Obóz zagłady Kulmhof w Chełmnie nad Nerem.
Lasy skrywają wiele tajemnic. W przeważającej ilości są to tajemnice przyrody, obiegu materii, odwiecznych rytuałów życia i śmierci, które są determinowane warunkami glebowymi, czynnikami atmosferycznymi, wilgotnością, zmianami pór roku, różnorodnością gatunkową. Zgłębiamy je, fascynujemy się nimi i wciąż odrywamy skomplikowane zależności w tej niekończącej się podróży, która rozpoczęła się na Ziemi kilka miliardów lat temu.
Wrzosy koją nasze zmysły, podziwiamy ich delikatność, ale i wytrzymałość. Potrafią rosnąć w szczerym piachu, na bardzo suchych stanowiskach. Znoszą trudy upałów, wyczerpujących zimowych wiatrów i lodowatego uścisku mroźnej zimy.
Lasy skrywają też jedne z najbardziej nikczemnych i podłych ludzkich czynów, które nigdy nie znajdą usprawiedliwienia. Jednym z takich miejsc jest Las Rzuchowski, który stanowi świadectwo opętania, bestialstwa i szaleństwa, którego dopuścił się człowiek. Znajduje się w pobliży Chełmna nad Nerem (woj. wielkopolskie, powiat kolski, gmina Dąbie).
Przed obozem znajdują się stare tory kolejowe. Tak, jak w Auschwitz-Birkenau. To tutaj przyjeżdżały transporty z niewinnymi roztrzęsionymi, często głodnymi i spragnionymi ludźmi, których następnie gazowano, rozstrzeliwano i palono. Przed śmiercią obdarto ich z człowieczeństwa oraz godności.
Niemiecki nazistowski ośrodek zagłady Żydów funkcjonował od jesieni 1941 roku do kwietnia 1943 oraz krótko w 1944 roku. Był to pierwszy niemiecki ośrodek masowej zagłady ludności żydowskiej w utworzonej przez hitlerowców jednostce administracyjnej Warthegau (tzw. Kraju Warty).
Wśród ofiar obozu znajdowali się jednakże nie tylko Żydzi, ale też m.in. przesiedlone dzieci z terenów Zamojszczyzny, duchowni, czy najmłodsi mieszkańcy spacyfikowanej w 1942 r. czeskiej wsi Lidice. W sumie ok. 150-200 tys. osób.
„Wzięto nas od starca do niemowlęcia między miastem Koło a Dąbie. Wzięto nas do lasu i tam nas gazowano i rozstrzeliwano i palili… Otóż prosimy, aby nasi przyszli bracia ukarali naszych morderców. Świadków naszego gnębienia, którzy mieszkają w tej okolicy jeszcze raz prosimy o rozgłoszenie tego morderstwa po całym świecie…”
Spisany w lutym 1945 r. pamiętnik niemieckiego leśnika Heinza Maya, kierującego pracą Nadleśnictwa Koło w okresie od stycznia 1940 do stycznia 1945 r. to cenne źródło informacji o obozie zagłady Kulmhof z uwagi na trzeci rozdział: „Wielki mord na Żydach”. Jest on relacją naocznego świadka zbrodni popełnianych przez SS-Sonderkommando Kulmhof – człowieka w pełni świadomego ogromu tej zbrodni.
Źródło: https://kolo.poznan.lasy.gov.pl/aktualnosci/-/asset_publisher/1M8a/content/las-rzuchowski-swiadek-mordu-200-tys-ofiar-holokaustu
Jest ona bardzo istotna, gdyż stanowi najobszerniejszą z relacji złożonych przez Niemca niebędącego członkiem załogi obozu. Pamiętnik przynosi też wiadomości o nadleśnictwie, które podczas okupacji znalazło się na terenie okręgu Rzeszy Kraj Warty. Jest to także dokument ukazujący ewolucję poglądów narodowego socjalisty od fascynacji ideologią aż do jej całkowitego odrzucenia.
W aneksie zamieszczono treść znajdujących się w zasobie Archiwum Instytutu Zachodniego niepublikowanych wcześniej powojennych relacji Polaków o Mayu. Teksty opracował i opatrzył wstępem Bartłomiej Grzanka, kierownik Muzeum.
Obóz funkcjonował w dwóch okresach. I okres trwał od 8 grudnia 1941 roku, gdy przybył do Chełmna pierwszy transport, do 11 kwietnia 1943 roku, kiedy komando opuściło teren obozu. Eksterminacji dokonywano w przewoźnych komorach gazowych, przy użyciu gazu spalinowego.
Żydzi przewiezieni do Chełmna wchodzili do pałacu, rzekomo do kąpieli. Następnie zaganiani byli do wnętrza ciężarówek. Mordowano, przełączając odpływ spalin do skrzyni ładownej, w której znajdowali się ludzie. Warto zapamiętać nazwy firm, które dostarczyły te samochody (Spezialvagen) – Dodge, Mercedes, Saurer.
