facebooktwitteryoutube
O Blogu Aktualności Las Grzyby Pogoda Perły dendroflory Drzewa Wrocławia Wywiady Z życia wzięte Linki Współpraca Kontakt
Aktualności - 06 wrz, 2023
- 5 komentarzy
Fioletowe dostojeństwo wrzosów w Borach Dolnośląskich.

Fioletowe dostojeństwo wrzosów w Borach Dolnośląskich.

Kilka lat temu zamarzył mi się taki wpis. Fioletowy, kompletnie wrzosowy. Zawsze coś przeszkadzało mi w spełnieniu tego marzenia. A to nie było czasu, a to było za sucho i wrzosy wyglądały biednie. Las uczy pokory i cierpliwości. W środku duszy czułem, że kiedyś to nastąpi. I stało się w pamiętną sobotę, 2. września…

Z kolegą Łukaszem postanowiliśmy wspólnie celebrować święto czarującej krzewinki w rozkwicie. Sierpniowe opady uratowały je przed kolejnym sezonem zbytniego przesuszenia. Teraz nadszedł ich czas, w którym pokazują, że wszystko co rośnie w lesie, obecnie schodzi drugi plan.

Już od samego wejścia do porannej Świątyni leśnego dobrodziejstwa zauważyliśmy, że wprawdzie mamy ochotę poszukać grzybów, to nasze oczy nie odpuszczą wrzosom i będą je łapczywie oglądać i podziwiać.

Soczysto-zielone dywany mchów zostały przyozdobione fioletowymi, delikatnymi wrzosami. Przyprawą tej kompozycji okazały się samosiejki sosny zwyczajnej. Połączenie leśnej, pozornej prostoty i geniuszu.

Leśne ścieżki i dukty tworzyły tunel między przepastnymi łanami wrzosów, które rozpościerały się po obu stronach.

Dostrzegliśmy różny stopień wybarwienia wrzosowego kwiecia. Niektóre były bardzo intensywne, głębokie i wyraziste, inne delikatne oraz blade. Wszystkie wspaniałe!

Chociaż grzybów było niewiele, tempo naszej wyprawy wyraźnie spadło, głównie przeze mnie, ponieważ co chwilę łapałam do obiektywu kolejne skupiska wrzosów. Wizytówki magicznych Borów Dolnośląskich.

Wrzosy złapały nas jak pajęcze sieci, których setki obecnie spotkamy w lasach między drzewami, wysokimi trawami czy paprociami. Chcieliście naszego święta to świętujcie! ;))

Fioletowe barwy, ich przeróżne odcienie zdominowały Bory Dolnośląskie. Rozpoczęły wrzesień z fioletowym przytupem, godnym wielkich leśnych magów i czarodziejów, a przecież to są tylko drobne krzewinki, które anielsko rozkwitły.

Im wyżej wschodziło Słońce, tym większe poruszenie dało się zaobserwować we wrzosach. A może nawet nie tyle poruszenie, ile usłyszeć znajome brzęczenie pszczół, które przyleciały wyrobić dniówkę i efekty swojej ciężkiej pracy przetransportować do ula.

Wyobraźnia widziała w tych fioletowych enklawach prężne borowiki szlachetne, tajemnicze borowiki sosnowe i jaskrawe kapelusze koźlarzy pomarańczowo-żółtych.

A na ich skrajach pomiędzy pagórkami mchów, zakopane całym trzonem podgrzybkowe, brązowe czarne łepki. Czy wkrótce będzie można podziwiać grzybowy spektakl w kwitnących wrzosach?

Doszliśmy do miejsca, w którym kępa anielskiego wrzosu zachwycała nas wyjątkową głębią fioletu. Najpierw obejrzeliśmy ją z dalszej odległości.

A następnie trochę bliżej. Młode sosny barwiły świat zielenią, wrzosy fioletem. Kolejne genialne połączenie sztuki przyrodniczego malarstwa, którego malarzem jest pędzel lasu.

I jeszcze bliżej… Subtelne wyrafinowanie czy anielskie piękno?

Szczyty wrzosów na pierwszym planie i zielony las w oddali. Bory Dolnośląskie zwierciadłem dwóch kolorów. Zielonego i fioletowego.

To samo stanowisko widziane z drugiej strony.

I jeszcze raz, ale ciut dalej.

Następne wrzosowe kępy to najdelikatniejsze barwy fioletu, miejscami wpadające wręcz w spontaniczną biel.

Gdyby tak ktoś chciał policzyć i opisać ilość odcieni wrzosowego fioletu, to mogłoby się okazać, że jest ich nieskończenie wiele. Niewykluczone, że tak właśnie jest!

