Aktualności Drzewa Wrocławia Grzyby Las Perły dendroflory

Park Grabiszyński – Miejska Puszcza. Album 2021 roku o wrocławskiej przyrodzie.

Park Grabiszyński – Miejska Puszcza.

Album 2021 roku o wrocławskiej przyrodzie.

Początek grudnia 2020. Cisza i zimowa szaruga w alei lipowej. W oddali kobieta na spacerze z dzidziusiem w wózku. ;))

W zeszłym roku został wydany album o wrocławskim Parku Grabiszyńskim. Jego tytuł brzmi: “Park Grabiszyński ⁄ Miejska Puszcza”. Puszcza kojarzy mi się z odludziem, często niedostępnymi terenami, królestwem starych drzew i martwego drewna oraz bardzo bogatym życiem biologicznym. Skąd zatem taki intrygujący i wzbudzający ciekawość tytuł, który dotyczy znanego parku miejskiego, do tego licznie i często odwiedzanego przez ludzi?

Połowa sierpnia 2018. Bardzo suche lato, ale zieleń w alei trzyma się nieźle. Podłoże zdradza przedwczesne opadanie liści. Drzewa ze stoickim spokojem znoszą trudy suszy.

Chociaż odpowiedź na to pytanie wymaga dłuższego wyjaśnienia, można ją ująć w prostym stwierdzeniu. Park Grabiszyński po prostu należy odwiedzić, zwłaszcza późną wiosną i podczas lata, kiedy określenie “Miejska Puszcza” w pełni oddaje to, czym ten park jest.

Początek lutego 2021. Wreszcie zima! Hura! Rozległa parkowa polana przykryta śnieżną bielą.

Swoją przygodę z Parkiem Grabiszyńskim na dobre rozpocząłem zaledwie kilka lat temu. W młodości mieszkałem daleko, na drugim końcu Wrocławia i bardzo rzadko do niego zaglądałem. Wtedy też nie zajmowałem się wyszukiwaniem wyjątkowych i najgrubszych drzew, a o pojęciu treehunter nie miałem bladego pojęcia. Kiedy zacząłem się zajmować tym nietypowym i rzadkim hobby w 2016 roku, naturalną koleją rzeczy były wizyty we wrocławskich parkach i “wyłapywanie” w nich perełek dendrologicznych.

Początek maja 2019 na polanie. Wiosna napiera. Wokoło miejska dżungla zaczyna zarastać. Nadchodzą tygodnie dzikości i niedostępności. ;))

Na mapie moich wycieczek znalazł się również Park Grabiszyński, któremu po raz pierwszy na dobre przyjrzałem się w 2017 roku. Oczarował mnie jego klimat, wielkość oraz różnorodność przyrodnicza. Kto chce spokoju i dzikości, ten wie, że należy się udać do najbardziej zarośniętej części parku, z pnącymi i płożącymi się bluszczami, bukietowymi lipami oraz gęstymi krzewami, w których żyje mnóstwo parkowej drobnicy roślinnej, grzybowej i zwierzęcej.

Kto chce otwartej przestrzeni i ma ochotę klapnąć sobie na przysłowiowej zielonej trawce, ten może udać na się na rozległe parkowe polany, a komu przychodzi nastrój przemijania, nostalgii i refleksji, ten może spocząć w strefach zadumy i pomyśleć na kruchością oraz przemijalnością wszystkiego.

Jedną z nich jest widoczny na fotografiach Cmentarz Żołnierzy Włoskich, na której pochowani są obywatele włoscy, przede wszystkim żołnierze – jeńcy wzięci do niewoli niemieckiej po przegranej przez Włochy bitwie pod Caporetto dnia 24 października 1917 roku. Na straży pamięci tego miejsca rosną okazałe żywotniki.

