Aktualności Las Perły dendroflory

Koskowickie wierzby kruche. Kameralne rosochatki pośród pól i łąk.

Koskowickie wierzby kruche.

Kameralne rosochatki pośród pól i łąk.

Koskowice to kilkusetosobowa wieś położona w województwie dolnośląskim, w powiecie legnickim, w gminie Legnickie Pole. W pobliżu Koskowic znajduje się Jezioro Koskowickie –  drugie co do wielkości jezioro Pojezierza Legnickiego, o powierzchni 55 ha i maksymalnej głębokości ok. 3 m. Jezioro jest popularnym miejscem wypoczynku mieszkańców Legnicy i okolicznych gmin.

W kwietniu 2004 roku utworzono rezerwat przyrody obejmujący wody jeziora wraz z przyległymi trzcinowiskami i pastwiskami (ok. 64 ha + otulina ok. 23 ha) w celu ochrony wartości przyrodniczych naturalnie starzejącego się jeziora, do których należą m.in.:

  • populacje lęgowe ptactwa wodno-błotnego (ok. 30 gatunków),

  • chronione gatunki ryb,

  • największe na Śląsku naturalne trzcinowisko,

  • dobrze wykształcony zespół zachylika błotnego i oczeretu jeziornego.

W bliskiej odległości od jeziora ustawiono tablicę informacyjną o rezerwacie, na której wymieniono szereg zakazów, jakie obowiązują na jego terenie i które niestety są często łamane przez ludzi, którym brak podstawowych zasad kultury i wychowania. Teren rezerwatu jest intensywnie wykorzystywany rekreacyjnie, co przyczynia się do niszczenia nadbrzeżnej roślinności i zaśmiecania brzegów. Jednym z głównych zagrożeń jest niekontrolowana presja wędkarska obejmująca ruch pojazdów mechanicznych na brzegu jeziora, budowę i eksploatację pomostów oraz użytkowanie przystani dla łodzi. Wody jeziora są zanieczyszczane przez spływ nawozów z pól uprawnych dominujących w jego zlewni.

Dużym i brzydkim kontrastem w stosunku do piękna przyrodniczego terenu rezerwatu jest droga, na której wysypano pokaźną ilość połamanej dachówki. W jej bliskim sąsiedztwie usypano też kilka górek z tym materiałem.

Z dendrologicznego punktu widzenia jest to bardzo atrakcyjny teren, chociaż wokół dominują pola uprawne i łąki. Z drzew, na pierwszy i ostatni plan wychodzą wierzby kruche, wśród których odnajdziemy w tym miejscu kilka naprawdę ogromnych osobników, jak na ten gatunek.

Zanim jednak zacznie oglądać się drzewa z bliska, warto je podziwiać z pewnej odległości. W Internecie i literaturze, często można znaleźć fotografie, na których widać zamglone, polne miedze z rosochatymi, nierzadko wcześniej ogłowionymi wierzbami. Takie obrazy wzbudzają uczucia melancholii, spokoju i refleksji. Często też są kojarzone z twórczością Fryderyka Chopina.

W Koskowicach otrzymamy od przyrody wymienione wartości i uczucia. Wierzby czarują krajobraz i tych, którzy je podziwiają. Rosną przede wszystkim wzdłuż niewielkich strumyków, które dopływają do Jeziora Koskowickiego, czerpiąc z nich życiodajną wodę.

Zastanawiałem się, która pora roku jest lepsza do podziwiania koskowickich wierzb i jedyna odpowiedź, jaka mi przychodzi to taka, że w każdej porze roku drzewa te wyglądają fascynująco, przy czym nastroje przemijania i melancholii, zdecydowanie silniej emanują z nich w zimie.

