Aktualności Grzyby Las

Przed żniwami za jagodami.

Przed żniwami za jagodami.

Sobota, 22. lipca 2023 roku. Ostatnia zaplanowana przeze mnie wyprawa na jagody w tegorocznym sezonie. Znajomy, który jedzie do Ostrowa Wielkopolskiego, podrzuca mnie do lasów w pobliżu Międzyborza. Dzięki temu już o 5:30 jestem na stanowiskach jagodowych i rzucam się w wir skubania. Poranek jest rześki, bardzo przyjemny, w lesie mokro, ponieważ w nocy padał deszcz. Zapowiada się komfortowy dzień.

Przed południem postanawiam rozprostować kości i przejść się polnymi drogami wśród dojrzewających zbóż. Lada moment rozpoczną się żniwa, kończąc najbardziej zarośniętą odsłonę lata na zbożowych hektarach. Panuje zmienne zachmurzenie, wieje rześki, chwilami nawet dość silny, zachodni wiatr. Jakże to miła odskocznia po upalnych dniach z połowy miesiąca.

Szybko przemija ten lipiec, zdecydowanie za szybko. Dla mnie jest to miesiąc szczególny, w którym wracam do lat dzieciństwa, kiedy to paczka wrocławskich grzybiarzy i jagodziarzy, od świtu do nocy przebywała w lesie na zbiorach jagód, a ja wśród nich. Te dni nie wrócą, ale zawsze można powspominać stare dobre czasy. Pociągiem do Bukowiny na jagody, poza mną, przyjeżdżają obecnie może 2-3 osoby w podeszłym wieku i to wszystko. Reszta ludzi jeździ samochodami lub w ogóle.

MIĘDZYBORSKIE BORY

Ponieważ znalazłem się w miejscach, które odwiedzam dość rzadko, to miałem świetną okazję, aby uwiecznić je na fotografiach. Tereny te nazywam “międzyborskimi borami”. Ich wygląd, struktura, pofałdowany teren i enklawy różnorodności gatunkowej drzew powodują, że każdy leśny włóczęga znajdzie tu coś dla siebie. Tereny te są również bardzo atrakcyjne dla grzybiarzy.

Oczywiście są to też klasyczne lasy gospodarcze, które leśnicy kształtują gospodarką leśną, co zresztą widać na każdym kroku. Dla ludzi lubiących swobodne, luźne dreptanie po lesie i nie przeciskanie się przez zarośla, krzewy, itp., lasy te są idealne. Jako fan sosnowych borów, również bardzo cenię sobie tego typu siedliska.

Wystarczy spojrzeć na poszczególne fotografie. Kto lubi się włóczyć po piaszczystych górkach, gdzie wszędzie pachnie żywicą, a w runie czają się brunatne, zamszowe kapelusze podgrzybków, zechce podnieść rękę i nacisnąć przycisk. Dziękuję. Stwierdzam, że takie tereny lubi 100% grzybiarzy. ;))

W sobotę panowało zmienne zachmurzenie. Najbardziej efektownie wyglądała wędrówka Słońca z dala po lesie, wraz z jego wychodzeniem zza chmur. Wiele razy mogłem podziwiać to piękne zjawisko. Niby banalne, pospolite, a jednak urzekające i na swój sposób czarujące.

Chwilami tylko fragmenty lasu były podświetlone, podczas gdy pozostałe pokrywał cień. Taka wędrówka Słońca i ciągły taniec światła z cieniami, trwały przez większość wycieczki. I co najważniejsze – rześkie masy powietrza oraz niezbyt wysoka temperatura jak na lipiec, wstrzymały upierdliwość strzyżaków, bąków i innych latających krwiopijców.

Niektóre chwile z cieniem trwały przez kilka minut. Wtedy w lesie lekko ściemniało się. Momentami wydawało się, że trochę popada, ale okazało się, że chmury były tylko ciut grubsze, ciemniejsze i przybrały kształty bardziej rozbudowanych kłębuszków, jednak nie dały opadów.