Airbus A-320 w służbie Wizz Air przelatuje na Parkiem Grabiszyńskim. Piloci i pasażerowie podziwiają Miejską Puszczę z góry. ;))

Nad Parkiem Grabiszyńskim znajduje się korytarz powietrzny. Wiele razy z różnych jego miejsc, łapałem (i będę łapać) w obiektyw Airbusy, Boeingi, a nawet Antonova. Nadaje to jeszcze większej atrakcyjności Miejskiej Puszczy. Samoloty lecą nad nim nisko z wysuniętym podwoziem, bowiem podchodzą już do lądowania na lotnisko, które znajduje się we wrocławskich Strachowicach.

Tym razem Boeing (prawdopodobnie 737-800), latający dla holenderskich linii lotniczych KLM również przelatuje nad “Grabim”.

Także samoloty lecące od lotniska, przelatują nisko nad parkiem, bowiem nie zdążyły się jeszcze wznieść wysoko ponad miasto i chmury. Gdzie najlepiej “łapać” samoloty? Oczywiście na Górce Oporowskiej.

Tak naprawdę jest to Cmentarz Żołnierzy Polskich we Wrocławiu – wojenna nekropolia utworzona w latach 1968–1970 i rozbudowana w latach 1972–1979 jako miejsce spoczynku 604 osób, głównie żołnierzy polskich – uczestników Kampanii wrześniowej zmarłych w niewoli niemieckiej oraz poległych na froncie żołnierzy 2 Armii Wojska Polskiego, a także żołnierzy walki podziemnej i przymusowych robotników cywilnych oraz ofiar terroru hitlerowskiego.

Po połowie kwietnia 2020 roku obserwowałem cmentarz z dołu, kiedy zauważyłem siedzącą przy pomniku parę – chłopaka i dziewczynę, która żarliwie przeglądała swoje telefony. Nagle, jakby zza lśniącego światła słonecznego wyłoniła się jakaś postać. Myślałem, że to po prostu ktoś sobie tam spaceruje.

Tajemnicza postać przemieszcza się, a młodzi dalej siedzą w telefonach…

Jednak im bardziej przypatrywałem się tajemniczej postaci, tym dziwniej wyglądała. Miałem wrażenie, że nie idzie, a “płynie” w powietrzu. Chwyciłem za aparat i zacząłem robić zdjęcia. Tymczasem młodzi, zapatrzeni w telefonach, chyba nie mieli pojęcia, że ktoś lub coś znajduje się w ich pobliżu.

Duch? Zjawa? A może zwykły człowiek spacerujący po górce? Pozostawiam dowolność interpretacji.

W domu zrobiłem skan zdjęcia i maksymalne zbliżenie. Może to tylko efekty świetlne, a może coś więcej? Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że postać nie zeszła na dół, nie wróciła też na górę, tylko znikła, jakby rozpłynęła się w powietrzu…

Im częściej odwiedzałem Park Grabiszyński, tym bardziej odkrywałem jego dyskretne zakamarki, bogactwo, zmienność, różnorodność i klimat, balansujący między dzikością w najbardziej zarośniętych fragmentach, jak również swobodą i wolną przestrzenią między szerokimi ścieżkami i rozległymi polanami. Całości dopełniają górki: Oporowska i Skarbowców, otaczające park łąki od strony rzeki i sama rzeka Ślęza, która leniwie przetacza swoje wody. 

Koniec szalonego czerwca 2019 – najcieplejszego w historii pomiarów instrumentalnych. Ślęza prawie wyschła. Macki Miejskiej Puszczy natychmiast to wykorzystują i zarastają koryto rzeki.

Park Grabiszyński ma unikalną atmosferę i wygląd. Jestem przekonany, że oczaruje nawet najbardziej wymagających spacerowiczów i ludzi, którzy szukają nietuzinkowego, spokojnego i zachwycającego miejsca do rekreacji, odpoczynku z możliwością oglądania przyrody na terenie miasta. “Grabi” – jak mówią o nim pieszczotliwie Autorzy albumu – według mnie – nie ma sobie równych w południowej części Wrocławia. Oczywiście mamy wspaniały Park Południowy czy Park Kleciński, jednak nie odnajdziemy w nich tej surowości i dzikości, które wylewają się zieloną gęstwiną z “Grabiego”

30 czerwca 2019 r. Jadę na rowerze wzdłuż Ślęzy. Skwar niemiłosierny, w cieniu 35 stopni C, w Słońcu chyba z 55. W oddali widać Miejską Puszczę, do której uciekam, aby złapać oddech i cień. Jest tak gorąco, że nie ma żywej duszy. Zazwyczaj spotykam tu wielu spacerowiczów.