W wojewódzkim rejestrze pomników przyrody znajdziemy informację, że na tych terenach, ochroną objęto 11 drzew z gatunku ‘Salix fragilis’ (wierzba krucha), przy czym:

7 pomnikowych wierzb rośnie w pobliżu jeziora (3 drzewa rosną na prawym brzegu potoku Chłodnik, odpowiednio 35, 40 i 50 metrów od Jeziora Koskowickiego, kolejne 3 drzewa rosną 50 metrów od płd. – wsch. brzegu jeziora, a 1 drzewo rośnie na lewym brzegu rowu wpadającego do Jeziora Koskowickiego od strony płd. – wsch., 100 m od linii brzegowej);

2 pomnikowe wierzby rosną na lewym brzegu potoku Smug, odpowiednio 50 i 150 metrów od drogi Koskowice – Grzybiany (brak ich lokalizacji na mapie Geoserwisu)

2 pomnikowe wierzby rosną na prawym brzegu potoku, na wysokości Kłębanowic

W rejestrze wojewódzkim podano, że obwody pni wierzb mierzą w przedziale 380-760 cm. Wszystkie pomniki przyrody powołano na mocy Uchwały Nr VII/52/99 RG Legnickie Pole z dnia 28 kwietnia 1999 r. W Centralnym Rejestrze Form Ochrony Przyrody podano natomiast, że obwody pni pomnikowych wierzb mierzą w przedziale 399-952 cm. Według tego rejestru, poszczególne osobniki mierzą: 399 cm (dwa drzewa), 493 cm, 509 cm (dwa drzewa), 559 cm, 587 cm, 600 cm, 609 cm, 650 cm i 952 cm.

Przyjmując, że w CRFOP mamy bardziej aktualne dane, można napisać, że są one najbliższe stanowi faktycznemu w terenie. Żeby łatwiej można było odnaleźć poszczególne, pomnikowe drzewa, można posiłkować się ich zdjęciami w Geoserwisie, których jakość jest niestety bardzo kiepska, ale zawsze to coś.

Do dużego zaniedbania ze strony gospodarza terenu należy zaliczyć brak oznaczenia pomnikowych drzew tabliczkami i chociaż jednej tablicy informacyjnej, że mamy w tym miejscu do czynienia z wyjątkowo okazałymi wierzbami, wśród których 11 osobników uhonorowano statusem pomnika przyrody. Należy też wskazać, że rośnie tu kilka innych, ogromnych wierzb, które nie są oficjalnie pomnikami przyrody, a które to znacznie wyróżniają się  gabarytami w swoim gatunku.

Z odszukanych i obejrzanych przeze mnie i Marka (pomniki-przyrody.pl) wierzb, zmierzyliśmy tylko jedną, której obwód pnia tuż nad gruntem wynosi aż 8 metrów. Najbardziej okazałe wierzby rosną w pobliżu Jeziora Koskowickiego, czyli tam, gdzie ochroną pomnikową objęto 7 drzew oraz po drugiej stronie drogi, w pobliżu potoku Smug.

Nasze skąpstwo pomiarowe koskowickich i innych wierzb wynika z kilku powodów (kto mierzył wierzby ten wie), przy czym jako ten podstawowy, wskazałbym tu znaczne utrudnienie w dostępie do ich pni. Sędziwe wierzby, często rosną na dużych pochyłościach terenu, gdzie towarzyszą im liczne inne rośliny (tarnina, głogi, jeżyny), które gęsto pokrywają sferę życia drzewa.

W rezultacie nie da się podejść blisko do pnia wierzby, bez chociażby częściowego uszkodzenia sąsiadujących roślin, a przy okazji, można nieźle podrapać się kolcami i cierniami. Nawet, gdyby w desperacji dendrometrycznej, ktoś by się uparł i utorował sobie drogę do pnia, pojawiają się następne przeszkody.

Jedną z nich jest pochyłość terenu oraz liczne pędy odroślowe samej wierzby, które także utrudniają wykonanie pomiaru obwodu pnia i to znacznie. Często też sam pokrój drzewa jest tak dziwaczny, że nie wiadomo, jak przystąpić do jego pomiaru.

Dlatego, jeżeli widzimy, że naturalnie ukształtowana bariera w dostępności do pnia wierzby nakazuje wstrzemięźliwość dendrometryczną, należy zrezygnować z wykonania pomiaru. Hobby treehunterskie nigdy nie może powodować straty dla przyrody i dlatego w takich przypadkach, należy tylko oszacować na oko, ile drzewo może mniej więcej mierzyć w “pasie”.   

