facebooktwitteryoutube
O Blogu Aktualności Las Grzyby Pogoda Perły dendroflory Drzewa Wrocławia Wywiady Z życia wzięte Linki Współpraca Kontakt
Aktualności - 09 gru, 2019
- 6 komentarzy
Moje zdobycze pociągowe 2019.

Moje zdobycze pociągowe 2019.

Grudzień to czas kilku podsumowań na moim blogu. Poza najważniejszym, w którym opiszę sezon grzybowy 2019 w gminie Międzybórz, a także, nawiążę do grzybobrań górskich i tych z Borów Dolnośląskich, tradycyjnie zamieszczam wpis o zdobyczach pociągowych. To czwarty rok, kiedy dzielę się zdjęciami około-pociągowymi w odrębnym artykule. Pierwszy wpis z tej serii, obejmujący sezon 2016, był jednoczęściowy. Następnie, zdobycze pociągowe 2017 i 2018 opublikowałem w dwóch częściach, z uwagi na dużą ilość materiału, który udało mi się nazbierać (sfotografować) w tamtych sezonach.

Wpis dotyczący zdobyczy pociągowych 2019 jest jednoczęściowy i jednocześnie dość skąpy na tle poprzednich. Wynika to przede wszystkim z trwającego pół roku remontu torów kolejowych na odcinku Grabowno Wielkie – Odolanów, który rozpoczął się w kwietniu. W tym czasie jeździłem do lasu zastępczą komunikacją autobusową.

Drugą przyczyną jest październikowo-listopadowe zaniedbanie przeze mnie kultowej trasy Wrocław Nadodrze – Bukowina Sycowska na rzecz górskich i dolnośląsko-borowych grzybobrań. Niestety, czasu ciągle brakuje, a chciałoby się być wszędzie. Za to mam wielkie plany i chęć “odbicia” sobie deficytu kolejowego w sezonie 2020. ;)) Postanowiłem chronologicznie i w skrócie przybliżyć/opisać zdjęcia, które zamieściłem. Zatem po kolei.

Na kolei, zawsze jest po kolei i po torach. ;)) Sezon “łapania” w obiektyw żelastwa na torach rozpocząłem bardzo szybko, już w dniu 5 stycznia podczas wycieczki z Krzyśkiem i Leszkiem. W Bukowinie przywitała nas mgła, resztki topniejącego śniegu, padający deszcz i chlapa maksymalna. Mimo to, bukowiński klimat był wzorcowy. Cichy, tajemniczy, wciągający. Jak zawsze.

W tym czasie, miałem też mnóstwo innych spraw na głowie i na kilka tygodni musiałem pożegnać się z leśnymi wyprawami. Niemniej obiecywałem sobie, że jak tylko solidnie sypnie śniegiem, to stanę na tej głowie, żeby przyjechać i sfotografować bukowińską zimę. Śniegu napadało tyle, co kot napłakał, mi – sztuka stawania na głowie się nie udała i w efekcie, najbardziej śnieżne oblicze bukowińskiej zimy pozostało to na fotkach z dnia 5 stycznia.

Następna wycieczka, podczas której udało się złapać coś pociągowego do obiektywu to już wiosenne klimaty – 16 marca. Ponownie z Leszkiem i Krzyśkiem, wysiedliśmy na bukowińskiej stacji i fotografowaliśmy jej otoczenie. Najłatwiej było pstryknąć fotki pociągowi, którym przyjechaliśmy.

Runda honorowa po bukowińskich, jeszcze tkwiących w zimowej szarudze lasach, musiała przebiec przez bukowiński tunel/mostek w środku lasów. Tam, napatoczył się skład Pesy, który pędził od Twardogóry. Nie można było przegapić tej szansy.

Oczywiście mi zamarzyło się pstryknięcie zdjęcia, kiedy czoło pociągu znajduje się na mostku. Udało mi się je zrobić, a w bonusie, pstryknąłem jeszcze tył pociągu – także na środku mostku. Pewnym ułatwieniem w fotografowaniu tego miejsca jest brak drzew, które wycięto przy tunelu, z tym, że mi podobało się tu bardziej, kiedy drzewa jeszcze rosły.

Następne podejście do fotograficznych zdobyczy pociągowych zrobiłem w dniu 5 kwietnia. Zrobiło się bardzo ciepło, chociaż z rana, wydawało mi się, że nie będzie aż tak ciepło. Analogia z kwietniem 2018 roku była tu mocno uzasadniona. Wtedy również w pierwszych dniach kwietnia, “wybuchło” wiosenne ciepło, które w wielu dniach, kojarzyło się bardziej z zaawansowanym majem, niż z początkiem czwartego miesiąca w roku.

Tradycyjnie pstryknąłem kilka fotek składu, którym przyjechałem i postanowiłem pójść do lasu torami – jedną z moich dość często uczęszczanych tras. Liczyłem, że może trafię na jakichś pociąg, dzięki czemu pstryknę mu kilka zdjęć na tle bukowińskiej panoramy.

