Skip to content
Pierwiastek dzikości na jagodowej włości.
Sobota, 9. lipca 2022 roku. Następny wyczekiwany przeze mnie wyjazd do lasu na zbiory jagód i spontaniczne poszwendanie się tu i tam, a nawet jeszcze dalej i bliżej. Ponownie, dzięki innemu znajomemu przyjeżdżam na tereny Wzgórz Twardogórskich wczesnym świtem i maszeruję do jagodowej krainy.
Pociąg przywiezie potencjalnych włóczęgów dopiero około 9:30, ponieważ wcześniejszego pociągu z Wrocławia do Bukowiny podczas weekendu na rozkładzie jazdy PKP brak. Ja już będę miał za sobą 5 godzin pobytu w lesie. Jednak nie wysiadam w Bukowinie. Swoją wędrówkę rozpoczynam w lasach Międzyborza, czyli kilka kilometrów dalej.
Pogoda jest bardzo podobna do tej, która panowała podczas wyprawy 2. lipca. Do godzin przedpołudniowych na niebie przeważają chmury, które mniej więcej po godzinie 10 zaczynają się systematycznie rozrywać. Wieje umiarkowany wiatr, jest rześko, bardzo przyjemnie, zapowiada się świetny dzień.
Postanawiam odwiedzić miejscówki borówkowe, w których nie byłem od co najmniej 3. lat. Miałem obawy, czy jeszcze istnieją, ponieważ w tamtym czasie rozpoczęły się wycinki drzewostanów w wydzieleniach położonych blisko tych jagodowych. Na szczęście trzebieże i zręby jeszcze tu nie wkroczyły. Prowadzi do nich bardzo urokliwa ścieżka, taka lekko “zakurzona” i mniej uczęszczana.
Po przejściu alejką dębów czerwonych rozpościera się klasyka sosnowych borów z domieszką wszystkiego, co w nim doskonałe. Wrzosy, brzozy, krzewinki jagodowe, trochę paproci i delikatnej trawy. Trzon tych miejsc budują sosny, które z troską przyjęły pod swoje igły wiele innych gatunków roślin.
Pomimo, że opadów mamy wciąż bardzo mało, las otworzył fiolkę z aromatami, które unoszą się w powietrzu jak zaczarowane magiczne kadzidło, wprowadzające duszę w stan błogości i letargu. Zaczynam balansować między twardym realizmem a duchowością, która w takich miejscach uzewnętrznia się ze zdwojoną siłą.
Początek sosnowego boru jest dość rzadki, ale gdy tylko przejdę kilkanaście metrów, las gęstnieje, zaczyna obejmować mnie tryskającą wszędzie zielenią. Podświadomość podpowiada mi, że tu spędzę większość czasu zaplanowanego na wyprawę. Zdejmuję plecak, przebieram się i wsłuchując uważnie w liczne melodie wszelkiego leśnego ptactwa, zaczynam zbierać jagody.
Ten lekko zarośnięty las działa hipnotyzująco. Kompletnie hipnotyzująco. Jagód rośnie w nim dużo, ale tu nie tylko o jagody chodzi. Odnajduję w nim trudny do zdefiniowania pierwiastek dzikości, który mnie fascynuje i przyciąga. Z jednej strony to przecież las ukształtowany przez leśników, pod ich dyktando i gospodarczo-ekonomiczne potrzeby. Z drugiej strony natura wyrzeźbiła w nim to coś. No właśnie. Co? Nagrałem to coś na filmie, które określiłem “pierwiastkiem dzikości na jagodowej włości”.
Mijają godziny, a ja wciąż fascynuję się tym miejscem. Nawet nie czuję zmęczenia wieloma godzinami skubania jagód. Atmosfera “pierwiastka dzikości” przenosi mnie gdzieś ponad bolączki ciała, na wyższy poziom natchnienia. Chyba dobrze to określiłem. Las ofiaruje i oferuje nieskończone pokłady życia, nie tylko tego widocznego, naukowo nazwanego i opisanego.
