facebooktwitteryoutube
O Blogu Aktualności Las Grzyby Pogoda Perły dendroflory Drzewa Wrocławia Wywiady Z życia wzięte Linki Współpraca Kontakt
Aktualności - 29 mar, 2024
- brak komentarzy
Podsumowanie sezonu grzybowego w gminie Międzybórz. Część 2: SIERPIEŃ-LISTOPAD 2023.

Podsumowanie sezonu grzybowego w gminie Międzybórz.

Część 2: SIERPIEŃ-LISTOPAD 2023.

Takiego opóźnienia w podsumowaniu drugiej części sezonu grzybowego na blogu jeszcze nie zaliczyłem. Najważniejsze jednak jest to, że ukazuje się ono szybciej niż oficjalne rozpoczęcie nowego sezonu. ;)) Druga część podsumowania obejmuje miesiące sierpień-listopad. Po bardzo suchej pierwszej części sezonu grzybowego, początek drugiej (liczonej od sierpnia) zaskoczył gorącą i wilgotną aurą.

Z początkiem sierpnia przebywałem na urlopie w Świeradowie-Zdroju i z radością wpatrywałem się w spadające hektolitry wody oraz bacznie obserwowałem prognozy pogody, a zwłaszcza temperatur. Cały czas rozmyślałem o tym, co się może wydarzyć w lasach gminy Międzybórz.

SIERPIEŃ

Sierpień 2023 roku były jednym z nielicznych sierpni na przestrzeni wielu ostatnich latach na terenie gminy Międzybórz, w którym doszło do uformowania się letniego wysypu grzybów, ale żeby nie było tak cudownie, to aura postanowiła przeznaczyć go głównie dla… czerwi. Gorące masy powietrza w połączeniu z dużą wilgotnością powietrza i ściółki sprowokowały tłuste, żarłoczne “glisty” do intensywnego żerowania.

Gdy spojrzymy na mapy sum opadów dla sierpnia 2023 roku to zauważymy, że w całej gminie Międzybórz był to miesiąc bardzo wilgotny. Największa porcja opadów przetoczyła się w pierwszej połowie miesiąca, kiedy to z południa Europy nadciągnęły bardzo uwodnione fronty od niżu genueńskiego. To one były głównym inicjatorem pobudzającym ruchy grzybotwórcze w ściółce.

Pierwsze znaczące grzybowo opady notowano w Polsce południowej już w pierwszych dniach sierpnia. To był początek dużej fali opadów, która nadciągała z południa Europy.

Koniec pierwszego i początek drugiego tygodnia sierpnia to wielogodzinne, ciągłe i obfite opady, które wdarły się nad cały południowo-zachodni, zachodni i częściowo południowy obszar kraju.

Do tego temperatury były niskie, miejscami zrobiło się wręcz zimno jak na sierpień. Po wielkich opadach, nadal było stosunkowo chłodno, miejscami wciąż pojawiały się przelotne opady deszczu.

Przed połową sierpnia, kiedy pojawiły się już pierwsze informacje o rozpoczynającym się wysypie grzybów, doszło do diametralnej zmiany termicznej. Lato przypomniało o sobie i rozpoczął się bardzo ciepły okres, chociaż nadal wilgotny, przeplatany głównie opadami pochodzenia burzowego.

Praktycznie codziennie gdzieś na terenie Polski wykluwały się mniejsze lub większe komórki burzowe. Gmina Międzybórz nie była zbytnio uprzywilejowana pod tym względem. Burze wykluwały się przeważnie daleko od niej.

W drugiej połowie sierpnia pojawiły się komórki burzowe i trochę popadało. W międzyczasie lato rozhulało się na dobre i codziennie temperatury dochodziły lub przekraczały wartość 30 stopni C. 

Pod koniec sierpnia po letnim wysypie nie było już prawie śladu, ale pojawiła się szansa na kolejne obfite opady, które mogły być inicjatorem pod wysyp wrześniowy, czyli już jesienny. Pierwsza część najbardziej wydajnej strefy opadów, ominęła gminę Międzybórz.

Druga strefa podlała lasy gminy Międzybórz i napawała nadzieją, że w okolicach połowy września rozpocznie się dobry, jesienny wysyp grzybów. Niestety, prognozy pogody były coraz mniej pomyślne. Modele wskazywały na coraz większe prawdopodobieństwo wystąpienia, rozciągniętej w długim przedziale czasowym, blokady wyżowej z wysokimi temperaturami.

Wraz z końcem sierpnia potencjał do większych opadów wyczerpywał się. Nadciągała wielotygodniowa blokada wyżowa.

13,14 sierpnia  Krótki grzybowy przegląd lasów Bukowiny i Grabowna/Dobroszyc

Po powrocie z urlopu, w dniach 13 i 14 sierpnia przejrzałem lasy gminy Międzybórz i terenów sąsiadujących pod kątem stanu zagrzybienia. To był okres, w którym przez lasy przechodziła kulminacja, tego jednak niezbyt obfitego, letniego wysypu grzybów, ale zdeterminowani grzybiarze mogli się całkiem nieźle zaopatrzyć w grzyby.

Gorzej było ze zdrowotnością owocników. Przede wszystkim borowiki szlachetne w ponad 90%, a miejscami w 100% były zasiedlone przez czerwie i nadawały się wyłącznie do fotografowania. 

Znacznie zdrowsze były koźlarze czerwone. Udało mi się znaleźć w mocno zacienionych stanowiskach piękne zdrowe “krawce”, a także koźlarze topolowe.

Te drugie nie były już tak zdrowe. Część owocników trzeba było pozostawić w lesie, ale i tak koźlarze topolowe pod kątem zdrowotności prezentowały się dużo lepiej od prawdziwków. 

No i wspaniale wyglądały na swoich stanowiskach, skitrane w trawach, nawłoci wśród gęstych samosiejek topoli osiki.

Znalazłem kilka dorodnych prawdziwków, które zostawiłem w lesie i uwieczniłem na zdjęciach. Ten wysyp miał szansę na całkiem niezłe rozkręcenie się, jednak temperatury były zbyt wysokie.

W południe zrobiła się taka duchota, że podziękowałem lasom za to, czym mnie obdarowały do tej pory i zrezygnowałem z dalszej włóczęgi, udając się na stację, żeby wrócić do Wrocławia wcześniejszym pociągiem.

