Dęby “Mieszko” i “Przemko” z Kończyc Wielkich – ścisła elita rodzimej dendroflory.
W ostatnim czasie mój dobry znajomy ze Śląska – Maciek, wraz ze swoją małżonką Marzeną sprawili mi nie lada niespodziankę. Udali się do Kończyc Wielkich, gdzie rośnie najpotężniejszy dąb szypułkowy Ziemi Śląskiej – absolutny król dębów na tym terenie – “MIESZKO”. Już pierwsze zdjęcia porównawcze do człowieka (w tym przypadku do małżonki Maćka) ukazują naszej świadomości i oczom, jak potężne jest to drzewo. Maciek na swoim blogu zrobił świetną relację z wycieczki, połączoną z dużą dawką wiedzy historycznej i kulturowej Kończyc Wielkich. Wszystko można przeczytać tutaj: dobra-grafini-geofity-i-910-cm-w-pasie-czyli…
Mi przypadła zaszczytna rola opisania tych wspaniałych drzew, ze szczególnym uwzględnieniem dęba “Mieszko” ponieważ robi on imponujące wrażenie, budzi emocje i – często pod ich wpływem – dodaje się mu “troszkę” lat oraz w różny sposób mierzy się jego obwód pierśnicowy, co skutkuje podawaniem różnej grubości “w pasie” tego wspaniałego drzewa. ;)) Dąb “Mieszko” jest najgrubszym i najstarszym dębem szypułkowym rosnącym na Śląsku, uważanym za ostańca dawnych puszcz, porastających niegdyś tę część kraju. Jednak dąb – wbrew swojemu rzekomemu, puszczańskiemu rodowodowi, najprawdopodobniej wyrósł na otwartej przestrzeni, gdyż świadczy o tym jego sylwetka. Ma stosunkowo krótki pień, rozdzielający się na wysokości ok. 6. metrów na kilka masywnych konarów.
Ponieważ drzewo rośnie na niewielkim stoku, wykształciło z jednej strony dla równowagi masywne napływy korzeniowe. Co jest bardzo istotne – dąb odznacza się doskonałym stanem zdrowotnym, co przy tak ogromnych rozmiarach jest wielką rzadkością wśród najgrubszych dębów szypułkowych w naszym kraju. Jego obwód pierśnicowy, zmierzony zgodnie z zasadami dendrometrii przez Panów Krzysztofa Borkowskiego, Pawła Zarzyńskiego i Roberta Tomusiaka – autorów wybitnego albumu “Drzewa Polski. Najgrubsze. Najstarsze. Najsłynniejsze.”, w 2013 roku wynosił 851 cm. Mierząc drzewo przy samej ziemi, obwód jego znacznie przekracza 10 metrów. Wiek drzewa, określony metodą szacunkową w 2013 roku wynosił 400 lat, chociaż najczęściej można spotkać informacje o tym, że drzewo osiągnęło wiek z przedziału 700-800 lat. Jest to jednak nieprawda.
We wrześniu 1988 roku specjaliści z Zakładu Urządzania i Utrzymywania Terenów Zieleni Ryszarda Laszczaka z Bielska-Białej wykonali na kończyckim dębie zabiegi pielęgnacyjne. Usunięto duży, obumarły konar, przeprowadzono cięcia sanitarne w koronie. Rozległy ubytek wgłębny wewnątrz pnia poddano czyszczeniu i zakonserwowano impregnatem Imprex W. Na czas trwania prac wewnątrz pnia zainstalowano tam prowizoryczne oświetlenie elektryczne, albowiem niewielki otwór u podstawy pnia nie zapewniał dostatecznego dostępu światła dziennego.
Podczas zabiegów udrożniono naturalny otwór znajdujący się w miejscu rozdziału pnia na poszczególne konary, co umożliwia należyte przewietrzanie ubytku kominowego na pniu, a tym samym utrudnia rozwój grzybów. Były to pierwsze kompleksowe zabiegi pielęgnacyjno-konserwatorskie wykonane na tym okazałym dębie. Powtarzano je w kolejnych latach w zależności od potrzeb i kondycji pomnikowego drzewa. We wrześniu 1996 roku konieczne stało się czyszczenie ubytku wgłębnego w pniu dębu, gdzie ktoś podłożył ogień zapalając nagromadzone w pniu liście, śmieci i próchno. Zabieg ten wykonali specjaliści z Zakładu Pielęgnacji i Leczenia Drzew Parkowych i Pomnikowych Andrzeja Suchego i Andrzeja Linerta z Ustronia.
Kończycki Matuzalem i inne wspaniałe dęby rosnące w pobliżu znalazły godne miejsce w publikacjach Andrzeja Czudka, badacza przyrody województwa śląskiego w latach 20. i 30. XX wieku. W publikacji “Osobliwości i zabytki przyrody województwa śląskiego”, wydanej w 1929 roku, autor opisując osobliwości Kończyc Wielkich zawarł informację: “(…) Bardzo grube dęby pamiątkowe znajdują się w posiadłościach hr. Thuna; właściciel starannie je chroni (…)”. Kolejna przyrodnicza publikacja tego autora “Ochrona przyrody w województwie śląskim”, wydana w Krakowie w 1938 r. zawierała pełniejszy opis kończyckich dębów. Andrzej Czudek napisał o nich: “(…) Koło drogi wiejskiej, niedaleko bramy wjazdowej do parku hr. Thuna rosną 3 stare dęby, których obwód wynosi 3,50, 4 i 6 m. Są one już częściowo nadszarpnięte zębem czasu, tworzą jednak malowniczą grupę i zasługują na zachowanie. Własność hr. Thuna.