Jest jeszcze to drugie życie, wewnętrzne, indywidualne dla każdego człowieka, którego ważną składową jest wrażliwość i poczucie niezwykłości z oglądania piękna świata. To piękno każdy postrzega inaczej. Jedni są zupełnie niewrażliwi i obojętni, inni bujają w obłokach i ja się do nich zaliczam. ;))
Do leśnych aromatów wylewających się z sosen i leśnej ziemi dołączyły zapachy zebranych jagód, doskonale mi znane. Wspaniałe i cenione przez ludzi. Dzięki chłodniejszej pogodzie, owoce nadal znajdują się w dobrym stanie, są dość duże, jędrne i soczyste.
Wciąż mamy najlepszy czas na zbiory leśnych granatowych kulek. Dopóki nie przyjdą ponowne upały połączone z brakiem opadów, istnieje szansa, że przynajmniej przez cały lipiec, sezon będzie się kształtował na przyzwoitym poziomie.
Należy też pamiętać, że w poszczególnych miejscówkach zastaniemy dość duże zróżnicowanie w ilości i wielkości owoców. W lesie z “pierwiastkiem dzikości”, czyli bogatym runem i podszytem, które trzymają więcej wilgoci, jagód jest dużo i mają większe rozmiary.
W lesie ze skąpym runem, gdzie dodatkowo drzewa rosną w większym przerzedzeniu jest zdecydowanie bardziej sucho i ubogo z leśnymi skarbami. Tak więc nie mamy sytuacji, w której wszędzie, gdzie rosną krzewinki borówki, obfitość owoców jest zadowalająca. Trzeba trochę “poszperać” po lesie i wyszukać najbardziej optymalne stanowiska.
MIĘDZYBORSKIE KNIEJE
W godzinach popołudniowych międzyborskie knieje zaproponowały mi, abym zrobił sobie przerwę w zbieraniu jagód i zachęciły do ceremonii włóczęgi po swoich gęstwinach. Takiej propozycji nie trzeba mi dwa razy składać. ;))
Wybrałem kilka urokliwych fragmentów. Była to dobra okazja nie tylko do ich obejrzenia i podziwiania, ale również rozejrzenia się, czy jakikolwiek grzyb miał odwagę wykluć się w tych wciąż bardzo suchych warunkach.
Z grzybowego punktu widzenia mogę opisać to w następujący sposób: “Gdy las tak suchy, że pod nogami aż trzeszczy, nazbierasz tylko kosz kleszczy”. ;)) Nie znalazłem żadnego grzyba kapeluszowego. O tej porze roku powinny pojawiać się np. pojedyncze gołąbki, goryczaki lub ponurniki. Jak na razie – poza nielicznymi hubami – w ściółce jest goło i wesoło.
Na południu województwa dolnośląskiego zrobiło się ciekawie, w okolicach Wałbrzycha czy Jeleniej Góry sypnęło borowikami usiatkowanymi, lokalnie całkiem nieźle pieprznikami jadalnymi (kurkami). Tam jednak więcej i częściej padło. Na nizinach jest zdecydowanie za sucho.
Właściwie to już dawno przywykłem do coraz częściej występujących bezgrzybnych okresów letnich na Wzgórzach Twardogórskich. Czasami jeszcze mamy jakieś podrygi świetności z dawnych lat (np. przełom czerwca/lipca 2020 – kurki i koźlarze czerwone), jednak lipcowego wysypu z prawdziwego zdarzenia nie było na tych terenach od kilkunastu lat.
Aby ukształtował się tu letni wysyp, poza solidnymi opadami, ważna jest też temperatura i zachmurzenie. Najlepiej, jak anomalia miesięczna temperatury wynosi co najmniej -2/-3 stopnie, natomiast usłonecznienie również kształtuje się dużo poniżej normy. Ostatni lekko chłodny lipiec na Wzgórzach Twardogórskich wystąpił w 2011 roku.
