Skip to content
(22) DĘBY SZYPUŁKOWE VON REICHENBACH Z GOSZCZA
CZ. 1. “PODRÓŻ”
Są takie miejsca, gdzie smutek, żal i tęsknota spotykają się w ciszy zapomnienia…
Gdzieś, w odległości około 50 kilometrów na północny- wschód od wrocławskich stron, w zapomnieniu leży goszczański ląd. Okręt przemijania wyruszył po wskazówkach czasu. Płynie bez pasażerów, wśród ruin, minionej chwały i świetności. Wśród melancholii jesieni i blasku wiosny. Podczas mglistego listopada i ponurego grudnia.
Dawne czasy minęły, zatrzasnęły się wrota Mauzoleum. Dusze gospodarzy – czcigodnego rodu von Reichenbach, odpłynęły do krainy wiecznego snu. Tu zastygło ziarnko życia i radości, a kiełkuje ziarno przemijania. Kiełkuje coraz silniej, wydając owoce zapomnienia i przygnębienia.
Wyruszam w podróż po dawnych dziejach, obrzędach, kulturze i obyczajach tych, którzy rozbudowywali goszczańską krainę i doprowadzili ją do zasłużonej dostojności. Mur pęka i kruszy się. Upływ czasu wypełza z jego wnętrza, wspomagany zapomnieniem, wandalizmem i złodziejstwem. Tylko największy niegodziwiec mógł tego dokonać. Jego duszę też kiedyś ktoś okradnie…
Kartusz herbowy Panów tej ziemi. Jakże misterny i piękny, nawet zaniedbany! Symbol władzy, potęgi i bogactwa stał się symbolem upadku, zapomnienia i przemijania. Bezbarwne łzy nostalgii płyną w tym miejscu. Jeszcze czuć obecność ducha dawnej świetności, chociaż demon ruiny tu teraz króluje.
Zimni aniołowie o kamiennej twarzy spoglądają z góry. Patrzą na czasu pazury, który jak sęp, rozszarpuje kawałek po kawałku dawnej wielkości chwały tego miejsca. W goszczańskim lesie, przy śpiewie ptaków i zapachu drzew toczy się ponury proces rozkładu.
W chwili zapomnienia nie dzieje się nic. Tysiące takich chwil zmieniają wszystko. Mur – w sypiącą się resztkę. Solidny budynek – w osłabioną konstrukcję. Granitowy grób – w zarośniętą, zmurszałą nekropolię.
Zapadła cisza, chociaż jest ona przerywana wiosennym, radosnym śpiewem ptaków. Teraźniejszość i przeszłość podają sobie dłoń. Droga, którą przemierzali dawni mieszkańcy Goszcza. Ponoć czasami słychać tu jeszcze stukanie końskich kopyt.
Płynie czas, rośnie las. Nie ma księcia i hrabiny, za to wylewa się strumień żałoby, zwątpienia i przemijania w natchnieniu jego nieskończoności i potęgi w stosunku do żywota ludzkiego. Zranione miejsce pochówku krwawi smutkiem tęsknoty. Duchy przygnębione, ludzkie twarze majaczą – ich obecnością odurzone.
Czy to strach przed upadkiem w dół głęboki? Emocje niepewności, zwątpienia i strachu przed nieznanym. Są cztery drogi. Prawdy i kłamstwa. Życia i śmierci. Przemierzamy nimi wszystkimi. Uczymy się ciągle, a i tak błądzimy w labiryncie skostniałych pytań bez odpowiedzi.
Życie toczy się dalej, ponad śmiercią pełzającą bezszelestnie wraz z legionami kruszycieli najtwardszych skał i kości. Zbłądzenie, opętanie, płacz, w końcu uspokojenie. Ale też wyczerpanie, ciągłą gonitwą o sens życia tu i teraz.
Kiedyś tu zasnęli, kiedyś się obudzą. Inni, spokojniejsi, wędrujący w gęstej mgle jesieni. Będą bez ciała, a wyciągną dłonie. Będą bez serca, a wykażą troskę. Będą bez życia, a zobaczysz ich chód i poczujesz zimny oddech bezcielesnych dusz.
To stanie się jeszcze nie teraz. Ani za rok, ani za 10 lat. Wypełnić się musi wola przeznaczenia i rozkaz przemijania. Stanie się to po odejściu ostatnich świadków dzieju rodu von Reichenbach. Chociaż są niemi, mówią wiele. Zrozumieć mogą to tylko nieliczne dusze, o niespokojnej aurze i świadomości bezkresu chwili wczorajszej, teraźniejszej i jutrzejszej.
