facebooktwitteryoutube
O Blogu Aktualności Las Grzyby Pogoda Perły dendroflory Drzewa Wrocławia Wywiady Z życia wzięte Linki Współpraca Kontakt
Aktualności - 07 wrz, 2023
- 3 komentarze
Grzybowa część wrzosowej wyprawy.

Grzybowa część wrzosowej wyprawy.

Druga część relacji wczesno-wrześniowej wyprawy do Borów Dolnośląskich dotyczy przede wszystkim grzybów. Wszelkie znaki w koszykach innych grzybiarzy wskazywały, że jeszcze jest za wcześnie, jeszcze grzyby nie odbudowały wystarczających sił po upałach, aby kluć się na żądanie i na okaziciela.

W pełni byliśmy tego świadomi, ale jak wrzesień to koszyk trzeba ze sobą wziąć i basta. To był w dużej części pochmurny i przede wszystkim termicznie wyśmienity dzień. W nocy przeszedł obfity deszcz, który nadał lasom orzeźwiającej świeżości poranka.

Spoglądaliśmy na kałuże i ocenialiśmy na oko, jak te opady mogły głęboko wniknąć i przede wszystkim dyskutowaliśmy, czy wystarczą grzybom do wyklucia się, zanim zostaną podsuszone przez zbliżającą się blokadę wyżową.

Bory po deszczu są jeszcze bardziej świeże, pachnące, kojące i oczywiście wciągające. Rozpoczęliśmy poszukiwania grzybowego życia, chociaż – jak pisałem w relacji wrzosowej, to wrzosy były podstawowym celem naszej wyprawy.

Okazało się, że w ściółce coś się pokazuje. Nielicznie, bardzo punktowo, ale jakieś minimalne wstrząsy sejsmiczne grzybnia wykazuje. ;)) Jak to bywa zaraz po deszczach, najpierw wychodzą grzyby ozdobne do podziwiania, a nie do zbierania.

Do pniaków przyklejają się ponurniki aksamitne, a w świecie muchomorów pokazują się – stożkowe we wczesnej fazie wzrostu, muchomory rdzawobrązowe, które są jadalne.

Chęć wyjścia spod ziemi wykazały również tęgoskóry cytrynowe, które uwielbiają leśne dukty i ścieżki, wzdłuż których, czasami rosną w niepoliczalnych wręcz ilościach.

Licznie pokazują się też goryczaki żółciowe, chyba najczęściej spośród wszystkich innych gatunków grzybów, nazywane przez grzybiarzy “szatanami”. Co roku powtarzają się takie określenia goryczaków na internetowych grupach grzybowych, chociaż administratorzy dwoją się i troją, żeby wyedukować “satanistyczną” część bractwa grzybowego. ;))

Ze ściółki klują się również gołąbki, zwłaszcza te o czerwonych barwach kapeluszy. Niektóre owocniki osiągają całkiem spore rozmiary.

To jeden z największych, znalezionych przez nas gołąbków podczas wycieczki.

Pod koniec sierpnia leśne wieści niosły nowinę, że sypnęło kurkami. Niektórzy kurkowi “wyjadacze” prezentowali całe kosze leśnego drobiu. Myśmy spotkali kilka stanowisk z pieprznikami. W sumie nazbieraliśmy około 80-90 dag pachnących żółtych smakołyków.

Na jajecznicę kilkuosobową wystarczyło. Kurki już poległy w naszych żołądkach, pozostały po nich zdjęcia pamiątkowe z dolnośląsko-borowego kurnika. ;))

Kurka jest kojarzona z wysypami letnimi, często pojawia się już na przełomie czerwca/lipca, o ile warunki hydrologiczne są korzystne. W tym roku dopiero sierpień przyniósł większe opady, wcześniej suszyło i kurek nie było.

Kurkowe fotografie do tego wpisu to tylko część skupisk owocników, którymi Bory nas obdarowały. Trafiliśmy również na takie miejsca, gdzie grzybki były zbyt małe do zbioru i pozostawiliśmy je na miejscu.

Przy wrzosach znaleźliśmy starego kapcia borowika, chociaż nie do końca byliśmy pewni, czy to borowik, czy jednak podgrzybek. Oczywiście jego stan nadawał się tylko do sfotografowania.