Taka swoista dezercja z lasu w moim przypadku to dość egzotyczne zjawisko, ale jak widać – możliwa w sytuacji, kiedy z każdym krokiem z człowieka kapie pot jak z dziurawej rury. ;))

Po powrocie do domu, postanowiłem z najbliższymi pojechać na następny dzień do Grabowna Wielkiego i przejść się lasami do Dobroszyc, przy okazji sprawdzając, jak tam wygląda sytuacja z grzybami w tropikalnych warunkach.

Grzybów była całkiem sporo, ale podobnie jak w gminie Międzybórz, zdrowotność poszczególnych gatunków mocna się różniła. Borowiki usiatkowane były kompletnie pożarte przez larwy, podobnie wyglądała sprawa z prawdziwkami.

Tak samo było z koźlarzami o brązowych barwach kapeluszy. Znacznie zdrowsze okazały się koźlarze pomarańczowo-żółte, jednak tych jak na złość rosło bardzo mało.

Znaleźliśmy sporo borowików, zarówno usiatkowanych jak i szlachetnych. Ani jeden nie nadawał się do zbioru! Owocniki były tak zaatakowane przez larwy, że nie wzięliśmy nawet skrawka kapelusza!

Jedynym pewniakiem w tej larwalno-tropikalnej sytuacji były podgrzybki, które z kolei odznaczały się znaczną zdrowotnością, nawet rzędu 85-90%.

Zatem grzybiarze, którzy nastawili się głównie na zbiór podgrzybków i chodzili podczas grzybobrania przede wszystkim za podgrzybkami, mogli zakończyć grzybobranie z pełnym koszem pachnących brązowych łbów. 

Podsumowując grzybowo miesiąc sierpień 2023 roku w gminie Międzybórz należy stwierdzić, że bardzo obfite opady deszczu, które przetoczyły się nad gminą pod koniec pierwszego tygodnia miesiąca, spowodowały pierwszy letni wysyp grzybów, który miał szansę na całkiem dobry rozwój i dużą ilość grzybów, ale został częściowo przyhamowany przez wysokie temperatury powietrza i usłonecznienie. Mimo to, po wielu bezgrzybnych sierpniach, można było nazbierać grzybów, chociaż z ich zdrowotnością było mocno na bakier.

Zdecydowanym numerem jeden były podgrzybki – te pokazały się w większych ilościach i odznaczały się bardzo przyzwoitą zdrowotnością. Można było znaleźć również koźlarze czerwone, pomarańczowo-żółte (oba gatunki w mniejszych ilościach) oraz czubajki kanie i pojedyncze krasnoborowiki ceglastopore. Pojawiło się stosukowo dużo borowików usiatkowanych i szlachetnych, które jednak prawie w ogóle nie nadawały się do zbioru z powodu intensywnego rozwoju żarłocznych czerwi wewnątrz owocników. Po majowo-czerwcowo-lipcowej pustce, sierpień zapisał się miłym grzybowym akcentem.

WRZESIEŃ

Pod koniec sierpnia na terenie gminy Międzybórz (i nie tylko) rozpoczęło się najbardziej niepożądane zjawisko dla grzybiarzy. To długa blokada wyżowa w bardzo ciepłych i suchych masach powietrza. Sierpniowa wilgoć odparowała, a nowych opadów na horyzoncie nie było widać. Wrześniowe lato rozgościło się na dobre, a wraz nim grzybowa bieda z nędzą.

Według oficjalnych danych IMGW, wrzesień 2023 roku zapisał się w gminie Międzybórz jako najcieplejszy w historii pomiarów instrumentalnych oraz jeden z najbardziej suchych (w klasyfikacji rangowej średniej obszarowej sumy opadów, określono go jako miesiąc skrajnie suchy) i wyjątkowo słoneczny. W związku z tym, pod względem grzybów zapisał się jako jeden z najsłabszych.

Wrześniowe prognozy pogody były bezlitosne dla grzybiarzy. Tylko słonecznie, ciepło i sucho. Większe opady, które miejscami pojawiły się w kraju, przechodziły daleko od gminy Międzybórz.

Najwięcej opadów koncentrowało się w południowych regionach Polski. Grzybiarze z gminy Międzybórz mogli tylko bezradnie spoglądać na mapy radarowe.

Po drugiej połowie września pojawiła się szansa na ciut większe opady na Dolnym Śląsku, jednak nie dotarły one nad coraz bardziej przesuszone lasy gminy Międzybórz.

W okolicach 19-20 września pojawiła się wydajniejsza strefa opadów, która jednak ani przez moment nie podlała terenów wokół Bukowiny, Międzyborza i okolic.

I taka parszywa sytuacja trwała już do końca miesiąca. Sensowne opady wyłącznie na południu i południowym-wschodzie, nad resztą kraju sucho, sucho i jeszcze raz sucho.

Jako ciekawostkę dodam, że wrześniową blokadę wyżową prognozowałem już w połowie sierpnia. Kilku znajomych grzybiarzy może to potwierdzić, gdyż mówiłem im w tamtym czasie o moich obawach.

16 września Odrobina wrześniowego mistycyzmu lasów Bukowiny

Bez względu na panujące warunki pogodowe, instynkt grzybiarza i przede wszystkim mistycyzm Bukowiny, nakazują mi pojechać i sprawdzić co w ściółce piszczy. Tak też uczyniłem w połowie września.

Pogoda jak w lipcu. Tylko dzień krótszy i upał bardziej znośny. Sprawdziłem dziesiątki miejsc na przeróżne gatunki grzybów. W lesie nie było widać żadnych ruchów grzybotwórczych. Na przeważających połaciach kniei ziało kompletną pustką.

Za to widoki kończącego się lata były bezcenne. Tradycyjnie odwiedziłem też wiele zakamarków i bardzo klimatyczno-energetycznych miejsc.

Mając w pamięci fenomenalny wrzesień 2022 roku i porównując go do września 2023, to pod względem grzybów, były to zupełnie odrębne światy. Tamten (2022) – rewelacyjny, grzybowy, chłodniejszy i wilgotny, ten (2023) – skrajnie suchy, gorący i praktycznie bezgrzybny. 

Przeszukując poszczególne stanowiska, znalazłem tylko kilkanaście jadalnych grzybów, między innymi koźlarze czerwone. 

Rosły też pojedyncze koźlarze pomarańczowo-żółte i koźlarze szare/babki. Te drugie były przeważnie robaczywe. Były to jedynie grzybowe niedobitki i bardzo punktowe wypryski owocników w ciut lepszych pod względem wilgoci miejscach.