Idąc do Parku Grabiszyńskiego od strony ulicy Racławickiej wzdłuż Ślęzy, na horyzoncie widać ją – Miejską Puszczę. Chociaż podlega ciągłym przeobrażeniom i dużej presji ze strony ludzi, wciąż tli się z niej dzikość, zieje pewna niedostępność i tajemniczość.

Wreszcie chwila wytchnienia od upału pod koronami lip w alejce.

Zastanawiałem się, jak napisać kilka zdań na temat najlepszego w każdym aspekcie albumu o wrocławskiej przyrodzie 2021 roku i jednej z najwspanialszych tego typu pozycji na przestrzeni wielu lat. Przecież nie przepiszę jego treści i nie będę cytować poszczególnych wersów, gdyż subiektywna recenzja, a przede wszystkim szacunek do Autorów nie pozwalają mi na takie proste kombinacje.

Postanowiłem podzielić się swoimi wybranymi fotografiami z wycieczek w latach 2017-2021 do Miejskiej Puszczy Parku Grabiszyńskiego, z których część opisałem. Co do zawartości albumu, staranności wydawnictwa, szaty graficznej, zdjęć, treści, map, opisów, lokalnego i bardzo ciekawego nazewnictwa poszczególnych fragmentów parku napiszę tak.

ALBUM ROKU 2021 – JEŻELI MYŚLISZ, ŻE DOBRZE ZNASZ PARK GRABISZYŃSKI TO WEJDŹ DO KSIĘGI MIEJSKIEJ PUSZCZY… ;))

AUTORZY i AUTORKI ALBUMU : ANITA BARANIECKA + AGATA BIAŁKOWSKA + WOJTEK CZAPLIŃSKI + INNA DMYTERCZUK + PAWEŁ SZYMURA + JULITA GIELZAK + MARIA KOSTRZEWA ŻOŁNIERZ + EMIL PALUCH + MAŁGORZATA PISZCZEK + JERZY TRZASKA + JOANNA STOGA + OLGA SZELC + EWA ZACHARA + LUDWIK ŻOŁNIERZ zgromadzili GENIALNY materiał na temat Parku Grabiszyńskiego, natomiast pierwsza wymieniona Autorka – ANITA BARANIECKA z wydawnictwa Ovo mistrzowsko go oprawiła.

Część tego wspaniałego zespołu zna Park Grabiszyński od dzieciństwa. Dorastali w nim i z nim, coraz bardziej uwrażliwiając się na jego piękno i różnorodność przyrodniczą. Kiedy w wyniku gwałtownego rozwoju budownictwa, plany władzy na “rewitalizację” parku mogły zniszczyć bezpowrotnie jego duszę, Ci sami ludzie zawiązali stowarzyszenia, komitety i podjęli liczne akcje mające na celu powstrzymanie przekształcenia Miejskiej Puszczy w wypacykowane, wygładzone, wykastrowane przyrodniczo tereny, na których władza dumnie prężyłaby swoje betonowe muskuły.

Wiosna, wiosna, ach to Ty! ;))

“Grabiego” nie trzeba rewitalizować, ponieważ żyje on pełną puszczańską piersią zielonej enklawy. Jej trzonem jest dzikość, kręgosłupem stare drzewa, rozczochrane krzewy, rozśpiewane ptaki, zapętlone bluszcze, tysiące owadów, wolne od betonu zielone polany, niezamiatane liście, urokliwe alejki, melancholijne cmentarze.