Stare, masywne i poszarpane żywiołami dęby. Pilnują tajemnic i strzegą Mauzoleum wraz z mogiłami pochowanych tu ciał i okradzionych dusz. W chwilach zapomnienia, gdzieś w środku nocy, można usłyszeć ich szelest, odmienny od tego powszechnie znanego. Wówczas drzewa rozmawiają z umarłymi duszami. Krzepią odwagą i łagodzą ich cierpienie…
Tak rozpoczyna się podróż po najmroczniejszych zakamarkach goszczańskich terenów i Mauzoleum von Reichenbach. Dzwony wybiły, czas wyruszyć…
LINK: (sierpień 2018):
Goszczańskie, okazałe dęby szypułkowe, które rosną w tym miejscu i stoją na jego straży, w milczeniu, dają świadectwo przemijania i zapomnienia. Pierwszym z nich jest “Strażnik Tajemnicy”.
(1) “STRAŻNIK TAJEMNICY”
W goszczańskiej księdze zapomnienia zapisano: “On wyrośnie jako pierwszy tuż obok drugiego z wijącym się zielskiem. Zaś nazwą go Strażnikiem Tajemnicy. Będzie on odstraszał w nocy i zachwycał w dzień, rzucając wielki cień. To przy nim rozpoczyna się historia zapomnienia”.
Chociaż “Strażnik Tajemnicy” jest drugi pod względem wielkości obwodu pnia wszystkich rosnących tu dębów, sprawia najbardziej potężne i majestatyczne wrażenie. Rośnie najbliżej ogrodzenia małego cmentarza w Goszczu, kilka metrów za jego murem, już na terenie zapomnianego miejsca pochówku dziesiątek goszczańskich istnień.
To przy nim, idąc od strony Goszcza, przechodząc wzdłuż ulicy Adama Asnyka, zaczyna się coś, co nakazuje człowiekowi zatrzymać się. Nagle uświadamiasz sobie, że trafiłeś w zapomniane, może trochę obłąkane, ale przede wszystkim smutne miejsce.
Potężny pień i ogromna sylwetka drzewa budzą z jednej strony zachwyt, z drugiej strony pewien niepokój. Miejsce mocno zarośnięte, stare dęby, pokryte mchami liczne nagrobki i tajemniczy budynek w oddali. W czasie mglistej pogody, aura tego niepokoju panoszy się zuchwale wśród leśnej ciszy…
Pień “Strażnika Tajemnicy” jest regularny, walcowaty i prosty. Drzewo rośnie na płaskim podłożu i nie musiało wykształcać efektownych napływów korzeniowych. Dzięki temu, pomiar obwodu pnia i odnalezienie najwyższego miejsca przy podstawie nie stanowiły problemu.
OBWÓD PIERŚNICOWY PNIA
Na wysokości pierśnicy (130 cm), dąb szypułkowy “Strażnik Tajemnicy” ma 499 cm obwodu pierśnicowego pnia. Jest to drugi wynik tego parametru wśród dębów rosnących wokół Mauzoleum, ale różnica w porównaniu do najgrubszego dębu jest znikoma.
Po drzewie zaczyna się delikatnie wspinać bluszcz. Na pniu widoczne są pajęczyny. Drzewo ma taki trochę “piwniczny” wymiar, która przejawia się właśnie w “zarośnięto-pajęczynowo-zakurzonym” wyglądzie. Idealnie wkomponowuje się w mrok tego miejsca.
Kilka metrów nad ziemią, pień przechodzi w trzy potężne przewodniki. Dwa z nich, rosną niemal idealnie pionowo do góry i ściśle do siebie przylegają. Trzeci – łukowato odchyla się na bok. Całość wygląda wspaniale i dostojnie.
To właśnie one, zresztą nawet z pewnej odległości, potęgują wrażenie wielkości dębu. Jest to po prostu piękne, finezyjne i dorodne drzewo, które zachwyca swoim wyglądem, pomimo panującego przy nim mroku, nawet w najjaśniejszy dzień.
Nazwanie go “Strażnikiem Tajemnicy” oddaje charakter i pierwiastek tego, czym jest to drzewo. Przypomina mi on wielkie, dziwne stworzenie, które nawet nie musi pokazywać swojej broni, ponieważ samym swoim wyglądem budzi respekt i rezygnację z ewentualnej walki przez śmiałka, który by chciał się z nim zmierzyć.
“Strażnik Tajemnicy” ma trochę posuszu w koronie i kilka odłamanych konarów, ale ogólnie, można stwierdzić – na podstawie zewnętrznego wyglądu – że jego stan zdrowotny jest zadowalający.