Gdzieś tam zaplątała się odważna czubajka, na łąkach i polach (czyli w jesiennym królestwie czubajek), świeciło kompletną pustką.

Z kluciem się kompletnie przystopowały borowiki. W lesie spotykałem tylko rozkładające się borowikowe dziady, przeżarte przez czerwie na wylot, dodatkowo obgryzione przez ślimaki.

Podobnie wyglądała sprawa z krasnoborowikami ceglastoporymi. Zamiast jędrnej, zdrowej grzybowej młodzieży, sterczały podżarte kapcie, ledwie trzymające się na trzonach. 

A nawet, kiedy jakimś cudem trafił się w miarę sprężysty i twardy owocnik, to i tak był opanowany przez tłuste białe żarłoki.

Znalazłem ładnego prawdziwka w bukowych liściach i stwierdziłem, że jak mam dzisiaj znaleźć zdrowego prawusa to musi być ten! Naiwniak ze mnie. Po rozkrojeniu owocnika wszystko stało się jasne. Grzyb nadaje się tylko do zdjęcia.

Grzybobranie było tak mizerne, że miałem czas, aby sfotografować każdego napotkanego grzyba. Wreszcie znalazłem gatunek, który można brać w ciemno, ponieważ zawsze jest zdrowy.

To dorodny siedzuń sosnowy zwany potocznie kozią brodą. Przytwierdził się do nasady pnia i czerpał cenne składniki z sosnowych korzeni. 

Jak na połowę września to mój zbiór był biedny niczym przysłowiowa mysz kościelna. Cóż, niejeden lichy wrzesień już przeżyłem i pewnie niejeden jeszcze zaliczę. 

Siadłem pod drzewem i pomyślałem sobie, że przyszły wrzesień (ten w 2024 roku) musi być lepszy. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie.

Jak nie było grzybów to przestawiłem się na tryb zbierania do aparatu fotograficznego piękna bukowińskich lasów. Przy ścieżce podziwiałem dojrzewające, zdziczałe jabłka.

Czmychnąłem w znane od lat gęste, magiczne knieje i przeszedłem wiele kilometrów po ich urodziwych komnatach. 

Paprocie zmieniały już barwy z letnich na jesienne, dojrzałe bory sosnowe dawały cenny cień podczas panującego w tym dniu gorąca.

W brzozowych młodnikach i brzozowo-sosnowych alejkach o tej porze roku powinny rosnąc koźlarze, maślaki, borowiki i kurki. Do całości spotyka się liczne muchomory. Tymczasem nie rośnie kompletnie nic.

Najbardziej podgrzybkowe bory również świecą pustkami. Nic nie wskazuje na to, że we wrześniu sytuacja się odmieni, prognozy pogody wciąż są fatalne.

Przechodzę przez leśne łąki i polany. Na nich, w normalnym pogodowo wrześniu, odbywają się festiwale kani. Teraz podziwiam tylko błękit nieba i kończące się astronomiczne lato.

I taka sytuacja ma miejsce do końca wyprawy. Grzybów nie ma i na razie nie ma najmniejszych szans, że się pojawią.

Niemniej już planuję następną wycieczkę w inne rejony lasów Bukowiny, chociaż z góry wiem, że będzie to wyłącznie spacer a nie grzybobranie.

Póki co znajduję się na stacji i czekam na pociąg powrotny do Wrocławia. Warto pamiętać, że grzyby to tylko sezonowa przyprawa do duchowego kultu lasu i przyrody.

21 września – Leśne gawędy o lesie w lesie 

Przed początkiem astronomicznej jesieni 2023 roku, przyjeżdżam do Bukowiny ponownie, tym razem w towarzystwie kolegi Krzyśka z lasu. Sytuacja jest co najmniej anomalna. W kalendarzu 21 września, a my wysiadamy w Bukowinie bez koszy na grzyby…

Brak koszy w dłoniach u doświadczonych grzybiarzy chyba najbardziej oddaje bezgrzybny klimat minionego września. Wchodząc do lasu, przez pewien czas miałem wątpliwości, czy rzeczywiście postąpiliśmy dobrze nie zabierając ze sobą żadnych pojemników na grzyby.

Jednak las rozwiał wszelkie wątpliwości. Nie znaleźliśmy ani jednego owocnika jadalnego grzyba! Za to udaliśmy się do rezerwatu Gola i tam obejrzeliśmy wszelkie dendrologiczne cuda, które w nim rosną.

Właściwie to w tych całkowicie bezgrzybnych warunkach, rezerwat był naszym głównym punktem wyprawy i spędziliśmy w nim ponad 2 godziny. Krzysiek był oczarowany tym, co w nim zobaczył, ja zresztą mam podobny stan za każdym razem, kiedy tu jestem.

Pokazałem Krzyśkowi najwspanialsze perły dendrologiczne rezerwatu, w tym między innymi buka zakochanego w sośnie i królową jodeł.

Po wyjściu z rezerwatu, przeszliśmy obok patriarchalnej gruszy i udaliśmy się w miejsce, gdzie rośnie królowa lip Wzgórz Twardogórskich i okolic.

To oczywiście “Baśniowa Staruszka” – drzewo absolutnie kultowe i nie do ogarnięcia przez nikogo. Niedawno Krzysiek określił ją jako “NAJBAŚNIEJSZĄ” i w 100% ma rację! Widziałem wiele potężniejszych lip, ale “Baśniowa Staruszka” jest po prostu “NAJBAŚNIEJSZA”! ;))

Później przeszliśmy wiele kilometrów przez lasy w kierunku do tunelu pod szlakiem kolejowym. Nie znaleźliśmy ani jednego podgrzybka, koźlarza, borowika, złamanej kurki czy rydza. Kompletna pustka, a potocznie padaka.

Przez kilka godzin pobytu w lesie do obiektywu, poza grzybami nadrzewnymi w rezerwacie, wpadł złamany i sflaczały muchomor oraz któryś z gatunków gałęziakowatych. I to by było na tyle, jeśli chodzi o wrześniowe “grzybobrania” 2023.

Podsumowując grzybowo miesiąc wrzesień 2023 roku w gminie Międzybórz należy stwierdzić, że był on jednym z najsłabszych w mojej statystyce, którą prowadzę regularnie od 1988 roku. Główną przyczyną braku grzybów były dwa czynniki: brak opadów i wysokie temperatury. Panująca we wrześniu blokada wyżowa charakteryzowała się znacznym usłonecznieniem, które również wpłynęło na jeszcze większe przesuszenie ściółki leśnej i niechęć grzybni do jakiegokolwiek klucia owocników grzybów.