Kolejne zagęszczone cuda, owiane fioletowymi tajemnicami Borów Dolnośląskich.

Gdy przyjrzymy się wrzosom, meandrującym pośród leśnej zieleni to możemy je porównać do wijących się strumieni i rzek, które przybrały fioletowe barwy z powodu przechodzącej fali kwitnięcia.

Zatem rodzi się pytanie, gdzie wpadają fioletowe “wody” kwitnącego wrzosowego kwiecia?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, wystarczy pomyśleć o wodach rzeki. Gdzie one uchodzą? To przecież proste. Najczęściej do morza i oceanów.

Dotarliśmy do samotnej kępy wrzosu, zakorzenionej na suchych piachach. Za nim znajdują się piaszczyste wzniesienia, niczym morskie wydmy…

FIOLETOWE MORZE WRZOSÓW

I otrzymaliśmy od lasu odpowiedź, gdzie uchodzą rzeki i strumienie kwitnących kwiatów wrzosu. Do fioletowego morza wrzosów, położonego w sercu Borów Dolnośląskich!

Rozsiedliśmy się wygodnie na piaszczystym brzegu tego morza i rzuciliśmy w wir słuchania, podziwiania oraz fotografowania fioletowych widoków.

Wrzosowa bryza wiała w naszym kierunku, szumem fal były niezliczone dźwięki owadzich skrzydeł, głównie pszczelich i trzmielich.

Zaczarowane fioletem morze było spokojne, tylko od czasu do czasu delikatne podmuchy wiatru, kołysały wierzchołkami płynących leniwie brzózek i sosen.

A na drugim odległym brzegu, las sosnowo-brzozowy wachlował koronami drzew, które na wielkich piaszczystych przestrzeniach czują się wyśmienicie, niczym wrzos we fioletowym morzu.

Kiedy w Borach Dolnośląskich morze wrzosów zakwita, nadchodzi jesień, lato pomału znika.

Krzewinki, które przez większą część roku, martwotą suchą są pokryte, odsłaniają całe swoje fioletowe życie.

Ich domem są piachy, ich żywiołem Dolnośląskie Bory.

Pomiędzy tymi krzewinkami, często czają się grzyby, jak gdyby wyszły z nory.

To kraina borowików, podgrzybków, koźlarzy, kurek, zielonek i wielu innych grzybów, które wykluwa moc grzybni schowana pod ściółką.

Nad wrzosowym morzem ciemniejsze chmury zawisły, czyżby zwiastowały burzę, sztorm i deszcz rzęsisty?

Po upływie wielu minut wszystko było już oczywiste. To niebo z wrzosami żonglują granatowo-fioletowymi barwami.

Nie będzie sztormu, ulewy i burzy. Będzie za to dalsza barwna uczta, trochę w słonecznych promieniach, a trochę w cieniach.

Dla oka i duszy widoki kojące, widoki wspaniałe! Fioletowe, zaczarowane pejzaże!

Dla ucha decybele brzęczenia owadziego tłoku na wrzosowym morzu!

Tu tętni ostatnia odsłona dojrzałego lata, zanim późna jesień ciszą wszystko pozamiata!

Kiedy w Borach Dolnośląskich morze wrzosów zakwita, leśnych włóczęgów czeka nagroda sowita.

To co zobaczą, czego doświadczą i co poczują, na zawsze ich serca i pamięć zapisują.

Będą często rozmyślać o fioletowym morzu, na którym sosny i brzozy pływają, a pszczoły i trzmiele, morskie melodie skrzydłami wygrywają.

Pomału zbliżał się czas do dalszej wędrówki. Jednak szczęśliwi wrzoso-wzięci nie spoglądają na zegarek, lepiej popatrzeć na wrzosy i ich fioletowe moce.

Zaczęliśmy chodzić przy brzegu wrzosowego morza, bo ono nie tylko przestrzenią zachwyca, ale przybrzeżnymi detalami intensywnego, fioletowego życia.

Każde wrzosowa wiązka to prezent od Matki Natury. Wspaniałymi cudami raczy nasze oczy.

W tym wrzosowym olśnieniu należy pamiętać, żeby chodzić obok ich skupisk. To cudne, ale i delikatne rośliny, ciężki but może je połamać i uszkodzić.

Niektóre skupiska tych poetyckich krzewinek przechodziły przez maksymalną fazę ubarwienia. Pomalowały świat suchego piaszczystego runa wrzosowym umaszczeniem.