Przypuszczam też, że wnętrze jego może być częściowo wypróchniałe, z uwagi na widoczne owocniki grzybów pasożytniczych, które pojawiają się na wielkim dębie. Nie umniejsza to jego wielkości, a wręcz przeciwnie – nadaje mu baśniowego wyglądu.
W sierpniu 2019 roku zauważyłem, że od drzewa odłamał się dosyć duży konar. Być może to susze w ostatnich latach, przyczyniły się do osłabienia drzewa i przyśpieszenia pewnych procesów, wspomaganych zresztą przez wspomnianą działalność grzybów.
Kiedy odwiedziłem goszczańskie dęby wokół Mauzoleum w połowie kwietnia 2019 roku, wyglądały one jak natchnione jakimiś nieziemskimi siłami na tle błękitu wiosennego nieba i przy budzącej się, delikatnej zieleni.
“Strażnik Tajemnicy” jawił mi się jako wielki, drzewny mędrzec, wódz oraz milczący świadek bardzo smutnych wydarzeń i miejsca – zapomnianego, zniszczonego i przygnębionego blaskiem minionej chwały.
Nie sposób przejść obojętnie, nie sposób nie dokonać weryfikacji swojego wnętrza i wartości, które wyznajemy i pielęgnujemy. Takie miejsca wywołują stłumione i często zaniedbane pierwiastki naszego spojrzenia na świat i nasze życie. Nic nie trwa wiecznie. My też…
(2) “STRAŻNIK MAUZOLEUM”
W goszczańskiej księdze zapomnienia zapisano: “Zaś przed murem – pomostem między lasem, a ciałami szlachetnych ludzi rodu von Reichenbach będzie rósł – zwrócony ku wschodowi – Strażnik Mauzoleum.
Będzie on strzegł tajemnicy Mauzoleum pieczołowicie, a jego cień, codziennie zawędruje po ścianie budowli. Czasami, w niegościnne, zimowe noce, krwawe łzy popłyną po policzkach aniołów”.
Drugi, masywny i okazały dąb szypułkowy “Strażnik Mauzoleum” rośnie po prawej stronie od wejścia, na niewielkim wzniesieniu, w bardzo bliskiej odległości od muru, za którymi spoczywają w zapomnieniu umarłe dusze goszczańskich przodków.
Drzewo wykształciło prosty, gruby i niezbyt długi pień, wokół którego i na którym – w ciepłej porze roku, bardzo licznie wędrują mrówki. Dość często spotykam takie sytuacje i zawsze mrówki traktują mnie jak intruza, atakując zaciekle, zwłaszcza, jak chcę dokonać pomiaru obwodu pierśnicowego pnia. Dzięki nim, mam coraz większą wprawę w tym fachu.
OBWÓD PIERŚNICOWY PNIA
Ponieważ drzewo rośnie na niewielkiej pochyłości, odległość 130 cm od podstawy pnia, odmierzyłem od najwyższego punktu przy jego nasadzie. Na tym poziomie, drzewo ma 443 cm obwodu pierśnicowego pnia.
Pień wygląda dobrze, nie widać na nim owocników grzybów, widnieją nieliczne i niewielkie ubytki w części odziomkowej. Podobnie jak “Strażnik Tajemnicy”, dąb ten nie wykształcił efektownych napływów korzeniowych.
Drzewo to również prezentuje się okazale. Kilka metrów nad ziemią, na pniu, widać ślady po chirurgicznym usunięciu kilku grubych konarów. Rany nie zdołały się jeszcze całkowicie zabliźnić.
Oglądając jeszcze wyższe partie drzewa i jego koronę, widać wyłamania części konarów i gałęzi. Stan zdrowotny “Strażnika Mauzoleum”, także określiłbym jako zadowalający.
Drzewo nie wykształciło też okazałej i szerokiej korony, jak ma to miejsce w przypadku soliterów rosnących gdzieś w samotności pośród pól i łąk. Pokrojem – jak pozostałe dęby wokół Mauzoleum, przypomina bardziej drzewa leśne, które rosną w zwarciu.
Idąc od strony środka lasów, widać go jako pierwsze drzewo, wyróżniające się znacznie w tej okolicy. Za jego majestatem, ukazuje się tajemniczy mur i budynek Mauzoleum. Wzniesienie, na którym znajduje się całość, potęguje poczucie niezwykłości tego miejsca.
Dąb – wielki “Strażnik Mauzoleum” jawi się jako drzewo, które ma odciągnąć uwagę i ostrzegać przed wejściem za mury. W milczeniu, swoją sylwetką “mówi”, aby mocno się zastanowić, czy rzeczywiście warto tam wejść…
Jeszcze można się cofnąć, jeszcze można zawrócić, albo przejść obok, wzdłuż drogi po prawej lub po lewej stronie. Wielu pomyśli, że to przecież “tylko” ruiny i stare cmentarzysko z okazałymi drzewami.