Tym samym wrzesień 2023 dołączył do grona suchych i bezgrzybnych wrześni, jakie zanotowałem chociażby w latach 1999, 2003, 2009, 2015, 2016, 2018. O ile jeszcze w pierwszej połowie miesiąca można było znaleźć grzybowe niedobitki po letnim sierpniowym wysypie oraz nieliczne wypryski owocników w bardziej sprzyjających grzybom stanowiskach, o tyle w drugiej połowie września, mieliśmy do czynienia z całkowitym brakiem jakichkolwiek owocników i kulminacją jesiennego bezgrzybia 2023, która przeciągnęła się również na początek października.

PAŹDZIERNIK

Jak nie wrzesień to może październik sypnie grzybami? Bywały już takie sezony, w których dziesiąty miesiąc w roku okazywał się w gminie Międzybórz tym najlepszym, najbardziej zagrzybionym, wyjątkowym i wspaniałym. Przypomnę tu chociażby maksymalnie kultowy grzybowo październik 2016 roku. Lepsze od wrześni były np. październiki w sezonach 2008 i 2018.

Październik wreszcie przełamał kilkumiesięczny niedobór opadów i przyniósł więcej deszczu od normy dla lat 1991-2020. W gminie Międzybórz wyniosły one około 150% normy.

Pierwsze większe i mogące pobudzić świat grzybów deszcze, przetoczyły się nad gminą Międzybórz zaraz na początku miesiąca i pod koniec pierwszego tygodnia października.

Następnie trochę padało, nie za dużo, ale dość często coś tam kapało. Temperatury zrobiły się przyjemnie jesienne, nie powodowały już tak silnego parowania wody jak podczas “wściekłego” słonecznego września.

Najbardziej wydajne opadowo fronty, które przechodziły w drugiej połowie października, ominęły lasy gminy Międzybórz. Tym razem najwięcej padało na północy kraju.

I w końcu solidnie podlało gminę Międzybórz w okolicach 22-23 października. Wówczas rozkręcał się już jesienny wysyp grzybów, ale wciąż mu czegoś brakowało.

Taka wilgotna pogoda utrzymała się już do końca miesiąca. Lasy wreszcie napiły się na tyle, że grzybnia mogła rozpocząć spóźnioną produkcję owocników. Tyle, że była to już końcówka października, a więc ryzyko większych przymrozków i po prostu bardzo późna pora na porządny wysyp.

Niemniej to właśnie ostatnia dekada października okazała się dla grzybów najbardziej sprzyjająca, przynajmniej pod względem hydrologicznym.

13 października – Jesienne rumieńce lasów Bukowiny Sycowskiej 

Pierwsza październikowa próba grzybobrania miała miejsce 13. października. Leśna szata wciąż była bardziej zielona niż jesienna i kolorowa. 

Niemniej barwy złotej jesieni na dobre przemieniały las, roztaczając błyszczącą aurę, bezcenną dla każdego kto ją oglądał.

Zanim na dobre rozpocząłem poszukiwanie kapeluszników, łapałem do obiektywu ostatnie tchnienie lata i jego subtelne, płynne przechodzenie w jesień.

No i przede wszystkim zapanował komfort termiczny. Słońce grzało bardzo przyjemnie, powiewał niewielki wiatr, warunki do chodzenia po lasach stały się komfortowe.

Niektóre krajobrazy wciąż przypominały środek lata. Lasy pomału wchodziły w tryb systematycznego wyciszenia i błogiego jesiennego spokoju.

Również ziemia i rosnące na niej rośliny zmieniały barwy. Pojawiło się więcej odcieni rudego, czerwonego, pomarańczowego i żółtego.

W końcu trzeba było porządnie sprawdzić stan zagrzybienia i wejść w grzybowe miejscówki.

Grzyby pomału, wręcz mozolnie zaczęły reagować na bardziej wilgotną ściółką, ale wciąż było jeszcze za mało wilgoci. Niemniej ważne jest to, że w ogóle zaczęły się kluć.

Jednak nie sprawiały one wrażenia jędrnych, zdrowych i wskazujących na rychły wysyp. Były to raczej pojedyncze owocniki, często takie zmizerniałe.

Znalazłem prawdziwka, niestety kompletnie pożartego przez robale oraz kilka sztuk czubajek.

Wreszcie pojawiły się też podgrzybki, ale bardzo sporadycznie i niekoniecznie wszystkie były młode. Trafiały się również podgrzybkowe kapcie.

Gdzieś tam znalazłem pięknego koźlarza pomarańczowo-żółtego, maślaka żółtego i wreszcie dorodnego borowika, który zdrowo wyglądał tylko na zewnątrz.

Zanim sprawdziłem jego stan zdrowotny, popstrykałem mu trochę zdjęć, ponieważ był to jeden z nielicznych, znalezionych do tej pory przeze mnie prawdziwków podczas jesieni.

Niestety, tak jak prawie wszystkie tegoroczne bukowińskie prawdziwki, tak i ten ział w środku larwami i nie nadawał się do zbioru.

Kilka innych borowików również nie nadawało się do wzięcia. Za to w przerzedzonym lesie, przy starej sośnie znalazłem bardzo dorodną kozią brodę.

Był to zdecydowany grzyb-faworyt mojego grzybobrania. Wielki, pachnący, ciężki i cudny.

“Kalafior” od razu zwiększył poczucie dumy i spowodował, że koszyk stał się cięższy. Jak na taką posuchę to były to dobry zbiór.

Zauważyłem też, że świat innych gatunków grzybów, niejadalnych lub trujących, pomału zaczyna kombinować z owocnikami.

Zaczęły się wykluwać grzyby rosnące w wiązkach i pęczkach, w ściółce wreszcie coś drgnęło.

Dopóki nie przyszły większe przymrozki, nadzieja na wysyp zawsze się tli, tym bardziej, że czasami to druga połowa października okazywała się najgrzybniejsza w całym sezonie.

Wreszcie pojawiły się podstawowe symbole każdego jesiennego wysypu grzybów, tj. muchomory czerwone.

I ponownie dziwna sprawa. Zamiast młodych owocników, przeważały bardziej podrośnięte, takie nie pierwszej młodości.