I ponownie wyprostowaliśmy nasze sylwetki, aby zatopić wzrok we wrzosowym morzu kwitnącej baśni Borów Dolnośląskich.

Postanowiłem też nagrać film, aby podzielić się z Czytelnikami, którzy zaglądają na mój blog, atmosferą panującą na morzu wrzosów. Film trwa 4 minuty. Mniej więcej od 2. minuty i 30. sekundy widać, jak chmura zaczyna przysłaniać Słońce. Cień rzucany przez nią płynie w głąb morza.

Jak oglądać ten film? Przede wszystkim należy ustawić dobrą jakość, najlepiej na 1080pHD i podkręcić głos na full. Wtedy usłyszycie tysiące park skrzydeł, szum wiatru i wszystko to, co morze chciało nam przekazać.

LINK: https://drive.google.com/drive/folders/1nRsPfa1MPLtCM3zFRouZ8gRFnNi3Gv6O

Po wielu minutach kompletnego podziwu dla cudy, który mogliśmy oglądać, wyruszyliśmy brzegiem wrzosowego morza, aby go obejrzeć z innej perspektywy. Po drodze mijaliśmy wpadające do niego kaskady wrzosowych strumieni.

Ze wszystkich stron świata, kwitnące źródła zasilają fioletowe morze.

Na czym polega ich fenomen? Jakie pierwiastki budujące krzewinki, najbardziej poruszają ludzką wrażliwość?

Gdy spotykamy w lesie wrzosy, najczęściej runo jest skąpe, ale wygodne do wędrowania. Wyobraźnię pobudzają grzyby, które często sprawiają wrażenie, że bawią się z nami w chowanego.

Brak wysokiej trawy, jeżyn, pokrzyw, zarośniętych krzewów powoduje, że mamy poczucie oazy spokoju, bezpieczeństwa, przestrzeni i miękkości pod stopami. Czy nie mieliście podczas wędrówki przez wrzosowiska myśli, żeby walnąć się plackiem na ziemi i poleżeć, a nawet zdrzemnąć?

Ja często tak mam, zwłaszcza po 5-6. godzinach marszu. A zatem znaleźliśmy się po drugiej stronie wrzosowego morza.

I jeszcze raz zachłysnęliśmy jego fioletowym bezkresem, głębią oraz dryfującymi samotnie samosiejkami sosen i brzóz.

Wiedzieliśmy, że za kilka minut, morze zniknie nam za horyzontem i nie spotkamy po drodze innego.

Słońce z cieniami, ponownie czarowały nas swoim bezszelestnym tańcem.

Kiedy ostatni raz spojrzeliśmy na fioletowe przestrzenie, cienie powędrowały do przodu, a nas ogrzewały słoneczne promienie.

Teraz czekała nas wielokilometrowa wędrówka po zwartych kompleksach borowikowej krainy. Takie mieliśmy przed sobą widoki.

Dywany wrzosów i dywany mchów. Tylko prawdziwków brakowało, ale na nie jeszcze przyjdzie czas.

Rozmawialiśmy długo o grzybach, zresztą o czym najczęściej rozmawia zapalony grzybiarz z drugim zapalonym grzybiarzem? Przecież nie o rybach. ;))

Przechodziliśmy obok rzeki mchów. Niezwykle miękkich, puszystych i grubych. Ich przepiękną zieloną powierzchnię, subtelnie barwiły wrzosy.

Nieco dalej, mchy zeszły na głębszy plan, wrzosy ponownie opanowały sztukę zdobienia wczesnowrześniowego lasu.

A to już stanowiska borowikowe. W tych miejscach przebijają się pachnące leśnym  eliksirem prawdziwki. Może zdążą z wysypem, zanim wrzosy przekwitną?

Kolejne kwitnące cuda wpadały do obiektywu. Na liczniku miałem już kilkaset zdjęć i ciągle coś chciałem pstryknąć. Opanowała mnie fotograficzna, wrzosowa mania. ;))

Nasza wycieczka rozpoczęła się o 7. z rana, a zakończyła po 17. Ponad 10 godzin, kompletnego fioletowego zachwytu nad cudem święta wrzosów.

Nasze marzenie spełniło się, bowiem Łukasz też marzył o pojechaniu w Bory, kiedy wrzosy przysłonią leśny świat fioletową szatą.

To jednak nie koniec wrzosowych marzeń. Kolejny cel to zima, kiedy ściśnie mróz, morze zamarznie, a fioletowe barwy zastąpi śnieżnobiała kołdra śniegu.

