Skip to content
Jagody na mecie, jeżyny startują, grzyby “strajkują”.
W Bukowinie już po żniwach. Zatem ku jesieni zmierzamy, chociaż lato mamy pełną gębą. Pełną letnich krajobrazów z dużym, czerwonym jęzorem suszy, która w czerwcu na dodatek upałami wychłostała lasy, pola i łąki. Lipiec zlitował się z temperaturami, ale “szkocki” ma charakter pod względem opadów. Chociaż tydzień temu coś tu popadało. Miejscowi mówią o “mitycznych” opadach, rzędu wiadro 20-sto litrowe na kilometr kwadratowy. Zaiście “biblijne” opady…
Zachęcony tak “obfitymi” deszczami, postanowiłem w drodze decyzji (ależ biurokratyczną administracją tu zajechało) ;)), że sprawdzę kilka miejscówek, aby sprowadzić na ziemię moją naiwną duszę grzybiarza i pokazać jej, że grzybów nie ma i na razie nie ma szansy, żeby były. Zalogowałem się w lesie dosyć wcześnie z rana, ale najpierw pobiegałem po polach, podziwiając optyczny, pożniwowy interfejs. ;))
Na bukowińskich dyskach naturalnych, jawi się porządek, elegancki styl graficzny, który krajobrazem nazywamy i gdziekolwiek nie “klikniemy” wzrokiem, można upajać się efektem pracy ludzi i przedstawicieli fauny i flory. Takie komputerowe mamy czasy, że świadomie bądź nie, przemycam nazewnictwo komputerowe do opisu przyrody, chociaż przemytnikiem raczej kiepskim jestem.
Rok ma 365 dni (raz na 4. lata 366 dni) i w każdym nowym dniu, możemy podziwiać nową wersję dnia poprzedniego, chociaż różnic niewiele da się wychwycić. A jednak. Każdy dzień jest inny, zmienia się zachmurzenie, długość dnia, siła wiatru, odległość jednej muchy od drugiej ;)), natężenie śpiewu ptaków, intensywność pracy mrówek w mrowisku czy ilość spożytych trunków w domkach i stan trzeźwości je pijących. Gdyby tak mocniej się zastanowić, to dużo się zmienia, chociaż bez tego filozofowania, może się wydawać, że nie.
Już jedną nogą byłem “zalogowany” w lesie, ale jeszcze ładowałem dysk krajobrazami “pleców” Bukowiny od strony wioski Wydzierno. Dosyć rzadko tamtędy chodzę, tym bardziej chciałem zapisać te widoki w pamięci. Sobota była ciepłym dniem, a po południu zrobiło się wręcz upalnie i duszno.
Rzadko prezentowany przeze mnie widok klona srebrzystego “Bukowianina” z tyłu Bukowiny, czyli od “pleców” z podkładką pola kukurydzy. Drzewo dominuje i góruje nad okolicą. Jest “terabajtem” tego terenu wśród tysięcy kilo i megabajtów piękna bukowińskiej krainy. Oglądając to wszystko, kliknąłem wirtualne “lubię to” oraz “super”. ;))
Szosa (wtyczka) łącząca Wydzierno z Bukowiną. Boczna, trochę zapomniana i przede wszystkim rzadko uczęszczana. Patrząc na stan nawierzchni, dosyć dawno nie aktualizowana, ale daje radę. ;)) W końcu to nie A-4 czy inne łącze międzywojewódzkie.
Kolejne ikony pulpitu bukowińskiego krajobrazu. Łąka między lasami i “Zakład Górniczy Bukowina 1”. Kto wie, gdzie to jest? To “bonus level” znany nielicznym. ;)) Jak przejdzie się główne etapy wtajemniczenia bukowińskiej gry, to dopiero otwiera się ten poziom. ;))
Dopiero co kwitły, a już dojrzały. Postęp dojrzałości jeżyn może zadziwić. Nie oparłem się pokusie i schrupałem ze 40 “kuleczek”, tym samym ładując poziom życia w bukowińskiej grze na full. ;)) Przydał mi się on później podczas strategicznej gry “jagoda”.
Niektóre krzaki zachęcają obfitością owoców. Suche lata generalnie są bardziej “jeżynorodne” od tych wilgotniejszych i chłodniejszych. Trzeba by się i na nie wybrać, bo w końcu sok, wino i dżem z jeżyn to spory zastrzyk witamin, przy tym wyborny, smaczny i pachnący.
Z krzakami jeżyn tak jest, że jedne kwitną, a inne owocami rodzą. To chyba jakieś odmiany, bo i wielkość owoców bywa różna i kształt liści. Nie zgłębiałem “podręcznika użytkownika” krzaczorów jeżynowych, ale różnice między nimi są dosyć mocno zauważalne.