Dlaczego? Czyżby były to pierwsze wypryski po opadach z początku miesiąca, które zdążyły się już zestarzeć przed jego połową? Być może.

Pojawiły się również olszówki, maślanki, czernidłaki i kilka innych gatunków mykologicznej drobnicy.

Moja teoria była taka, że grzyby ze wszystkich sił chciały się wykluć (bo jak nie teraz to kiedy) i gdy tylko poczuły trochę wilgoci, zaczęły rosnąć.

Jednak dalszy brak wystarczającej wilgoci, szybko odbierał im siły i jędrność, przez co kapciały i flaczały.

Miałem bardzo mieszane odczucia po tym grzybobraniu. Niby jest jakiś ruch w ściółce, ale taki bez życia, toporny, na siłę i wymuszony.

Warto wziąć pod uwagę, że przecież to była tak naprawdę pierwsza reakcja ściółki na pierwsze większe opady po przewlekle suchym wrześniu. Dajmy grzybom szansę. Jak jeszcze dopada to może zareagują mocniej.

A więc pozostawało czekać i trzymać kciuki, żeby temperatury były sprzyjające i żeby jeszcze porządnie dopadało. W prognozach było widać spore sumy opadów.

Ponownie rzuciłem się w wir fotograficznego dokumentowania najbardziej klimatycznych dla mnie lasów. Dla mnie Bukowina, pod względem budowania leśnego napięcia i aury niezwykłości nie ma sobie równych.

Na październikowym niebie leniwie płynęły obłoki, czasami przysłaniały naszą najjaśniejszą gwiazdę.

Czasami pozwalały jej ogrzewać i oświetlać jesienne, chociaż nadal bardziej zielone lasy.

Wszedłem w podgrzybkowe bory, które tylko przy drogach wykluły pojedyncze owocniki czarnych łepków. W środku kniei nie rosło nic.

Za to znalazłem przepiękną górkę mchu z żołędziem dębu czerwonego na jej szczycie. Uczta dla oczu!

Wyprawa dobiega do końca. Za tydzień planuję pojechać w Bory Dolnośląskie, zatem do Bukowiny przyjadę dopiero za dwa tygodnie.

Pod koniec wyprawy lasy emanują złotym światłem oraz tym, co zawsze tu czuję i czego nikt nie jest w stanie opisać słowem.

Zatem następne bukowińskie grzybobranie, odbędzie się już późnym październikiem. W między czasie mocniej dopada i pojawi się więcej grzybów.

27 października – Późnojesienne grzybobranie w Bukowinie

Ostatni tydzień października to czas, kiedy z reguły myśli się o końcu zasadniczego, jesiennego sezonu grzybowego, a nie o jego początku… Tak właśnie było w 2023 roku. Jesienny sezon grzybowy w gminie Międzybórz rozkręcił się dopiero na przełomie października i listopada.

Barwna jesień na dobre pomalowała lasy, wilgoci wreszcie było pod dostatkiem, pytanie tylko, co na to wszystko “powie” grzybnia? Czy jednak już nie jest trochę za późno na dobry jesienny wysyp? Cóż, trzeba swoje przedeptać po lasach i po prostu dokładnie sprawdzić.

Liści na ziemi i ściółce leżało na tyle dużo, że w niektórych miejscówkach często przeszkadzały w wypatrywaniu grzybowych kapeluszy.

Najpierw sprawdziłem miejsca na czubajki kanie, bo do nich miałem najbliżej. Okazało się, że rosną i to w całkiem przyzwoitych ilościach, ale z uwagi na duża wilgoć i chłodniejsze temperatury, część owocników jest zbyt przemoczona i skapcaniała, aby je wziąć ze sobą.

Niemniej w kaniach można było przebierać. Znajdowałem zarówno kapcie jak i młode, jędrne, idealne do smażenia kapelusze. Czyli coś się ruszyło w lesie. To dobrze.

W lesie panowała już taka specyficzna aura przejścia przyrody w głębszą, zaawansowaną jesień. Liście pachniały subtelnymi aromatami, trawy w wielu miejscach zmieniły barwy na brązowe i szare.

Niebo przybrało ołowiany odcień od grubej warstwy chmur. W powietrzu unosiły się wilgoć i chłód, jakże przyjemne dla grzybiarzy po tygodniach wrześniowej suchoty.

Na jednej z leśnych polan podziwiałem klujące się, młode owocniki czubajek kani. Często nazywam je pałeczkami do bębnów z uwagi na duże podobieństwo do nich.

Pomimo sporej wilgoci na polanie, pałeczki były w bardzo dobrym stanie. Kilka z nich ściąłem do konsumpcji, kilka pozostawiłem do pełnego rozwinięcia.

Znajdowałem też czubajki czerwieniejące, w większości były zbyt przemoknięte aby zrobić z nich coś więcej niż tylko zdjęcie.

W końcu przyszedł czas aby sprawdzić podgrzybki. Coś się ruszyło, grzybów jest więcej niż 2 tygodnie temu, ale mamy do czynienia z klasycznym wysypem punktowym, a nie powszechnym. Czyli owocniki rosły najczęściej po kilka/kilkanaście sztuk w pobliżu siebie, natomiast dookoła było pusto.

I tak właściwie wyglądał stan podgrzybkowy w każdym lesie, który odwiedziłem w tym dniu. Niestety, część grzybów nie nadawała się do wzięcia z uwagi na towarzystwo w środku lub zbyt duże nasiąknięcie wodą.

Jednak biorąc pod uwagę dotychczasową mizerotę grzybową jesieni 2023 to i tak było bardzo dobrze. Wreszcie grzyby rosną, a że wymagają długiego chodzenia za nimi, to przecież sama frajda.

Co bardziej urodziwe owocniki fotografowałem, chociaż podgrzybki nie są tak efektowne i wdzięczne do fotografowania jak rasowe borowiki lub koźlarze.

Następne w kolejności do sprawdzenia to prawdziwki. Przegląd wybranych, dobrych miejscówek na borowiki rozwiał wątpliwości. “Z tej mąki chleba nie będzie” – czytaj: “W tych warunkach dobrego wysypu króla grzybów w gminie Międzybórz w sezonie 2023 nie należy się spodziewać”.

Znajdowałem nieliczne, w większości w bardzo kiepskiej kondycji owocniki. Na prawdziwki zrobiło się już za późno w kalendarzu, chociaż nie należy jeszcze ogłaszać ostatecznego, czyli definitywnego końca klucia się prawdziwków.

