Skip to content
O trzech wrocławskich, dębowych pradziadach.
(artykuł edytowany i uzupełniony w dniu 14.01.2020 r.) Trójka wspaniałych. Trzech weteranów. Trzej dendro-tenorzy. Trzy pradziady. Stare, wrocławskie dęby. Połamane, wypróchniałe, potargane i sfatygowane. Każdy wyjątkowy i zawsze kojarzący mi się z najlepszymi, beztroskimi latami szkoły średniej.
♦ DĄB SZYPUŁKOWY JANA DZIERŻONA ♦
Dąb Jana Dzierżona, Dąb Jana Stanki i prezentowany już na moim blogu Dąb Dziadek. W dniu pisania tego artykułu, wymienione drzewa znajdują się w stanie pełnego ulistnienia i pokazują nam, że można żyć w jednym miejscu setki lat.
W niedzielny, gorący, majowy dzień wybrałem się z rodziną obejrzeć te wspaniałe, dębowe pradziady i zobaczyć jak sobie radzą. Pierwszy z nich to dąb Jana Dzierżona rosnący na nadodrzańskim wale, bardzo blisko mojej byłej szkoły średniej, którym było II L.O. im. Piastów Śląskich.
To przy tym dębie, jak i w jego pobliżu, przesiadywało się na trawie podczas wiosennych miesięcy, na przerwach, na wagarach, przed i po lekcjach. ;))
Teren wokół szkoły zawsze kojarzyłem z ogromnym dębem i kilkoma – także imponującymi osobnikami tego gatunku. Sędziwe drzewa często są nazywane na cześć jakiejś sławnej i/lub zasłużonej postaci.
Jan Dzierżon (ur. 16 stycznia 1811 r. w Łowkowicach, zm. 26 października 1906 r.) był górnośląskim pszczelarzem, księdzem i uczonym. Nazywany jest „ojcem współczesnego pszczelarstwa”. Dzierżon poświęcił pszczelarstwu 70 lat.
Do dwu jego najbardziej fundamentalnych osiągnięć należy zaliczyć: odkrycie zasad konstrukcji ula z ruchomą zabudową (zobacz: snozy oraz Lorenzo Langstroth) oraz odkrycie partenogenezy.
W związku z tym wykreował teorię mówiącą, że samce pszczół (trutnie) rozwijają się z niezapłodnionych jaj, a więc mają matkę, a nie mają ojca, zaś samice powstają z jaj zapłodnionych.
Jan Dzierżon zrewolucjonizował pszczelarstwo, a znacznie zwiększając produkcję miodu, zyskał światową sławę.
Łącznie napisał 26 książek naukowych i ponad 800 artykułów. Wiele z jego dzieł przetłumaczonych zostało na inne języki europejskie. Mimo trudności robionych przez pruskie władze, publikował również w języku polskim głównie w Cieszynie, Lesznie oraz w Pszczynie.
W języku polskim ukazały się: Nowe udoskonalone pszczelnictwo, Dodatek do teorii i praktyki nowego pszczelarza i inne. I pomyśleć, że pszczelarzowi, poświęcono dęba a nie np. miododajną lipę. ;))
Dąb Jana Dzierżona, w czasach gdy Wrocław należał do Niemiec nazywano Dębem Hobrechta. Obwód pierśnicowy pnia drzewa wynosi 652 cm, wysokość 22 metry. Wiek jego szacuje się na około 400 lat.
Tym samym, znajduje się on w ścisłej czołówce najstarszych, żywych drzew Wrocławia. Na głazie pod drzewem błędnie napisano “Dąb Jana Dzierżonia” zamiast “Dzierżona”.
Drzewo jest w środku całkowicie wypróchniałe, a okazałe dziuple zabezpieczono kawałkami drewna, deskami i poskręcano śrubami. Założono też metalową siatkę.
Dąb Jana Dzierżona najlepsze lata świetności ma już zdecydowanie za sobą. Jednak to właśnie na tak starym drzewie, możemy zaobserwować wyjątkowe procesy, świadczące o ciągle trwającym fenomenie obiegu materii.
Z drzewa obficie sypie się mursz drzewny, a istniejące konary zabezpieczono wiązaniami linowymi. Dębowy pradziad ma liczne ubytki w korze i widać na nim ślady żerowania chronionego (i niezbyt dla niego korzystnego) kozioroga dębosza.
W czasach szkoły średniej, kiedy nie zajmowałem się bliżej tematyką sędziwych drzew, i tak często zwracałem na niego uwagę. Dla mnie było to drzewo, znacznie wyróżniające się w “tłumie”. Ciekawy jestem, ile moich kolegów i koleżanek wiedziało, że uczyliśmy się w pobliżu jednego z najstarszych i najgrubszych drzew Wrocławia?
Kto na to zwracał uwagę? Kto pamięta, że siedział w pobliżu milczącego 400-letniego staruszka, który postanowił sobie rosnąć na nadodrzańskim wale i przyglądać się płynącej wodzie?
Pamiętam na pewno ja. Oddałem cześć, pokłon i hołd temu drzewu. Za piękno, za wytrwałość. Za cień, majestat i potęgę natury, która tworzy tak wyjątkowe okazy. Czy drzewo wie o tym? Czy rozpoznaje ludzi? Gdzieś, w głębi filozoficzno-duchowych rozważań jestem przekonany, że tak. Dlaczego jednak nic nie mówi? Człowiek powiedział: “Milczenie jest złotem”. Drzewo to doskonale rozumie. ;))
♦ DĄB SZYPUŁKOWY JANA STANKI ♦
Po obejrzeniu dębu Jana Dzierżona, udaliśmy się do Parku Szczytnickiego, którego początek położony jest blisko rzeki Odry. O samym Parku napisano już wiele, wydano też albumy. Nie stanowi to dla mnie zaskoczenia.