Będziemy cierpliwie czekać, obserwować pogodę i planować. Może w grudniu się uda? A może w styczniu lub w lutym? Czas pokaże, czy w końcu zima przypomni sobie o śnieżnej misji w Borach Dolnośląskich. ;))

Teraz nadchodzi czas grzybów. Czy sierpniowe deszcze wystarczająco pobudziły grzybnię, zanim obecne wyże za bardzo przesuszą ściółkę? Już za moment wszystko będzie jasne.

Bez względu na grzybowe rozważania, zawsze można pojechać w Bory Dolnośląskie, pójść na wrzosowisko i zapomnieć wszystko! ;))

Darz Grzyb!

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

  • wojek //18 wrz 2023

    Witam Towarzysza Pawła
    I co mam Ci napisać? Chyba tylko tyle, że zwiedzałem podobne wrzosowiska w okolicach Bornego Sulinowa. One rzeczywiście robią niesamowite wrażenie. A jeszcze większe boletusy zakamuflowane w fioletowym dywanie wrzosu. Nie mówiąc już o kozakach. No trzeba jeszcze wspomnieć o niezbyt przyjemnym gatunku fauny zasiedlającym licznie tamtejsze wrzosowiska. Domyślacie się na pewno Towarzyszu co mam na myśli
    Ale to nie jest ważne trzeba po prostu uważać i tyle. No i jeszcze jedno. Mianowicie miodek wrzosowy. Pszczelarze zwożą ule na te wrzosowiska a pozyskiwanie miodu wrzosowego to trochę wyższy stopień wtajemniczenia w rzemiosło pszczelarskie. Kupuję od zaufanego pszczelarza jeden dwa słoiki
    Muszą wystarczyć na sezon bo miód ten jest dość drogi. Jeśli.masz takie życzenie to słoik mogę Ci kupić.
    Serdecznie pozdrawiam.
    Darz Grzyb

    • Paweł Lenart //18 wrz 2023

      – Pewnie chodzi Ci o żmiję zygzakowatą sss. 😉 Paradoksalnie, we wrzosach w Borach prawie nigdy ich nie spotykam, za to w Bukowinie jest kilka takich miejsc, w których widuję je prawie w każdym sezonie.
      – Słoik chętnie kupię, wrzosowy miód jest wspaniały.
      – Co do wrzosowisk w okolicach Bornego Sulinowa, też muszą wyglądać wspaniale, tym bardziej, że są rozległe. Jeszcze tam nigdy nie byłem.
      Pozdrawiam. 😉

  • wojek //18 wrz 2023

    Dokładnie tak Towarzyszu. Kiedyś wybrałem się bardziej może na zwiad bo byłem na wycieczce we wspomnianym Bornym niedługo po tym jak się wyniosła stamtąd US Army. Oczywiście udałem się na zwiad do lasu. Trafiłem na szeroką przesiekę pomiędzy młodnikami sosnowymi obsadzonymi brzozami. Kurczę Paweł czegoś takiego to jeszcze nie widziałem. Na odcinku może 50 metrów wypłoszyłem cztery takie przyjaciółki a byłem w lekkich adidasach. Cóż trzeba było sobie radzić. Przerobiłem szybko znaleziony wykrywacz min na wykrywacz żmij i ostrożnie jak saper na polu minowym poszedłem dalej, płosząc dalsze przyjemniaczki. Na marginesie boletusów nie było tam dużo, natomiast było sporo kozaków. Rzecz jasna wróciłem w to miejsce ale to już w solidnych butach i z wykrywaczem tym razem oryginalnym:):):)
    Co do miodku to komputer zamówienie przyjął.
    Serdecznie pozdrawiam

  • wojek //19 wrz 2023

    Paweł
    Jeszcze jedna ciekawostką odnośnie tych milutkich i sympatycznych stworzonek. Otóż czasami idę całymi kilometrami i nie spotykam ani ogona żmiji ale są miejsca gdzie one wręcz się gnieżdżą. Nie mam pojęcia czym to jest spowodowane ale tak jest. Na Pomorzu w “moich” okolicach te miejsca są mi znane, a na Dolnym Śląsku bardzo rzadko spotykam żmijki. Chociaż największą spotkałem w okolicach Międzybórz. Komisyjnie oceniliśmy długość na 0,8-0,9 m czyli już okaz🤪😃
    Pozdrawiam serdecznie

    • Paweł Lenart //20 wrz 2023

      Około 100 cm to już duży osobnik jak żmiję, a nawet bardzo duży i na 99% była to samica, one są większe do panów “żmijów”. 😉