Dzisiaj relacja z niedzielnej wycieczki do serca Wielkopolski, które bije w kórnickim arboretum i terenach przylegających, a zwłaszcza w magicznym Rogalinie, znanym z wyjątkowych okazów dębów szypułkowych rosnących zarówno w rogalińskim parku, jak i na nadwarciańskich łąkach.
Ponieważ przyjechałem godzinę wcześniej przed zaplanowanym startem wycieczki na godz. 11:00, PanKrzysztof Borkowski zabrał mnie na szybkie zwiedzanie rogalińskich dębów, o których wydał znakomity album i które do dzisiaj są inspiracją i natchnieniem dla artystów, zwłaszcza malarzy, ale budzą też podziw u zwykłych zjadaczy chleba, takich jak ja. ;))
I nie ma się co dziwić ponieważ patriarchalne dęby wyglądają tak, jakby przeżyły na swojej korze i konarach wszystkie żywioły świata. Jeżeli ktoś szuka idealnego dębu o rozłożystej i regularnej koronie oraz pięknie wykształconym pniu to nie ma czego szukać w rogalińskim parku. ;))
Tutaj krzywizna, powykręcanie, wyłamania, deformacje, guzy, narośle, mursz drzewny, ślady po “pociskach” od kozioroga dębosza, ziejące dziuple, mchy i porosty oraz wielki ząb czasu są dominującymi cechami wśród dębowego towarzystwa parkowego. I właśnie to jest klucz do ich niesamowitego uroku. Różnorodność i “brzydota” tych drzew tak naprawdę stanowią podstawę ich piękna, którym można się zachwycić bez reszty. ;))
Wiem jedno – muszę tam kiedyś wrócić i spędzić cały dzień aby wchłonąć klimat i niesamowitą aurę, którą emanują te kilkuset-letnie olbrzymy oraz dokładnie je sfotografować. Po przyjechaniu na miejsce planowanego rozpoczęcia wycieczki okazało się, że tylko 3 osoby są jeszcze chętne na wspólne podziwianie wybranych skarbów dendrologicznych. Wszyscy ze Szczecina. Magda i Marta – architektki krajobrazu i Krzysiek – Inspektor Nadzoru Terenów Zieleni, Biegły sądowy w zakresie: dendrologia, leśnictwo, ochrona przyrody, tereny zieleni, szacunek brakarski. Krzyśka miałem już okazję poznać w zeszłym roku na Trzecim Forum Przyjaciół Drzew. O zakresie świadczonych przez Niego usług można przeczytać na stronie: https://sosenka24.pl/
Najważniejsze, że wszyscy uczestnicy wycieczki to osoby bardzo kochające drzewa, a zwłaszcza te sędziwe, które są najcenniejsze. Pan Krzysztof przygotował dla nas wielkie atrakcje dendrologiczne. Pierwszą z nich była ogromna topola biała, nazywana “Królową Śniegu” z uwagi na olbrzymią ilość puchu, którym pokrywa okolicę w czasie wiosennego pylenia. Rośnie w Środzie Wielkopolskiej. Jest to okaz trójpniowy w bardzo dobrej kondycji zdrowotnej i potężnej sylwetce. Na zdjęciach widać jej ogrom, gdzie ludzie wyglądają jak zapałki. ;))
Niestety, nad topolą zawisły czarne chmury. Zdjęto z niej ochronę pomnikową i podjęto decyzję o jej wycięciu, argumentując koniecznością rozbudowy pobliskiego boiska. Obok “Królowej Śniegu” już wycięto inne drzewa (korzenie ich wystają na zdjęciu poniżej). Teren przy drzewie jest zaniedbany i nieco zaśmiecony. Nie mieści mi się to w głowie, że ludzie chcą wyciąć jeden z najdorodniejszych okazów tego gatunku w kraju. ;((
We wtorek napisałem list do burmistrza Środy Wielkopolskiej z prośbą o ocalenie tego wspaniałego drzewa, podnosząc, że nie jest to “zwykłe” drzewo a okaz nieprzeciętny co najmniej w skali kraju. Na razie otrzymałem potwierdzenie przeczytania wiadomości, ale odpowiedzi jeszcze nie mam. To drzewo to symbol miasta i wielka (dosłownie i w przenośni) atrakcja turystyczna. Przy odpowiednim zagospodarowaniu terenu wokół drzewa można by z dumą pokazywać ludziom skarb dendrologiczny. Niestety, widmo pił cały czas krąży nad drzewem i nie wiadomo, czym się to skończy… ;((