Następnie Słońce z oddali rozświetlało leśną świątynię, nadając jej błysku i wyrazistości. Im dłużej wpatrywałem się w bezszelestną aurę zmiany leśnego nastroju, tym większą fascynację odkrywałem w tej grze światła i cienia. W jednym miejscu do gry włączyły się paprocie. 

A później porównałem sobie zacieniony jagodowy bór z oświetlonym borem paprociowym. Takie drobiazgi w lesie mnie fascynują, chociaż nie wiem, czy określenie “drobiazgi” jest tu dobrym słowem.

 JAGODY ♦ 

Na ten rok pożegnałem sezon jagodowy, którego ocenię tradycyjnie w grudniu, kiedy to podsumuję cały sezon grzybowy w gminie Międzybórz. Ogólnie, w części jagodowej zaliczę go do udanych, wielką tajemnicą pozostaje część grzybowa, a zwłaszcza najważniejsze miesiące, czyli wrzesień i październik. Może w tym roku zaskoczy sierpień, w którym już od wielu lat nie było wcześniejszego wysypu grzybów?

W najbliższych tygodniach napięcie grzybowe będzie wzrastać, bez względu na stan zagrzybienia lasów, bowiem większość grzybiarzy czuje w “środku” wzrost napięcia wraz z przybliżaniem się kalendarza do jesieni.

Dwie relacje temu wspomniałem, że postaram się pokazać miejsca, które są już ogołocone z jagód. Przyczyną jest susza oraz przylepek wielożerek. Ten drugi jest motylem, którego larwy żerują na borówce brusznicy, czyli tak zwanych jagodzinach. Uszkodzenia jagodzin występują najczęściej placowo, są więc miejsca, w których ich nie ma i jagodziny są ulistnione, zielone i zdrowe.

Co roku część stanowisk jest zaatakowanych przez przylepka. Krzewinki swoim wyglądem przypominają zaawansowany listopad a nie pełnię lata w połowie lipca. Są to smutne widoki, ale i takich w lesie należy się spodziewać, gdyż las to niekończąca się przemiana, nie zawsze piękna i zielona.

Podobnie jest z gospodarką leśną, które potrafi nieźle zdenerwować grzybiarza, zwłaszcza, jak pod piłę poszła dobra miejscówka na prawdziwki. Właśnie mi się to przytrafiło. Za tymi sosnami był idealny lasek na borowiki, które rosły pod młodymi bukami wśród starszych sosen. Teraz jest tam pobojowisko. ;((

Pnie sosen wyglądają jak kody kreskowe sosnowego świata. Międzyborskie bory są równie urzekające i piękne co bory Bukowiny, chociaż – rzecz jasna – te rosnące na terenie Bukowiny powodują najszybsze bicie serca.

Jednak Międzybórz to nie tylko sosnowe bory. Między nimi kryją się enklawy różnorodności, często mocno zarośnięte i sprawiające wrażenie nieprzystępnych.

Wśród nich spotkamy m. in. przecudne zgrupowania brzóz. Brzoza to drzewo, które łagodzi nawet największe napięcia. Ich szczera, lśniąca biało-czarna kora jest balsamem dla wzroku, który wtłacza ten balsam w pozostałe tkanki ciała.

W bardziej wilgotnych i zacienionych miejscach, pośród gęstych traw, między którymi wiją się niewielkie strumienie (obecnie wyschnięte), można dostąpić zaszczytu posłuchania tysięcy grzechotek, którymi są liście topoli osiki. A gdy człowiek ma szczęście to spotyka go podwójny zaszczyt, bowiem osiki to najlepsze kumpele koźlarzy czerwonych – jednego z najbardziej efektownie wyglądających grzybów rurkowych.

I ponownie biało-czarny świat brzóz. Zachwycają gracją, harmonią i spokojem. Czasami grzybiarze z wrocławskiej paczki mówili, że jeśli chcesz mieć święty spokój to idź w brzozy. Coś w tym jest.