Te powyżej są z wnętrza lasu. Tu panel sterowania lasem inaczej zarządza światłem i ciepłem, stąd i czas dojrzewania owoców jest inny – dłuższy w porównaniu do tych polnych i łąkowych. “Masz babo placek” powiada się w sytuacji zaskoczenia, a las “powiedział” mi “masz dziadu krowiaka”. ;))
Można iść dalej i powiedzieć “Jaki grzybiarz takie grzyby”… ;)) Las “wygooglował” mi jedynie krowiaka aksamitnego, którego zresztą przechrzczono w najnowszych atlasach na ponurnika. Jednak – w porównaniu do mojej miny i nastroju, związanego z suszą i brakiem grzybów, to ten “ponurnik” jest leśnym wodzirejem i duszą towarzystwa. ;))
Ponieważ nie byłem w stanie dalej “dźwigać” grzybów, rozpocząłem procedurę skubania jagód, zgodnie z instrukcją obsługi runa leśnego pod czujnym okiem Admina Lasu. Kliknąłem funkcję “zbieraj” i zaprogramowałem swoje kończyny na tryb “cierpliwość”. Od czasu do czasu podładowałem akumulatory funkcją “napij się”, przy czym miałem tam do wyboru dwie opcje: “piwo” i “woda”. Dla równowagi hydrologicznej i prawidłowości działania układu chłodniczego, wybierałem te opcje na przemian. ;))
Po osiągnięciu w koszyku stanu “full”, przełączyłem się z trybu “cierpliwość” na tryb “odpocznij”, pod którym to pojęciem kryje się też tryb “przespaceruj i pokręć się wokół”. Las zaskoczył mnie osobliwym zrostem dębu z brzozą. To młode drzewka i niestety – leśnicy – zgorszeni widokiem całuśnych drzew, zaznaczyli brzózkę do wycięcia.
“Miłość” drzewa do drzewa w lesie gospodarczym jest wysoce niewskazana. Sieje zgorszenie wśród podporządkowanych sosen rosnących wzorcowo, jak im gajowy kazał. Tu ma być wszystko tak, jak w wojsku. Generał (leśniczy) rozkazuje, a żołnierz (drzewo) wykonuje. Każdy przejaw niepodporządkowania, obarczony jest ryzykiem kary śmierci…
Dojrzała faza lata w bukowińskich lasach. Piękne widoki, ale gdy tylko dokona się “zrzutu ekranu”, zwłaszcza podłoża, niepokój wzbudzają łącza runa leśnego. Jest przegrzane i przesuszone. A to oznacza, że las nie działa prawidłowo…
I można lekkim piórem pisać peany na cześć lasu, potęgi przyrody i mądrości Matki Natury. Można łeb do góry zadzierać i podziwiać strzelistą sosnę wśród szumiących, bukowych liści. Ale te wszelkie przejawy leśnego natchnienia i upojenia, nie zamażą cierpkiego obrazu dolnych pięter lasu.
Surowa bezduszność suszy. Szara, zakurzona, trzeszcząca i kurząca. Tak to wygląda i ma się jeszcze pogłębić. Wąwozy, rowy, obniżenia terenu i wiele innych miejsc, gdzie rechotały żaby, tarzały się dziki, poiły ptaki jest wyschniętych.
Dogorywają ostatnie, nieliczne zabłocenia i resztki wody. Ziemia pęka, tworząc dziwną, głuchą skorupę pokrytą suchymi liśćmi. Czy tak ma być już co roku? Czy nadchodzą czasy wielkiego “zresetowania” się dotychczasowych obrazów i leśnego życia?
Były lata 90-te, w których trafiały się miesiące wielkiej suszy. Ale po nich następowało oczyszczenie zakurzonych i przytłumionych dysków natury. Przychodziły deszcze, nowe życie strzelało jak korki w szampanie. Tymczasem, od kilku lat coś się zatkało, korek zaciął się. Nieliczne miesiące na moment przerywają wirus suszy, nie tylko bukowińskiego krajobrazu. Czy Matka Natura zdoła zaktualizować swój program anty-suszowy przed rozpoczynającym się za ponad miesiąc, zasadniczym sezonem grzybowym 2019? Czy naturalni programiści klimatyczni i pogodowi wyrobią się na czas, czy dopiero “obudzą” się w listopadzie, kiedy to grzybiarze założą hodowlę pieczarek i boczniaków? ;)) Mimo wszystko nie traćmy nadziei.
Darz Grzyb!
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.Akceptuję Odrzucić Więcej Polityka prywatności & Cookies
Cześć Paweł
Ale te lasy dają wenę twórczą ;-))
Kolejny rozdział Twojej, nie wydanej jeszcze książki gotowy!
Nie mogę doczekać się wyjazdu do Bukowiny, i wirtualnego kliknięcia opcji “odśwież” 😉
Pozdrawiam
Święta racja Krzysiek! Opcja “odśwież” musi być jak najszybciej zastosowana. Pozdrawiam, Darz Grzyb! 😉
Witajcie Towarzyszu Lenart:)
O chyba przyjdzie nam poczekać na grzyby do późnej jesieni albo nie będzie ich wcale…. A co do jeżyn może jutro skoczę na swoje miejsca jeżynowe. Odkryłem je w czasie którejś tam z wycieczek rowerowych.
Serdecznie pozdrawiam:)
Co do sezonu grzybowego to wielka niewiadoma, jak to się w tym roku ułoży. Albo będzie wielka kumulacja (jeżeli solidne opady przyjdą o właściwym czasie) albo będziemy zgrzytać zębami, jak rok temu. Trzymajmy kciuk, żeby było deszczowo i grzybowo. 😉