22 kwietnia 2018 roku – miejscowość Szczodre niedaleko Wrocławia, stare założenie parkowe. Tutaj odbył się spacer dendrologiczny zorganizowany przez Panią Agatę Brzezińską – prezes fundacji Aquila i Roberta Sobolewskiego – dendrologa, ogrodnika, architekta krajobrazu i doktoranta w Instytucie Architektury Krajobrazu, Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
To już drugi spacer z Robertem w tym roku. Trzeci odbędzie się w maju we wrocławskim parku południowym, o którym niedawno wspomniałem. Miejsce zbiórki wyznaczono przy sędziwym platanie klonolistnym na rozstaju dróg. Przed godziną 14-stą zebrało się już sporo chętnych osób na poznawanie dendroflory parku, która jest bogata i warta uwagi każdemu miłośnikowi drzew.
W końcu “w parku pod platanem, Pani przyszła z Panem” ;)) i rozpoczęło się uroczyste zwiedzanie terenu i poznawanie osobliwości świata flory. Na początku Robert wspomniał o skomplikowanym stanie prawnym parku. Część należy do gminy, część do Lasów Państwowych, a jeszcze inny obszar jest w rękach prywatnych.
Robert zwrócił spacerowiczom uwagę na dawne założenia i kompozycje parku, których celem było zapewnienie dużego obszaru do rekreacji (rozległe trawniki) przy jednoczesnym udziale pięknych drzew na obrzeżach (dęby szypułkowe, sosny czarne, lipy, itp.). Chodziło o to, żeby było pięknie, przestrzennie, bez zarośli, krzaczorów i chaszczy. ;))
Bez względu na stan prawny poszczególnych części założenia parkowego, jedno nie ulega wątpliwości. Park obfituje w przepiękne i unikatowe drzewa, wśród których dominują prawdziwe perły dendroflory, m.in. takich gatunków jak dęby szypułkowe, lipy, platany klonolistne, żywotniki olbrzymie, klony, wiązowce lub magnolie drzewiaste.
Jednym z ciekawszych gatunków drzew iglastych rosnących w parku jest sosna czarna. Robert szybko wskazał na zasadnicze różnice w wyglądzie sosny czarnej w porównaniu do sosny zwyczajnej. Sosna czarna – jak sama nazwa wskazuje, charakteryzuje się znacznie ciemniejszymi odcieniami kory i szyszek, co jest podstawową, ale nie jedyną cechą odróżniającą ją od iglastej “królowej” naszych lasów. ;))
Następnie podziwialiśmy pięknego platana klonolistnego – będącego sztucznie wyhodowanym mieszańcem platana zachodniego i platana wschodniego. To wyjątkowo piękne i okazałe drzewa, które rosną dobrze nawet w ciasnych i dusznych aglomeracjach miejskich. Myśląc o platanach, często przypominają mi się okazałe drzewa tego gatunku na Podwalu we Wrocławiu, w tym prawdziwy olbrzym przy słynnych “lwach” w pobliżu Placu Jana Pawła II. ;))
Następny przystanek to dęby szypułkowe obrośnięte bluszczem, który nadaje drzewom wyjątkowo osobliwego wyglądu. Pnące się do góry zielsko tworzy futurystyczną i uroczą kompozycję. Zdania co do szkodliwości bluszczu dla drzewa po którym się wspina są podzielone.
Robert w akcji, czyli omówienie podstawowych cech rozpoznawczych danego gatunku. W tym przypadku mamy na warsztacie liść bluszczu. ;)) Okazuje się, że pobierając szczepki bluszczu, można z powodzeniem wyhodować go na swojej działce lub w ogrodzie. Nie jest to jednak metoda godna polecenia, gdyż hurtowy pobór szczepek, może “wykończyć” roślinę macierzystą.