Lepiej z grzybami bywa w sierpniu lub na przełomie lipca / sierpnia, chociaż w ostatnich sezonach sierpnie były pod tym względem bardzo słabe. Ostatni naprawdę porządny sierpniowy wysyp grzybów na tych terenach zanotowałem w 2014 roku, czyli 8 lat temu.
W tegorocznym lipcu, raczej już nic grzybowo spektakularnego nie wydarzy się, chyba, że nagle pogoda obróci się o 180 stopni, chłód utrzyma się, a w ślad za nim przyjdą obfite opady. Jednak prognozy pogody w ogóle nie widzą takiego scenariusza.
Najbardziej niepokoi fakt, że zarówno przy ciepłych, jak i zimnych odsłonach poszczególnych wiązek, nadal nie widać żadnych konkretniejszych opadów. Opady wciąż mają być przelotne, głównie pochodzenia burzowego, lokalne i omijające większość terenów.
Tymczasem las robi swoje, lato posuwa się naprzód. Z każdym dniem przyroda uruchamia kolejne procesy, które przybliżają nas do pełni meteorologicznego lata. Przypadnie ona na połowę lipca, dwie doby po lipcowej Superpełni Księżyca.
Na razie można skosztować i schrupać leśne maliny, które masowo zaczerwieniły się na krzewach. W lipcu przypada szczyt sezonu na te pyszności, czyli podobnie jak to jest z jagodami.
Przekwita coraz więcej krzewów jeżynowych. Największa obfitość ich owoców rozpocznie się na przełomie lipca / sierpnia i potrwa do września. Wtedy powinien zbliżać się czas grzybów.
KILKA PEREŁ DENDROFLORY
Będąc w lasach Międzyborza i nie odwiedzić dębu “Straszydło” to tak, jakby wejść do sklepu obuwniczego i wyjść na boso. ;)) Nie byłbym sobą, gdybym nie odwiedził ikony mojego zafascynowania się “treehunterstwem”. Rok temu w lipcu, kiedy byłem na tych terenach na jagodach, również odwiedziłem leśnego Enta – kochanego stworka o wyjątkowo osobliwym wyglądzie.
Od niego, stosunkowo niedaleko jest do kolejnych osobliwości dendrologicznych leśnych terenów Międzyborza, między innymi do “szachownicy” dębów czerwonych. Przez środek wydzielenia przebiega piaszczysta droga, sosnami po prawej i dębami po lewej stronie podzielona.
Jest to bardzo urokliwy fragment lasów, warty zatrzymania się w nim na dłużej. Na szczęście trzebieże wykonane w sosnach nie zniszczyły uroku i klimatu tego miejsca.
We wnętrzu szachownicy przebiega rów, przy którym wciąż możemy podziwiać dąb “walczący z grawitacją”. Bardzo ucieszyłem się, że drzewo rośnie nadal. Byłem pełen obaw czy przetrwa po licznych zimowych wichurach, zwłaszcza styczniowych i lutowych, które przetoczyły się nad naszym krajem.
Na pniu drzewa powiększyły się stanowiska mchów, dąb wygląda coraz bardziej patriarchalnie i malowniczo. Walka z grawitacją ma się w najlepsze i niech trwa jak najdłużej.
Odwiedziłem również perełkę z rodziny ‘Fagus’, czyli buka pospolitego w odmianie czerwonolistnej (purpurowej). Chudy, ale kolorowy, jedyny na tym terenie, dlatego cenny i wyjątkowy.
Towarzyszy mu skupisko daglezji zielonych, z których kilka osobników odznacza się już grubością obwodu pnia i wysokością. Za kilka lat, przy korzystnym przebiegu warunków pogodowych, niektóre z nich na pewno będą jeszcze okazalsze.
Jedna z daglezji wyraźnie wybija się ponad inne osobniki. Wkrótce przyjadę tu z dalmierzem i dokonam pomiaru jej wysokości.