Niestety, akurat nic nie chciało jechać. Był przestój. Żadnego “towarniaka”, “pośpiecha” czy nawet samej lokomotywy. Dlatego też, postanowiłem pokombinować co nieco z torami kolejowymi. Kilka zdjęć z tego kombinowania zamieściłem już w relacji z tej wycieczki ( http://server962300.nazwa.pl/kwietniowej-bukowiny-czar.html ).

To też jakaś “zdobycz”, tylko, że nie pociągowa, a torowa. Także lubię tego typu zdjęcia. Generalnie uważam, że trasa kolejowa, która przebiega przez pola, łąki i lasy ma w sobie dużo uroku i możliwości fotografowania ciekawych ujęć.

Idąc już lasem, także coś tam pstryknąłem, a będąc już kilka metrów od torów, na leśnej drodze, wreszcie przejeżdżał pociąg towarowy, któremu “złapałem” do obiektywu lokomotywę, zaplątaną między drzewami i gałązkami.

I to był koniec zdobyczy pociągowych 2019 na pół roku, kiedy to oficjalnie zamknięto trasę Grabowno Wielkie – Odolanów z uwagi na remont torów. Pociągi jeździły tylko do Grabowna, gdzie trzeba było się przesiąść do autobusu komunikacji zastępczej.

W tej sytuacji, trzeba było zadowolić się tym, co można było pstryknąć w drodze do Grabowna. To także bardzo wdzięczny odcinek do fotografowania, a zwłaszcza ten od Dobroszyc do Grabowna, kiedy przez prawie 9 km, pociąg mknie po prostym odcinku jak strzała.

Przed Grabownem widać słynne, “kurkowe górki”, znane kiedyś z dużej ilości występowania na nich pieprzników jadalnych, a obecnie – kiedy wyrżnięto na nich drzewa – z pustki i “gołodupstwa” grzybowego.

Po górkach mamy niezbyt długi, prosty odcinek i skręt w lewo, zwiastujący zbliżanie się do Grabowna Wielkiego – także jednej z kultowych miejscowości dla grzybiarzy i jagodziarzy. Lasy te, ładnie odradzają się dzięki leśnikom, po demonicznej burzy z lipca 1988 roku, ale leśnicy też dbają o to, żeby nie za ładnie, co rusz, wycinając kolejne połacie drzewostanów, które weszły w rębny wiek. Taki “urok” gospodarczych lasów. Przemiał wte i wewte.

W miesiącach maj-sierpień, tylko tyle można było sfotografować jadąc pociągiem. Grabowno oznaczało koniec fotografowania i przesiadkę. Na drugiej fotce widać remont torów w Bukowinie.

Coś tam jeszcze sfotografowałem za Oleśnicą, np. stację w Dąbrowie Oleśnickiej oraz panoramę widoczną z pociągu, głównie w postaci pól i łąk. 

Podupadła i dość zapomniana stacyjka w Dobroszycach również wpadła do obiektywu. Dobrze, że jest ona też mieszkaniem dla ludzi. Dzięki temu, nie popada w ruinę, jak wiele tego typu obiektów. Kiedyś jeździło tu mnóstwo ludzi na jagody i na grzyby. Obecnie, nawet w sezonie grzybowym, ciężko zobaczyć tu dwu-cyfrową liczbę grzybiarzy wysiadających z pociągu.

Pociągi na cały odcinek linii Oleśnica – Ostrów Wielkopolski, wróciły dopiero we wrześniu. W dniu 7 września pojechałem z Krzyśkiem do Międzyborza, aby sprawdzić, co w ściółce piszczy/rośnie i przede wszystkim zobaczyć – jak wygląda jej wilgotność przed zbliżającym się, jesiennym wysypem grzybów.

Przechodząc nad torami kolejowymi, udało nam się sfotografować pociąg towarowy jadący z Międzyborza do Bukowiny. To już pokazywane przeze mnie miejsce w poprzednich zdobyczach pociągowych. Trudno coś nie zdublować, fotografując najczęściej z tych samych miejsc lub te same miejsca.

Teren wokół torów ogołocono z drzew, ale – ja widać – sukcesja ma się dobrze i “busz” powstaje na nowo. Tylko, że zamiast dorodnych dębów czy klonów, rosną teraz głównie krzaczory i robinie.

Ostatnia porcja fotek to koniec listopada i początek grudnia. W dniu 30 listopada, oficjalnie zakończyłem Tour De Las & Grzyb 2019. Wtedy to na stacji w Bukowinie, udało mi się sfotografować Pesę oraz pociągi osobowe. Jeden – który jechał do Międzyborza, a drugi – do Wrocławia, do którego zresztą wsiadłem z Leszkiem i Krzyśkiem.

Promienie chylącego się ku zachodowi Słońca, bardzo ubarwiły pociągi i ich otoczenie. Skład osobowy czekał, aż Pesa przejedzie stację i zwolni tor.