W tzw. „obozie leśnym”, położonym około 4 km od Chełmna, zwłoki zagazowanych ofiar wyrzucano z samochodów na ziemię, poddawano szczegółowej rewizji, a następnie wydzielona, co jakiś czas odłączana od transportów grupa kilkudziesięciu więźniów, zajmowała się grzebaniem zwłok w mogiłach o długości od 60 m do 230 m. Od lata 1942 roku podjęto akcję palenia zwłok w ogromnych ogniskach; później wybudowano także dwa prowizoryczne piece krematoryjne.
Niemiecki nadleśniczy Nadleśnictwa Koło z okresu II wojny – Heinz May w swym pamiętniku wspominał: w rozmowie z leśniczym rewirowym leśnictwa Ladorudz, Staegemeirem, dowiedziałem się, że sekretarz gminy z Chełmna został przez Komando (obozu z Chełmna) aresztowany i zniknął bez śladu z powodu listu, w którym miał opisywać to, co się tam działo. Staegemeier relacjonował też, że komando obozowe – nie bacząc na to, iż był niemieckim funkcjonariuszem – zagroziło mu, że zostanie zastrzelony, gdyby próbował wejść na teren obozu. Mając to na uwadze, May nie odważył się już interweniować u władz, mimo iż zamknięto część podległej mu jednostki (rewir 77 w Lesie Rzuchowskim).
Opis miejsca kaźni znalazł się w relacji nadleśniczego Maya. Wspominał on, że pewnego dnia został wezwany przez komendanta obozu, z poleceniem ustalenia zasad kamuflażu miejsc pochówku. Po tej wizycie w swym pamiętniku spisał następującą relację: widzę najpierw grób, mniej więcej 200 m długości i 5 m szerokości; na innej polanie położonej ok 50 m w bok zobaczyłem grób długości 150m; wkrótce na polanie pojawił się zamknięty wóz, skierował się do otwartej części grobu, wóz otworzono i wtedy zobaczyłem stos wypadających z niego nagich ciał ludzkich.
W pierwszej kolejności wymordowano Żydów z okolicznych gett: Koła, Dąbia, Kowali Pańskich, Kłodawy, Izbicy Kujawskiej. Od stycznia 1942r. zaczęto przywozić do Chełmna Romów z Łodzi, z tamtejszego, utworzonego jesienią1941 roku obozu (Zigeunerlager), a następnie Żydów z getta łódzkiego oraz Żydów spoza Polski (Niemcy, Czechosłowacja, Austria), których jesienią 1941 roku przejściowo osiedlono w Łodzi. Latem 1942 roku wskutek rozkładania się ciał w masowych grobach i zagrożenia epidemiologicznego wstrzymano transporty. Rękoma żydowskich więźniów rozpoczęto wydobywanie zwłok z grobów i palenie ich w specjalnie zbudowanych polowych krematoriach.
W marcu 1943 roku zapadła decyzja o likwidacji obozu. 7 kwietnia 1943 roku wysadzono w powietrze pałac we wsi Chełmno oraz piece krematoryjne na terenie cmentarzyska w lesie rzuchowskim.
II okres działalności obozu to czerwiec 1944 r. – 17 stycznia 1945 r. Eksterminacji dokonywano w obrębie lasu rzuchowskiego, gdzie zbudowano baraki i przystosowano teren do przyjmowania kolejnych partii ofiar. Metody pozostały takie same jak w pierwszym okresie funkcjonowania obozu. W nocy z 17 na 18 stycznia 1945 roku SS-mani dokonali ostatniej egzekucji. Trzem więźniom udało się uciec – był wśród nich m.in. piętnastoletni wówczas Szymon Srebrnik z Łodzi, który został postrzelony w głowę. Srebrnik wystąpił jako koronny świadek w powojennym procesie niemieckich oprawców; wystąpił również w kontrowersyjnym filmie Claude ́a Lanzmanna Shoah (okrojoną wersję filmu prezentowała polska telewizja).
Różne były drogi i sposoby deportowania Żydów do Chełmna. Początkowo, likwidując będące w najbliższej okolicy getta, dowożono ofiary do wsi samochodami ciężarowymi. Z Łodzi dowożono koleją do Koła, następnie kolejką wąskotorową do Chełmna. W czasie spiętrzenia transportów, wykorzystywano jako miejsce noclegowe synagogę w Kole oraz młyn w Zawadce koło Powiercia. W drugim etapie funkcjonowania obozu, w 1944 roku, dowożono Żydów do kościoła w Chełmnie, stąd dopiero, po noclegu, kierowano do Lasu Rzuchowskiego.