W parku rośnie także kilka godnych ochrony dębów, jakkolwiek młodszych; niektóre mają blizny od uderzeń pioruna. Obwód 3-4 m. Właściciel hr. Thun opiekuje się nimi starannie, (…)”. Z odnośnika do zamieszczonego opisu wynika, iż autor po przygotowaniu publikacji stwierdził, że dąb o obwodzie 4 m został ścięty, albowiem był suchy. Opis dotyczył jednak nie rekordowego dziś dębu, ale trzech innych dębów, rosnących dawniej przy bramie wjazdowej do zespołu pałacowo-parkowego.
Na wyeksponowanie zasługuje podkreślana przez Andrzeja Czudka troska właściciela o zabytkowe dęby. W cytowanej publikacji, autor zawarł następujący opis parku w Kończycach Wielkich: “(…) pod względem obszaru również niezbyt duży, posiada jednak szereg przepięknych, starych dębów i zasługuje z tego powodu na bezwzględną ochronę. Park ma charakter bardzo naturalny, bez liczniejszych “egzotów”, zmieniających nieraz niekorzystnie wygląd pięknych poza tym parków. Mniejsze kępy drzew liściastych i szpilkowych oraz małe łączki przylegają do dość zwartych grup, w których na pierwszy plan wybijają się wspomniane już grube i wysokie dęby oraz inne drzewa liściaste. Część parku, lepiej zalesiona leży na wzgórku, a niektóre rosnące tam dęby noszą blizny od uderzeń pioruna.
Skłoniło to właściciela, hr. Thuna jun., opiekującego się gorliwie swoimi zabytkami, do wysunięcia projektu zaopatrzenia najwyższych dębów w piorunochrony. Myśl dość oryginalna, warta rozpatrzenia; jakkolwiek bowiem w pierwszej chwili projekt ten wydać się może sprzeczny z pojęciami o przyrodzie pierwotnej, to jednak można by w pewnych wyjątkowych wypadkach, gdy chodzi o ochronę bardzo cennych zabytków, odstąpić od zasady, pod warunkiem, żeby piorunochron był odpowiednio umieszczony, tak by nie szpecił chronionego zabytku. (…)”. PIĘKNY TO PRZYKŁAD AUTENTYCZNEJ TROSKI O PAMIĄTKOWE DRZEWO.
I jeszcze kilka słów o drugim dębie – “Przemko” o obwodzie pierśnicowym 542 cm. Wisi na nim drewniana kapliczka z wizerunkiem Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Podczas pisania tych zdań, przypomina mi się historia pomnikowego modrzewia europejskiego, który rośnie w pomnikowej alei w pobliżu dąba “Bartek” o obwodzie 370 cm i potwierdzonym naukowo wieku 220 lat. Drzewo wyjątkowe, ale “pechowo” rośnie w pobliżu “Bartka” i stąd jest praktycznie przeoczane i niezauważane. Wnioski takie wyciągam m.in. z opowieści chociażby kilku znajomych, którzy widzieli “Bartka” na własne oczy i wytrzeszczali je, jak zapytałem o pomnikową aleję drzew rosnących w jego pobliżu, w której znajduje się wspomniany modrzew.
Podobnie jest z dębem “Przemko”. Ludzie “zachłyśnięci” potęgą “Mieszka”, często nie zwracają uwagi, że w pobliżu rośnie – chociaż szczuplejszy – także potężny i fenomenalny dąb. Dlatego pamiętaj, że wybierając się gdzieś w celach dendrologicznych, warto sprawdzić, czy nie przegapimy przy okazji jakiejś innej, wspaniałej osobliwości świata drzew. Dęby “Mieszko” i “Przemko” – jak napisałem w tytule – to ścisła elita rodzimej dendroflory i dlatego będąc w Kończycach bezwzględnie należy pokłonić się obu okazom, a najlepiej obejrzeć wszystkie drzewa w parku bo “im więcej drzew oko zobaczy, tym bardziej dusza się raduje”. ;-))
W artykule wykorzystałem informacje z albumu Pawła Zarzyńskiego, Krzysztofa Borkowskiego i Roberta Tomusiaka – “Drzewa Polski. Najgrubsze. Najstarsze. Najsłynniejsze” oraz albumu Aleksandra Żukowskiego “Sławne drzewa województwa śląskiego”.
Przepiękny! Już kombinuję jak tam się wybrać jeszcze w tym roku.
Witaj serdecznie Marku!