Widziane od dołu trzy ogromne pnie “Królowej Śniegu” śmiało mogłyby tworzyć trzy odrębne drzewa. Wiadomo, że zdjęcia nie oddadzą ich ogromu, ale wierz mi na słowo – są potężne. Ciekawostką są zawieszone kilka metrów nad ziemią trampki, zapewne któregoś piłkarza grającego na pobliskim boisku. Wątpliwa to “ozdoba” drzewa, chociaż obecnie, kiedy wyrok śmierci wisi nad nim w powietrzu, drzewu przydałyby się nogi i buty, żeby przed nim uciec…
Drugim drzewem, które obejrzeliśmy był dąb szypułkowy rosnący na cmentarzu w Nietrzanowie. Drzewo ma 520 cm obwodu pierśnicowego i idealnie wkomponowuje się w nietrzanowski krajobraz. Dąb jest chroniony jako pomnik przyrody. Okazuje się, że liście i brudzące ptaki nie stanowią problemu, co często jest podnoszone przy wycinkach drzew na cmentarzach. Można żyć w zgodzie z przyrodą? Można. ;))
Niektóre konary drzewa chirurgiczne przycięto lub zredukowano – zapewne ze względów bezpieczeństwa. Niemniej – najważniejsze, że drzewo ocalało. Dąb o ponad pięciometrowym obwodzie i ładnej, ulistnionej koronie to już wyższa półka okazów dendroflory, godna ochrony i opieki a nie bezsensownego wycięcia w pień.
Krzysiek z dziewczynami wszystkie drzewa mierzył i zapisywał wyniki pomiaru. Po niedługim czasie, miałem wrażenie, jakbym cały skład wycieczki znał od dawna łącznie z Panem Krzysztofem. Ludzie wspólnej pasji nadają na podobnym poziomie emocjonalnym i może stąd takie odczucie. ;))
Po Nietrzanowie udaliśmy się do miejscowości Szlachcin, w której rośnie bardzo ciekawie ukształtowany platan klonolistny. Po drodze Pan Krzysztof zwrócił uwagę na wysychające pola w Wielkopolsce, które przypominają kolorami połowę sierpnia a nie czerwca. Niestety problem suszy w Wielkopolsce staje się coraz poważniejszy… Pada tylko punktowo z burz. Duża część Wielkopolski cierpi na przewlekły niedobór opadów.
Platan rośnie w mocno zaniedbanym miejscu, zachaszczonym. Musieliśmy utorować sobie drogę do drzewa, która była zarośnięta trawą i okazałymi pokrzywami. Ruszając krzaczory, byliśmy witani przez różne owady, z których najbardziej cieszyły się komary. ;)) W pobliżu zlokalizowana jest hodowla krów, co nie dało się nie wywęszyć. Zapachy “Nature Rossmann”. ;)) Platan jest niezwykle, wręcz kandelabrowo ukształtowany.
Na wysokości 0,3 m drzewo ma 570 cm obwodu. Jest to nieliczny, spotkany przeze mnie, sędziwy okaz tego gatunku na który można się wdrapać bez problemu. Fakt ten został oczywiście wykorzystany. ;)) Jak powiedział Pan Krzysztof – “przy fotografowaniu drzewa, drzewo jest zawsze najważniejsze. Człowiek stanowi tylko element porównawczy”. ;))
Platan ze Szlachcina to kolejny przykład na to, że wiele unikatowych drzew w naszym kraju rośnie w zapomnieniu, osamotnieniu i przede wszystkim zaniedbaniu. Z daleka drzewo niczym szczególnym się nie wyróżnia i dlatego można przejść w jego pobliżu zupełnie nie zauważając (z uwagi na zachaszczenie), że jest on bardzo ciekawie ukształtowany i stanowi dużą ciekawostkę dendrologiczną.
Po wizycie u platana, odwiedziliśmy “Dziadusia” z Doliwca Leśnego, któremu poświęciłem poprzedni wpis. Natomiast następnym na zaplanowanej trasie drzewem był ogromny dąb szypułkowy “Błażej” rosnący w Błażejewku w którym znajduje się zaniedbany ośrodek rekreacyjno-wczasowy, mający lata swojego rozkwitu dawno za sobą.
