Skip to content
Marianna Kasperczyk z Pieprznik.pl.
Grzyby to hobby mojego życia, a wszystko zaczęło się w Kosarzynie…
Darz Grzyb w meteorologicznej jesieni 2020! Minęły wiosna i lato. Różnie to z grzybami bywało w tym okresie w naszym pięknym kraju. Grzybiarze mieszkający na uprzywilejowanych terenach zostali obficie obdarowani grzybami, inni zaś dostali jedynie coś na obiad lub jajecznicę. Były też takie regiony, gdzie grzybowe skąpstwo objawiło się w postaci pustych koszyków i ogólnego podirytowania grzybowej Braci.
Ale to już wszystko było i jest za nami. Czas odwrócić grzybową mizerotę w obfitość runa leśnego. Czas ostrzyć nożyki, przeprać stare portki, odkurzyć kosz i wymienić baterię w budziku, bo komu po grzyby temu w las! A jeżeli w las, to z rana trzeba na baczność wstać! Czekają nas najbardziej emocjonujące tygodnie w roku!
Temperatury systematycznie obniżają się, noce wydłużają i jak zaczarowane, wychodzą spod igliwia i liści ONE. Okrągłe, pofałdowane, szerokie, podłużne. Stożkowate i lejkowate. Wilgotne i suche. Twarde i miękkie. Przeważnie pachnące, chociaż czasami cuchnące. Różnobarwne, wielokształtne. Na suchej ściółce, w igliwiu, na pniakach, pod gałęziami, w mchach i paprociach. Czasami też w jagodnikach lub wśród leśnych duktów. Nieraz na leśnej polanie, czasami w zapiaszczonej górce.
Prężą się na trzonach, wachlują kołnierzami, kłaniają kapeluszami, wiercą się i rozpychają w podłożu. Każdy chce wychylić się ponad ziemię i obejrzeć kawałek świata. Dorosnąć i wyrzucić zarodniki, aby jego grzybnia miała udział w kawałku leśnego tortu, którym jest właśnie sam las. Dać życie następcom, przetrawić coś, zmienić, spulchnić, zawrzeć sojusz z młodą sosną, aby później go zerwać na rzecz porozumienia z dębem lub bukiem. Zawładnąć kawałkiem terenu i rozporządzać jego bogatym w pokarm podziemiem.
Nadchodzi czas grzybów! Odmienimy ten wspaniały rzeczownik w liczbie mnogiej przez wszystkie przypadki. Napięcie i nerwy będą jak na olimpiadzie. Czy już zaczyna się na nizinach? Czy Bory Dolnośląskie dojrzewają do wysypu? Czy Wzgórza Trzebnickie i Milickie wystartowały? Czy okolice Bierutowa zaczną jako pierwsze na nizinach? Czy jednak w górach grzybnie na pierwszy strzał, jak było to w zeszłym roku?
Teraz tylko potrzeba nam korzystnego powiązania trzech magicznych żywiołów. To woda pod postacią deszczu, ciepło pod postacią umiarkowanych temperatur i ukrytego w mądrości przyrody anioła, który odpali grzybową petardę w ściółce lasów. Jeżeli dogadają się one między sobą w czasie i przestrzeni to nie ma mocnych! Grzyby wyjdą jak mrówki w obronie mrowiska!
Co roku na początku meteorologicznej jesieni przeprowadzam wywiad z nietuzinkowymi grzybiarzami, dla których grzyby i las to nie tylko pozyskiwanie płodów runa leśnego. Taką osobowością jest wrocławianka – przesympatyczna, skromna i urodziwa Marianna Kasperczyk, która kilka lat temu założyła atrakcyjny, ukazujący coraz większy potencjał blog pieprznik.pl. Jeżeli ktoś żyje jeszcze stereotypem, że na grzyby chodzą głównie chłopy, to mam nadzieję, że wyrzuci tę fałszywą tezę z głowy raz na zawsze.