Kolejna osobliwość dendrologiczna to dąb błotny. Gatunek bardzo ciekawy, niezwykle dekoracyjny jesienią i nie rosnący – wbrew nazwie – wyłącznie na terenach bagiennych czy błotnistych. Okaz z parku walczy z jakąś infekcją lub grzybem, co widać po “smolistej” czarnej strudze wyciekającego soku na pniu.
To już prawdziwy egzot. Glediczja trójcierniowa zwana też czasami iglicznią. Egzemplarz pokazany przez Roberta to odmiana bezcierniowa. Mi osobiście podobają się bardziej odmiany cierniowe, które dodają drzewu wyrafinowania i skutecznie zniechęcają wejście na niego potencjalnym łobuzom. ;))
Chociaż podziwiałem jeszcze glediczję, to moje oczy coraz bardziej spoglądały na to co rośnie na końcu jednej z polan. A rośnie tam dendrologiczne cudo. Rozłożysty, ogromny, wspaniały dąb szypułkowy. Kilka osób urządziło sobie pod nim piknik. Odpoczywać w majestacie i cieniu takiego drzewa to zaszczyt.
Drzewo oglądaliśmy z dosyć sporej odległości a i tak zaczarowało nas swoim ogromem. Może ktoś mi zarzucić, że za bardzo “ocham” i “echam” na widok takich dębów, ale to silniejsze ode mnie. Nie potrafię obiektywnym i twardym spojrzeniem zerkać na sędziwe dęby. Po prostu ubóstwiam te drzewa i basta! ;))
Wspaniały egzemplarz z polany wykształcił regularną, piękną koronę, a z krótkiego, masywnego i grubego pnia odchodzi kilka potężnych konarów. Już teraz wiem, że powrócę do niego i nakręcę filmik. Muszę to zrobić wcześnie z rana, jak nie będzie przy nim ludzi. ;))
Niedaleko tego majestatycznego dębu, na środku drugiej polany rosną kolejne 3. sędziwe dęby szypułkowe. Tylko jeden z nich jest chroniony jako “pomnik przyrody” co mnie dziwi ponieważ wszystkie trzy dęby w stu procentach na nią zasługują. Ten pomnikowy wyróżnia się tym, że ma w środku chronione towarzystwo.
Towarzystwem tym jest chroniony kozioróg dębosz i pachnica dębowa. Mamy tu pewien paradoks ponieważ chroniony kozioróg tak naprawdę przyczynia się do szybszego obumierania drzewa. Jednak to część naturalnych procesów wobec których powinniśmy być wyłącznie obserwatorami a nie ich “naprawiaczami”. ;))
Ludzie wypoczywający przy trzech dębach byli nieco zaskoczeni wizytą kilkudziesięciu osób z przewodnikiem, filtrujących wzrokiem każdy centymetr kwadratowy drzew. ;)) Koziorogowo-pachnicowy dąb ma liczne otwory – ślady żerowania kozioroga i sypie się z niego mursz drzewny.
Dwa pozostałe dęby są w lepszej kondycji. Drzewa są masywne i potężne, jak na króla drzew przystało. Ich sylwetka jest charakterystyczna dla drzew rosnących na otwartej przestrzeni, chociaż – z racji bliskości swojego sąsiedztwa – nie wykształciły tak monumentalnych koron, jak soliter pokazany wyżej.
Po dendrologicznych wrażeniach i obejrzeniu poczciwych dębów, pomału zbliżaliśmy się do terenu, w którym znajdują się w większości zrujnowane pozostałości po dawnym pałacu, będącym kiedyś w czołówce tego typu założeń w Europie. Robert pokazał nam stare zdjęcia pałacu. Wielka szkoda, że tak piękny obiekt popadł w zapomnienie i ruinę.