Drzewo to wyróżnia się imponującym pniem o obwodzie 640 cm i potężnymi konarami. Rosnąc na nieco otwartym terenie, dąb wykształcił dosyć symetryczną koronę i prezentuje się niezwykle okazale. Jak dla mnie to wymarzone miejsce do czytania książki lub odpoczynku pod koroną i przy pniu wspaniałego drzewa.
Na pniu drzewa zamontowano kapliczkę z wizerunkiem Matki Boskiej. To dosyć często spotykana praktyka przy sędziwych drzewach. Nie mogłem nie ulec pokusie aby na chwilę położyć się i poleniuchować pod wspaniałym drzewem. Przy okazji byłym elementem porównawczym do wielkiego pnia. ;))
Krzysiek wypatrzył owocniki czyrenia dębowego, którego działalność jest widoczna w postaci zdeformowania (wklęśnięcia) pnia w pobliżu owocnika. Obecność grzybów w przypadku sędziwych drzew to naturalna sprawa i trwający od milionów lat obieg materii w przyrodzie. Dąb zrobił na nas ogromne wrażenie, chociaż wiadomo, że “daniem głównym” wycieczki był oczywiście dąb “Dziaduś”. ;))
W drodze powrotnej z Błażejewka na moment wyskoczyłem z auta ponieważ zauważyłem okazałą katalpę (surmię) w stanie kwitnięcia. Dosyć duże zachmurzenie spowodowało, że zdjęcie nie wyszło mi najlepiej, ale i tak warto było pstryknąć okazałe drzewo. :))
Następnie Pan Krzysztof zaprosił nas na kawę/herbatę i słodki poczęstunek do budynku kórnickiego Muzeum Dendrologicznego, w którym czekał na nas jeden z gospodarzy i opiekunów terenu – Pan Marek. Po wycieczce pełnej pozytywnych wrażeń, przyszedł czas na podsumowanie świetnej wyprawy i zasłużony odpoczynek. Pan Krzysztof opowiadał nam m.in o swoich doświadczeniach ogrodniczych i taksonie śliwki mirabelki, która miała wyjątkowo smaczne owoce i owocowała od lipca do października, co jest niezwykłe i zaskakujące.
Pan Marek oprowadził nas po Muzeum Dendrologicznym, w którym można podziwiać m.in. kolekcję szyszek i wiele innych ciekawostek dendrologicznych. Otrzymaliśmy pięknie wydany przewodnik po gatunkach drzew rosnących w arboretum oraz układ okresowy pierwiastków drzew, o którym może kiedyś napiszę więcej.
Jednym z punktów wycieczki był jeszcze pień jałowca pospolitegoo obwodzie 225 cm, który stoi przy budynku Muzeum Dendrologicznego w arboretum. Taki obwód dla jałowca to “szaleństwo”. Po raz kolejny można sobie uświadomić, jak zaskakujące są drzewa.
Po pożegnaniu się z Panem Markiem, wybraliśmy się jeszcze na krótki spacer po arboretum, gdzie podziwialiśmy m.in. najgrubszego w Polsce cypryśnika błotnego z efektownymi korzeniami oddechowymi (pneumatoforami). Ponieważ zachmurzenie spowodowało, że zdjęcia nie wychodziły mi najlepiej, zrobiłem ich kilka, z których część zamieściłem poniżej.
Z ciekawostek dodam jeszcze, że wracając z Błażejewka, z samochodu widzieliśmy wisterię chińską – historyczne pnącze rosnące na budynku w Bninie koło Kórnika, opisane w roczniku dendrologicznym nr 3 (1930). Samo arboretum w Kórniku wymaga odrębnej wycieczki aby na spokojnie obejrzeć unikatowość zgromadzonej tam kolekcji drzew i krzewów.
Jak się tam wybiorę (co oczywiście mam w planach) to opiszę je znacznie dokładniej. Po wyjściu z arboretum, wycieczka definitywnie dobiegła końca i tylko żal było wracać. Gdzieś w oddali trochę grzmiało i straszyło, ale niestety nie przyszedł porządny deszcz, który dla terenów Wielkopolski jest bardzo potrzebny.
Tak minęła wyjątkowa niedziela we wspaniałym towarzystwie i imponującymi okazami drzew. Pan Krzysztof Borkowski zorganizował wszystko perfekcyjnie a swoją osobowością, wiedzą i pasją jeszcze bardziej wzbudził we mnie “głód” poszukiwania wyjątkowych drzew. Dziękuję za wszystko! ;))
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.AkceptujęOdrzucićWięcej
Polityka prywatności & Cookies
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.