Udało mi się uchwycić na jednym zdjęciu moment mijanki przodu osobówki i tyłu pośpiecha. Pesa jechała bardzo szybko i trzeba było wyczuć odpowiedni moment. Tym razem pstryknąłem idealnie (brawa proszę). ;))

To zdjęcia naszego, porannego i zarazem ostatniego o tej porze dnia pociągu do Bukowiny z Wrocławia, w ostatnim dniu listopada 2019 roku. Z sentymentem wspominam chwile, które już nigdy się nie powtórzą, chociaż mogą być podobne.

Przy okazji, udało mi się jeszcze sfotografować pociąg towarowy mknący do Międzyborza z lokomotywą spalinową, uniezależnioną od trakcji elektrycznej.

A to już nasz pociąg powrotny do Wrocławia, definitywnie kończący, ostatnio-listopadowe, leśne wojaże po bukowińskiej krainie. Kolejny sezon minął jak z bata strzelił…

Ostatnie zdjęcie to fotka pociągu, z którego wysiadłem w grudniu, w Międzyborzu. To była już stuprocentowa wyprawa treehunterska, za wyjątkowymi drzewami Wzgórz Twardogórskich i okolic. Wycieczka długa, wielokilometrowa, ale owocna. I tak w niewielkim skrócie wypadają moje zdobycze pociągowe 2019. Bez fajerwerków, ale dokumentujące nietypowe hobby Pawła Lenarta. ;))

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

  • wojek //09 gru 2019

    Witajcie Towarzyszu:)
    Wy to chyba wiecie jak wzbudzić burzę wpomnień w starszych członkach Partii. Ech Towarzyszu pociąg do Oleśnicy nawalony jak stodoła po żniwach:) W Oleśnicy przesiadka. Kierunek Ostrów Wlkp. Pociąg nabity jak beczka śledziami. Pierwsza stacja Oleśnica Rataje i jeszcze dobitka, nie nie śledzi grzybiarzy:). Dobroszyce ktoś tam wysiadł (wcześniej Dąbrowa Oleśnicka), Grabowno tutaj już wysiadała większa porcja grzybiarzy. Trzeba wspomnieć o nieformalnej stacji Nikodemów. Trójczłon zatrzymywał się tutaj niezbyt legalnie otwierał drzwi na obie strony i robiło sie dziwnie pusto:). Dalej Twardogóra, Bukowina i stacja gdzie kończyliśmy podróż a zaczynaliśmy grzybobranie czyli Międzybórz. Szliśmy sobie w stronę Bukowiny, a zaczynaliśmy przy stacji, były tam jakieś stare bunkry porośniete samosiejką dębu. Zawsze upolowaliśmy tam kilka boletusów. I dalej w las. Wspomnę odkryty przez nas tor w lesie, chyba jakaś bocznica może wojskowa?

    • Paweł Lenart //12 gru 2019

      Stare, dobre, minione dzieje Wojtek. Także z wielkim sentymentem wracam do tamtych lat. 😉

  • wojek //09 gru 2019

    Coś w rodzaju źródełka. Woda sączyła się z jak to nazwać betonowego postumentu? Pomału napełnialiśmy kapelusznikami naczynia zbliżając się do stacji w Bukowinie. Kolejny grzybobranie niestety nieubłaganie się kończyło. Na ogół mieliśmy jeszcze czas do odjazdu pociągu. Zaliczaliśmy więc wizytę w pobliskiej knajpie na kuflek dwa jasnego i w drogę do domu. Wcześniej na stacji opowiadaliśmy sobie z innymi grzybiarzami a swoich przewagach w lesie. Paweł z tego to by wyszła niezła książka. Ale na ogół nieodmiennie słyszałem Panie kiedyś to były grzyby a dzisiaj… czy to jest prawda sam oceń:)
    Pozdrawiam serdecznie:)
    Darz Grzyb:)
    Ps.
    Biorąc pod uwagę ten artykuł darujemy Wam Towarzyszu grzywnę nałożoną za samowolne ogłaszanie końca sezonu grzybowego. Koniec lub początek sezonu może ogłosić jedynie Towarzysz I Sekretarz:)

    • Paweł Lenart //12 gru 2019

      Ależ dziękuję za odstąpienie od ukarania Sekretarzu! 😉
      “Ale na ogół nieodmiennie słyszałem Panie kiedyś to były grzyby a dzisiaj… czy to jest prawda sam oceń:)” – w latach 90-tych i tak mniej więcej do 2010-2012 roku, grzybów było znacznie więcej. To prawda. Nie było aż tak intensywnej gospodarki leśnej i presji budownictwa. Wiele fenomenalnych miejscówek zostało wyrżniętych w pień lub zamienionych na pola uprawne, tudzież grunt pod budowę. Z roku na roku, ubożeją grzybowo i przyrodniczo te tereny. Niestety…

  • krzysiek z lasu //10 gru 2019

    Paweł – fajnie że zostało jeszcze paru maniaków kultywujących pociągowe wyjazdy na grzyby, i do lasu w ogule, na przekór wszechobecnemu samochodziarstwu… 😉
    Dla nas kult to KULT !
    Pozdrawiam 😉

    • Paweł Lenart //12 gru 2019

      Nic dodać, nic ująć! 😉