Skip to content
Dęby w Domaszczynie przy stawach cz. 1/2.
Domaszczyn to wieś położona w woj. dolnośląskim, w powiecie wrocławskim, w gminie Długołęka. Od wschodu graniczy ze Szczodrem – miejscowością, której poświęciłem w zeszłym roku dużo miejsca na blogu opisując w “Sadze o dębach Szczodrego” najpotężniejsze dęby szypułkowe, które rosną na jej terenie. O Domaszczynie napisałem jeden artykuł, w którym zaprezentowałem ogromny dąb szypułkowy ( http://server962300.nazwa.pl/saga-o-debach-szczodrego-14-dab-szypulkowy-krol-domaszczyna.html ).
Wówczas nie udało mi się zebrać wystarczającą ilość materiału, aby opisać też pozostałe okazałe drzewa rosnące właśnie w Domaszczynie i które – podobnie jak w Szczodrem – reprezentowane są głównie przez dęby szypułkowe. Po prostu spóźniłem się z wycieczką i rośliny wystrzeliły z wegetacją, w sposób uniemożliwiający wykonanie przyzwoitych zdjęć drzewom. W tym roku odwiedziłem królestwo domaszczyńskich dębów, skupione wokół stawów dwa razy – pod koniec marca i na początku kwietnia.
Przez Domaszczyn przebiega Specjalny Obszar Ochrony Siedlisk Natura 2000 Kumaki Dobrej. Obszar ten jest podzielony na 2 części i obejmuje doliny rzeki Dobrej pomiędzy Bartkowem i Dobrzeniem oraz drugi między Dąbrowicą a Pawłowicami. Znajduje się w obrębie gmin Dobroszyce, Długołęka i Wrocław.
Rzeka Dobra jest uregulowana, ale w obniżeniach terenu gromadzi się woda oraz występują tu stawy hodowlane. To doskonałe warunki dla płazów. Licznie występują tu populacje Kumaka Nizinnego i Traszki Grzebieniastej. To bardzo cenny przyrodniczo obszar zważywszy na intensywne wykorzystanie rolnicze i bliskość aglomeracji wrocławskiej.
Dla mnie jako treehuntera podstawowym zadaniem i celem było odszukanie w Domaszczynie najgrubszych dębów szypułkowych, których najliczniejsze skupisko znajduje się wokół stawów, a zwłaszcza grupy pomnikowych osobników, o których informację znajdziemy zarówno w rejestrze wojewódzkim, jak i Centralnym Rejestrze Form Ochrony Przyrody.
Pierwsze oględziny tego terenu pod koniec marca, kiedy nie mogłem sobie pozwolić na dłuższą włóczęgę, ponieważ zbliżał się już wieczór (wracałem z całodniowej wyprawy dendrologicznej z Markiem Łuszczyńskim – www.pomniki-przyrody.pl) uświadomiły mi, że wyprawa do Domaszczyna nie zakończy się tylko na pomnikowych dębach, a na obejrzeniu całego obszaru, ponieważ rośnie na nim wiele starych dębów, które z przyjemnością obejrzę, zmierzę, sfotografuję i opiszę.
Co na wstępie też zauważyłem to fakt, że większość rosnących tu najgrubszych dębów znajduje się w kiepskim stanie zdrowotnym, a niektóre z nich już uschły, rozleciały się lub kończą dębowy żywot. Zanim przystąpiłem do pomiarów, obszedłem cały teren, aby zapoznać się z drzewami i wytypować z nich te, które są najgrubsze w obwodach pni.
Idąc wzdłuż jednego ze stawów należy pokonać rów z płynącą wodą, stąpając po bardzo oryginalnej przeprawie. Dostarcza ona adrenaliny, zwłaszcza, jak deski trzeszczą i skrzypią, a cała konstrukcja po prostu chwieje się i rozlatuje. Widmo skąpania się w wodzie jest tu bardzo realne. ;))
W pobliżu znajduje się ambona myśliwska, która stanowi świetne miejsce do fotografowania. Wykorzystałem ją i pstryknąłem z jej wnętrza kilkanaście ujęć, z których jedno okazało się mocno tajemnicze, o czym przekonałem się dopiero w domu, kiedy przeglądałem zdjęcia na komputerze. Napisałem o tym nieco dalej.
