Liść opadł. Przedostatni miesiąc w roku to zdecydowany spadek grzybowego napięcia. To właśnie w listopadzie, lwia część populacji grzybiarzy i miłośników grzybobrań kończy sezon. Jeżeli grzyby jeszcze rosną to są to już raczej pozostałości po zasadniczym wysypie wrześniowo-październikowym. Z grzybów rurkowych, właściwie wszystkie gatunki przestają już owocować. Taka jest reguła, od której są oczywiście odstępstwa. Obserwując występowanie grzybów rurkowych na Wzgórzach Twardogórskich w miesiącu listopadzie, zauważyłem, że najszybciej zanikają wszelkie gatunki borowików i koźlarzy natomiast miło mogą zaskoczyć podgrzybki brunatne i maślaki (głównie zwyczajne i żółte).
Grzyby blaszkowe trzymają się lepiej i dłużej. Niejednokrotnie w listopadzie zbierałem czubajki kanie i – częściej – czubajki gwiaździste. Są jeszcze opieńki miodowe oraz asortyment typowo późnojesienny, jak gąski zielonki, niekształtne, ziemistoblaszkowe, boczniaki ostrygowate, wodnichy późne lub gąsówki fioletowawe. Można znaleźć także siedzunie sosnowe. Natomiast pieprzniki jadalne, zwane kurkami już nie owocują (chociaż i tu mogą występować odstępstwa od reguły, przy sprzyjającym układzie pogody). Dużym utrudnieniem w listopadowych grzybobraniach jest bardzo duża ilość liści, które niejednokrotnie w całości zakrywają owocniki grzybów. Na Wzgórzach, praktycznie nie spotykam sarniaków dachówkowatych – kolejnych przedstawicieli późnej jesieni, które licznie występują chociażby w Borach Dolnośląskich.
Pomimo końca owocowania wielu gatunków grzybów, w listopadzie, grzybowy świat wykluwa jeszcze całkiem sporą ilość kapeluszników zdobiących leśne runo. Niektóre gatunki właśnie teraz mają najbardziej intensywne wysypy. Przykładem może być lisówka pomarańczowa lub liczne gatunki gąsek i gąsówek. Rosną jeszcze gołąbki, maślanki, krowiaki podwinięte (olszówki), muchomory czerwone, drobnołuszczaki jelenie lub jadalny łuskwiak zmienny. Z tym ostatnim należy bardzo uważać. Zbierać go można tylko przy doskonałej znajomości gatunku ponieważ jest bardzo podobny do silnie trującej hełmówki jadowitej. W końcu pojawia się też płomiennica zimowa – bardzo smaczny grzyb jadalny rosnący nawet w grudniu i styczniu. Dla amatorów “egzotyki”, las wydaje uszaki bzowe rosnące na drewnie. Osobiście ich nie zbieram, ale znam grzybiarzy, którzy są smakoszami tego gatunku.
Dla porównania i sprawdzenia jak to bywało z grzybami w listopadzie, warto spojrzeć na lata poprzednie. Listopad 2011 roku był – krótko mówiąc – beznadziejny. Najpierw wysyp grzybów został poważnie ograniczony przez suchy wrzesień. W październiku szybko przyszły liczne przymrozki. Ostatecznym ciosem dla sezonu grzybowego 2011 był bardzo suchy listopad. Grzybiarze szybko go zakończyli, często już w połowie października. Listopad 2012 roku był lepszy. Przede wszystkim dlatego, że jesienny wysyp miał miejsce dopiero w październiku i grzyby “rozpędzone” październikowym rzutem, rosły jeszcze w listopadzie. Ale nie wszędzie. Wzgórza Twardogórskie pod koniec października otrzymały od pogody incydent zimowy, który trwał około 3 dni. Dosyć intensywne opady śniegu i mroźne noce zakończyły sezon. Niektóre regiony miały więcej szczęścia i grzybiarze zbierali grzyby jeszcze przez 3 tygodnie listopada.
Listopad roku 2013 nie zaskoczył niczym specjalnym pod kątem grzybów. Generalnie po kapitalnej końcówce września i bardzo dobrym październiku, grzybnia większości grzybów rurkowych wyczerpała już swoje możliwości produkcyjne. Zatem listopad zakończył sezon grzybowy na tamten rok. Podobnie było w listopadzie 2014 roku, kiedy po bardzo dobrym (miejscami) październiku nastąpił schyłek zasadniczego sezonu grzybowego. Wtedy już było widać pierwsze poważne symptomy suszy, której skutki w pierwszej kolejności, szczególnie dotkliwie odczuli m.in. grzybiarze z Warmii i Mazur, gdzie nie było jesiennego wysypu grzybów.