Park jest unikatowym zbiorowiskiem dendroflory Wrocławia. Wśród drzewostanu, kryje się w nim, co najmniej kilkadziesiąt prawdziwych perełek. Jedną z nich jest dąb Jana Stanki, rosnący naprzeciw mostku, który jest przerzucony nad stawem.
Jan Stanko znany również jako Johannes Stanconis (ur. w 1430 r. we Wrocławiu, zm. przed 9 października 1493 r. w Krakowie) był średniowiecznym przyrodnikiem, przyrodoznawcą i lekarzem.
Uczony charakteryzował się niezwykłym bogactwem i wszechstronnością zainteresowań. Interesował się teologią, prawem, medycyną i dziedzinami humanistycznymi, mineralogią i przyrodoznawstwem.
Najwybitniejszym dziełem Jana Stanki jest wydany w 1472 roku „Antibolomenon” lub „Antidotarium”. Księga ta jest jednocześnie kompendium sztuki medycznej, praktyk leczniczych i aptekarskich oraz ogromną encyklopedią minerałów, roślin.
Zawiera dawne nazwy chorób, części ciała, napojów i pokarmów używanych w lecznictwie. Jest swoistym przewodnikiem po ówczesnej technice medycznej – zawiera opisy sprzętów i przyborów medycznych.
Znaczenie „Antidotarium” polega jednak na zawartych w nim treściach botanicznych i przyrodniczych.
Autor zawarł w nim 20 000 synonimów łacińskich, niemieckich, greckich i arabskich, wśród których znalazło się też ok. 2000 synonimów polskich. Wśród wszystkich tych pojęć Jan Stanko wymienia ogromną na owe czasy liczbę 90 gatunków roślin zagranicznych i 433 gatunki krajowe (z których zidentyfikować udało się 347).
Opisuje ponadto 219 prawie wyłącznie krajowych gatunków zwierząt, w tym 88 gatunków ptaków. W słowniku po raz pierwszy znalazły się takie używane do dziś pojęcia mineralogiczne jak kruszec, ruda, ropa, krzemień i opoka.
„Antidotarium” pozwala uznać Jana Stankę za prekursora polskiej terminologii przyrodniczej – w jego słowniku przyrodniczo-lekarskim obok nazw łacińskich, po raz pierwszy widniały odpowiednie nazwy polskie. Świadczy to o jego przywiązaniu i zżyciu z kulturą polską. Był też Stanko prawdopodobnie niezwykle biegłym medykiem – zdołał wyleczyć Jana Długosza z ciężkiej kamicy moczowej i choroby oczu.
Dąb Jana Stanki mierzy w obwodzie 534 cm, wysokość dębu wynosi 26 metrów. Według najnowszego pomiaru z dnia 24.05.2019 roku, obwód pierśnicowy pnia drzewa wynosi 561 cm. Jego wiek szacuje się na ok. 350 lat. Samo drzewo, podobnie jak dąb Jana Dzierżona – zabezpieczono wiązaniami linowymi.
Wiele konarów zostało połamanych na skutek działalności wiatru i czasu. Na częściowo obdartym z kory pniu widnieje efektowna listwa piorunowa, którą drzewo częściowo zdołało zabliźnić. Przy drzewie leży głaz z napisem “Dąb Jana Stanki”.
Porównując go do potężnego dębu Jana Dzierżona, można rzec: chociaż chudszy i młodszy to wyższy. ;)) To ma u mnie drugorzędne znaczenie. Najważniejsze jest to, że dąb żyje. Soczyste, młode, wiosenne liście tworzą niezwykły kontrast i pomost pomiędzy przeszłością i starością a młodością i teraźniejszością.
I tak zalicza się on do dębowych, wrocławskich weteranów i pradziadów, którym należy się absolutny szacunek od każdego mieszkańca lub turysty.
♦ DĄB SZYPUŁKOWY “DZIADEK” ♦
Nasza wycieczka trwała jeszcze jakichś czas, a kolejnym punktem programu był m.in. dąb “Dziadek”, 440-letni wojownik, rosnący vis-a-vis przy budynku Państwowej Inspekcji Pracy. “Dziadkowi” poświeciłem już odrębny wpis ( http://server962300.nazwa.pl/dab-dziadek-to-najstarsze-drzewo-we-wroclawiu.html ). Zatem dzisiaj tylko kilka zdań.
Gdyby nie jego niezmiernie zniszczony pień, który bez metalowych podpór, nie byłby w stanie dźwigać kilku potężnych konarów, można by rzec, że z daleka wygląda on na okaz zdrowia.
Posiada bowiem dobrze ulistnioną i regularną (jak na takiego pradziada) koronę, która w niedzielne południe, przy błękitnym niebie i pełnym nasłonecznieniu, prezentowała się nad wyraz okazale.
Polecam odwiedzić pradziadowo-dębową, wrocławską trójcę. Bowiem żadne zdjęcie nie oddaje w pełni tego, czym są te wyjątkowe drzewa. ;))
♦ Źródło: Wikipedia + opracowania własne
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.Akceptuję Odrzucić Więcej Polityka prywatności & Cookies
2 KOMENTARZE