Niektóre z dębów wokół stawów spaliły się – nie wiem, czy miało to miejsce w związku z uderzeniem pioruna czy przy “pomocy” ludzi? Ich pozostałości i szczątki porozrzucane są w kilku miejscach i – chociaż może zabrzmi to trochę dziwnie – też stanowią pewną atrakcję przyrodniczą. Mam nadzieję, że drzewa te spaliły się jednak od żywiołu burzy.
GEOFITY
Ponieważ moja główna wyprawa do Domaszczyna odbyła się 10. kwietnia, to w leśnym runie mogłem z zachwytem podziwiać spektakl geofitów, po kwitnięciu których, obecnie nie ma już śladu. Drzewa jeszcze spały na dobre, ale na dnie lasu wiosna szalała na dobre.
Najbardziej urzekły mnie łany zawilców gajowych. Idąc do stawów, kilka razy zbaczałem z głównej drogi, aby się na nie napatrzeć. Gdzie wzrokiem nie sięgnąłem, po horyzont ścieliły się kwitnące białymi kwiatami zawilce. Dzięki zimnemu kwietniowi, widoki te trwały dłużej niż zwykle.
Wydaje mi się, że w tym roku obfitość zawilców była większa niż w poprzednich sezonach. To prawdopodobnie zasługa odpowiedniej ilości wilgoci, której wówczas brakowało.
STAWY
Po dotarciu do stawów postanowiłem wykorzystać bardzo dobre warunki świetlne na zrobienie zdjęć. Niebo od zachodu zaczęło się chmurzyć, natomiast po jego wschodniej stronie świeciło Słońce, którego moc przytłumiły chmury piętra wysokiego, rozpraszające promienie słoneczne.
Jedna z grubszych ławic chmur wśliznęła się pod Słońce, ale nie trwało to długo, maksymalnie 10 minut. Następnie ławica przesunęła się na tyle, że światło słoneczne ponownie zapanowało nad stawami, natomiast po zachodniej stronie, niebo było wciąż zachmurzone. Dzięki takiej kombinacji powstał efekt “ciepłego”, nieostrego światła. Dla fotografów to wspaniała okazja do zrobienia ciekawych ujęć.
Zamiast skupić się na pomiarach dębów, rzuciłem się w fotograficzny wir pstrykania zdjęć stawom i otaczającym je drzewom oraz jeszcze wyschniętej po zimie roślinności. Słońce miałem za plecami lub trochę z boku, a więc mogłem pstrykać do woli bez konieczności kombinowania z ustawieniami w aparacie.
Na początku pomyślałem sobie, że zdjęcia stawów pozostawię sobie wyłącznie w swojej kolekcji i archiwum, jedynie 2-3 fotki wrzucę na potrzeby wpisu o domaszczyńskich dębach. Tyle, że im więcej wpatrywałem się w spokojne wody tych stawów, tym bardziej mnie urzekały.
Zacząłem też fotografować nieco bardziej wyrafinowane kadry, a to z pozycji kucającej, w których roślinność weszła na pierwszy plan, innym razem stawałem przy dębach, celowo zasłaniając część wody, aby wyeksponować pnie drzew.
Ciepłe światło cały czas pomagało mi wyszukiwać nowe kadry, stanowiło dla mnie silnik napędzający fotografowanie, ponieważ wiedziałem, że dobre warunki świetlne szybko mogą się skończyć.
Zacząłem się zastanawiać, czy fascynacja tym miejscem narodziła się pod wpływem wspomnianych, dobrych warunków świetlnych, które spowodowały efekt “łał”, czy jednak teren ten ma w sobie coś więcej? Odpowiedź na to pytanie jest stosunkowo prosta.