Kiedy ja miałem kilka lat i deptałem już bukowińskie lasy, Marianna też deptała leśną ściółkę, tyle, że w Kosarzynie w woj. lubuskim. Przez wszystkie lata jej grzybowe hobby powiększało się niczym czubajka kania w optymalnych warunkach na łące, aż „wysypały” się z niego zarodniki, z którego jeden zamienił się w blog. ;)) Znajdziemy na nim, m.in. wspaniałe zdjęcia, z których część to po prostu wyśmienity, artystyczny przekaz w patrzeniu na las i grzyby oraz świetne opisy wycieczek i wybranych gatunków grzybów.
Witaj bardzo serdecznie Marianna! Twoim grzybowym żłobkiem i przedszkolem był Kosarzyn. Czym są dla Ciebie lasy tego regionu i jak to się stało, że właśnie tam zaczęłaś poznawać szlachetną sztukę włóczęgostwa grzybowego?
Hej Paweł! Przede wszystkim dzięki za zaproszenie do przeprowadzenia ze mną wywiadu oraz za miłe słowa na mój temat, bardzo mi przyjemnie.? Ja również z zainteresowaniem śledzę Twojego bloga.
Tak, zgadza się, to właśnie w Kosarzynie w województwie lubuskim stawiałam swoje pierwsze grzybowe kroki. Z resztą nie było to dużo później od postawienia moich pierwszych kroków w ogóle. :))
Rodzice prowadzili w Kosarzynie w latach 80-tych ośrodek wypoczynkowy. Lubili chodzić na grzyby i oczywiście zabierali mnie ze sobą. Przez długie, długie lata, a właściwie to jeśli mam być szczera – do zeszłego roku bodajże, zdawało mi się, że żaden las nie równa się i nigdy nawet nie będzie w stanie zbliżyć się pięknością, wyjątkowością i magią, do tego w Kosarzynie.? Potem nagle coś przestawiło mi się w głowie i pokochałam lasy liściaste. W Kosarzynie występują głównie lasy sosnowe.
Jak na przestrzeni tych lat zmieniły się lasy Kosarzyna? Czy z grzybami było tam kiedyś lepiej i obficiej, czy obecnie jest podobnie?
Było o niebo lepiej! Pamiętam takie wysypy „prawdziwków” (pozwól, że na razie posłużę się nomenklaturą z tamtych lat), że ojcu nawet nie chciało się schylać po inne grzyby. Z resztą moi rodzice i tak zbierali 5 gatunków grzybów na krzyż: prawdziwki, podgrzybki, kurki, kanie i czerwone kozaki. 😀
Potem Kosarzyn ucierpiał z powodu powracającej suszy. Wiesz jak to jest: podmokłe lasy liściaste z krzaczorami w podszyciu, czy lasy w górach utrzymają jakoś tę wodę i jest szansa, że coś się z tego urodzi. Natomiast lasy takie jak kosarzyńskie, czyli w przeważającej większości lasy sosnowe, bez wystarczającej ilości opadów, są bezlitośnie bezgrzybne.
Druga zmiana, jaką zauważam, to wycinka lasów. Niestety wycięli m.in. mój ukochany las, co – gdyby nie fakt, że byłam akurat w procesie przestawiania się na lasy liściaste i zakochiwania się w lasach dolnośląskich, chyba złamałoby mi serce na pół!
Odwiedzasz też lasy położone bliżej Wrocławia, np. lasy milickie. Co w nich Cię ujęło z punktu widzenia grzybiarza i jakie gatunki grzybów najczęściej tam spotykasz i zbierasz?
Pierwszym lasem, jaki „zaakceptowałam”, próbując się jakoś emocjonalnie odłączyć od Kosarzyna, był las w Miliczu.? Jego sosny i brzózki wystarczająco przypominały mi lasy dzieciństwa, a do tego jest o wiele bliżej od mojego domu we Wrocławiu, bo tylko około 50 km, a nie 240, jak Kosarzyn.
