Aktualności Las

Drzewo – czy to tylko roślina, czy wyjątkowy, boski twór?

CIMG0195CIMG0863CIMG0868CIMG0950CIMG1608CIMG1609CIMG3072CIMG3362CIMG4296 CIMG7024

Prentice Mulford, raczej mało znany i pomijany, amerykański pisarz i filozof. Zajmował się również żeglarstwem, poszukiwaniem złota, dziennikarstwem, połowem wielorybów. Przez pewien czas wydawał własną gazetę. Dwa lata spędził w Anglii, po powrocie zamieszkał w zbudowanej przez siebie chacie i własnym sumptem wydawał eseje. Zaliczany do grona nowożytnych humanistów samouk. Zmarł z niewiadomych przyczyn podczas podróży łódką do miejsca urodzenia.

Prentice, w swoim wyjątkowym dziele „Przeciw śmierci”, fenomenalnie ukazuje nam, jak należy postrzegać i patrzeć na drzewa i przyrodę. W zasadzie, komentarze lub recenzje tych słów, są tutaj zbędne. Po prostu, należy je przeczytać. Powoli, nieśpieszne, w skupieniu i spokoju. Oto, jak ten, zdecydowanie wyprzedzający współczesne czasy człowiek, postrzegał drzewa.

„Szczęśliwy jest człowiek, który kocha drzewa – przede wszystkim wielkie, wolne, rosnące dziko w miejscach, gdzie je zasadziła nieskończona siła, niezależna od opieki ludzkiej. Gdyż wszystko nieuprawne, przyrodzone leży bliżej wszechświadomości, niż to, co zostało przez wolę ludzką okiełzane, przeobrażone, wychowane! Rzeczy urodzone na wolności oddychają czystszym rytmem duchowym nieskończoności, dlatego też wśród dzikiej natury, w lesie, w górach, wszędzie, gdzie nie ma śladów ludzkiej pracy, promienieje ku nam niewypowiedziana, wolna radość, upojenie bez granic.
Oddychamy emanacją, która z drzew, ze skał, od ptaków – z każdej formy nieskończoności płynie ku nam bezustannie! Uzdrawia ona i odnawia! Jest czymś więcej niż powietrze! Siłą duchową, która wypływa z powszechnego życia. Nie znajdziemy jej ani w miastach, ani w starannie utrzymanych ogrodach. Szczęśliwy ten, w kim rozpłonie ta, silna i poważna miłość do dzikich drzew, do ptaków i zwierząt, kto je uważa za równe sobie urodzeniem i wie, że w zamian za jego miłość one mogą go również obdarzyć czymś bardzo cennym. Wszystko, co żyje, odpowiada na sympatię i antypatię. My jesteśmy jedną częścią nieskończonej świadomości, a drzewa – drugą. Miłość zaś jest niewidocznym pierwiastkiem, “żywą wodą” świata i płynie wielkimi falami przez ten duchowy wszechświat, który nas zewsząd otacza.
Drzewo jest żywą myślą Boga. Myślą, która jest godna naszej uwagi. Zawiera ona pewną formę mądrości, której, być może, nam brak, której jeszcześmy nie zdobyli. A tej mądrości powinniśmy pragnąć, gdyż tylko rzeczywiste zrozumienie daje moc, a nam potrzeba jest mocy, by osiągnąć lepsze i zdrowsze ciało. Chcemy bowiem ostatecznie uwolnić się od choroby. Chcemy nowego życia i nowej radości z życia w każdym nowym dniu! Nasze ciała powinny stawać się z biegiem lat lżejsze, nie cięższe. Chcemy pewności! Chcemy uświadomić sobie nieskończonego ducha w każdej komórce – chcemy posiąść pogląd nieśmiertelności! Pragniemy zdolności, które dotychczas były zakazane “śmiertelnym!” Chcemy się wznieść ponad przypadkowości ciała, ponad cierpienie i śmierć ziemskiego ciała.
Czy to wszystko potrafią dać nam drzewa? W każdym razie mogą pomóc, gdy przenikniemy ich ducha, gdy staniemy się coraz więcej świadomi tej części nieskończonej siły, której żywym wyrazem są drzewa. Gdy będziemy na nie patrzeć jako na opał lub materiał do beczek, osiągniemy bardzo mało z ich życia. Kto rzeczywiście dojdzie do tego, że będzie kochał wszechświadomość w każdej z jej form, w zamian tej miłości otrzyma pierwiastek, co go na wskroś przepoi mądrością – mądrością, której ta forma jest składową częścią – której jest żywym obrazem. Przez miłosne zlanie się z ideą drzewa ludzkość kiedyś pozna, że z lasów można otrzymać inny, wyższy pożytek, niż ten, jaki mamy z budulca i drzewa opałowego. Miłość ta powie jej, że lasy z ich niezmiernymi powierzchniami miliardów gałęzi, konarów i liści są idealnymi przewodnikami najwyższego duchowego pierwiastka, który powoli nagromadzają, a później oddają ludziom w miarę ich zdolności pochłaniania. Im żywiej bije w nas istota drzewa, ptaka, zwierzęcia, tym większy jest nasz udział w tych żywych siłach, które każda z tych organizacji wchłania i oddaje. Każda bowiem z tych form życiowych ma pewien sobie tylko właściwy rodzaj siły, który może przenosić nas przez sympatię – niejako życiowy eliksir wyższych duchów. Lecz miłość osiąga tylko ten, kto miłość daje! Przyciągać ku sobie miłość z nieskończoności możemy w tym samym stopniu, w jakim kochamy każdy przejaw nieskończoności, czy będzie to krzew, czy jagoda, owad, czy ptak. A nikt przecież nie może gnębić lub niszczyć tego, co rzeczywiście kocha. Tym specyficznym pierwiastkiem, który w nas spływa z każdej żyjącej formy, jest życie! W miarę tego, jak wchłaniamy w siebie ten pierwiastek, budzą się w nas siły, które tylko słowem “cud” dadzą się określić.