Warto przytulać się do drzew, ale nie do wszystkich gatunków. Glediczja trójcierniowa ostro trzyma ludzi na dystans…

To właśnie dzięki tym wspaniałym ludziom – Autorom wyjątkowego albumu i wielu innym ludziom dobrej woli, Park Grabiszyński wciąż jest Miejską Puszczą.

Oto przyczyna tego dystansu. Glediczja jest naszpikowana bardzo ostrymi długimi cierniami. Czy ktoś chce się przytulić? ;))

Dlatego z wielką przyjemnością dedykuję ten wpis dla nich. Znacie “Grabiego” znacznie dłużej ode mnie i to, co ja w nim odkrywam, odkryliście już wiele lat temu. Ale tak naprawdę każdy odkrywa go po swojemu, każdy na co innego zwraca uwagę, ponieważ nasz kochany “Grabi” to Miejska Puszcza, w której przyroda, od momentu jego powstania, codziennie pisze inne scenariusze i są one jedyne, niepowtarzalne, zawsze zaskakujące i wznoszące wrażliwe dusze na wyżyny pozytywnych wibracji. DZIĘKUJĘ WAM ZA TEN ALBUM!!! ;))

Parkowa glediczja trójcierniowa z dalszej perspektywy.

Glediczja ta była jednym z pierwszych drzew, które zacząłem baczniej oglądać w Parku Grabiszyńskim. Przecież kłuje, ostrzega i zniechęca do zapoznania się z nią, a i tak zwróciła moją uwagę. ;))

Jedna z moich ulubionych parkowych brzóz. Nazwałem ją “brzozą z zielonym kuprem”. ;))

Ta to ma zadek! ;)) Z racji mojego hobby treehuntera, nie mogła zostać przeze mnie pominięta.

Coś z dinozaura, coś z dużego ptaka nielota. Kształty drzew w parku są zdumiewające. ;))

Młode buki – dendro-aktorzy drugiego planu też wywijają jakieś wygibasy.

Druga, kompletnie oszałamiająca brzoza. Na tych zdjęciach nie wygląda jakoś szczególnie, ale jak zaczniemy ją oglądać od dołu…

Jak dla mnie – najbardziej zjawiskowa brzoza Parku Grabiszyńskiego o obwodzie pnia 234 cm. Niestety drzewo już uschło.

Takie perełki skrywa Park Grabiszyński. Tylko trzeba powoli wejść do Miejskiej Puszczy i zacząć się rozglądać…

Brzoza ta przypomina mi baśniową postać z wyciągniętymi rękoma do góry. Delikatny pędy bluszczu pnące się po pniu i stanowiska mchów czynią z niej jeszcze bardziej niezwykłego Enta.

Im dłużej patrzę, tym bardziej niesamowite jest to drzewo…

Czy wyciągnięte konary ku górze to forma podziękowania dla Wszechświata i życiodajnej energii Słońca za możliwość życia w Miejskiej Puszczy?

Obwody pierśnicowe pni najgrubszych dębów szypułkowych w “Grabim” przekraczają 4 metry.

Pnie masywnych dębów szypułkowych rosnących w pobliżu ulicy Grabiszyńskiej.

Kilka parkowych dębów spełnia wszystkie kryteria pomnikowe, ale nie objęto ich ochroną. W “Grabim”, wciąż jedynym oficjalnym pomnikiem przyrody jest buk pospolity, którego opisałem prawie 2 lata temu: http://server962300.nazwa.pl/pomnikowy-buk-zwyczajny-w-parku-grabiszynskim-parkowy-weteran.html

Dorodny dąb szypułkowy zalewa ranę kalusem po chirurgicznym cięciu konara. Niestety, grzyb był szybszy. To żółciak siarkowy – piękny (młode owocniki jadalne), ale dla drzewa niebezpieczny.

Chyba przycięto zbyt gruby konar…

Jeszcze raz żółciak siarkowy wykluwający się z niezałatanej rany na zbliżonym kadrze.