Zeszły rok (2015) to brak jesiennego wysypu grzybów na większości obszaru kraju. Wystąpił on jedynie we wrześniu na Pomorzu i w październiku na wschodzie kraju. Tam grzybiarze mieli szczęście do opadów deszczu. Na terenach bez-wysypowych, większe deszcze przyszły dopiero w połowie października i pod koniec miesiąca coś gdzieś zaczęło się kluć. Dużego wysypu oczywiście nie było, ale listopadowe wycieczki dawały sporą radość grzybiarzom. Bywały regiony, że jak na listopad (i to późny) zbierano dużo podgrzybków. Podczas spontanicznej wycieczki w dniu 22 listopada 2015 roku zbierałem głównie gąski zielonki, gąski niekształtne, ziemistoblaszkowe, czubajki kanie, gwiaździste oraz wodnichy późne. To była taka mini rekompensata po wrześniowo-październikowej klęsce. Chociaż trzeba przyznać, że wrzesień 2015 roku był i tak znacznie lepszy od września tego roku. Porównując go jednak do normalnych grzybowo wrześni, wypadł blado.
Pozostaje pytanie: Czego możemy spodziewać się jeszcze w świecie grzybów w listopadzie 2016 roku? Krótko odpowiadając – systematycznego zanikania grzybów (posezonowej wyprzedaży), czyli końca sezonu. Po fenomenalnym październiku (przede wszystkim na południowym-zachodzie kraju), pogoda nie pozostawia złudzeń, że wchodzimy w fazę wygaszania jesiennego wysypu grzybów. Trochę szkoda bo warunki wilgotnościowe są bardzo dobre i gdyby było cieplej to przez następne 2 tygodnie, a może i dłużej, cieszylibyśmy się dobrymi zbiorami grzybów. Abstrahując – póki co, grzyby jeszcze są (oczywiście nie we wszystkich województwach) i kilka następnych dni to ostatni dzwonek, aby wrócić z pełnym koszem lub wiadrem kapeluszowych przysmaków. Znajomy grzybiarz – Krzysiek (to ten, co ostatnio tak szybko dreptał torami, aby zdążyć na pociąg) ;)), był w lesie wczoraj i powiedział mi, że podgrzybki jeszcze występują, miejscami dość licznie. Minusem jest zarobaczywienie grzybów, oczywiście nie wszystkich. Jego częściowy zbiór jest załączony w zdjęciu wyróżniającym artykuł.
Grzybiarze na portalu www.grzyby.pl Marka Snowarskiego codziennie publikują raporty z grzybobrań i faktycznie, jeżeli chodzi o Dolny Śląsk to przeważają optymistyczne wpisy. Dotyczy to głównie części nizinnej, bo im wyżej, tym zimniej (a nawet śnieżniej) i mniej grzybów. Z gatunków dominujących, poza podgrzybkami to kanie, maślaki i opieńki, chociaż dorodne prawdziwki też są jeszcze znajdowane. Obecna noc może być mocnym “amortyzatorem” do dalszego wzrostu grzybów. Już teraz na wysokości 4-ego piętra odnotowuję temperaturę 0 stopni. Jeżeli brak zachmurzenia utrzyma się przez całą noc to nad ranem, przy gruncie, może być kilka stopni mrozu. Na koniec należy napisać to, co zawsze piszę przy rozważaniach o wysypach grzybów w poszczególnych miesiącach roku. Jak Polska długa i szeroka, grzybowo (regionalnie) może być (i najczęściej jest) bardzo zróżnicowana. To, co opisuję na podstawie obserwacji świata grzybów na Wzgórzach Twardogórskich, może się mieć nijak do np. woj. świętokrzyskiego, Pomorza lub Bieszczadów.