W związku z powyższym, do wielu wierzb, pasuje określenie “niedostępna na widoku”, przez co należy rozumieć, że drzewo możemy wprawdzie obejrzeć i sfotografować, ale jeżeli chcemy usiąść przy jego pniu, należy wziąć pod uwagę, że wierzba użyje tutaj silnego dystansu botanicznego, aby nas odwieźć od tego zamiaru. :))

Część pni koskowickich wierzb było dość łatwych do zmierzenia, ale tym razem odpuściliśmy sobie. Zależało nam na znalezieniu okazu, którego obwód miał wynieść – według CRFOPaż 952 cm. I tu mamy dylemat. Kto i jak to drzewo zmierzył?

Większość wierzb, które porastają pola i łąki wokół Koskowic to osobniki wielopniowe, których przewodniki rozchodzą się poniżej standardowej wysokości 130 cm, a więc muszą być zmierzone niżej, a dokładnie w najwęższym miejscu pomiędzy gruntem a wysokością 130 cm.

Tylko tak wykonany pomiar można przyjąć jako obowiązujący w świetle zasad obowiązujących w dendrometrii. Sęk w tym, że nie wiadomo, jak zmierzono obwody pni tych wierzb i czy dane z pomiarów zawarte w rejestrach są zgodne z przywołanymi zasadami.

No, ale trzeba coś przyjąć i mieć jakichś punkt odniesienia. Pomijając powyższe rozważania, na pewno część koskowickich i okolicznych wierzb to ogromne i piękne okazy, których przyrodniczym motto i dendrologiczną wizytówką jest niepoukładanie, rosochatość, wręcz kompletne bałaganiarstwo.

To nie są drzewa, które potulnie rosną w szeregach lasów gospodarczych, dając długie, strzeliste i pożądane przez przemysł meblarski kłody lub strzały. Wierzby pod tym względem, już od pierwszej fazy rozwoju są dendrologicznymi anarchistkami.

W odziomku i pędach mają wszelkie zasady, porządek czy podporządkowanie. Rosną jak chcą i wyglądają także tak, jak chcą. Jeżeli geny podpowiadają wierzbie, że ma wyglądać jak stado rozczochranych hipisów po trzech dniach ciągłej balangi, to tak będą wyglądać i żaden człowiek jej nie przekona, żeby wyglądała inaczej. ;))

Człowiek nie lubi, jak przyroda nie chce się jemu podporządkować i często wymierza wierzbie karę poprzez jej ogłowienie. Wierzba, po tym bolesnym strzyżeniu, wypuszcza liczne pędy odroślowe i także przybiera nieuporządkowany wygląd. Czasami nawet bardziej nieuporządkowany niż przed jej ogłowieniem.

Nawet te wierzby, które pozornie wyglądają na całkiem “poukładane”, subtelnie kombinują, jak tu się wyróżnić, gnane swoim anarchistycznym temperamentem. A to wyłamią sobie niektóre gałęzie i wypuszczą pędy odroślowe. Zaproszą do swojego wnętrza grzyba, żeby im w tym pomógł. Zrobią piruet w postaci skrętu włókien wokół osi pnia.

Wykoślawią swój pokrój, uformują przysadzisty pień, zdeformują sylwetkę. Wszystko po to, aby zlikwidować poczucie ładu, składu i uporządkowania, które człowiek tak chełpi i przez to ciągle poprawia naturę, chociaż robi to często wyjątkowo niezdarnie i ze szkodą dla niej.

Niemniej, wierzby mają też drugą stronę swojej zielonej duszy. Widać ją z pewnej odległości, kiedy to zanika galimatias i wolna, wierzbowa amerykanka, a pojawia się cudna harmonia, porządek i poukładanie. Wtedy to człowiek może zacząć zastanawiać się, o co w tym wszystkim chodzi? To jakie te wierzby w końcu są?

Piewczynie dendrologicznej anarchii czy jednak coś innego? Coś, co pozwala nam wytworzyć więź z tymi wspaniałymi drzewami, poprzez zrozumienie ich natury i cech wyróżniających je wśród innych gatunków drzew. 

Bez względu na te wierzbowe dylematy i rozważania, jednego nie można odmówić wierzbom, tak, jak i innym drzewom. Emanuje z nich mądrość i spokój natury, pomimo wieloletnich wojen, jakie toczą z grzybami, chorobami lub owadami.

Nawet, kiedy przyglądamy się wierzbom i patrzymy na to ich urocze nieuporządkowanie, nie odczuwamy lęku, niepewności lub strachu. Wierzby budzą w nas dobre uczucia, takie jak ciekawość otaczającego świata, próbę ogarnięcia w głowie nieokiełznania przyrody i jej nieskończonej różnorodności, objawiającej się w zwierciadle milionów rodzajów piękna.