Koźlarze pomarańczowo-żółte rosły bardzo nielicznie, przeważająca część miejscówek świeciła pustkami, ale nadrabiała koźlarzami babka, szarymi i białawymi.

Właściwie to można stwierdzić, że świat koźlarzy pod koniec października rozwinął grzybowe skrzydła i kluł owocniki w całkiem przyzwoitych ilościach. Tyle, że część owocników była robaczywa lub zbyt wodnista. Na szczęście zdrowe, twarde kozaczki też można było znaleźć.

Wyjątkowo pięknie prezentowały się koźlarze białawe, które nie są często spotykane w przeciwieństwie do koźlarzy babek lub szarych.

Gdzieś tam trafiały się pojedyncze maślaki i siedzunie sosnowe. Po południu zaczął padać deszcz, który systematycznie zwiększał swoją intensywność. Zrobiło się dość zimno.

Do powrotu miałem jeszcze całkiem sporo czasu, zrobiłem zdjęcie zbiorom – jak do tej pory najlepszym, w tym jednak słabym sezonie grzybowym 2023 w gminie Międzybórz.

Las za to wreszcie odżył, pojawiło się zdecydowanie więcej różnych gatunków grzybów, z których sfotografowałem tylko niewielką, wybraną część.

Sprawdzając przez wiele godzin miejscówki na przeróżne gatunki grzybów, nie widziałem potencjału na naprawdę dobry wysyp. Generalnie doszedłem do wniosku, że coś tam się rozkręciło i będzie się tak kręcić przez pewien czas, bez zbytniej adrenaliny i wielkiego grzybowego bum.

Pojawiło się znacznie więcej muchomorów czerwonych. Ubarwiły wspaniale leśną ściółkę i spowalniały tempo mojej wycieczki. Wreszcie mogłem się na nie napatrzeć, pofotografować i poczuć się jak podczas normalnej jesieni.

Ten gatunek doczekał się swoich pięciu minut w lesie i sypnął na dobre, chociaż na pewno nie z taką intensywnością, jak to miało miejsce we wspaniałym sezonie 2022. Zresztą można to napisać o większości gatunków grzybów, których rok wcześniej było po prostu dużo więcej.

Swój czas miały też owocniki grzybów rosnących na obumarłych pniakach drzewa. Najwięcej spotykałem maślanek wiązkowych i ceglastych.

Jednak cały czas nie mogłem znaleźć opieniek. Czyżby w tym sezonie zbuntowały się całkowicie i postanowiły całkowicie zaprotestować? Dałem im szansę, ponieważ wysyp, chociaż mozolnie, to jeszcze się rozkręcał i być może opieńki, niedługo zaczną się wykluwać. 

Deszcz rozpadał się na dobre, musiałem schować aparat fotograficzny. Byłem ciekawy, kiedy nastąpi kulminacja tego trochę nijakiego, chaotycznego sezonu grzybowego. A może to już jest właśnie kulminacja?

Najbliższy tydzień, dwa powinny dać jednoznaczną odpowiedź na jesienno-wysypowe rozważania grzybowe sezonu 2023. Na terenach innych dolnośląskich lasów sytuacja wyglądała podobnie. Coś się zaczynało, coś się kluło, dość nierównomiernie, często punktowo.

Wilgotny las jesienny to było to, co chciało się oglądać już we wrześniu, w tym roku na takie widoki trzeba było czekać do drugiej połowy października.

Co lasy i grzyby przygotowują na pierwszą połowę listopada i czy przymrozki nie pokrzyżują grzybowych planów? Wkrótce wszystko będzie jasne.

Podsumowując grzybowo miesiąc październik 2023 roku w gminie Międzybórz należy stwierdzić, że jego pierwsza połowa była właściwie kontynuacją bezgrzybia, którą charakteryzował się suchy i gorący wrzesień. W lasach rosło bardzo mało grzybów, a do tego kiepskiej jakości, natomiast ogólnie to panoszyła się grzybowa bieda. Za to wreszcie zaczęło więcej padać, co w konsekwencji pobudziło rozwój grzybów w drugiej połowie miesiąca.

Wysyp rozwijał się powoli, wręcz topornie i mozolnie, ale generalnie tendencja szła ku dobremu i im bliżej było do listopada, tym większą różnorodnością odznaczała się leśna ściółka. Z jadalnych gatunków grzybów, w większej ilości zaczęły pojawiać się podgrzybki, koźlarze, kanie i kilka innych. Jednak różnie było z jakością i zdrowotnością grzybów. Część owocników sflaczała po zbytnim upojeniu się wodą, a część stanowiła wyżerkę dla wciąż nienażartych czerwi. Zatem późno-październikowe grzybobrania były dość wymagające pod względem szukania owocników grzybów zdrowych i jędrnych.

Grzyby dały jeden wyraźny przekaz dla grzybiarzy – jeszcze grzybnia nie zginęła, póki jest mokro i nie nadeszły mrozy. Zatem można było oczekiwać, że przynajmniej w pierwszej połowie listopada wystąpi szansa na udane grzybobrania i generalnie będzie to ostatni dzwonek w sezonie 2023, aby coś nazbierać, zjeść, usmażyć, zamarynować, zakisić lub ususzyć. Jak się później okazało, były to słuszne rozważania.

 LISTOPAD

Listopad to taki miesiąc w sezonie grzybowym, w którym wydarzenia w ściółce są kontynuacją tego, co wydarzyło się w październiku i praktycznie zawsze mamy do czynienia ze spadkiem potencjału klucia się grzybów. Jeżeli wrzesień i październik nie sypnął porządnie grzybami, to szansa na listopadowy wysyp jest znikoma. Jeżeli jednak wysyp wyjątkowo się opóźnił i rozpoczął dopiero w drugiej połowie października, istnieje szansa, że jego kulminacja nastąpi w pierwszej połowie jedenastego miesiąca w roku. Taka sytuacja występuje bardzo rzadko, ale – jak pokazał sezon 2023, – jest możliwa.

Listopad 2023 roku kontynuował trend hydrologiczny rozpoczęty przez październik, który zaczął niwelować wrześniową posuchę. Miesiąc zapisał się jako skrajnie wilgotny, w gminie Międzybórz zanotowano około 250% normy opadów dla średniej z lat 1991-2020.

Już na początku miesiąca przez gminę Międzybórz przetoczył się bardzo uwodniony front atmosferyczny. Przebiegał przez południowo-zachodnie tereny kraju, ku północy z lekkim odchyleniem na północny-wschód.

