Wrzesień 2016 roku za moment przejdzie do historii. Dla dolnośląskich grzybiarzy nie jest to zwykły wrzesień. Zapisze się on jako najbardziej bezgrzybny od nawet kilkudziesięciu lat. Nawet w zeszłym roku po tropikalnym sierpniu, wrzesień był lepszy grzybowo. Całe połacie lasów są bez jakiegokolwiek widocznego życia grzybowego. W najbliższych dniach, bardziej szczegółowo podsumuję ten fatalny w tym roku, pierwszy, najważniejszy miesiąc dla grzybiarzy w roku.
Reguła jaka obowiązuje w tym miesiącu to “susza i brak grzybów”. Kiedyś, ktoś mądry powiedział, że od wszelkich reguł istnieją wyjątki, które potwierdzają regułę… ;)) Przyroda i świat grzybów lubią chyba to powiedzenie, bo jak można nazwać to, co zrobił wczoraj mój znajomy, Andrzej Oraczewski wraz ze swoją małżonką. Wbrew bardzo niekorzystnej pogodzie dla grzybiarzy na Dolnym Śląsku, wbrew suszy i logice – która podpowiada “nie jedź bo nic nie rośnie”, wyruszyli na poszukiwanie leśnych przysmaków do Kotliny Kłodzkiej.
Efekt? Koszyk i niecałe wiaderko zostały zapełnione pięknymi grzybami. Wczoraj rozmawiałem z Andrzejem, który podzielił się ze mną cennymi spostrzeżeniami odnośnie sytuacji w tamtejszych lasach. Trzeba też mocno podkreślić, że Andrzej to grzybiarz niestrudzony, potrafiący przez wiele godzin, mozolnie, miejsce po miejscu sprawdzać stan grzybności. Doskonale też zna tamte tereny, dzięki czemu odniósł wczorajszy, grzybowy sukces. Na pewno nie można mówić o masowym i wszechobecnym wysypie grzybów.
Najważniejsze Jego spostrzeżenia, to po pierwsze – w lasach, tak jak wszędzie – jest bardzo sucho. Jak głęboko odbija się susza w przyrodzie, najlepiej widać to po wysychających strumieniach i usychających drzewach. Należy mieć na uwadze, że tysiące drzew jest bardzo wyczerpana po zeszłorocznej suszy. Obecne deficyty wody jeszcze bardziej je osłabiają. Po drugie – grzyby były znajdowane wyłącznie w wilgotniejszych miejscach, przy strumykach, w zagłębieniach terenu, czyli wszędzie tam, gdzie ostały się resztki wilgoci, itp. Po trzecie – żeby nazbierać taką ilość grzybów – trzeba znać dobre miejsca, trafić i mieć po prostu szczęście (nosa). Czwartym, przykrym niestety punktem są masowe wycinki lasów Kotliny Kłodzkiej, co jeszcze bardziej wpływa na i tak fatalną sytuację hydrologiczną.
Generalnie trzeba przyznać, że po opadach sprzed dwóch tygodni i pomimo bardzo niekorzystnych warunków, grzyby w ilościach mocno limitowanych, zaczęły się pojawiać. Oczywiście mam na myśli przede wszystkim tereny Przedgórza Sudeckiego i obszary górskie. Najgorzej, nadal jest na całej części nizinnej naszego województwa. Najbliższy tydzień będzie już ostateczną odpowiedzią, czy gdzieś coś się pojawi, czy oczekiwania na jakiekolwiek grzyby wezmą w łeb.
Andrzejowi serdeczne dzięki za zdjęcia, informacje i z pozycji Admina pozdrawiam! ;))