Kokieteryjna charyzma kameralnych rosochatek pośród pól i łąk nie ma i nie zna granic. Nawet, jeżeli widziałeś już tysiąckrotnie pokręcone wierzby, zawsze istnieje duża szansa na to, że wkrótce spotkasz taką, kiedy znowu powiesz sam do siebie: “Łał, ale dziwadło”. ;))

I takie to oto “łał” wypowiedzieliśmy z Markiem, kiedy po raz pierwszy w grudniu 2019 roku zawitaliśmy do Koskowic i zaczęliśmy przyglądać się kruchym reprezentantkom koskowickiej dendroflory.

Już po drugiej stronie drogi, w pobliżu (ale nie przy nim) potoku Smug rośnie jedna z największych, charyzmatycznych anarchistek wierzbowych tych terenów. Wierzby uwielbiają podmokły teren, a w wodzie czują się wyśmienicie.

I może stąd, niektórym osobnikom marzy się pływanie po wielkiej i szerokiej wodzie tak bardzo, że formują się na kształt okrętu i wprawdzie płyną w miejscu, to mocno trzymają ster i pewnie opierają się wiatrom hulającym na otwartym, polnym morzu.

Wierzba-okręt jest jedną z najgrubszych wierzb, którą tu odszukaliśmy, a jej pomiar – pomimo dostępności do pnia jest bardzo trudny, czy wręcz niemożliwy, bo niby jak prawidłowo zmierzyć ten uroczy “statek”? Tu przydałby się kapitan z wieloletnim doświadczeniem. ;))

Wierzba-okręt prawdopodobnie nie jest pomnikiem przyrody, gdyż rośnie przy drugim potoku, który przebiega prostopadle do potoku Smug, a to przy nim są wymienione i uwzględnione w rejestrach dwie pomnikowe wierzby.

I tu ponownie nawiążę do tego, co napisałem ostatnio w artykule o pozostałych, pomnikowych dębach szypułkowych we wrocławskim Lesie (Parku) Sołtysowickim. Dlaczego ten okaz nie został uhonorowany statusem pomnika przyrody?

Ochroną pomnikową objęto wierzby o cztero-metrowych obwodach, a pominięto takiego giganta. Taką perełkę. Dobrze, że jest to teren rezerwatu i mam nadzieję, że wierzby będą tu się kąpać w anarchii do swoich ostatnich dni życia.

Kolejna wierzba z ładnie wyeksponowanym pniem, co o tej porze roku nie jest częstym widokiem, ponieważ większość pni zakrywają liście samego drzewa i roślin mu towarzyszących.

Widać tu dobrze współpracę, czy raczej strategię drzewa z płynącą w rowie wodą. Wierzba rośnie blisko potoku, z którego czerpie wodę swoimi rozczapierzonymi jak jej korona korzeniami.

Zaskoczyła mnie czystość wody w tym potoku, ale pewnie bym zmienił zdanie, gdybym znał jej skład chemiczny, chociaż może nie jest tak źle, póki widać w nim jakieś życie biologiczne?

Następna wierzba to kolejne łamanie zasad dobrego ukształtowania i prostej sylwetki. To drzewo poszło na całość lub – używając młodzieżowego slangu – “pojechało po bandzie”. Zdeformowany maksymalnie i praktycznie niemierzalny pień, z którego strzelają pędy, gałęzie i konary.

Wszystko to pogmatwane w jakiejś dziwnej i pokręconej formie. Matematyk mógłby określić ten pień jako “nieforemnian wierzbowy”. :)) Jest to wierzba, która z premedytacją wprowadza tu wielki zamęt, ukazując, jak bardzo można się zapuścić. ;))

W zasadzie tu kończą się najbardziej okazałe wierzby z okolic Koskowic i Jeziora Koskowickiego. Następne wierzby kruche, które rosną na wysokości Kłębanowic i w pobliżu drogi Koskowice – Grzybiany nie są już takie grube.

Można tam spotkać jedną z nielicznych, bardziej poukładanych wierzb, przynajmniej, jeżeli chodzi o pień, ponieważ w koronie, zaczyna tworzyć się nieporządek i wierzbowy luz bluz.