Rośnie tam grzybowy mix podobny do tego dobrze znanego, lubuskiego: podgrzybki, borowiki szlachetne, koźlarze, kanie, maślaki. Uwielbiam też okolice Ślęży, koło miejscowości Sady, mam tam praktycznie niezawodną miejscówkę na przeróżne gatunki koźlarzy. To moje tegoroczne odkrycie!
Jeszcze kilka lat temu mało kto wiedział, że we Wrocławiu mieszka pozytywnie zwariowana na punkcie grzybów Marianna. ? W końcu wypłynęłaś na wszechocean Internetu i założyłaś blog pieprznik.pl . Skąd narodził się pomysł na taką formę prezentacji wspaniałego, grzybowego hobby?
Na swojego facebooka i tak od dawna wrzucałam tylko zdjęcia grzybów. Któregoś razu moja kuzynka Alicja rzuciła mi na messengerze:
„Hej, lubię czytać te twoje doniesienia z lasu. Powinnaś założyć bloga!”
To było dosłownie jak zapalnik! Pamiętam dokładnie, że stałam wtedy przed biurowcem, w którym pracuję, wbiegłam jak na skrzydłach na 4 piętro i jeszcze zdyszana zagadałam do kumpla, który zajmuje się robieniem stron internetowych:
„Mati, pomożesz mi wystartować z blogiem o grzybach?”
Kilka miesięcy później świat ujrzał pieprznik.pl ?
Z resztą i tak szukałam miejsca, gdzie mogłabym prezentować swoje zdjęcia. Uznałam, że blog będzie dobrym rozwiązaniem.
Śledzę niczym detektyw „Grzybowski” Twój blog od początku i bardzo gratuluję Ci progresji, rozwoju i coraz większej dojrzałości, zarówno w fotografiach (część z nich to arcydzieła!), jak i w tekście pisanym. Skąd czerpiesz inspiracje i pomysły na blogowe wpisy, chociaż wiem, że największą inspiracją jest po prostu sam las? ?
Haha, dzięki, no to muszę uważać, co tam wyczyniam.? Miło mi, że Ci się podoba moja twórczość i że uważasz, że robię postęp. Mam taką nadzieję!
Oczywiście! Las jest najlepszą inspiracją. Na pieprzniku opisuję najczęściej swoje wyprawy, a z każdej wracam z sercem przepełnionym wzruszeniami, oraz głową pełną przemyśleń i pomysłów.
Nazwa bloga – „Pieprznik” nawiązuje do naszych przepysznych grzybów, zwanych kurkami. Dlaczego akurat „Pieprznik”, a nie np. “Borowik” lub “Kozak”? ?
Albo “Rydzyk”, jak zaproponował nasz wspólny kolega Andrzej, gdy byłam na wielkiej rydzowej wyprawie w Beskidzie Niskim. ?
Twoje pytanie uświadomiło mi, że prace nad tworzeniem pieprznika zaczęły się dokładnie 4 lata temu! Najbardziej czasochłonną, a równocześnie najistotniejszą kwestią był wybór nazwy. Od tego zależała cała reszta: logo, wygląd strony, hasło przewodnie, a nawet charakter treści, które pojawią się na blogu!
Bardzo lubię sam akt pisania ręcznego, więc na kartce w linie pisałam nazwy, które wpadały mi do głowy. Do wymyślania nazwy zaangażowałam też moją wyżej wspomnianą kuzynkę Alicję (sama przyznała, że mózg jej już od tego parował :)); na kartce znalazły się również dopiski mojego męża Wojtka i syna Wojtka.
„Zagadała” do mnie tylko jedna nazwa, właśnie pieprznik. Ale początkowo ją „zbanowałam”. Sądziłam, że ludziom będzie się to kojarzyć z… seksem. ? I w wielu przypadkach tak było.
Po kilku tygodniach moje serce ubłagało mój umysł i nazwa pieprznik została ostatecznie przypieczętowana, a domena wykupiona!