Nie odkryję niczego nowego, jak napiszę, że duże zbiorniki wodne ze spokojną wodą same w sobie odprężają i działają kojąco na człowieka. Wystarczy na ten temat porozmawiać z wędkarzami. Oni mają dużo do powiedzenia w tym temacie. Jeżeli do tego mamy spokój, stare drzewa, lekkie, naturalne zdziczenie terenu, czyli tzw. “święty spokój” to wystarczy, aby uznać dany teren za miejsce wyjątkowe.
To wszystko odnalazłem wokół stawów w Domaszczynie. Dla towarzystwa przyleciały łabędzie, które postanowiłem podpatrzeć z ambony myśliwskiej, ponieważ chciałem się przed nimi ukryć, aby nie spłoszyły się i podpłynęły bliżej obiektywu aparatu.
I tak, zamiast ostro wziąć się do pracy z drzewami, “odpłynąłem” i gapiłem się jak zaczarowany na stawy, łabędzie i otaczającą przyrodę. Trwało to prawie godzinę. Na wycieczkę zaplanowałem kilka godzin, dlatego nie śpieszyło mi się do treehunterskich obowiązków. ;))
Kiedy wróciłem do domu i zacząłem oglądać na monitorze zebrany materiał, ze zdumieniem odkryłem, że na jednym ze zdjęć widać tajemniczą, czarną postać. Stoi na drugim brzegu stawu po prawej stronie, dosyć blisko wody. W ambonie miałem lornetkę i wszystko dokładnie oglądałem. Nikogo wtedy nie zauważyłem. Za to na zdjęciu wyjawił się tajemniczy, domaszczyński “Predator”.
Zacząłem myśleć, jak to się stało? Może akurat ktoś podszedł bliżej wody od drogi, czego nie zauważyłem patrząc przez lornetkę? Może tajemniczy ktoś siedział w wyschniętych i gęstych badylach, a na czas zrobienia przeze mnie zdjęcia akurat wstał i “wpadł” do kadru? A może to była Topielica – demon zamieszkujący zbiorniki wodne?
Tyle, że według legend Topielice ukazywały się pod postacią młodych dziewczyn z długimi jasnymi włosami. Wołaniem o pomoc lub śpiewem wabiły młodych mężczyzn, których następnie topiły. Tu nie widać ani młodej dziewczyny z długimi jasnymi włosami, nie słyszałem żeby ktoś mnie wabił śpiewem lub wołał o pomoc, a poza tym na ambonie nie siedział już młody mężczyzna. ;)) Chociaż nie wiedziałem jeszcze nic o tajemniczej postaci, którą udało mi się sfotografować, postanowiłem, że najwyższy czas zejść na ziemię i wziąć się za dęby.
W Centralnym Rejestrze Form Ochrony Przyrody mamy niewiele informacji o pomnikowej alei dębowej w Domaszczynie. Napisano w nim jedynie, że mamy tu do czynienia z wieloobiektowym typem pomnika przyrody, gdzie ochroną objęto aleję 11 drzew, obecnie 10 oraz 1 martwe, zniszczone ( Aleja_dębów_szypułkowych_w_Domaszczynie ).
(1) DĄB SZYPUŁKOWY 457 CM
Niestety na miejscu nie spotkamy żadnej tablicy informacyjnej o pomnikowych dębach, ani tabliczki z napisem ‘pomnik przyrody’ na którymkolwiek drzewie. Domaszczyńskie dęby postanowiłem opisać z uwzględnieniem najbardziej wyróżniających się osobników, bez względu na to, czy są pomnikami przyrody czy nie.
Podstawowe kryteria, jakimi kierowałem się przy wyborze dębów do zaprezentowania był obwód pierśniciowy lub wygląd drzewa. To drugie kryterium jest dość subiektywne, ale wydaje mi się, że wybrałem do opisania najbardziej wyróżniające się dęby rosnące wokół stawów i przy ścieżce prowadzącej do nich od strony Domaszczyna. Niektóre dęby przy ścieżce zostały oznaczone czerwonymi kropkami, co od razu wzbudziło mój niepokój. Nie wiem, czy oznaczają one drzewa wytypowane do wycinki. Czasami czerwone kropki oznaczają np. drzewa zaznaczone do pielęgnacji.