Także planuję tam pojechać w tym roku. Po zdjęciach Maćka i Marzeny czuję dębowy głód, który może być zaspokojony tylko poprzez zobaczenie ich na żywo. 😉
Pozdrawiam. 😉
Cześć Pawle , po pierwsze dziękuję za wykorzystanie zdjęć i pokazanie potęgi kończyckich dębów szerszemu gronu. Po drugie , masz całkowitą rację . Duży może więcej , Przemko jako mniejszy jest w cieniu wielkiego brata 🙂 , po trzecie jak ktoś nazywa się Von Thun und Hohenstein , znaczy ,że jest osobą o wielkiej osobowości / vide działania hrabiego w sprzwie dębów , i charytatywna działalność grafini / a nie szmalcownikiem – nota bene Róza Thun – europarlamentarzystka – to wnuczka grafini Gabrieli , po czwarte , nie wysłałem do Ciebie zdjęć obrazujących otoczenie dębów – zachęcający na “piknik” kącik pod dębami z wygrawerowanymi na ławach imionami dębów . A po ostatnie – chyba już wiem co tak kręci dendromaniaka Pawła . Te Quercusy na prawdę robią wrażenie , zwłaszcza ,że przy nich wyglądamy jak mrówki. Możesz spodziewać się następnych “kukułczych jajek” z naszej strony . Buk w Leśnicy idzie na tapetę. Wkrótce . Wezmę miarkę . Nigdzie go nie ma w literaturze . Może będziemy “kolumbami” w tej materii 🙂 Pozdrowienia , dzięki za link do salamandry.
Witaj serdecznie! ;))
Cała przyjemność po mojej stronie. Gdyby nie Wy i Wasze zdjęcia, nie byłoby tego artykułu. Drzewa te są fenomenalne. Mam nadzieję, że w końcu zobaczę je na żywo. Teraz – po obejrzeniu Waszych fotek, mam jeszcze większą chęć ich obejrzenia.
Takie dęby należy oglądać w wyciszeniu, bardzo spokojnie, centymetr po centymetrze. Mają w sobie coś niezwykłego i dobrego. Ja to po prostu czuję.
Buka w Leśnicy zamawiam w trybie pilnym, tym bardziej, że – jak piszecie – jest on nieznany. Czyżby obudził się u Was duch treehuntera? 😉
Serdeczności. 😉
Witajcie Tow. Lenart
Tym razem muszę zabrać głos w obronie prawdy historycznej. Piszecie, że dąb Mieszko nie ma 700-800 lat i słusznie bo on ma ponad 1000 lat. Przecież my Stary Wojciech sadziliśmy go do spółki z tow. Mieszkiem I po tym jakeśmy sprali na kwaśne jabłuszko szalikowców Hodona pod Cedynią. Mieli zarazy jedne obiekcje po tym jak sędzia podyktował karnego w ostatniej minucie spotkania finałowego o Puchar Grodów Nadodrzańskich dla naszych rzecz jasna. A Wy co Towarzyszu zapewne polecieliście świętować tryumf do Tow. Mieczysława zamiast zgłębiać prawdę historyczną:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Towarzyszu Wojciechu! 😉
Zaprawdę po Waszych słowach domniemam, że na partyjnych zjazdach coraz mniej dyskusji prowadzicie, a coraz częściej zacne, aczkolwiek podejrzane trunki smakujecie, tudzież zwane bimbrem lub okowitą. ;)))))
A towarzysza Mieczysława planuję wkrótce odwiedzić. Wszak remanent wiosenny płynów do rozmowy czas sporządzić. ;-))))
Pozdrawiam. 😉
Cześć Wojtku ! Na pewno słyszałeś powiedzenie ,że nie jednemu psu na imię Burek. Podobna sprawa ma się z dębami . To nie ten Burek 🙂
Witajcie Towarzyszu Pawle:)
Jako jeszcze młody członek Partii pewnych rzeczy nie rozumiecie i nie znacie. Widzicie my radzimy o bardzo poważnych rzeczach (vide informowałem Was nie dawno o jednym z naszych tematów) a chociażby doświadczenia tow. Błazowskiego (tak właśnie tego z serialu “Czarne chmury”) są jednoznaczne. Mówił przecież wyraźnie “bez miodu tego nie rozgryzę:)”
Co do remanentów, to i owszem są wręcz niezbędne biorąc w szczególności pod uwagę już zaawansowaną wiosenkę. Tylko Paweł zlituj się i trzymaj się z daleka od Reinbachów. Serpentynek wprawdzie opuścił juz detox ale jakoś dziwnie reaguje na dźwięk Twojego imienia, zupełnie nie rozumiem dlaczego:) A przecież zbliża się sezon i musi być na posterunku i straszyć turystów, w końcu za to ma płacone:)
Serdecznie pozdrawiam Przyjacielu:)
Darz Grzyb:)
Witaj Maćku:)
Powiedzenie i owszem słyszałem. Tylko Burki to nie moja specjalność:) Dęby to co innego. A już w szczególności tak okazałe jak na Twoich zdjęciach. Jakie natura potrafi stworzyć cuda tylko podziwiać! Maćku a jeszcze lepiej jak w cieniu takich pięknych dębów rosną sobie boletusy:) O ile oczywiście teren nie jest prawnie chroniony!
Pozdrawiam serdecznie:)