Wiedz jednak, że w pieprzniku jest zaledwie mały ułamek kurki. ? Bardziej chodziło mi o to, że będę sobie, za przeproszeniem, pieprzyć w Internecie o tym, co tam akurat będzie na mojej emocjonalnej tapecie. A że to dodatkowo nazwa grzyba, to wręcz idealnie się składa!
Założyłaś też kanał na YouTube. Podaj proszę jego adres. Co możemy na nim znaleźć?
Owszem, mój adres na YouTube to… pieprznik ?
Podobnie jak na samym blogu, czy moim fanpage’u na facebooku, znajdziecie tam przede wszystkim sprawozdania z moich wypadów do lasu czy do parku, czy też charakterystykę wybranych gatunków grzybów.
Nie ukrywam, że jest to dla mnie niezłe wyzwanie, bo pewniej czuję się w pisaniu, niż w mówieniu.
Czy ktoś Ci pomaga w prowadzeniu bloga, obróbce fotografii, sklejaniu filmików w całość, itp.? W tym miejscu warto „posłodzić” pomocnikom, aby zachęcić ich do dalszej pomocy. ?
Heh, posłodziłabym im, gdybym… ich miała! Praktycznie wszystko robię sama. Na pewnym etapie mój syn Wojtek montował mi filmy, ale potem stwierdziłam, że czas odgrywa najistotniejszą rolę i lepiej wrzucić film prosto z lasu, montowany w aucie na smartfonie, niż lepszy jakościowo, ale dopiero za parę dni, gdy sprawa już przebrzmiewa, a w między czasie rodzi się kilka nowych.
Moja siostra Ola pomogła mi zrobić kalendarz na 2020 rok, za co jestem jej niezmiernie wdzięczna. Również Oli, która jest zawodowym fotografem, zawdzięczam swoje najładniejsze portrety z lasu.
Jestem też totalnie wdzięczna mojemu mężowi za wszystkie ciepłe kolacje, które czekały na mnie na stole, gdy wracałam z lasu o 23:00! Oraz za czytanie i komentowanie moich postów, a także za zrozumienie dla mojej włóczykijowskiej pasji. ?
Zauważyłem u Ciebie wielką chęć poznawania nowych gatunków grzybów oraz eksploracji nowych terenów. Zaczęłaś jeździć m.in. w górskie lasy. Opowiedz coś o tych wyprawach, wrażeniach i oczywiście o grzybach, które tam znalazłaś.
Z grzybobraniami górskimi zaczęłam się zakolegowywać kilka lat temu, gdy pojechałam pierwszy raz w Gorce. Zasapanie wynikające z trudów łażenia po górach rekompensowała ogromna różnorodność grzybów, znacznie większa, niż na terenach nizinnych! W Gorcach na przykład poznałam borowiki ceglastopore, które należą teraz do moich ulubionych gatunków grzybów, i to zarówno jak chodzi o względy kulinarne, jak i estetyczne, po prostu kocham je focić, co tu dużo mówić.
W Gorcach pierwszy raz widziałam lejkowce dęte, lakówkę ametystową czy monetkę bukową. A nawet dość pospolite przecież koźlarze czerwone, które oceniłyśmy z moją siostrą jako „jakieś dziwne”, bo z Kosarzyna znałyśmy tylko koźlarze pomarańczowożółte, bo topoli tam przecież nie uświadczysz. ?
Rozsmakowana w górskich grzybobraniach zabrałam męża w sentymentalną podróż w okolice Zawoi, z której pochodziła moja babcia, a którą kochał mój tato. Pięknie się tam pogubiliśmy po leśnych wąwozach w trakcie srogiej burzy. ?