MIĘDZYBORSKA KRAINA LEŚNA
Lasem, jagodami, leśnymi zapachami i wspaniałymi, przyrodniczymi wrażeniami upłynęła sobota w międzyborskiej krainie. W niej unosi się duch Bukowiny, tak jak w Bukowinie unosi się duch międzyborskiej krainy. Tak było od wieków i tak jest obecnie, ale czy będzie nadal?
Nad częścią tych terenów zawisło widmo budowy obwodnicy Międzyborza ( https://dk25-obwodnica-miedzyborza.pl/ ). Niektóre z jej wariantów (zachodnich) przecinają je na połowę. Jeżeli zostaną wybrane, to jedne z najpiękniejszych terenów Wzgórz Twardogórskich staną się tymi najbrzydszymi. Prawdopodobnie w tym roku wszystko będzie jasne – czy zostanie wybrana, niszcząca bezpowrotnie serce międzyborskich lasów opcja zachodnia, czy wariant wschodni, według mnie – najbardziej racjonalny pod każdym względem.
Przy wariantach zachodnich zniszczeniu ulegnie również część lasów Klonowa, Wydzierna, Bukowiny, Przysiółka Węgrowa i Oskiej Piły. Ze swojej strony dorzuciłem trochę argumentów, aby ukazać decydentom wyjątkowy charakter, walory przyrodnicze i unikatowość tych terenów. Uważam, że nie może być tak, aby przyroda (a zwłaszcza tak cenne jej fragmenty), ciągle przegrywała z kultem samochodu, betonu i asfaltu.
Będę śledził sytuację na bieżąco i na pewno wrócę z tym tematem na blog, jak będą już znane ostateczne decyzje w sprawie budowy obwodnicy – jak najbardziej koniecznej dla odciążenia Międzyborza z ruchu pojazdów i dla poprawy bezpieczeństwa mieszkańców – oby nie kosztem najcenniejszego fragmentu Wzgórz Twardogórskich.
ZAWSZE COŚ WPADNIE DO OBIEKTYWU
Podczas spaceru po lasach i kniei w międzyborskiej krainie, kilka chwil z życia lasu wpadło mi do obiektywu. Co tam kilka, było ich znacznie więcej, jednak gdybym je wszystkie miał sfotografować to zabrakłoby czasu na pozostałe etapy wyprawy. Na pierwszym zdjęciu widać jedne z nielicznych gatunków grzybów, które spotkałem, na drugim – prawdopodobnie kokon jakiegoś gatunku motyla przytwierdzony do łodygi paproci.
Leśna droga w piaszczystą dal i zbiornik przeciwpożarowy ze stanowiskiem roślin o wyjątkowo dużej blaszce liściowej.
To rdestowiec sachaliński – gatunek obcego pochodzenia, inwazyjny i bardzo ekspansywny. W strumieniach wciąż nie ma wody płynącej, a w większości nawet stojącej. Poziom wody w oczkach wodnych i stawów obniża się, gdyż nie ma ich co zasilać.
Lasy nabierają lipcowej dojrzałości, jaskrawa i delikatna kilka tygodni temu zieleń, coraz intensywniej przebarwia się na głębokie ciemno-zielone odcienie. Motyle jak to motyle. Usiądą na chwilę i lecą dalej.
Zboża dojrzewają, wkrótce rozpoczną się żniwa. Gdzieś w oddali wędrują dwa ludki, trzeci wędrował przy lesie i pstryknął zdjęcie. ;))
Jak do tej pory, w jagodowych wyprawach 2022 była Bukowina, był też Chojnik oraz Międzybórz. Gdzie pojadę następnym razem? Mam do wyboru co najmniej trzy miejsca, ale tym razem zadecydują karty. As to Bukowina, król Twardogóra, a walet Grabowno Wielkie. Którą kartę wyciągnę? ;))
Dzień minął szybko, chociaż trwał wiele godzin. Większą jego część spędziłem wśród sosnowo-jagodowych borów, w pierwiastku dzikości na jagodowej włości. Nim się obejrzałem i na zegarek spojrzałem, już na stację wracałem…
DARZ GRZYB!
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.Akceptuję Odrzucić Więcej Polityka prywatności & Cookies