Przed wejściem na teren pałacu, zatrzymaliśmy się przy kilkunastu cisach pospolitych będących jedynym skupiskiem tego gatunku drzewa w parku. Jak to przy cisach – panuje półmrok i chłód, jakże przyjemny podczas gorących dni. Motyw śmierci wyjątkowo często jest związany z cisem, o czym wspomniał Robert. Jak na ironię – cisy to bardzo długowieczne drzewa, pasujące do śmierci, jak czekolada do kiełbasy ;))
I w końcu weszliśmy na teren pałacu, gdzie już z daleka podziwiałem “Pałacowego” dęba szypułkowego, któremu poświęciłem odrębny artykuł. Takie ruiny zawsze budzą we mnie nostalgiczne odczucia i pozwalają na chwilę zadumy nad upływem czasu i przemijaniem życia.
Jednym z ciekawszych drzew na początku obchodu terenu przypałacowego była magnolia drzewiasta, która za kilka tygodni zacznie kwitnąć. W przeciwieństwie do znanych i podziwianych magnolii, które kwitną przed rozwojem liści, magnolia drzewiasta kwitnie po ich rozwinięciu. Przyroda kocha różnorodność. Ja także. ;))
Patrząc na czarno-białe zdjęcia dawnej świetności pałacu i obecnie panujący nieład i zachaszczenie części terenu, można zacytować Mariana Kociniaka z filmu “Jak rozpętałem II wojnę światową”, powiadając: “Rany Julek. Ale bajzel”. Pomimo takiego stanu rzeczy i na szczęście, dawnej świetności nie straciły drzewa, które są bezcennym skarbem tych terenów.
Spore wrażenie zrobiły na mnie żywotniki olbrzymie – rodzime drzewo Ameryki Północnej. Żywotniki te są naprawdę imponujące. Wznoszą się ku niebu pionowo jak strzała wodza Apachów. ;)) Ni to iglak, ni to drzewo liściaste. Intrygują i zastanawiają po raz kolejny nad złożonością i bogactwem gatunkowym drzew.
Tak sobie pomyślałem o modzie na sadzenie żywotników w ogrodach, na cmentarzach i przy domkach, zwanych pospolicie tujami. A gdyby tak ich właścicielom urosły tujki podczas jednej nocy do takich rozmiarów? Mieliby miny, jak “Sąsiedzi” w kultowej, czeskiej bajce. ;)) Przy okazji dodam, że o ile dziwnie patrzę na pewnego rodzaju “tujomanię”, o tyle zachwyciłem się tymi okazami w parku.
Kolejnym drzewem, na którym zawiesiłem moje ciągle spragnione drzew oczy, był żarówiasto-zielony lilak pospolity. Jego pokrój przypomina mi nieco choinkę, chociaż to zupełnie inna rodzina i gatunek. Duże, szerokie liście z daleka zwracają na siebie uwagę. Następnym celem były 3. lipy, które dobrze widniały na starych fotografiach.
Przechodziliśmy w bliskości stawu, który także widnieje na archiwalnych fotkach i który zarasta. Była to chyba najbardziej zarośnięta część wycieczki, gdyż co rusz przechodziliśmy przez jakieś trawska i mniejsze lub większe krzaki. Można tam było spotkać elitarnych smakoszy zacnych i tanich trunków polskiej produkcji. Nasze to nasze. ;))
Trafiliśmy na poszukiwane lipy i co się okazało? Jedna lipa ma się całkiem dobrze, druga raczej prawie całkiem źle, a trzecia już zaliczyła wywrotkę i użyźnia glebę. Jej niektóre konary postanowiły zgłębić tajemnice stawu. Edukacja w dwie strony bo i ryby chętnie przyglądają się lipowym konarom. Czyli była lipa i nie ma lipy. ;))
Na bardziej otwartym kawałku przypałacowego terenu ukazał się nam długi i wysmukły modrzew europejski. Podobnie – jak żywotniki olbrzymie – rośnie niemal pionowo, prezentując się urodziwie i dostojnie. A mi tam już w głowie od razu maślaki żółte brzęczały. Bo wiadomo, że jak w lesie modrzew się pojawi, wnet żółty maślak się objawi. ;))
Wycieczka trwała w najlepsze. Ludzie oglądali, fotografowali, słuchali Roberta i wymieniali się spostrzeżeniami oraz wiedzą na wszelakie tematy drzewiaste. ;)) Robert świetnie prowadzi spacer i – moim skromnym zdaniem – jest wręcz stworzony do takich akcji. Talent, wiedza i pasja.