W zeszłym roku absolutnie i totalnie zakochałam się w Górach Bystrzyckich, a szczególnie w miejscowości Nowa Bystrzyca, która stała się moją najulubieńszą destynacją grzybową 2019. Jak hojnie mnie to miejsce obdarowywało! Co wyjazd to masa grzybów i jeszcze więcej przeżyć! W koszu i na karcie aparatu, a także na grzybowych kompozycjach, lądowały borowiki i podgrzybki, pieprzniki jadalne, pieprzniki trąbkowe i kolczaki obłączaste, koźlarze czerwone i babki. Tam pierwszy raz zwabiły mnie swoim smrodkiem sromotniki smrodliwe i okratki australijskie.
W tym roku Góry Bystrzyckie na razie skąpe i bezlitosne, na szczęście mam swoją Ślężę (też góry, ale o wiele bliżej Wrocławia), z jej urokliwymi widoczkami oraz niezawodnym koźlarzowym miksem. Jest to dobra opcja nawet na wypad po pracy?
Bardzo też lubię Szklarską Porębę, choć to spory kawałek od Wrocławia, czasem szarpię się na takie jednodniowe wyjazdy w te i we w te.
A! No przecież! Mój dwutygodniowy wypad w Beskid Niski! Ależ tam było prześlicznie. Co prawda trafiłam prawie idealnie po wielkim wysypie borowików, ale za to na wysyp rydzowy. W Beskidzie Niskim powstały moje najładniejsze kompozycje grzybowe. ? Miałam po prostu wreszcie dużo czasu dla siebie, czasu który mogłam poświęcić wyłącznie na las i działalność blogerską.
Chętnie też sprawdzasz pod kątem występowania grzybów tereny parkowo-leśne w obrębie Wrocławia i okazuje się, że możemy w nich znaleźć całkiem sporą i różnorodną gatunkowo ilość grzybów. Które gatunki najbardziej Cię zaskoczyły, z uwagi na ich występowanie w granicach miasta Wrocław i w jakich parkach/lasach?
Wrocław potrafi pięknie zaskoczyć jeśli chodzi o grzyby. W połowie sierpnia w Parku Szczytnickim rosły rzadkie borowiki korzeniaste (i to masowo!), pojawiły się tam również bardzo rzadkie maślaczki rubinowe. Nie mówiąc już o borowikach ceglastoporych, które przecież bardziej kojarzą się z górami, a w Szczytnickim sypie nimi kilka razy w sezonie. W zeszłym roku już 9 maja znalazłam w Lesie Mokrzańskim koźlarze czerwone, tu z kolei zszokował termin!
Las Mokrzański jest w ogóle pełen tajemnic. Zanurz się w jego zakamarki, a przywita Cię całą różnorodnością kolorowych grzybów: sromotników smrodliwych, okratków australijskich, gołąbków, pięknorogów, koźlarzy, borowików usiatkowanych, ceglastoporych, a nawet… pieprzników. Z kolei moim ulubionym miejscem na zimowe grzybobrania jest Park Tysiąclecia. Zawsze można tam liczyć na płomiennice zimowe.
Jakie gatunki grzybów spróbowałaś w ostatnim czasie po raz pierwszy? Jak je przygotowałaś do spożycia i jakie są Twoje wrażenia po ich konsumpcji?
Haha, dobre pytanie! Korzystając z okazji, że byłam w lesie z trzema grzybowymi wymiataczami: Magdą, Arkiem i Marcinem, spróbowałam w lesie, „na miejscu” czarcie jajo! Od tamtej pory jadłam już kilka razy, tak dla hecy. ? W tym roku także zadebiutowałam z jedzeniem muchomorów, a konkretnie muchomorów czerwieniejących oraz muchomorów rdzawobrązowych. Idąc za ciosem, odważyłam się także spróbować gołąbków, i te najbardziej mi smakowały, czekam na wysyp.
Jakie potrawy najbardziej lubisz sporządzać z grzybów i które sposoby ich dłuższego przechowywania preferujesz najczęściej, np. suszenie, marynaty, kiszenie, solenie, mrożenie. Podaj też przepis na swoją ulubioną potrawę z grzybów.