Tak oznaczono pierwszy dąb o obwodzie pierśnicowym pnia mierzącym 457 cm. Jest to jeden z najbardziej okazałych dębów przy ścieżce i najbardziej zdrowych. Poza niewielkimi ubytkami w pniu i utracie kilku konarów drzewo to ma pełną, regularną i rozłożystą koronę oraz mocny, walcowaty pień. Dąb ten rośnie na niewielkiej pochyłości terenu.
Generalnie najbardziej zależało mi na pokazaniu wszystkich dębów, których obwód pierśnicowy pnia wynosi lub przekracza 500 cm, niemniej uważam, że osobniki z mniejszymi obwodami, ale będące z różnych powodów warte zaprezentowania, także powinienem opisać. W pierwszej części skupiłem się na 6. osobnikach, z których 4 przekraczają 500 cm obwodu pnia, w drugiej części pokażę i opiszę osobniki, które wyróżniają się, ale mierzą w obwodach pni poniżej 500 cm, a często też poniżej 450 cm.
(2) DĄB SZYPUŁKOWY 500 CM
Drugim wyróżniającym się dębem przy ścieżce prowadzącej do stawów jest osobnik, który mierzy w obwodzie pierśnicowym pnia 500 cm. Także i to drzewo rośnie na pochyłości terenu. Gruby, dość masywny pień kontrastuje ze zubożoną koroną, w której część konarów i gałęzi wyłamała się, jednak stan zdrowotny drzewa można uznać za zadowalający.
Dąb ten jest drugim najgrubszym okazem rosnącym przy wspomnianej ścieżce prowadzącej do stawów. Zanim skręci się na lewo i zacznie oglądać pozostałe dęby, warto iść dalej prosto i zejść nieco w dół, ponieważ tam rośnie kolejny ciekawy dąb.
(3) DĄB SZYPUŁKOWY 499 CM
Charakterystyczną cechą tego dębu jest podłużny ubytek kory, wysmukła sylwetka i kiepski stan zdrowotny. Drzewo, podobnie jak kilka innych starych dębów ma w sobie towarzystwo chronionego kozioroga dębosza, który śrutuje jego drewno i przyczynia się do przyśpieszenia procesów zamierania okazu.
Drzewo mierzy w obwodzie pierśnicowym pnia 499 cm, ale wskutek odpadania kory, obwód ten będzie systematycznie malał. Podobnie jak poprzednie dęby, także ten okaz rośnie na niewielkiej pochyłości terenu.
W koronie wyraźnie widać usychające konary, wyłamania i kikuty po tych, które już odpadły, a także ślady żerowania koziorogów. Wydaje się, że dwa przewodniki jeszcze całkiem dobrze sobie radzą, ale martwica kory, a w ślad za nią wnikanie zarodników grzybów i żerowanie różnych gatunków owadów nie rokują na poprawę kondycji dębu.
(4) DĄB SZYPUŁKOWY OCHRONA LEŚNYCH ZASOBÓW GENOWYCH 526 CM
Ponownie cofam się na ścieżkę i groblę przy stawach, gdzie odnajdziemy jeszcze grubszy dąb i jeszcze bardziej doświadczony życiem. Przyczepiona na częściowo ogołoconym z kory pniu tabliczka z napisem “ochrona leśnych zasobów genowych” wskazuje na drzewo szczególnie cenne, z którego pobiera się materiał genetyczny.
Poza szczególnym wyróżnieniem dębu, jego wygląd też jest szczególny, natomiast koziorogi urządziły sobie w nim prawdziwą ucztę i wyrzeźbiły dziesiątki korytarzy. Niestety, drzewo to znajduje się już w zaawansowanej fazie zamierania.
Obwód pierśnicowy pnia dębu wynosi 526 cm. Ciekawy jestem, ile wynosił obwód pnia drzewa w latach jego najlepszej kondycji, być może przekraczał 550 cm. Poza śladami żerowania koziorogów, na dębie widać też dziuple i otwory zrobione przez ptaki i inne owady.