Miejsca błotniste ze stojącą wodą, obecnie są mocno podsuszone. Widać w nich niezliczone ślady tarzania się dzików. Przez dłuższą chwilę coś czmychało przede mną w gęstwienie, ale nie zdołałem zobaczyć, czyje kopytka przebierały w kniei.

I powrót do sosnowego świata z piaszczystym podłożem. W lesie zapanował dojrzały lipiec. Minęły 22 dni od początku miesiąca. To bardzo dużo. Widać wiele przemian w porównaniu do przełomu czerwca/lipca. Za tydzień będzie ich jeszcze więcej. Las szykuje się na wejście sierpnia.

Polne kwiaty stoją na straży sztuki zdobienia polnych ścieżek, pomimo, że sucho mają przeokropnie. Na lichych glebach w ubogim runie, rozciągają się błogo dywany porostów.

Wkrótce wszystkie oczy lasu skupią się na fioletowym święcie, które przygotowują przepiękne, jaskrawo-zielone wrzosy. Widać, że już są mocno pobudzone i starannie planują fioletowy show.

Z każdym dniem pęcznieją jeszcze zielone jeżyny. Na przełomie lipca/sierpnia, pierwsze owocne zaczną dojrzewać w letnim Słońcu, rozsyłając borowe wieści, że to się w głowie nie mieści, ile wspaniałości las pomieści. ;))

Wyprawę zakończyłem w Międzyborzu. Gdy tylko pociąg rozpoczął bieg, przyszedł konduktor i zaczął sprawdzać bilety. Do mnie podszedł w momencie, kiedy pociąg wjechał na stację w Bukowinie. Po okazaniu biletu, szybko wychyliłem się za okno i pstryknąłem pożegnalne zdjęcia. Wspomnę tylko, że podobnych kadrów wykonałem już dziesiątki i znając siebie, wykonam wiele następnych. ;))

Kult Bukowiny oraz jej lasów ma się wyśmienicie i niech tak pozostanie. Teraz już wiem, że następna wycieczka musi być do Bukowiny. Przed żniwami jestem już za jagodami, sezon miałem krótki, ale udany, chociaż wymagający ode mnie sporego wysiłku. Łatwo i przyjemnie czyta się tekst oraz ogląda zdjęcia, ale żeby powstały tego typu relacje, musiałem dać z siebie naprawdę wiele, wszystko starannie zaplanować i wykorzystać w terenie każdą minutę. Teraz nadchodzi czas sierpniowego leniuchowania i przygotowywania się na najważniejszą część Tour De Las & Grzyb , w której to pierwsze skrzypce, organy, gitarę prowadzącą i perkusję zagrają GRZYBY. ;))

DARZ GRZYB!

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

1 KOMENTARZ

  1. Witam serdecznie Towarzysza Pawła:) Tak to już u nas jest. Kiedy włóczę się rowerem obserwuję wschodzące zboża w kwietniu rosnące w maju i czerwcu, a końcu dojrzewające w lipcu, kiedy to nadchodzi czas żniw. Sierpień dojrzałe lato, czas żniw i zbiorów ale też i widać nieuchronnie zbliżającą się jesień. Dzień jest już znacząco krótszy, Niby chłodniejsze noce, choć teraz różnie z tym bywa. Wrzesień przyroda zacznie szykować się do zimy. Przyroda tak, ale nie my Leśni Wariaci. Jesienią przychodzi nasz czas. Będziemy przemierzać najbardziej niedostępne leśne ostępy w poszukiwaniu….. No właśnie. Paweł nie napiszę czego bo to byłoby dla Ciebie wręcz obrazą. To trochę tak jakbym podpowiadał lekarzowi jak używać stetoskopu:):):). A kapeluszniki i owszem znaczenie swoje posiadają ale jak dla mnie nie są one celem samym w sobie. Z leśnym pozdrowiem Darz Grzyb!!!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.