I tak bym jeszcze długo mógł pisać o pokręconych i intrygujących rosochatkach z Koskowic i okolic, ale zorientowałem się, że przesiąknąłem w tym artykule wierzbową anarchią i niepoprawnością.

Zamiast trzymać się sztywno jakichś reguł i prezentować po kolei pomnikowe drzewa, przytoczyłem tylko kilka informacji i danych zawartych w rejestrach, coś tam przebąknąłem o trudności w mierzeniu wierzb i… pojechałem po bandzie. ;))

Moim usprawiedliwieniem niechaj będą zdjęcia uroczych wierzb w tym wpisie i ich wpływ na człowieka, który “pożera” wzrokiem drzewa, czyli na mnie. ;)) Emocje poszły jako pierwsze i stąd taka forma artykułu. ;)) 

To była kolejna, fantastyczna wyprawa dendrologiczna z Markiem, z której przywiozłem sporo materiału i który będę prezentować w następnych artykułach.

PODSUMOWANIE

1) W Koskowicach (woj. dolnośląskie, powiat legnicki, gmina Legnickie Pole) w pobliżu Jeziora Koskowickiego (o powierzchni 55 ha i maksymalnej głębokości ok. 3 m) oraz w pobliżu Kłębanowic i drogi Koskowice – Grzybiany rosną wyjątkowo okazałe wierzby kruche, z których 11 drzew objęto ochroną pomnikową. Ich obwody pni – według CRFOP – mierzą w przedziale 399-952 cm.

2) Żadne pomnikowe drzewo nie zostało oznaczone tabliczką, gmina nie postawiła też tablicy informującej o tych dorodnych osobnikach. Jak to z sędziwymi wierzbami bywa – charakteryzują się one wyjątkowo chaotycznym, rosochatym i nieuporządkowanym pokrojem, często są wielopniowe, poskręcane, zagrzybione, częściowo połamane i wypróchniałe. Dendrologiczna anarchia w pełni, chociaż jest ona pełna wdzięku, delikatności, przepełniona jedynym w swoim rodzaju, wierzbowym stylem i kształtem.

3) Zarówno podczas mglistych, krótkich zimowych dni, jak i podczas barwnej, soczystej zieleni wiosny i lata, koskowickie i okoliczne wierzby, oglądane z pewnej odległości, budzą uczucie spokoju, melancholii i skłaniają do refleksji. Kameralne rosochatki pośród pól i łąk, chociaż niskie na wysokość, poruszają wysokie komnaty ludzkich myśli i emocji.

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

2 KOMENTARZE

  1. Witajcie Towarzyszu:)
    Powiadacie wierzby koskowickie. Cóż kiedy zobaczył je Chopin grał podobno zupełnie inaczej. Jakoś nastraja ta wierzba człowieka melancholijnie ale jako wędkarz mam do niej sentyment. Nie raz i nie dwa użyczała mi schronienia w czasie deszczu, suche kawałki służyły jako opał a giętkie witki to wspaniały materiał na szałas. No ale do rzeczy. NIe wiem czy wiecie Towarzyszu ale w jednej z opisanych przez Was wierzb ma lokum Towarzysz Rokita, opisał nam w raporcie jak toście się włóczyli od wierzby do wierzby z tym jak mu tam Serpentynkiem zdaje się w poszukiwaniu beczułki okowity co to ją niby Heniek Brodaty schował zanim stracił głowę. A mówiliśmy gamoniowi żeby nie chodził do tych Tatarów bo to wredny naród i łatwo można stracić głowę. Nie posłuchał no i głowę starcił. Odegraliśmy się na tych Tatarach fakt. Później już woleli trzymać z nami a jak któryś próbował rozrabiać no to już Towarzysze Wołodyjowski i Kmic mieli na nich oko iod razu przywoływali ich do porządku:)
    Pozdrawiam serdecznie
    Darz Grzyb Przyjacielu:
    Ps. Nawet nieźle pada to kto wie…. może i coś wylezie ze śćiółki:)

    • Wierzby to niesamowite drzewa. Dzieje się na nich tyle, że ciężko ogarnąć. Wędkarze często mówią o wierzbach, że to ich ulubione drzewa. Rokita ma zawsze problem, w której się zadomowić na dobre. :))

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.