Jednakże to złudzenie i prosty sposób zakwalifikowania i interpretacji tego, co się widzi, według znanych stereotypów, skojarzeń i terminologii. Mniej liczni, zobaczą, usłyszą i poczują tu coś znacznie głębszego, zdecydowanie wykraczającego poza proste i łatwe postrzeganie tego miejsca.
Jeżeli ktoś posłucha “Strażnika Mauzoleum” i ominie teren za murem, myśląc, że skoro nie warto wejść tutaj, to można to uczynić od strony drogi, kilkanaście metrów dalej, bez obecności dziwnego “Strażnika Mauzoleum” zdziwi się, ponieważ tam rośnie “Strażnik Drogi”…
(3) “STRAŻNIK DROGI”
W goszczańskiej księdze zapomnienia zapisano: “Kiedy zaś częściowo runą mury, ukazując cmentarną głębię, wówczas pilnować jej będzie “Strażnik Drogi” – ostrzegając o nieuleganiu pokusie wejścia w nią.
Cień swojego majestatu skieruje w tę głębię. Wolą umarłych dusz będzie ostrzegał i odpychał tym cieniem, otaczając mrokiem światłość dnia. Jeżeli jednak jakichś zuchwalec w nią wejdzie, niechaj ten mrok, wleje się w jego duszę”.
OBWÓD PIERŚNICOWY PNIA
Na wysokości pierśnicy (130 cm) od podstawy, obwód pnia “Strażnika Drogi” wynosi 425,50 cm. Także i to drzewo nie sprawiało problemu do wykonania tego pomiaru. Rośnie na płaskim terenie, a jego pień jest prosty i regularny, bez zgrubień, guzów i narośli.
Na pniu i w wyższych piętrach drzewa, nie zauważyłem owocników grzybów pasożytniczych i dziupli. Wydaje mi się, że jego stan zdrowotny jest najlepszy ze wszystkich rosnących tu dębów, których obwody pierśnicowe pni przekraczają 400 cm.
W koronie “Strażnika Drogi” widnieje kilka wyschniętych konarów i gałęzi, co w dużej części jest naturalnym procesem w tej fazie życia drzewa. Za to nie widać na nim śladów chirurgicznej ingerencji, jak to ma miejsce przy “Strażniku Mauzoleum”.
I wyraźnie należy podkreślić, że jest to kolejny, przepiękny dąb szypułkowy, majestatyczny, dorodny i wspaniały. Pomimo wyjątkowo mrocznego miejsca, w którym rosną opisywane okazy, jestem zafascynowany tymi drzewami.
Pomiędzy sędziwymi dębami rośnie coraz gęstsze pokolenie młodych drzew, wśród których można zobaczyć przede wszystkim graby, klony i dęby. Porastają i zapuszczają miejsce spoczynku dawnych mieszkańców Goszcza i rodu von Reichenbach.
W ciepłej porze roku, niektórzy mówią o panującej tu “dżungli”. Miejsce zarośnięte, czarna ziemia wchłania szczątki. Zamazuje dawną świetność i wciąga pamięć o spoczywających tu ludziach w otchłań grobowego mroku. Żywi jednak wciąż tu czegoś szukają i – co się da – rozkradają. ;((
Stare dęby – Strażnicy, w swej mądrości milczą nad głupotą ludzką. Chociaż swoimi sylwetkami mogą budzić strach lub niepokój, tylko żywych ludzi należy się tu bać. Nawet opętane dusze, które tu czasami się błąkają, nie przekraczają granicy szaleństwa żywych ludzi. Ich podłości, nikczemności i obłudy.
FILMIK
Podróż w dwie strony. Podróż w samotności, podróż wśród starych dębów, zmurszałego muru i zapomnianego Mauzoleum. Tam, skąd wyruszyłem, tam z powrotem wróciłem. Życie przed śmiercią, życie po śmierci. Dwie strony bytu. Ciało i dusza.
Grobowa aura, wiekuisty spokój. Zieleń czerń porasta, kolce kłują boleśnie. Choć była wiosna, listopad przemijania trwa tu latami. Choć sierpniowe Słońce świeciło i twarz ogrzewało, zatęchły chłód z grobu wonią rozgorzał.
W czerni śmierć przyszła i w czerni odeszła. Suknię z trumiennych gwoździ uszyła, ostrzem pękniętych kości sierp naostrzyła. Zrobiła zamach, ale zniknęła. Jeszcze nie teraz. Jeszcze nie ta chwila.