Niestety, stan fito-sanitarny korony ukazuje silne zamieranie drzewa, większość konarów już uschła. Dąb ten jest jednym z pomnikowych osobników, o których mowa w rejestrach pomników przyrody woj. dolnośląskiego.
(5) DĄB SZYPUŁKOWY “ZAŚMIECONY” 529 CM
Maszerując ścieżką wzdłuż stawu dotrzemy do dębu “zaśmieconego“. Tak go nazwałem z uwagi na śmieci, które jakiś dzban wyrzucił przy jego pniu. Są to głównie stare, zużyte ramy i deski, ale dla urozmaicenia “dzieła” śmieciarza trafi się też folia lub butelka.
Również ten dąb znajduje się w kiepskiej kondycji zdrowotnej, większość konarów z dolnych partii korony już obłamała się, górna część korony jest mocno przerzedzona, na pniu widać ślady żerowania koziorogów, a także liczne martwice kory.
Obwód pierśnicowy pnia drzewa wynosi 529 cm. Tutaj też należy spodziewać się stopniowego chudnięcia obwodu pnia niż jego przyrostu na grubość. Wyrzucone śmieci ukazują dobitnie, jak przez niektórych ludzi traktowane są stare drzewa…
(6) DĄB SZYPUŁKOWY “NA SZARYM KOŃCU” 525 CM
Największą niespodzianką podczas oględzin domaszczyńskich dębów jest osobnik, którego spotkamy po przejściu grobli wzdłuż stawów. Oznaczyłem go na mapie jako “dąb na szarym końcu”. Nie jest pomnikiem przyrody, pomimo, że znacznie wyróżnia się w terenie i należy zaliczyć go do grona najcenniejszych okazów wśród rosnących tu dębów.
Drzewo odznacza się dobry stanem technicznym i zdrowotnym, jest obficie ugałęzione i ma szeroką, gęstą i regularną koronę. Poza nielicznymi wyłamaniami konarów i niewielkimi ubytkami w pniu, wygląda wspaniale i zdrowo, jednak część konarów drzewa usycha.
Drzewo ma też dobre siedlisko, ponieważ w pobliżu przepływa rzeka Dobra, z której mocarny dąb może czerpać korzeniami wodę. Szyja korzeniowa zachwyca malowniczymi napływami, które częściowo pokrywają mchy.
Obwód pierśnicowy pnia dębu wynosi 525 cm. Ze wszystkich dębów rosnących w pobliżu domaszczyńskich stawów, osobnik ten prezentuje się najbardziej malowniczo i okazale, ma też najpełniejszą i najmocniej rozłożystą koronę. Do tego znajduje się w najlepszej kondycji zdrowotnej.
Dąb ten nie został powołany na pomnik przyrody, chociaż – według mnie – to od niego powinno się zacząć typowanie drzew na uhonorowanie tym statusem wśród puli okazów rosnących wokół stawów. Jak widać, różnie z tym bywa w terenie, często najcenniejsze drzewa z niewiadomych przyczyn są pomijane w tym względzie.
PODSUMOWANIE
1) W Domaszczynie (woj. dolnośląskie, powiat wrocławski, gmina Długołęka) na grobli, wzdłuż południowo-zachodniej strony lustra stawu znajduje się pomnikowa aleja dębowa, gdzie ochroną objęto 11 drzew, obecnie mamy 10 okazów, w tym jeden martwy, zniszczony (wg CRFOP). Jednak teren ten jest na tyle ciekawy pod kątem starych dębów, że postanowiłem w dwóch artykułach pokazać i opisać najgrubsze oraz najbardziej wyróżniające się osobniki. Pierwszym z nich jest dąb, który mierzy w obwodzie pierśnicowym pnia 457 cm i który rośnie przy ścieżce prowadzącej do stawów od strony Domaszczyna. Dąb charakteryzuje mocny, walcowaty pień i regularna, rozłożysta korona.
2) Drugi dąb rośnie w pobliżu pierwszego, a jego obwód pierśnicowy pnia wynosi 500 cm. Ma on gruby, masywny, nieco butelkowato rozszerzony pień i zubożoną koronę, z której wyłamało się część konarów i gałęzi. Pomimo tego stan zdrowotny drzewa jest zadowalający.