Praktycznie codziennie trochę padało i podwyższało bilans sum opadów dla listopada.

Znaczne opady przeszły również w drugiej połowie miesiąca, jednak były one już kompletnie bez znaczenia dla grzybni, która kończyła owocnikowanie na 2023 rok, ale wciąż jeszcze coś tam kluła.

Ostatni tydzień listopada to również ostatnia szansa na grzybowe niedobitki, z początkiem grudnia zaśnieżyło i przymroziło, sezon grzybowy 2023 ostatecznie przeszedł do ksiąg historii grzybobrań.

11 listopada – Zakończenie Tour De Las & Grzyb 2023 – Jesienne echo z serca lasów Bukowiny

Pierwszy weekend listopada spędziłem w Niemczech na wyprawie dendrologicznej w Parku Branitz, a na Święto Niepodległości czyli 11 listopada, zaplanowałem oficjalne zakończenie Tour De Las & Grzyb 2023. Wziąłem ze sobą średni koszyk i w las!

Poranek przywitał mnie kwintesencją krajobrazów złotej jesieni. W powietrzu unosiła się przenikliwa wilgoć po obfitych opadach, temperatura była idealna do wielogodzinnego zanurzenia się w knieje.

Świat grzybów mienił się różnorodnością gatunków, których notowałem więcej niż dwa tygodnie wcześniej. Zwiększyła się też ich ilość.

Zanim na dobre rozpędziłem się po czeluściach lasów gminy Międzybórz, stało się coś, czego w 36-letniej karierze grzybiarza nie przeżyłem w tych lasach. Otóż właśnie na zakończenie sezonu znalazłem najwięcej prawdziwków, więcej niż we wrześniu i październiku razem wziętych! 

Były przepięknie! Wyglądały wspaniale i równie “wspaniale” były opanowane przez robale! Praktycznie żaden owocnik nie nadawał się do wzięcia! To dopiero można nazwać paradoksem. Wilgoć w ściółce i temperatury wprost wymarzone dla grzybów.

I pomimo panowania takich warunków, wszystkie borowiki były tak mocno opanowane przez czerwie, jakby to był letni wysyp podczas upałów, kiedy wijące się białe tłuściochy dostają wścieklizny i hurtowo atakują wszystkie owocniki.

Tylko bardzo nieliczne prawdziwki były zdrowe, jednak jakbym miał oszacować zdrowotność wszystkich znalezionych przez mnie w tym dniu boletusów, to wychodzi 99:1 dla tłustych żarłoków.

Nieważne były stanowiska – buczyna, brzezina, dębina, las mieszany, wszędzie tak samo, robal na robalu, robalem borowika przeżerał.

Dużo lepiej wyglądała sytuacja z krasnoborowikami ceglastoporymi. Pojawiło się trochę owocników, które przeważnie były zdrowe.

Znalazłem nawet młode, dopiero co wykluwające się grzybki, często ledwie widoczne w dywanie dębowych liści.

Ponownie mogłem ogłosić drugi największy paradoks tego sezonu, tym razem pod względem znalezionych ilości ceglasi, ponieważ to również był najlepszy wynik od początku sezonu!

Zatem na zakończenie Tour De Las & Grzyb znalazłem najwięcej prawdziwków i krasnoborowików ceglastoporych w całym sezonie. Tego jeszcze nigdy nie grali u gajowego, myśliwego, leśniczego i łowczego razem wziętych!

Spotkałem też trochę koźlarzy o różnych barwach kapeluszy, ale już bez rekordu. Jakościowo były to grzyby dość dobre, tylko pojedyncze okazy można zakwalifikować do pierwszej grzybowej ligi.

Idę dalej, czas szybko leci, co trochę schylam się i wkładam coś do kosza. Nie są to rekordowe ilości, ale jak na 11 listopada to zbiór jest bardzo dobry. Gdyby prawdziwki były zdrowe, dawno nie miałbym wolnego miejsca w koszu.

I las postanawia obdarować mnie jeszcze jednym rekordem. Opieńki! Wreszcie są, chociaż 2 tygodnie temu, mocno wątpiłem w zdolności produkcyjne ich grzybni w tym sezonie.

Są i to jakie! W najlepsze fazie, idealne do smażenia, gotowania, marynowania i duszenia. Znalazłem wiele opieńkowych skupisk i naciąłem sporo pachnących kapeluszy.

Do opieniek doszły czubajki kanie i czubajki gwiaździste. Na zdjęciach figurują owocniki w dobrej kondycji, jednak w lesie przeważały czubajkowe kapcie i sflaczałe, namoknięte gnieciuchy, które pokazałem na fotkach ciut niżej.

Fantastycznie wyglądały na tle późnojesiennej scenerii leśnej. Tak sobie pomyślałem wówczas co by było, gdyby październikowe lub listopadowe opady spadły we wrześniu.

Pewnie mielibyśmy podobną sytuację do 2022 roku, który grzybowo był fenomenalny. To wszystko to już historia i nie ma co gdybać, tylko szykować się do nowego sezonu.

Nadal rosło wiele innych gatunków grzybów i wciąż kluły się młode muchomory czerwone, chociaż w średnich ilościach.

Pojawiły się też barwne rycerzyki czerwonozłote, pniaki oblepiały różne maślanki i życie grzybowe toczyło się w najlepsze.

W końcu nadeszło późniejsze popołudnie, dzień – po październikowej zmianie czasu był już bardzo krótki, usiadłem na skraju leśnej polany, sfotografowałem ostatnie zbiory i wpadłem w głęboką zadumę nad leśnymi cudami listopadowego zachodu Słońca.

Na koniec znalazłem jeszcze kilkanaście zdrowych mleczajów rydzów, zaskoczyły mnie bardzo, jak i całe grzybobranie, w sumie najlepsze w gminie Międzybórz w sezonie 2023.

Najbardziej w pamięci utkwiły prawdziwki, które pozostały w lasach na pastwę czerwi. Las pokazał mi po raz kolejny swoją nieprzewidywalność i niemożliwość zdefiniowania wszystkich przypadków stanu zagrzybienia, jakie mogą wystąpić w sezonie grzybowym.