Ochroniły mnie dęby – Strażnicy historii. Świadkowie bogactwa i dostojności. Upadku i nędzy. To one mnie tu przyciągnęły. Szumem gałęzi i spadających liści, część historii mroku Mauzoleum uchyliły. Wielu tajemnic nie skąpiły i część siebie ujawniły w goszczańskiej księdze zapomnienia…
W stanie bezlistnym, przy “Strażniku Drogi” w oddali widać cześć pałacu von Reichenbach, który znajduje się w pobliżu.
W stanie pełnego ulistnienia, w oddali praktycznie nic nie widać, poza “dżunglą”.
PODSUMOWANIE
1) Gdzieś daleko, około 50 kilometrów na północny- wschód od wrocławskich stron leży goszczański ląd. Zapomniany, smutny, okradziony, trochę nawiedzony i subtelnie opętany. Nad porastającym młodym lasem terenie Mauzoleum von Reichenbach, wśród licznych grobów, wchłanianych i rozkładanych przez żywioły czasu, fizyki i chemii, górują potężne dęby szypułkowe.
2) “Strażnik Tajemnicy”, “Strażnik Mauzoleum”, “Strażnik Drogi” o obwodach pierśnicowych pni – odpowiednio 499 cm, 443 cm i 425,50 cm. Trzy ogromne dęby, jako ostatni, żywi świadkowie minionych lat świetności rodu, w milczeniu patrzą na upadek kunsztu dawnej kultury.
3) Ale jest tu jeszcze jeden świadek. Jeszcze jeden, dębowy mocarz, który rośnie najbliżej serca goszczańskiej otchłani i zapomnienia. To “Strażnik Cieni i Dusz”, którego pokażę i opiszę w drugiej części o dębach szypułkowych von Reichenbach. Jest on widoczny na podlinkowanych w artykule filmikach.
4) Natomiast cały cykl o dębach szypułkowych von Reichenbach będzie się składać z trzech części, przy czym ta trzecia, będzie najbardziej osobista i refleksyjna.
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.Akceptuję Odrzucić Więcej Polityka prywatności & Cookies
Witajcie Towarzyszu:)
Miałem nieco inaczej skomentować Twój artykuł ale biorąc pod uwagę jego ton ten komentarz umieszczę dodatkowo później. Paweł bardzo ładnie piszesz o przemijaniu ale pamiętaj Przyjacielu wszystko na tej ziemi musi przeminąć. “…….. i ujrzałem nową Ziemię i nowe Niebo, bo stara Ziemia i stare Niebo przeminęły…” jeśli wolno mi użyć tego cytatu z Pisma Świętego. Owszem pewnych rzeczy nam żal, z niektórych wręcz się cieszymy, że przeminęły ale Paweł jak mówiłem wszystko na tej ziemi przeminie. Tak to jest i czy nam się to podoba czynie tak się stanie i musimy się z tym pogodzić. Może i rzeczywiście cienie tych co odeszli przed nami gdzieś patrzą na nas ale to jest już inny świat. I jakiekolwiek ziemskie dobra nie mają tutaj żadnego znaczenia. Paweł owszem zachowania niektórych z nas są karygodne, ale trzeba pamiętać, że każdy z nas otrzyma swoją nagrodę. Być może będzie ona surowa ale i sprawiedliwa.
Serdecznie pozdrawiam.
Cześć Wojtek. 😉
Zgadzam się z Tobą, że wszystko kiedyś przeminie, ale nie zgadzam się z takim zakończeniem świetności rodu von Reichenbach. Że to zapomnienie będzie kojarzone z grabieżą, wandalizmem i upadkiem wszelkich wartości wśród żywych ludzi. Szkoda, że ludzka natura taka podła jest. Dziękuję Ci za komentarz i dobre słowa. 😉
I jeszcze jedna uwaga:)
Zaraz Towarzyszu a czy Wy przypadkiem nie mieliście wyraźnej dyrektywy żeby trzymać się od tych Reinbachów z daleka:) A już w szczególności od piwniczek i tego jak mu tam Serpentynka zdaje się:) I zaprawdępowiadam Wam, że marne będą Wasze widoki jak ten Serpentynek znowu przylezie ze skargą do KC:)
Pozdrawiam serdecznie
No tak, rzeczywiście zakaz był, niemniej dla celów dendrologiczno-historyczno-duchowych uprzejmie proszę o niekaranie i nieskładanie skargi do KC. Zresztą to i tak nic nie pomoże, ponieważ wkrótce ponownie tam pojadę. 😉
Pozdrawiam. :))