Najbardziej lubię jeść grzyby na świeżo. To co tam akurat nazbieram, podsmażam na maśle klarowanym i cebulce, doprawiam solą i pieprzem, posypuję natką pietruszki i podaję albo z jajkami, albo z makaronem tagliatelle, albo z kaszą gryczaną. Czasem ze śmietaną, czasem bez. Kocham smak octu, więc marynuję. ? No i wiadomo – suszone muszą być, do pierogów z kapustą i grzybami! Nie przepadam za mrożonymi.
Grzyby to las. Grzyby są zmienne, tak jak i lasy. Po których lubisz włóczyć się najbardziej? Czy to miękkie, pachnące i wygodne do chodzenia bory sosnowe, czy też górska buczyna? A może ujęły Cię zarośnięte grądy i łęgi?
Kiedyś kochałam wygodne bory sosnowe, nie tylko ze względu na wygodę, ale również dlatego, że takie są przeważnie lasy mojego dzieciństwa, na przykład te w Kosarzynie. Od pewnego czasu zauważam u siebie kompletny zwrot. Teraz najchętniej wybieram lasy liściaste, uwielbiam jeździć w góry, chętnie szwendam się po grądach i łęgach.?
Mam wrażenie, że lasy liściaste oferują szerszy wachlarz możliwości i większą różnorodność grzybów, a szczególnie te górskie właśnie. Niemniej jednak, jeśli w Kosarzynie czy w okolicach Zielonej Góry solidnie popada i sypnie grzybami, popędzę tam na łeb, na szyję. ?
Z jakich źródeł najczęściej korzystasz w celach edukacyjnych, jeśli chodzi o poznawanie nowych gatunków grzybów? Które byś poleciła innym grzybiarzom?
Bardzo dużo uczę się z grup grzybiarskich na facebooku. Z czasem zaobserwowałam, kto naprawdę zna się na grzybach (jest też na szczęście kilka takich osób z Wrocławia i okolic) i jeśli te osoby wrzucają na grupę info, że tu i tu pojawił się taki a taki gatunek grzyba, też tam jadę i w ten sposób zgłębiam swoją wiedzę na temat grzybów. Marzy mi się więcej wyjazdów do lasu z innymi grzybiarzami.
Ciężko niestety trafić na dobry atlas grzybów w języku polskim, lubię atlas Marka Snowarskiego, ale ponieważ świat mykologii szybko się zmienia, jest on już nieco nieaktualny. Ostatnio zainwestowałam w ogromny, dwutomowy atlas w języku angielskim: „Fungi of Temperate Europe”, jednak mimo tego, że dobrze znam angielski, angielski botaniczno-mykologiczny nie jest na razie moją najmocniejszą stroną. ? Bardzo bym chciała, żeby pojawiło się na rynku polskie tłumaczenie tej wypasionej księgi!
Korzystam też z atlasów internetowych: grzyby.pl czy nagrzyby.pl
Pojawiają się też „nieatlasowe” książki – perełki na temat grzybów, na przykład „Tajemnicze życie grzybów” Roberta Hofrichtera czy „Biografia prawdziwka” Påla Karlsena.
Myślę że najlepszą metodą poznawania grzybów jest chodzenie na grzyby z innymi, zaawansowanymi w sztuce mykologii, grzybiarzami. Oraz własna wieloletnia praktyka i obserwacje. Grzyby to bardzo obszerny temat, można go zgłębiać przez całe życie. Dla mnie to akurat największa przyjemność. ?
Jak najbliżsi i znajomi zapatrują się na Twoje hobby? Zamiast siedzieć w domu przy kawie i relaksować się, czy też udać się do koleżanek na plotki jak „porządna obywatelka”, Ty – nawet po pracy, późnym popołudniem łapiesz za kosz, sprzęt fotograficzny i dajesz nogę do lasu. ?
