Słońce grzeje już coraz dłużej i mocniej. Na terenie kraju mamy zróżnicowanie w ciśnieniu atmosferycznym, przez co popołudniami wieje umiarkowany, a miejscami dosyć silny wiatr. Takie połączenie promieni słonecznych i wiatru daje nam gotowy przepis na szybkie przesuszenie wierzchnich warsy gleby i spadek poziomu wód. Wbrew prognozom pogody, ponownie zaczynamy mieć problemy z niedoborem wody. Wprawdzie ostatnio padało w wielu regionach kraju, przechodziły też burze, ale nie poprawiły one znacząco sytuacji hydrologicznej.
Obecnie, najtrudniejsza sytuacja jest na Pomorzu, Kujawach, Warmii, Mazurach i częściowo w północnej połowie Mazowsza. Tam sumy opadów od początku roku są zdecydowanie najmniejsze. Prognozy pogody na najbliższe dwa tygodnie nie są dla tych regionów optymistyczne. Nadal będzie padać bardzo mało lub w ogóle. Znacznie lepiej powinno być na południu Polski, tam w prognozach widać w najbliższym czasie sporo opadów. Jednak będą to opady, głównie pochodzenia burzowego i możemy mieć sytuację skrajności hydrologicznej. W jednym miejscu będzie nadmiar opadów, a tam, gdzie burze przejdą bokiem – niedobór.
Idealnym rozwiązaniem w tej niekorzystnie rysującej się sytuacji, byłby rozległy niż z wielogodzinnymi opadami o średnim natężeniu nad całą Polską. Niestety, takiego scenariusza nie widać w żadnych prognozach. Jednak cały czas podtrzymywane są prognozy, że to lato nie obdaruje nas taką suszą, jak poprzednie, a opadów będzie dużo. Szczególnie sporo ma być burz, które mają nam solidnie rozrabiać w letnich miesiącach.
Często sprawdzam stan wody w dolnośląskich lasach i wyraźnie widać, że w rowach jest jej mniej niż jeszcze miesiąc temu. Mam nadzieję, że prognozy długoterminowe odnośnie opadów sprawdzą się, chociaż wolałbym solidne opady bez ekstremalnych, niszczących burz.