Mijają już praktycznie trzy tygodnie od najbardziej obfitych opadów deszczu na Dolnym Śląsku w miesiącu lipcu, dzięki czemu można pokusić się o komentarz do sytuacji grzybowej w dolnośląskich lasach, która ma po nich miejsce. Jest to bowiem wystarczający czas, na wyrośnięcie owocników grzybów. Z całą pewnością można już powiedzieć, że nie doszło do masowego wysypu grzybów, tak, jak to miało miejsce np. na Pomorzu Środkowym lub w niektórych częściach regionów wschodnich, na pogórzu lub obszarach niżu środkowej Polski.
Oczywiście grzyby się pojawiły, ale patrząc zarówno na relacje grzybiarzy, jak i osobiste sprawdzanie lasów, można ocenić, że mieliśmy do czynienia z tzw. punktowymi wysypami, a raczej mikro-wysypami grzybów, ograniczającymi się do tzw. sprawdzonych miejscówek, które z uwagi na swój specyficzny mikroklimat bardziej sprzyjają grzybom niż większe połacie lasu. Cały czas czekam na jakieś pomyślniejsze doniesienia z Borów Dolnośląskich, ale wydaje mi się, że raczej “z tej mąki chleba nie będzie”. Trzeba się uzbroić w cierpliwość i chyba poczekać co najmniej do września.
Jakiś czas temu pisałem, że w korzystniejszej grzybowo sytuacji na Dolnym Śląsku jest Przedgórze Sudeckie, a najbardziej tereny górskie. Potwierdzają to grzybiarze np. z Jeleniej Góry lub Kłodzka. Moi znajomi również. Co jakiś czas Sznupok z Tazokiem raczą mnie pięknymi fotkami i relacjami z grzybnych lasów Podbeskidzia (chociaż to nie Dolny Śląsk), a tym razem, przypomniał o sobie Andrzej Oraczewski, który z małżonką w ostatnią sobotę lipca zaskoczyli mnie i nie tylko mnie, wspaniałym zbiorem grzybów z Kotliny Kłodzkiej.
Jak napisał mi Andrzej: “nie miałem żadnych informacji że trafimy tam na grzyby – wręcz przeciwnie. Byliśmy sami zaskoczeni zwłaszcza, że w lesie trafiliśmy na ogromne ilości przerośniętych i popleśniałych podgrzybków grubonożnych. Dwa tygodnie temu był tam duży wysyp i wtedy jakbym tam trafił to ciężarówka do wywozu grzybów by się przydała. Grzyby nie rosły przy drogach leśnych (albo tam były wyzbierane) natomiast trzeba było wejść do lasu. Jedynym pocieszeniem jest fakt że miejscowi zbieracze też przegapili ten wysyp. Co do prawdziwków to oprócz starszych okazów były też młode i jeżeli popada to będzie można w sierpniu nazbierać. Niestety lasy na tych terenach dosłownie nikną w oczach – trwa rabunkowa wycinka co ma duży wpływ na jakość i ilość grzybów i nie chodzi tylko o wycinanie tzw. miejscówek – przetrzebiony drzewostan wpływa na zwiększenie się ilości owadów, zmniejszenie populacji ptactwa żywiącego się nimi, a maszyny drwali dosłownie demolują grzybnie”.
Po oglądnięciu zbiorów Andrzeja i Jego małżonki oraz zdjęciu grzybów, natychmiast napisałem do Andrzeja, z prośbą o możliwość podzielenia się “kotlinowokłodzkimi” niusami grzybowymi z Czytelnikami bloga. Andrzej wyraził zgodę na udostępnienie fotek, za co serdecznie dziękuję i dumnie załączam je do artykułu. Relacja Andrzeja, poza częścią opisującą grzybobranie, porusza temat pewnej tendencji, którą można zauważyć w wielu lasach. Chodzi o bardzo duże, masowe wycinki drzew. Niestety, popyt na drewno w ostatnich latach zwiększył się, wzrosły też wydatki i potrzeby finansowe Lasów Państwowych, co przedkłada się na zwiększone pozyskiwanie drewna.
Abstrahując już od powyższego, dziękuję Andrzeju za cenną relację, świetne zdjęcia i gratuluję super zbiorów! ;))
W lasach wokół mojej miejscowości jest to samo. Rozmawiałem z nadleśniczym. Stwierdził, że nie jest to nadzwyczajna sytuacja – realizują plan 10-letni, większość wycinają pod koniec jego trwania. Jednak jak pamiętam, kilkanaście lat temu, czyli podczas realizacji poprzedniego planu, nie było takiej wycinki. Co prawda lasu nie ubywa. W miejsce wyciętych drzew sadzone są nowe. Ale co to za las, który w pionie ma 10 cm? Wygląda tak i będzie wyglądać jeszcze przez ileś lat, jakby w tym miejscu nie było lasu. Plusem moim zdaniem jest to, że w lesie jest więcej światła. Jednak przy obecnym rozmiarze wycinki tych pustych przestrzeni jest za dużo.
To co piszesz, zgadza się. 10-letnie PUL przeważnie są realizowane w największej części pod koniec terminu ich obowiązywania. Te obecne, zakładają większy pozysk drewna w stosunku do poprzednich PUL i stąd mamy większe wycinki. Dla mnie minusem jest większa ilość światła. Szczególnie odczuwam to podczas upałów. No, ale każdy lubi co innego. 😉