Za to Łukasz znalazł tego dżentelmena, który był nawet w całkiem niezłej formie, ale w środku podjadły go czerwie i skoczogonki, zatem i on pozostał do naturalnego wysiewu zarodników. ;))

Przepięknie wyglądały koźlarze we wrzosach, zwłaszcza jeden, który ze wszystkich grzybowych sił, chciał się przebić ponad krzewinki.

Jego trzon był naprawdę długi. To był bardzo zdrowy owocnik, a więc trafił do koszyka. Rarytasem okazał się również koźlarz sosnowy, który konsystencją przypomina koźlarze czerwone rosnące pod topolami osikami.

To rzadko spotykany gatunek, tym bardziej uciszyliśmy się, że znaleźliśmy coś z najwyższej i rzadkiej grzybowej półki.

A tak wyglądał przepiękny “czerwonak” wśród kwitnących wrzosów. Musiałem mu zrobić wrzosową sesję. ;))

Bardzo sporadycznie zaczęły się też pojawiać koźlarze pomarańczowo-żółte. Jeden z nich wyrósł na mchu.

Porównaliśmy koźlarza sosnowego do koźlarza pomarańczowo-żółtego, a później trafił się jeszcze jeden, idealnie ukształtowany koźlarz pomarańczowo-żółty.

Jeden koźlarz wysypu nie czyni, ale daje ogromną nadzieję i wlewa do serc grzybiarzy pozytywną adrenalinę. ;))

Na piachu swój żywot kończył inny koźlarz, chyba jeszcze z sierpniowego wysypu. Wymęczony i skiśnięty bardziej niż my, po ponad dziesięciu godzinach włóczęgi. ;))

Tymczasem na piaszczystej szerokiej drodze pojawił się Gucio. Jacyś ludzie przyjechali do lasu z tym uroczym pieskiem, który swoją “wielką” odwagę okazywał z dużej odległości.

Gdy tylko zaczęliśmy iść w jego stronę, Gucio szurnął opuszkami łapek po piachu i natychmiast wykonał komendę “w tył zwrot”. ;))

Kicał zwinnie jak zając w kapuście. Po przejściu przez piaszczystą część Borów, zatopiliśmy się w hektarach leśnego szczęścia.

Trudno było oderwać wzrok od wrzosów, ale w końcu udało się też pstryknąć nieco klimatycznych fotek z wnętrza Borów.

Słońce coraz częściej zaglądało do lasu, zrobiło się ciepło, ale tak w sam raz, czyli komfortowo.

Teraz czekał nas długi marsz po zaczarowanych zakątkach leśnego świata.

Po kilometrach sosnowych borów, przyszedł czas na lasy brzozowe, wyjątkowe pod każdym względem. Przytulne, bielą olśniewające, dobrą energią kipiące.

Niezbyt często można spotkać w lasach takie zwarte brzeziny. Przynajmniej w tej części Borów, po której chodziliśmy.

Minęło kilka dni od naszej wspólnej wyprawy i najwyższy czas planować następną. Grzybiarze piszą, że w lasach, z każdym dniem jest bardziej grzybowo, o czym będzie w jutrzejszym, dolnośląskim komentarzu grzybowym.

No i tradycyjnie DARZ GRZYB!

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

  • wojek //18 wrz 2023

    Witam Towarzysza Pawła
    Ze swojej strony pojechałem rowerem w okolice Milicza. Szczegółowy komentarz zamieściłem u Towarzysza Marka. W zasadzie można napisać jedno. Susza i bez deszczu nie ma widoków na jakiś większy wysyp. Cóż czekamy i zobaczymy jak będzie.
    Darz Grzyb!

  • wojek //18 wrz 2023

    Witam Towarzysza Pawła
    Sprawdziłem co piszczy a raczej trzeszczy w ściółce w okolicach Milicza. Szczegółowy opis wycieczki jest zamieszczony u Towarzysza Marka. Niestety jest bardzo sucho i bez znaczących opadów deszczu coś czarno widzę jesienny wysyp. A jeszcze gdyby przy tej suszy przyszły przymrozki… No nie apage satanas. Miejmy nadzieję że tak źle to nie będzie
    Serdecznie pozdrawiam
    Darz Grzyb

    • Paweł Lenart //18 wrz 2023

      Czytałem. 😉 Ja byłem w sobotę w Bukowinie. Relację z wycieczki powinienem skończyć jutro i zamieścić ją na blogu. Spostrzeżenia podobne – bezgrzybie kompletne. Na razie prognozy pogody do 5. października są, delikatnie mówiąc, kiepskie dla grzybiarzy…