Patrząc na relacje dolnośląskich grzybiarzy z długiego weekendu, można ostrożnie powiedzieć, że coś się w naszych borach i zagajnikach pokazało. Dominują informacje o trzech gatunkach grzybów, tj. borowikach usiatkowanych, borowikach ceglastoporych i kurkach. Odnotowano też znaleziska pierwszych czubajek kani. Te informacje na pewno napawają optymizmem i tym bardziej zachęcają do leśnych wycieczek i spacerów.
Każdy kij ma dwa końce i tak jest również z pierwszymi “wypryskami” grzybów. O ile pieprznik jadalny (kurki) to sprawdzony i pewny pod względem zdrowotnym gatunek, o tyle zbiór pięknie wyglądających borowików usiatkowanych i ceglasi to stąpanie po grzybowo-robakowym polu minowym. Czasami owocnik wygląda przepięknie i jest twardy, a po jego przekrojeniu, naszym oczom ukazuje się dyskoteka i larwa polo live… ;)) Do dyskoteki chętnie przyłączają się żarłoczne ślimaki. Efekt jest taki, że większość grzybów trzeba zostawić w lesie. Należy pamiętać, że grzyby robaczywe mają już rozpoczęte w owocniku procesy gnilne i mogą spowodować – po ich zjedzeniu u wrażliwszych osób – zatrucie (np. bóle brzucha, biegunkę).
Co w takim razie zrobić, aby jednak przytargać z leśnej wycieczki coś grzybowego i zdrowego? Odpowiedzią są krawce. A ściślej – koźlarze czerwone i pomarańczowożółte. Potoczną nazwą “krawce”, grzybiarze często określają oba gatunki, chociaż bardziej konserwatywna szkoła, nakazuje nazywać krawcami tylko koźlarze pomarańczowożółte. ;))
Te gatunki są znacznie mniej narażone na zaczerwienie, a ich zbiór i wyszukiwanie to nieprawdopodobny poziom grzybowej adrenaliny. O ile koźlarze pomarańczowożółte najchętniej rosną w brzozowych alejkach (i generalnie na stanowiskach, gdzie rosną brzozy), często nawet w środku lasu, o tyle koźlarze czerwone, trzymające się mikoryzowo z topolą osiką, najczęściej wykluwają się po skrajach lasu.
Podczas ostatniej wycieczki, wszystkie znalezione przeze mnie koźlarze były zdrowe – nawet te największe. Sprzyjała temu pogoda z ostatnich kilku dni. Bez upałów z przeplatanką deszczy. Przy raptownym wzroście temperatury, duże koźlarze, też są szybko opanowywane przez larwy, ale młode i średnie owocniki znacznie rzadziej niż ich usiatkowani lub ceglastoporzy krewni w tym samym stadium wzrostu. Zatem pozostaje trzymać się koźlarzy jak najdłużej.
Jak rysuje się grzybowa perspektywa dla dolnośląskich poszukiwaczy skarbów runa leśnego na najbliższe dni? Przed nami wyraźne ocieplenie, które rozpoczęło się już wczoraj. Jutro gwałtowne burze (pytanie, gdzie przejdą i ile spadnie deszczu) i ochłodzenie, po czym – pod koniec tygodnia mamy otrzymać kolejną, dużą porcję ciepła i burz. W takich mieszanych warunkach, grzyby będą szybko robaczywieć, co skłania mnie ku temu, co powyżej napisałem. Pozostaje szukać krawców i kurek, a ceglasie i usiatki sprawdzać przy okazji, jak się trafią. Nie planuję specjalnie chodzić na miejscówki usiatkowo-ceglasiane.
Jeszcze jedna ważna informacja – na dobre rozpoczynają się jagody i to one staną się wkrótce głównym celem moich wypraw. W przyszłym tygodniu (po dokładnych oględzinach stanowisk jagodowych w weekend) postaram się szerzej napisać o rozpoczynającym się sezonie jagodowym A.D. 2017. ;))