Zanim zakończyłem swoją bukowińską podróż, poszukałem echa z dna lasu i obejrzałem jesienny walc przyrody, który nagrałem na tym filmie:

LINK: https://drive.google.com/drive/folders/1ON6O6v54a7-a7mJ3KqcuxrCtxUI7Gzjo

Las oferuje swoje najpiękniejsze oblicza jesiennego garnituru. Mam je na wyciągnięcie dłoni. Na każde spojrzenie. Kończy się sezon, kończy chodzenie z koszem za grzybami. Nadciągają zimne i mroczne dni szarugi oraz śniegi i mrozy.

Przyroda wysyła do mojej podświadomości sygnały, że następna wyprawa będzie miała miejsce w zimowej scenerii, kiedy śnieżna biel pokryje lasy i zgasi płomienie złotej jesieni.

To był bardzo dziwny sezon, ale ważne że był. Że wciąż można zatopić organizm w lesie i pozwolić duszy na samotny rejs ku jeszcze wyższym stanom duchowości i oświecenia.

Kiedyś myślałem, że te stany to moja wada, jakaś jednostka chorobowa lub zaburzenie. Obecnie jako człowiek znacznie dojrzalszy wiem, że nie. Las to świętość i najwspanialszy dar dla człowieka. To nie tylko pozyskiwanie surowca i zbiory leśnych smakołyków.

To również, a może przede wszystkim, miejsce do oczyszczenia duszy i ciała z brudów cywilizacji, jej wad i ułomności. Szkoda, że ludzie coraz rzadziej tak postrzegają las. To najlepsza Świątynia do medytacji i rozmyślania o Wszechświecie.

Sezon grzybowy i jednocześnie Tour De Las & Grzyb 2023 zakończyłem na tym filmie, przy przepięknej melodii jesiennego przemijania.

LINK: https://drive.google.com/drive/folders/1lOUwogykgGQh7hVJ3rk8ZYGQz8AvEDiP

Podsumowując grzybowo miesiąc listopad 2023 roku w gminie Międzybórz należy stwierdzić, że był on kontynuacją rozpoczętego w drugiej połowie października, mocno opóźnionego jesiennego wysypu grzybów. Największą niezwykłością był fakt, że to właśnie w pierwszej połowie listopada mieliśmy do czynienia z kulminacją wysypu, który w sezonach o normalnym przebiegu, przypada zazwyczaj na przełomie września/października.

Gatunkami dominującymi podczas kulminacji wysypu były podgrzybki brunatne, czubajki kanie/gwiaździste, koźlarze szare i babki oraz opieńki. Las kompletnie zaskoczył dużą ilością borowików szlachetnych, jednak prawie wszystkie owocniki były w znacznym stopniu zaatakowane przez czerwie i nie nadawały się do zbioru.

Grzybiarze znajdowali też koźlarze czerwone, pomarańczowo-żółte, mleczaje rydze, maślaki i siedzunie sosnowe. Z uwagi na bardzo dużą wilgotność, częste opady i niższe temperatury, część owocników pęczniała od wody i cierpiała na syndrom rozczłapania, co też wykluczało je ze zbioru. Ponadto, nadal aktywne były robale, które również nie pozwalały na zbiór niektórych owocników.

Wszystko to sprawiło, że jesienne grzybobrania 2023 w gminie Międzybórz były wymagające, ponieważ aby nazbierać większe ilości dobrych, jędrnych i zdrowych grzybów, trzeba było swoje wydreptać, sprawdzić, przeciąć i wywłóczyć. To jednak sprawiało niezłą frajdę dla grzybiarzy “kameleonów”, którzy dostosowują swoje grzybobrania do każdych warunków panujących w lesie i stanu zagrzybienia zagajników. ;))

Warto wyraźnie zaznaczyć, że większe ilości grzybów pojawiły się dopiero w drugiej połowie października, jego pierwsza połowa jak i cały wrzesień były okresem kompletnej pustki i ciszy w leśnym runie. Gdyby nie październikowe opady i przyzwoite dla grzybów temperatury, sezon mógłby okazać się jednym z najgorszych.

Trudno mi było wystawić ostateczną ocenę całego sezonu. Za ilość grzybów (biorąc pod uwagę również wysyp sierpniowy) i determinację owocników z kulminacją w pierwszej połowie listopada należy się czwórka z małym minusem. Jednak za jakość owocników i często ich silne zarobaczywienie lub zbytnie nasiąknięcie wodą, najsprawiedliwsza wydaje się trójka z plusem i taką też ocenę wpisuję do dziennika gajowego. ;)) 

W zasadniczym sezonie zaliczyłem też kilka grzybobrań w Borach Dolnośląskich, gdzie sytuacja grzybowa była jeszcze bardziej złożona. Tak jak w 2020 roku, kulminacja wysypu gąski zielonki, która miała miejsca w drugiej połowie października, przeszła szybciej niż kulminacja wysypu podgrzybków, z którą grzybiarze mieli do czynienia w pierwszej połowie listopada. Do tego wrzesień budził skrajne emocje, ponieważ grzyby porozrzucały swoje owocniki bardzo nieregularnie. Tam, gdzie więcej popadało, było ich całkiem sporo, a w regionach, gdzie padało mniej i szybciej przesuszyło ściółkę, z grzybami było mizernie. W Internecie toczyły się żarliwe dyskusje między zagrzybionymi i niedogrzybionymi. ;))

Ostatnią wyprawę do Bukowiny w 2023 roku zaliczyłem 4 grudnia w śnieżnej i mroźnej scenerii, o czym las dał mi znać wcześniej, na zakończenie Tour De Las & Grzyb. Przed atakiem zimy pojedyncze owocniki grzybów rosły nadal i w efekcie zostały zaskoczone nagłym spadkiem temperatury oraz opadami śniegu, co widać na powyższym zdjęciu.

Do maja pozostał tylko miesiąc i dwa dni, zatem Tour De Las & Grzyb 2024 zbliża się już nie małymi krokami, ale zajęczymi susami. Wiosna napiera na dobre, wegetacja jest przyśpieszona średnio o 3 tygodnie. Kto wie, czy w maju, pierwsze rurkowce 2024 nie zaryzykują wyklucia się ze ściółki. Czy pojawią się czy nie, pewnym jest, że rozpoczęcie sezonu będzie dla mnie czymś wspaniałym, czarodziejskim i wyjątkowym!

 Mapy z miesięcznymi sumami opadów, anomaliami sum opadów i rozkładem dobowych sum opadów:

 IMGW

https://klimat.imgw.pl/

https://www.imgw.pl/

DARZ GRZYB! ;))

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.