Jedną ze wzbudzających największe kontrowersje, stała się kwestia liczby ofiar, które pochłonął obóz w Chełmnie. Najwyższą liczbę szacunkową wysunął w 1945 roku sędzia Władysław Bednarz z Sądu Okręgowego w Łodzi: około 350 000 ofiar. Najniższą – jak to zaznaczono: z możliwych do przyjęcia – ustalono na procesie w Bonn w latach 60. – ponad 152 000. Obecnie przyjęto wersję historyków o liczbie ok 200 000 ofiar – w tym bilansie, oprócz Żydów, ujęto około 4300 Romów, grupy Polaków i jeńców radzieckich, a także kilkadziesiąt dzieci z czeskiej wsi Lidice.
Po wojnie udało się ustalić personalia 70 członków załogi SS z Kulmhof. Wśród nich 14 zostało osądzonych i w większości skazanych na niewielkie kary w zawieszeniu. Przemilczę te “wyroki”…
Fragmenty ściany pamięci w Lesie Rzuchowskim.
Las Rzuchowski kryje w sobie mroczną przeszłość, potoki przelanej krwi i ludzkiego cierpienia.
W imię psychopatycznej ideologii, mordowano bezbronnych ludzi. Wielu sprawców wierzyło, że postępuje właściwie…
Po upływie niecałych 80-ciu lat od tej zbrodni, niektórzy zapomnieli, że wojna zawsze oznacza tragedię i zagładę dla wielu ludzi…
Za lasem Rzuchowskim znajduje się muzeum, które obejmuje teren byłego obozu oraz ruiny pałacu i teren badań archeologicznych w Chełmnie. W pawilonie znajduje się ekspozycja ilustrująca dzieje obozu. Znajduje się tu również lapidarium nagrobków z cmentarzy żydowskich ziemi konińskiej.
We wsi, na stromym zboczu doliny rzeki Ner, znajduje się eklektyczny kościół Narodzenia Najświętszej Maryi Panny z 1875 r. Budynek kościoła zaprojektował inżynier powiatowy Ignacy Miłobędzki, ojciec Tadeusza Miłobędzkiego, profesora chemii, który w latach 1920–1921 pełnił funkcję rektora SGGW w Warszawie. W latach 1944–1945 w budynku kościoła Niemcy zorganizowali „stację obnażenia”. Żydów ograbiano z bagaży i odzieży, ładowano do samochodów – komór gazowych. Fakt ten upamiętnia pomnik przy kościele.
Muzeum należy do Oddziału Muzeum Martyrologicznego w Żabikowie, którego misją jest zachowanie pamięci o ofiarach zbrodni niemieckich, dokonanych na terenie Wielkopolski, prowadzenie działalności wystawienniczej, naukowej, edukacyjnej oraz ochrona i konserwacja reliktów poobozowych. W sposób szczególny Muzeum dokumentuje historię obozu w Żabikowie oraz 144 obozów pracy przymusowej dla Żydów w Wielkopolsce.
Muzeum współdziała z innymi muzeami, krajowymi i zagranicznymi ośrodkami naukowo-badawczymi oraz stowarzyszeniami mającymi podobne cele.
Zarówno Las Rzuchowski, jak i Muzeum odwiedziliśmy 5. września 2021 r. Wówczas, nie miałem pojęcia, że będę pisał artykuł o tym miejscu w czasie, kiedy wybuchnie wojna za naszymi wschodnimi granicami.
Czy historia niczego ludzi nie nauczyła? Dlaczego tym, którzy rządzą niektórymi krajami wydaje się, że są ponad ludzkością i chcą zapisać się na kartach encyklopedii dziejów człowieka jako zbrodniarze? W imię czego?
Trudno jest mi pisać o lesie, w którym wydarzyło się tyle zła. Jednak kiedy odwiedziłem miejsce zagłady Żydów i ludności innych narodowości w byłym Obozie Kulmhof, postanowiłem, że historia tego miejsca, powinna pójść w świat również z mojego skromnego bloga.
Dzisiaj panuje tu cisza, która wypływa z otaczającego lasu. Część rosnących drzew, z pewnością było niemymi świadkami ludobójstwa. Na pomniku upamiętniającym pomordowanych Żydów w Obozie Zagłady Kulmhof, swoją sieć zbudował pająk. Od dołu była niewidoczna.
Wyglądał tak, jakby potrafił chodzić w powietrzu. Przypatrywałem się mu przez dłuższą chwilę, aby ochłonąć ze smutku i przygnębienia, jakie mnie wypełniły podczas pobytu w Lesie Rzuchowskim.
Niebo było bezchmurne, lśniło głębokim błękitem. Jednak w czasie wojny, znajdował się tu jeden z wielu istniejących w tamtym czasie oddziałów piekła. Piekła stworzonego przez człowieka drugiemu człowiekowi. Piekła, które NIGDY nie powinno powstać.
Wykorzystane informacje historyczne pochodzą z następujących źródeł:
1) WIKIPEDIA
5) MUZEUM MARTYROLOGICZNE W ŻABIKOWIE ( https://zabikowo.eu/ ).