Na szczęście akceptują mnie taką, jaką jestem. 😀 Mąż czasem pojedzie ze mną na grzyby (i wtedy zawsze przynosi mi szczęście!), a jak nie pojedzie, to poda ciepłe jedzenie, gdy wrócę do domu.? Siostra ma również świra na punkcie grzybów, do tego obie kochamy fotografię, więc nasze wspólne wypady do lasu to zawsze petarda! Niestety mieszkamy kawał drogi od siebie, gdyby nie to, zawsze miałabym najlepszego na świecie kompana.
Ja na szczęście lubię być sama w lesie. ?
Marzyłoby mi się wyjście na grzyby z rodzicami, niestety nie jest to już możliwe.
Opowiedz o planach na najbliższe lata grzybowego hobby, blogowanie i przede wszystkim na zbliżający się, zasadniczy sezon grzybowy 2020?
Paweł, ja nie wiem, co się będzie działo w przyszłym tygodniu, a co dopiero w ciągu nadchodzących kilku lat. 😀
Zasadniczy sezon grzybowy 2020 na pewno spędzę w lesie. Najchętniej zaszyłabym się w leśnej głuszy na kolejne dobre trzy miesiące. Ponieważ nie jest to obecnie możliwe, tak jak do tej pory, będę się urywać do lasu zaraz po pracy oraz w weekendy.
Chciałabym zacieśnić grzybowe znajomości i przyjaźnie, zamienić je z „wirtualnych” na takie w realu. Naprawdę spotkałam na tych facebookowych grzybowych grupach wielu świetnych ludzi.
Moim największym marzeniem jest to, żeby moja działalność fotograficzno-blogerska stała się moją pracą, a nie tylko hobby.
Zawsze proszę mojego rozmówcę o prognozę jesiennego wysypu grzybów. Jaki on będzie według Marianny z pieprznik.pl?
Będzie wspaniale! Będzie często padać, najczęściej w nocy, a w dzień będzie przyjemne 20-24 stopni. Grzybami sypnie już na początku września i będzie się nimi można cieszyć aż do trzeciego tygodnia listopada. A tak na serio to nie wiem. ? Ale mam nadzieję, że będzie wypas i że choć raz zaliczę takie grzybobranie, że mi młode prawdziwki wyjdą bokiem i muskuły mi wyrosną od dźwigania koszy.
Tobie i wszystkim zapalonym grzybiarzom także życzę spełnienia najgłębszych grzybowych marzeń. ?
Czapki z głów! Bardzo dziękuję Ci za poświęcony czas, odpowiedzi na pytania i wspaniałe fotografie, które barwią wywiad! Na koniec odpowiedz grzybiarzom na pytanie, dlaczego grzyby to największe hobby w Twoim życiu?
Paweł, cała przyjemność po mojej stronie! Dziękuję za zaproszenie i pozostajemy w kontakcie!
Paradoksalnie najtrudniej mi odpowiedzieć na to ostatnie pytanie. Nie wiem, mają te małe skurczybyki nade mną jakąś magiczną władzę. Wystarczy jedna fota w necie, a już nie mogę spokojnie usiedzieć w biurze. Na weekend nie wyobrażam sobie żadnego lepszego zajęcia niż wyjście do lasu. Zimą potrafię się ekscytować godzinami jednym uszakiem bzowym. No amba, totalna amba. Ale nie zamieniłabym jej na żadną inną. Nigdy.
Autorem zdjęć ze znakiem wodnym Pieprznik.pl jest Marianna Kasperczyk oraz Jej małżonek Wojtek i siostra Ola ( Panna Sieniuć Fotografia ). Jeszcze raz za wszystko bardzo Ci dziękuję. Darz Grzyb! ?
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.Akceptuję Odrzucić Więcej Polityka prywatności & Cookies
Witajcie Towarzyszu:)
My tutaj z Towarzyszami śledzimy wpisy Towarzyszki Marianny:) Ech Paweł to jest niewątpliwie pokrewna nam Leśna Duszyczka:)
Darz Grzyb!
Zgadza się! To grzybiara z krwi i kości, czyli swój człowiek. Pozdrawiam. 😉