Jeszcze jedna istotna uwaga. Obecnie w najlepsze trwa już sezon myśliwski, zatem uganiając się za ostatnimi grzybami, warto założyć na siebie kamizelkę odblaskową, aby nie doszło do tragicznej pomyłki. Należy też unikać chodzenia w pobliżu miejsc, gdzie rozstawieni są myśliwi. Przed wyjazdem do lasu, można skontaktować się z leśnictwem, do którego się wybieramy i zapytać, czy na dzień naszej wycieczki są ustalone jakieś polowania. Do lasu jedziesz cały i zdrowy i życzę Ci, abyś również taki wrócił. Darz Grzyb! ;))
Mapy anomalii sum opadów: IMGW
Witaj Paweł:)
Pozwól, że cofnę się troszkę dalej wstecz. Niestetety nie pamietam dokładnie, który to był rok 2005? W każdym razie sezon grzybowy kończyłem 9 grudnia w Międzyborzu Sycowskim a jakże. Było ile kto chciał pięknych podgrzybków i żadnych innych grzybów, no może trochę olszówek i opieniek. Było również dużo jagód i borówek. Kiedyś znowu na wschodzie Polski wybraliśmy sie na noworoczny spacer po lesie. Było może nie dużo, ale zawsze trochę zielonek i siwek zwanych tam podzielonkami. Z drugiej jednak strony potrafiły tam przyjść solidne przymrozki już w drugiej połowie września i było “po zawodach”. Jak to było aha sorry ale taki mamy klimat:). A w tym roku obawiam się, że sprawdza się moja “prywatna prognoza” i to chyba ostatni moment na grzybobranie. Na przyszły tydzień synoptycy zapowiadają regularny mróz i może być na ten rok fajrant:). Zobaczymy zresztą, a na podsumowanie obecnego sezonu też przyjdzie czas.
Serdecznie pozdrawiam:)
Darz Grzyb Pawle:)
Darz Grzyb Wojtku! To prawda, czasami warunki pogodowe pozwalają wyjątkowo długo cieszyć się z zbiorami runa leśnego. Ja pamiętam rok 2000 – wyjątkowo długa i ciepła pogoda, pozwoliła mi na zbiór grzybów 10 grudnia. Minusem było zbyt mało opadów, przez co wiele miejsc grzybowych świeciło pustkami. Za to lipiec był zagrzybiony na maksa. Wspomnę też rok 2004 w dniu 30 listopada. Pojechałem na pożegnanie sezonu i … wróciłem z koszyczkiem (około 8 kg) podgrzybków. Okres pomiędzy latami 2006/2007 też był niesamowity. Wyjątkowo ciepła jesień spowodowała, że grzyby trafiało się nawet w styczniu (na Wzgórzach rosły maślaki i podgrzybki, ale miejscami trafiały się też kurki). To było niezwykłe i szalone. Świeże grzyby na Nowy Rok i Trzech Króli. 😉
……………………………………………………………………………………………………………………………………….
Tymczasem w prognozach pogody coraz bardziej widać kilka dni z temperaturami bliższymi termicznej zimie niż jesieni. Jeżeli sprawdzi się silny incydent przymrozkowy to faktycznie nastąpi zdecydowanie wyhamowanie wzrostu grzybów. Ten tydzień to jeszcze okres dobrych zbiorów, a po przymrozkach (i opadach śniegu, które także mają wystąpić), nastąpi już zdecydowana “wyprzedaż” i dozbieranie niedobitków.
Jakby nie patrzeć – już możemy zapisać w grzybowym bilansie po stronie aktywów 5 tygodni jesiennego, grzybowego szaleństwa, co pozwala uznać sezon za bardzo udany. 😉 Wspomnę jeszcze o koźlarzowych incydentach w czerwcu i w lipcu i o pierwszym – większym wysypie w sierpniu (np. góry, Bory Dolnośląskie). Zatem jest o niebo lepiej niż w zeszłym roku. Póki co, jeżeli ktoś ma jeszcze niedosyt grzybów i chce ich nazbierać to ma na to ostatnie dni. Podgrzybków jest multum. Po przymrozkach i ociepleniu, większość owocników straci na jakości, skapcanieje i rozczłapie się.
Mnie zaskakują jeszcze ilości prawdziwków zbieranych w Borach Dolnośląskich. Kilkadziesiąt dorodnych egzemplarzy na koniec pierwszego tygodnia listopada to wspaniała uczta. Kilka osób zadziwia swoimi zbiorami i wpisami. Na Wzgórzach Twardogórskich z prawdziwków zostają już właściwie tylko niedobitki. Obserwując dynamikę wysypu prawdziwków, doszedłem do wniosku, że na Wzgórzach zaczęły się one około tygodnia wcześniej niż w Borach, co może (ale nie musi) przekładać się na szybszy finisz. Chociaż kilka egzemplarzy w bardzo dobrej formie jeszcze znalazłem. To jednak zasługa korzystnych warunków w danej miejscówce, a nie efekt wysypu.
Pozdrawiam i Darz Grzyb! 😉