Zniszczcie lasy, a odetniecie tym siłom drogi działania. Zamieńcie dzikie drzewa przez sztuczne odmiany, a siły te zaraz znędznieją, jak nędznieje każde drzewo, dające “uszlachetnione” owoce – czyż np. jabłko “Calvilla” nie jest sztucznym produktem zwyrodnienia, tak samo jak wątroba tuczonej gęsi?
Gdy poczniemy się zbliżać ku młodości, szczęściu i zdrowiu, stosunek nasz do drzew i wszystkiego żyjącego zmieni się zupełnie. Poznamy wkrótce, że jak tylko ukochamy drzewa, rośliny, owady, ptaki i zostawimy je w spokoju, część nieskończoności, która stanowi ich istotę, spłynie w nas.
“Lecz czyż można żyć” – spytają ludzie – “bez opału, bez roślinnego lub zwierzęcego pożywienia?”
Tak – ale czyż w wieczności jest tylko jedna forma życia? Czy warunki życia nie zmienią się z czasem stosownie do naszej wrażliwości! Przecież już teraz milionom ludzi każe najgłębszy instynkt ze wstrętem odsuwać się od zwierzęcego pożywienia. Zapewne – ludzkość nie może od razu, w jednym momencie, zaprzestać gwałtu nad roślinnym i zwierzęcym państwem. Dopóki istnieje pragnienie dotychczasowego odżywiania, pragnienie to powinno być zaspokajane – tylko naturalne zamieranie takich popędów ma wartość. Gdy duch sam ustanawia te rzeczy, staje się to samo przez się, z wewnątrz, na zawsze! Błędem ludzkości było, że zbyt często usiłowała uduchowić się przez siłę własnej woli, wstrzymując się za pomocą postów, pokut itd. od rzeczy, których pożądała. Nie mogła przy tym nigdy przez takie środki uwolnić się od chorób, upadku i śmierci. Nigdy nie odnowiła w ten sposób swego ciała. Rozkładało się ono zupełnie tak samo, jak ciało hulaków i opojów. Asceza jest to brak zaufania w moc nieskończonej świadomości, że ona zaprowadzi nas ku wyższym stopniom rozwoju. Starać się samemu o otrzymanie zbawienia, jest jednym z największych grzechów, gdyż odcina to człowieka – przynajmniej na pewien czas – od nieskończonej świadomości oraz od życia, które mu bywa zsyłane, dopóki tylko modli się i ma ufność. Nie ma żadnej innej ścieżki do wydobycia się ze złych nałogów, błędów i występnych przyzwyczajeń, jak tylko nieustanna prośba, by wygasło pożądanie, z którego te wady ciągle na nowo powstają.
Przy każdym tchnieniu mówi nieskończona świadomość: przychodźcie do mnie – żądajcie ode mnie – znajdujcie mnie w każdym tworze, wówczas będę na was zsyłała ciągle nowe ciała i duchy, które przemienią wasze zwyczaje, namiętności i życzenia tak, że powoli opadnie z was wszelka gminność i wszelkie mgliste, przeciwne prawu pożądanie, a na ich miejsce spłynie z obszarów duszy radość, której osiągnąć dziś nikt nie jest w stanie.
W tym samym stopniu, w jakim wyrastamy ku szlachetniejszemu i dłuższemu życiu, uczymy się szacunku dla wszystkiego, co żyje, rozsiewając wszędzie wolność, ponieważ – kochamy. Nie kochamy jednak ptaka, którego trzymamy w klatce – kochamy tylko naszą przyjemność w tym ptaku. Najwyższa miłość do wszystkiego, co żyje, jest więc drogą do samego życia, które w nas spływa, jak gdyby z tysiąca elektrycznych stosów – i to nie tylko z ptaka, z drzewa, owada, lecz z wirującej śniegowej zamieci, z burzy czy z morza! Nie jako sentymentalny sposób widzenia, lecz jako żywa siła! Dlaczegóż ta miłość nie jest w nas wrodzoną? Dlaczego potrzeba jeszcze tylko męki i trudu i śmierci? Nie wiemy! Dość, że widzimy przed sobą drogę, która wyprowadza z tego wszystkiego, co nazywamy złem”.

CIMG7301CIMG7968CIMG8186CIMG8236CIMG8245CIMG8574CIMG9960CIMG9964CIMG9969

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

2 KOMENTARZE

    • Z tymi działkami to prawda Tomku. Pasja, miłość i pielęgnacja, nie pozostają bez wpływu na zmysły i odbiór działkowego klimatu przez innych. Przypomniały mi się lata dzieciństwa i ogródki działkowe, które były niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Same wąskie ścieżki i setki pięknych, zadbanych ogródków. W weekendy, przesiadywałem tam godzinami z paczką znajomych. Poznaliśmy też kilku niezwykłych działkowiczów. Obecnie, zamiast działek, znajduje się tam zimne, pozbawione ducha osiedle. ;-(
      Las to wielka i dobra energia. Parki natomiast, także mają swoje zalety i klimat, ale wiadomo – to nie to samo, co las. ;))

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.