Skip to content
Pamięć o wielkim treehunterze – Cezarym Pacyniaku.
“Ja nazywam się Pacyniak, doktor inżynier nauk leśnych, imię Cezary i zajmuję się między innymi dendrometrią, czyli pomiarem drzew i obliczaniem ich wieku. Zwiedziłem – wraz żoną – chyba już dwie trzecie świata i gdyby mnie ktoś spytał, ile pięknych drzew widziałem, odpowiedziałbym: widziałem co najmniej dziesięć tysięcy drzew, które mnie zafascynowały. Mierzenie wieku drzew nie jest wcale takie proste. Trzeba je nawiercić z czterech stron świdrem Presslera, który pobiera cieniutki, niemal przejrzysty plasterek z przekroju drzewa. Ten świder musi być zrobiony z niebywałej jakości stali – prawdę mówiąc, tylko Szwedzi potrafią to zrobić odpowiednio.
Z układu słojów w próbce odczytuje się wiek, mając do dyspozycji jeszcze pomiar obwodu drzewa w pierśnicy, czyli na wysokości piersi człowieka. W tym miejscu, 130 cm nad ziemią, pień drzewa jest już równomiernie wykształcony. Trzeba też zmierzyć wysokość drzewa. Dziś już to robi się elektronicznie, ale można też użyć tego to przyrządu Blume-Reissa, coś w rodzaju pistoletu, którym namierza się kąt do podstawy i do wierzchołka oraz mierzy własną odległość od drzewa. Niezawodny to przyrząd, bardzo poręczny, choć wymaga mocnej dłoni. Dla określenia wieku drzewa korzysta się z porównań słojów młodszych drzew tego samego gatunku, a także z tablic przygotowanych przez innych autorów. Te ostatnie są bardzo zawodne, bo wszystko w drzewie zależy od warunków, w których ono wyrasta.
Dlatego zresztą każde drzewo jest unikatem, a stare drzewo rzadkim klejnotem. Germanie surowo karali za uszkodzenie starego drzewa, przybijając kawałek jelit winowajcy do pnia i goniąc go wokół drzewa tak długo aż umarł, a jego kiszki okręciły zraniony pień. Niestety, współcześni Polacy nie szanują starych drzew. W Monako, żeby tylko zmierzyć wysokość drzew w parku, musiałem prosić specjalnie dyżurującego tam policjanta o zgodę! Nawiasem mówiąc, w Monte Carlo za głównym kasynem jest naprawdę piękny park, choć najczęściej oglądają go samobójcy po straceniu fortuny! Na świecie ,,zwiedza’’ się stare drzewa, posługując się specjalnymi przewodnikami. Do najstarszego dębu na Śląsku przyjeżdżają autokarami Niemcy i Holendrzy, chętnie zbaczając z trasy. Dla Polaków niezwykłe drzewo nie jest już taką atrakcją. ( źródło: https://ekologia.yum.pl/index.php/maria-nowak-naszemiasto-pl-stare-drzewa-jak-klejnoty-cezary-pacyniak/ ).
Tak mówił o sobie i drzewach śp. Cezary Pacyniak – jeden z najznamienitszych, polskich treehunterów, wybitny dendrolog i fitosocjolog oraz znany popularyzator wiedzy botanicznej emerytowany, długoletni pracownik naukowo-dydaktyczny Katedry Botaniki Leśnej Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. W 1992 roku wydał pierwszy w Polsce przewodnik o najstarszych drzewach w Polsce. Obalił w nim dotychczasowe mity związane z wiekiem najstarszych drzew, dotychczas zazwyczaj znacznie zawyżanym.
Dał odpowiedź na pytanie, jak długo żyją różne gatunki drzew liściastych i iglastych, prezentuje ich charakterystykę oraz prowadzi po miejscach, w których rosną najstarsze i najciekawsze drzewa. I chociaż od publikacji dr-a Pacyniaka minęło już 25 lat, do dzisiaj jest ona dziełem wybitnym, dającym odpowiedź na wiele nurtujących pytań zarówno treehunterom, jak i każdemu, kto interesuje się tematyką sędziwego drzewostanu. Jest ikoną i podwaliną pod przyszłe – wyjątkowe albumy i książki poświęcone naszym najwspanialszym tworom dendroflory.
Jeden z rozdziałów wprowadzających w świat sędziwych drzew ma tytuł: “Stare drzewa przedmiotem kultu”. Cezary Pacyniak pisze w nim, że “od najdawniejszych, niepamiętnych czasów ludzie otaczali stare i okazałe drzewa czcią równym bóstwom. Nasi przodkowie wierzyli, że właśnie w nich zamieszkują opiekuńcze duchy sprawujące pieczę nad plemionami i rodami. To w ich cieniu – z prośbą o opiekę – składano ofiary oraz naczynia pełne obrzędowego jadła i napojów. Na gałęziach takich drzew zawieszano różne przedmioty.
