Ładnie pochwalić się i popatrzyć na efekt końcowy, ale żeby tego dokonać, trzeba 14-15 godzin skubać owoc po owocu. To praca dla wytrwałych i cierpliwych, ale też pokornych istot. Kręgosłup, stawy i kolana często buntują się i nie chcą współpracować z organizmem.

Dlatego siła woli, determinacja i psychika jagodziarza muszą być silniejsze i przeciwstawić opór części kostnej organizmu. ;)) Wtedy to można dokonać dzieła zbioru. Generalnie na jagodach – według mnie – najgorsze są pierwsze 3-4 litry. Później wpada się w wir skubania, a i oczy cieszą się, kiedy dno w koszyku jest zakryte.

W lesie owoce dojrzewają. Można posilić się pysznymi malinami lub poziomkami. Rozsądek nakazuje nie jeść niemytych owoców prosto z krzaków. “Łasuchowatość spontaniczna”, która budzi się w człowieku podpowiada – jedz natychmiast! ;))

Kwitną jeżyny, a pierwsze owoce powinny dojrzewać już za miesiąc. W Bukowinie, życie leśne toczy się swoim rytmem i mocą w corocznym cyklu wegetacyjnym. Cudownie jest na to wszystko popatrzeć i zaczerpnąć radość z bycia w lesie.

Chociaż dolnośląscy grzybiarze górscy mają się czym pochwalić w kwestii grzybów, grzybiarze nizinni muszą się obejść smakiem. W jedynej przerwie podczas skubaniny jagodowej, wyskoczyłem na nieco ponad godzinkę obejrzeć kilka miejscówek grzybowych i pstryknąć trochę fotek.

Poza jednym muchomorkiem i sflaczałym gołąbkiem, życia grzybowego nie odnotowałem. W bukowińskich lasach jest sucho, chociaż bywało gorzej. Piątkowe burze, które mocno podlały Wrocław, tutaj nie dotarły. Za to padało w Boże Ciało, a we Wrocławiu było sucho. Czyli dla statystki “wyrównało się”.

Jedne z moich ulubionych miejsc w lasach Bukowiny. Jedna strona z mchem i ściółką, druga z obfitszym runem, tudzież podszytem. Głupotę napisałem… Wszystkie miejsca w Bukowinie są ulubione! ;))

Liście dębu czerwonego “szpanują” swoimi rozmiarami. Nie ma się im co dziwić. Ich liście to prawdziwe giganty wśród dębów, zwłaszcza te z długopędów. Wyglądają kapitalnie, chociaż sam dąb czerwony, raczej zmienną cieszy się reputacją wśród leśników i botaników, gdyż to przybysz zza wielkiej wody o dość agresywnym charakterze w stosunku do rodzimych gatunków.

Po wyjściu na pola i łąki, trafiłem na taniec żurawi. Początkowo był on trochę niezdarny, takie “tup, tup” w miejscu. Przyglądałem się im, a one mi. Ponowne, kilka razy “tup, tup”, szyja do góry i patrzą się. Macie talent, powiedziałem cicho do siebie. Jestem na ptak, czyli tak. ;))

To był początek tańca, rozgrzewka, przed podniebnym baletem, który miał się zacząć za kilka chwil. Rozpoczęło się się krótkie, ale fenomenalne widowisko! Podniebny walc baletowy z imitacją gracji pływania. Tak to mniej więcej można nazwać. ;))

Kiedy żurawie tańczą na niebie, sarny łby zadzierają do góry, dziki przestają buchtować, a jelenie szlachetne mędrkują, że to żurawią ta szlachetność bardziej przysługuje niż im. ;))

Obroty, ślizgi, zakręty, szybowanie, delikatne wznoszenie i opadanie. Przyśpieszanie i zwalnianie. Wielkie jak żuraw i zwinne jak orzeł. ;)) Taniec z ptakami – prawdziwymi gwiazdami. Bez kursów, szkół tańca i morderczych treningów. Tańczą wybornie!

Spektakl trwał zaledwie 2-3 minuty, ale wystarczyło to, żeby pokazać wielką klasę, wspaniały, żurawi styl i majestat szybowania w przestworzach. Trzeba dziękować Naturze za możliwość oglądania takich wspaniałości! ;))

Dla odmiany i otrząśnięcia się po żurawim występie, Matka Natura pokazała mi mączniaka prawdziwego dębu – groźnego grzyba, którego obecność zdradza się na liściach pod postacią białego nalotu, wyglądającego tak, jakby ktoś liście posypał mąką. To paskudztwo dość mocno zaatakowało w tym roku, któremu sprzyjała wilgotna i chłodna pogoda w maju.

Trochę wody dla ochłody. Wprawdzie sobota nie była jakimś szczególnie upalnym dniem, ale już na samą myśl o prognozie pogody na ten tydzień, gdzie w środę mamy zobaczyć nawet 36-37 stopni C w cieniu, miałem ochotę do niej wskoczyć. ;))

Chociaż wody w bajorkach i stawach jest całkiem sporo, w lesie widać jej deficyt pod postacią wyschniętych lub wysychających rowów. Sytuacja hydrologiczna w Bukowinie od kilku sezonów jest dosyć kiepska.

Zanim ponownie wróciłem do lasów, uwieczniłem na fotografii skok “wzwyż ponad badyle” samotnego koziołka. Siedział ukryty na łące i zobaczyłem go w ostatniej chwili. On mnie zresztą też.  Efektem tego spotkania był taki o to efektowny skok. ;))

Podsumowując – dla celów sprawozdawczych – sytuację jagodowo-grzybową Bukowiny i okolic. Sezon jagodowy rozkręcił się na dobre i przez najbliższe 3 tygodnie, warto potrudzić się o ich zbiór, żeby mile połechtać kubki smakowe i dostarczyć organizmowi bogactw, kryjących się w owocach.

O grzybach można co najwyżej piosnki pośpiewać, co też uczyniłem, cicho nucąc: grzybki moje kochane, kiedy znowu was zobaczę? W lipcu, w sierpniu, czy na jesieni, wasze kapelusze, uradują moją (i nie tylko) duszę? Oby susza was nie wstrzymała, bo inaczej z pieczarkami pójdziem w tany. ;))

I ostatnia informacja, dotycząca dojazdu nie samochodowego do Bukowiny. Od kwietnia trwa remont torów kolejowych, a pociągi z Wrocławia, dojeżdżają tylko do Grabowna, gdzie trzeba się przesiąść na komunikację zastępczą (autobusową). Początkowo, remont miał trwać do końca maja. Później napisano, że do końca czerwca.

Pod koniec maja, planowane prace remontowe, wydłużono do końca sierpnia, a ostatnio powziąłem wiadomość, że remont potrwa do końca roku kalendarzowego… To tyle najnowszych niusów z Bukowiny, czyli Bardzo Uduchowionej Krainy O Wyjątkowej I Nieprzeciętnej Aurze. ;))

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.