W młodym stadium żółciaki siarkowe są jadalne. Tylko czy ktoś chodzi z drabiną po parku, żeby po nie wejść? ;))

Parkowy dąb w atletycznej pozie. Rosną grubsi i masywniejsi w parku, ale ten pręży się najmocniej. Niezły kozak z niego. ;))

Drzewa należy oglądać kawałek po kawałku. Wtedy lepiej można dostrzec to, co jest w nich ukryte.

Królestwo grabów w Miejskiej Puszczy.

Piękna stara robinia akacjowa we wnętrzu parku. Kiedy zacząłem ją oglądać, nie wiedziałem, jaka niespodzianka się w niej kryje.

Bardzo malowniczy pień starej robinii akacjowej.

Zacząłem ją fotografować i obchodzić wokół…

Robinie – podobnie jak glediczje – lubią trzymać tulących się do drzew na dystans. Wprawdzie to “pseudo akacja”, ale ciernie są prawdziwe. ;))

Wśród młodych pędów siedziało pisklę wrony siwej.

Stare drzewa skrywają młode życie.

Młody ptaszek siedział wystraszony i spoglądał na mnie. Zrobiłem mu kilka zdjęć i powoli się oddaliłem. Takie chwile są niezapomniane.

Wyklułem się w Puszczy. Tu jest mój dom.

Jak jeść to z gracją. Najpierw dziobem do dołu, później z wdziękiem do góry. ;))

Kot, czy duch kota (?) przemierzający skraj Miejskiej Puszczy.

Miejskie koty czasami zapuszczają się do Puszczy. ;))

Jej strzelistość daglezja zielona – przepiękne i bardzo ciekawe drzewo iglaste. Najwyższe daglezje w Polsce mają już prawie 60 metrów wysokości.

W “Grabim” rosną przepiękne strzeliste daglezje zielone.

Szyszki daglezji nie są zbyt duże. Jednak urzekają mnie łuskami “frędzelkami”). Są przepiękne. Nie wiem dlaczego, ale kojarzą mi się z “pędzelkami” na uszach rysia. ;))

Tylko szyszki, ale pod względem urody wielkie szychy.

Dzięki obecności drzew iglastych, pewne fragmenty Miejskiej Puszczy są zielone przez cały rok.

Są one bardziej narażone na susze, które w ostatnich latach często dokuczały przyrodzie w parku.

Susze w latach 2015-2018 wykończyły sporo iglaków rosnących w parku. Uschły świerki, daglezje, modrzewie.

Radość i smutek – nieodłączne towarzyszki przyrody.

Młody tulipanowiec amerykański – jedna z parkowych perełek dendrologicznych. Jego jesienne wybarwienie to mistrzostwo świata!

Piękno w Parku Grabiszyńskim ma tysiące wymiarów.

Stara robinia akacjowa w zaawansowanej jesiennej odsłonie.

Stara robinia na krawędzi Miejskiej Puszczy. Po drugiej stronie ulicy już cywilizacja.

Październikowy wieczór 2018. Słońce ostatnimi promieniami oświetla korony drzew. Jesienna nostalgia za przemijającą jasną porą roku wypełnia park.

Moment, kiedy ciemność od dołu “walczy” z jasnością na górze.

Pod wieczór ludzi wymiotło. Zostałem sam i tak do zapadnięcia puszczańskich ciemności. ;))

Jesienny show liści.

Promyk nadziei wychyla się zza liścia tulipanowca.

Trzeba świecić na odległość 150 mln kilometrów, aby podświetlić liść tulipanowca. Co za determinacja gwiazdy. ;))

Fikuśne duszki w kształcie liści tulipanowców. ;)) Co mówi jesienny liść do drugiego jesiennego liścia? Czas spadać. ;))

Dzisiaj wisimy jutro leżymy. Ważne, że pozostaniemy w parku.

Zamyślony gołąb nad liściem dębu na parkowej ścieżce…

O czym myśli ten piękny gołąb o lśniącym białym upierzeniu? “Czy pod liściem jest coś do zjedzenia czy nie?” ;))

Trwa pokaz akrobatyczny parkowego drzewa. 5-cio gołębiowe jury nie za bardzo są nim zainteresowane. ;))

Poranna akrobatyka i gimnastyka gołębi nie tyka. ;))

Wiosenna świeżość poi buka soczystą zielenią.