W cieniu wielkich dębów, cisów, jesionów, jodeł czy buków kapłani odprawiali religijne obrzędy, a władcy sądy. Tam też wymierzano kary. Święte gaje były nie tylko celem pielgrzymek i pustelnią kapłanów-wróżbitów, ale również wielokrotnie stanowiły schronienie dla ludzi, którym poprzysięgnięto zemstę. Kiedy przestępca schronił się do świętego lasu – nie można go było tam zabić. Drzewa będące miejscem kultu religijnego czczono jak bóstwa, proszono o przywrócenie zdrowia, opiekę nad nowo narodzonym potomstwem i we wszystkich ważnych dla człowieka sprawach.
W szumie takich starych drzew przodkowie dopatrywali się wróżebnych znaków. Często opadły liść, uschła gałązka czy owoc wiatrem strącony były dla nich rodzajem relikwii. Panowała powszechna i niekłamana radość, kiedy święty dąb, cedr czy wiąz rosły bujnie. Natomiast za zły omen uważano usychanie takiego drzewa, strzaskanie go przez piorun czy złamanie przez silny wicher. Można by było wymienić kilkadziesiąt gatunków drzew, jakie w różnych częściach ziemskiego globu otaczano czcią.
I tak Hindusi sadzili obok świątyni figowca świętego (Ficus religiosa), bądź też figowca bengalskiego (Ficus bengalensis). Podobno w cieniu tego ostatniego przyszedł na świat sam Budda, stąd też wyznawcy tej religii uważają je za święte, wierząc, że przebywanie w jego bliskości ma zbawienny wpływ na wszelkie cierpienia ciała i ducha. Chińscy taoiści sadzili wokół pagód miłorzęby dwuklapowe (Ginko bilboa), a na ich rozłożystych gałęziach kapłani zawieszali kadzielnice i relikwiarze, zaś wierni przywiązywali papierowe lub jedwabne wstęgi z wersetami błagalnych modlitw.
Dla ludów Azji Mniejszej świętym drzewem była oliwka europejska (Olea europaea). Przypomnijmy w tym miejscu starą, arabską legendą o śmierci wielkiego proroka – Mahometa. Z żalu po nim inne drzewa traciły liście i kwiaty, a starej oliwce pękło serce, stąd szczelina biegnąca przez środek pnia. Natomiast plemiona europejskie czciły głównie dęby, cedry i lipy. We wszystkich przedchrześcijańskich religiach Starego Kontynentu uosobieniem najwspanialszego bóstwa był dąb. Oto sam Zeus, jeden z najbardziej znanych bogów świata antycznego zamieszkiwał w dębie rosnącym w Dodonie, gdzie znajdowała się sławna w starożytnej Grecji wyrocznia. Ponoć Zeus miał przemawiać do kapłanów i wiernych szumem liści świętego drzewa.
Do historii przeszedł również – otoczony opieką druidów (kapłanów) – dąb rosnący w świętym gaju w pobliżu Marsylii. Kiedy Juliusz Cezar wkroczył do Galii na czele wojsk rzymskich, kazał wycinać kultowe drzewa. Lecz jak piszą kronikarze sam musiał chwycić za siekierę, gdyż nikt z jego żołnierzy nie chciał podnieść ręki na święty las. Właśnie Galowie byli pośród ludów europejskich tym narodem, którego religia opierała się na kulcie drzew. Stworzyli oni system wierzeń mówiący o tym, że każdy okres w roku jest we władaniu innego drzewa, a ludzie urodzeni w tym czasie mają cechy swego roślinnego patrona. Ten galijski – jak byśmy powiedzieli – horoskop przetrwał do naszych czasów, budząc nadal duże i żywe zainteresowanie.
Oczywiście święte drzewa i gaje rosły również w krainach Słowian. Z kronikarskich zapisów wiemy, że taki las znajdował się na ziemiach Pomorzan, najprawdopodobniej w okolicach dziesiejszego Stargardu. Panował tam bóg Prowe. Miejsce to otoczone było często kołem z dwiema pięknie rzeźbionymi bramami. Hesbort – kronikarz wyprawy Ottona na Pomorze w XII stuleciu – pisał, że w Szczecinie był dąb ogromny, i rozłożysty, a pod nim biło przeczyste źródło, które lud dla mieszkania jakiegoś bóstwa, za święte uważając, wielce czcił i poważał. Swój święty dąb mieli też Prusowie, w ogrodzie Romowe, zaś niezliczona liczba takich drzew rosła na Litwie i Łotwie. Miały one swoje nazwy. Obecnie w okolicach Łomży znajduje się dąb szypułkowy (Quercus robur) o pięknej nazwie pochodzenia litewskiego “Dewajtis”, co znaczy po prostu bożek.”
W swoim przewodniku, Cezary Pacyniak pokazuje nam, jak ważne były dla ludzi drzewa i jak wielkie znaczenie im przypisywano. Współcześni ludzie coraz bardziej odchodzą od przyrody i tym samym od kultu drzew. Nikt nie każe padać na kolana i modlić się przed nimi, ale należy je traktować tak, jak pisał o nich Cezary – jak klejnoty. Co to oznacza? Zostawić je w spokoju, nie zabierać im strefy życia i nie robić im krzywdy. Można im pomóc i nic więcej. W praktyce wygląda to inaczej.