3) Trzeci dąb rośnie kilka metrów za groblą i mierzy w obwodzie pierśnicowym pnia 499 cm. Drzewo jest mocno ześrutowane przez kozioroga dębosza, posiada ciągnącą się na całej długości pnia listwę z ubytkiem kory, w koronie notuje się liczny posusz, wyłamania gałęzi i konarów. Stan zdrowotny drzewa jest zły.
4) Ciekawie prezentuje się dąb z przyczepioną na pniu tabliczką “ochrona leśnych zasobów genowych”. Drzewo to mierzy w obwodzie pierśnicowym pnia 526 cm i znajduje się w zaawansowanej fazie zamierania. Pień w większości pozbawiony jest kory, koronę w znacznym stopniu tworzą wyschnięte konary. W drzewie intensywnie żeruje kozioróg dębosz.
5) Kolejny dąb to osobnik rosnący na grobli, który mierzy w obwodzie pierśnicowym pnia 529 cm i także charakteryzuje się złym stanem zdrowotnym. Jego pień ma liczne ubytki wgłębne oraz martwicę kory. Korona przerzedzona, luźna, rzadka z wieloma wyłamaniami konarów. Na “dokładkę” jakiś śmieciarz wyrzucił śmieci tuż przy pniu drzewa…
6) Ostatnie opisane w tej części drzewo to dąb “na szarym końcu”, który rośnie już za stawami. Odznacza się najlepszą kondycją zdrowotną i najokazalszą koroną, jednak nie został powołany na pomnik przyrody. W obwodzie pierśnicowym pnia mierzy 525 cm. Chociaż w Domaszczynie przy stawach nie odnajdziemy dębowych kolosów o sześcio, siedmio czy ośmio-metrowych pniach w obwodzie, możemy zachwycić się wieloma starymi dębami, z których część kończy swój żywot lub już jest martwa. W połączeniu z kojącymi widokami przyrody i stawów, wycieczka w ten rejon może stanowić miłe zaskoczenie i przyjemny wypoczynek.
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.Akceptuję Odrzucić Więcej Polityka prywatności & Cookies
Witam serdecznie Towarzysza Pawła:)
Sam nie wiem co tutaj napisać. Okolica Szczodrego jest bardzo ładna i ciekawa. Jeździłem i w tamtych okolicach rowerem, a w samym Szczodrym są stawy zarybieniowe PZW. Jakaś tam część jest udostępniona do wędkowania ale tam nie jeżdżę cóż komercja to nie dla mnie. Już wolałbym kupić tą rybę w sklepie. A samo wędkowanie. Ech czy może być coś piękniejszego niż usiąść bladym świtem nad jeziorem, obserwować wstający dzień i dumać sobie, że to jezioro powstało przy ostatnim zlodowaceniu kilkanaście tysięcy lat temu. Jak ono wyglądało? Czy może ktoś w tym miejscu łowił, odpoczywał kilkaset lat temu? Paweł na ten temat na pewno będę jeszcze pisał. Jeśli będzie taka Twoja wola to opublikujesz opowiadanko na blogu:)
Co do samej treści pozwól, że daruję już to powtarzanie jak mantrę o ciekawych okazach drzew i fajnej treści oraz narracji. Tak jest faktycznie zresztą za każdym razem:)
Ale jeszcze jedno. Towarzyszu Topielic się Wam zachciewa?:) A może jeszcze Nimf Wodnych i Rusałek? Towarzyszu wyjmijcie swój osobiściak poczytajcie dobrze PESELEK i spróbujcie szczęścia na Łysej Górze – jakoś pod tą porę odbywa się chyba sabat:)
Serdecznie pozdrawiam
Darz Grzyb Przyjacielu:)
Dzięki za miły komentarz Wojtek. Na Łysą Górę na razie się nie wybieram. 😉
Opowiadania Wojciecha zawsze mile widziane.
Pozdrawiam serdecznie.