Kompletnie pokręcony świat dębu w formie “Fastigiata” – bezcennego drzewa w Parku Grabiszyńskim i – według mojej wiedzy – najgrubszego we Wrocławiu (obwód pierśnicowy pnia 420 cm).

Kogo w pierwszej kolejności objąć ochroną pomnikową w Parku Grabiszyńskim? Teraz to jasne, chociaż “nieco” pokręcone. ;))

Grudzień 2020, godziny poranne. Jeszcze nocny mrok czai się w Miejskiej Puszczy, ale droga błyszczy od topniejącego śniegu.

Najpierw śnieg, później ocieplenie i błoto. Coś dla mnie, “zdziczałego” puszczołaza. ;))

Cudowna aleja lipowa w parku to jedna z jego wizytówek. Do tego w czerwcu i lipcu wspaniale pachnąca.

Podczas każdej wycieczki do “Grabiego” przejście przez aleję to punkt obowiązkowy. ;))

Nawet w stanie zimowego snu, duch Miejskiej Puszczy unosi się nad parkiem. Gdy tylko ciepłe wiosenne promienie Słońca dadzą mu energię, Puszcza zacznie się zapuszczać. ;))

W “Grabim” liści się nie grabi, gdyż są bezcenne i nawożą puszczańską ziemię. To jedna z wielu zasług społeczników, przyrodników, wśród których są również Autorzy albumu.

Na kolorowo z przewagą żółtego.

Początek grudnia 2020. Prawdziwi twardziele wiszą do grudnia. Mięczaki pospadały już w październiku i listopadzie. ;))

Ostatnie podrygi kolorowej jesieni.

Jeszcze jeden listek, któremu nieśpieszno było z opadnięciem. ;))

A gdyby tak poczekać do końca roku? ;))

Zapach liści wypełnia powietrze w jesiennym parku. Jest subtelny i przyjemny.

Jedno z puszczańskich drzew – wiąz szypułkowy z efektowną szyją korzeniową.

Grunt to podstawa. ;))

Luty 2021. Parkowa polana w zimowej krasie. Jakże brakuje takich zielonych przestrzeni w mieście! Większość z nich została już sprzedana i zabudowana. ;((

Zima 2020/2021. Wreszcie przymroziło i zaśnieżyło po ciągu zim bez zim.

Fragment ulicy Odkrywców ze starymi robiniami akacjowymi. Jemioła bujnie przyozdobiła i obciążyła konary drzew.

Do “Grabiego” lubię chodzić od ulicy Odkrywców. Przyciągają mnie stare robinie akacjowe. Najgrubsze mają ponad 320 cm w obwodzie pnia.

Ponownie fragment starej alei robiniowej przy ul. Odkrywców. Tym razem w zimowej scenerii.

Ich pokaźne sylwetki są jakby kierunkowskazem – tędy przebiega szlak do Miejskiej Puszczy.

Opieńki – jedne z wielu rosnących w “Grabim” gatunków grzybów. Te były jakieś takie chuderlawe i bez życia.

“Grabi” to również królestwo różnych gatunków grzybów.

Listopad 2021. Piękne skupisko boczniaków ostrygowatych na buku pospolitym. Grzyby ukryły się z tyłu, żeby od drogi nikt ich nie wyczaił. ;))

Boczniaki to bardzo dobre grzyby jadalne. Jednak w Puszczy Miejskiej ich nie zbieram, tylko podziwiam.

Pomału kończę ten wpis, ale na koniec muszę wyjawić pewną tajemnicę…

To, co pokazałem na zdjęciach i opisałem to maksymalnie 1% bogactwa Parku Grabiszyńskiego…

Jeżeli chcesz zobaczyć i poznać pozostałe 99%, kup fascynujący i fenomenalny album Park Grabiszyński – Miejska Puszcza: https://www.wroclawovo.pl/extra

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.