W Oławie i we Wrocławiu – miastach, w których najczęściej przebywam, widzę degeneratów załatwiających się pod starymi drzewami, pozostawione puszki, butelki, śmieci… Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego tyle głupoty, zwykłej bezczelności, lekceważenia i pogardy dla drzew można zauważyć? Dlaczego ludzie cofają się w rozwoju i uwsteczniają duchowo? Przytulenie do drzewa budzi śmiech i kpinę. Podziwianie i zachwyt nad starym drzewem jest nieraz traktowane jako zaburzenie psychiczne…
Niestety, tak często to wygląda. Dzisiaj poważa się forsę, drogą furę i wypasiony dom. Żeby być cool i trendy, koniecznie trzeba strzelić sobie tatuaż, kolczyk w uchu, nosie, pępku. Karmieni jesteśmy politycznym debilizmem wtórnym, religijnym fanatyzmem, odbijającą palmą celebrytów i wszelkimi, zatruwającymi nasze myśli, negatywnymi i zbędnymi informacjami.
Człowiek schodzi coraz niżej i nie dostrzega otaczającego piękna starych drzew. Nie wszyscy na szczęście. Jednak ci, którzy kochają stare drzewa i mają poczucie ich ogromnej wartości, należą do mniejszości. Cezary Pacyniak odszedł od nas 7 marca 2013 roku. Pozostawił po sobie wielkie dzieło i płomień, któremu na imię KULT i SZACUNEK do drzew. Tylko od nas zależy jego podtrzymanie i przekazanie następnym pokoleniom.
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.Akceptuję Odrzucić Więcej Polityka prywatności & Cookies
Ta książka mnie zaraziła i dała początek nowej, życiowej pasji…
Witaj Marku! Bardzo mi miło, że jesteś.
Czytam Twoje artykuły od deski do deski, tylko z komentarzami ostatnio ubogo. Obiecuję się poprawić. 😉
Książkę Cezarego Pacyniaka zdobyłem po kilku-miesięcznych poszukiwaniach. Jest wspaniała, napisana przez wyjątkowego człowieka.
Pozdrawiam serdecznie. 😉
Witaj Paweł:)
Od czego tutaj zacząć? Myślę, że od książki zamówiłem ją na Allegro i oczywiście marne Twoje widoki jak książka okaże się… marna. Zostaniecie obciążeni grzywną litr okowity i ani miligrama mniej:) Dalej Paweł ileż to razy patrzono na mnie z politowaniem jak jeszcze nocą zrywałem się na ryby lub na grzyby, ale jeżeli chłopaki wracali schlani nad ranem z dyskoteki to było ok. Cóż mam dobrą książkę tym razem wędkarską, ot troszkę opowiadań, troszkę porad wędkarskich tam Autor właśnie wspomina, że mówi się wręcz o wyalienowaniu młodych ludzi, którzy przedkładają powiedzmy ogólnie obcowanie z przyrodą nad zabawy, dyskoteki etc. Czy tak? Niech każdy sobie sam osądzi.
Paweł tradycyjnie muszę podzielić komentarz na dwie części bo jest za … długi
Wojtku, znamy te klimaty doskonale, kiedy pasja przyrodnicza bierze górę nad wszystkim. 😉
Co do książki – to stare wydawnictwo małego formatu z czarno-białymi zdjęciami. Ale najważniejsza jest treść i świadomość, że był to pierwszy tego typu przewodnik po najstarszych drzewach w Polsce, napisany zresztą przez wyjątkowego człowieka. Dla mnie to kanon i pozycja absolutnie obowiązkowa. 😉
I część druga.
Kolejny poruszony przez Ciebie problem. Dzisiejsi tzw celebryci. Paweł nie wolno używać publicznie wulgaryzmów ale cisną mi się tutaj bardzo dosadne słowa. Sam wiesz cóż to za “wartościowe wzorce” godne naśladowania. Szkoda miejsca na opisywanie tego rodzaju indywiduów, ale ogólnie całe to towarzystwo gotowe jest chyba zaprzedać diabłu duszę aby tylko gdzieś zaistnieć. Publiczna kpina z wszelkich wartości a promocja antywartości, skrajny egoizm, obłuda, hipokryzja , kult mamony ba nazywanie uczciwości głupotą!!! Tak się zastanawiam Paweł dokąd my zmierzamy? Nazywać wartościowe hobby chorobą psychiczną, a z drugiej strony masowa rzeź drzew = mamona i jest ok czy tak? Na koniec wspominasz wartościowego człowieka, który już od nas odszedł.
Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie a światłośc wiekuista niech mu świeci. Niech odpoczywa w pokoju wiecznym.
Pozdrawiam serdecznie:)
Darz Grzyb Przyjacielu:)
Dzięki Wojtek. O moim niezrozumieniu dziesiejszego świata, postaram się napisać na blogu. Może w czasie świątecznym, gdzie obok uroczystości i rodzinnych spotkań rodaków, wylewają się hektolitry hipokryzji, obłudy i fałszu.
Pozdrawiam.