A, bym zapomniał. Chociaż kilka słów na temat prowadzonej przez Agatę fundacji Aquila i społeczności “Drzewa Dobrej Widawy”. Tutaj jest więcej informacji:https://drzewadobrejwidawy.pl/. Generalnie od siebie napiszę, że na terenach działalności fundacji, Agata wraz Robertem zinwentaryzowali najcenniejszy drzewostan po to aby ustanowić nowe pomniki przyrody i ukazać dendrologiczne bogactwo tego regionu. Jednym z celów jest też częściowa modernizacja parku w Szczodrem, wyznaczenie tras rowerowych i wykonania innych prac, mających na celu podniesienie walorów turystycznych tych terenów.
Następne interesujące drzewo o łezkowato-kształtnych liściach to wiązowiec zachodni. Także egzot pochodzący z Ameryki Północnej, przede wszystkim od Manitoby po Alabamę. O ile w zimie ma wygląd “nieporządny” z powodu poskręcanych gałązek, latem “maskuje” swoją “nieporządność” poprzez gęste ulistnienie o głębokim, zielonym kolorze.
W pobliżu pałacu jest jeszcze jeden budynek, który obecnie znajduje się w rękach prywatnych i w którym mieszkają ludzie. Nie zakłócaliśmy im spokoju i obeszliśmy budynek z boku, gdzie rosną m.in. żywotniki, ale tym razem nie olbrzymie a zachodnie.
Ponownie coś mi się przypomniało. Miałem napisać, dlaczego Szczodre darzę wielkim sentymentem. Otóż mój ś.p. dziadek od strony mamy, przez wiele lat miał właśnie w Szczodrem pasiekę. Rzekłbym pasieczysko, bo było tam ponad 100 uli. Dziadek był wielkim pasjonatą pszczół i kiedy miałem kilka lat, zabierał mnie czasami ze sobą abym mógł podziwiać jego pracę przy ulach i rozmowy z pszczołami.
To jest temat znacznie obszerniejszy i być może kiedyś opiszę te kilkanaście dni spędzonych u dziadka w pasiece, które – patrząc obecnie z perspektywy czasu – były fantastycznym przeżyciem i utkwiły mi mocno w głowie pomimo, że miałem wtedy 6-7 lat. Dzisiaj nawet dokładnie nie wiem, w którym miejscu była ta pasieka, ale postaram się je odszukać. Na pewno znajdowała się przed parkiem, po drugiej stronie głównej drogi prowadzącej do pętli autobusowej.
Pod koniec dendrologicznego spaceru, mieliśmy jeszcze okazję obejrzeć m.in. urodziwego platana klonolistnego, buka zwyczajnego o czerwonej odmianie liści z charakterystycznym zgrubieniem w miejscu jego szczepienia, klona o czerwonej odmianie liści i suchodrzew tatarski.
Był to dla mnie arcy-ciekawy spacer, z którego wyniosłem sporą dawkę wiedzy i obejrzałem wspaniałe drzewa. Park w Szczodrem jest tym miejscem do którego na pewno powrócę, bo okazuje się, że jest tam jeszcze wiele wspaniałych drzew, których – z racji ograniczonej ilości czasu – nie byliśmy w stanie obejrzeć.
Oczywiście wybieram się też na dendrologiczny spacer po parku południowym we Wrocławiu w połowie maja, który ma bardzo zaszczytny cel i na którym na pewno nie zabraknie sporej dawki wiedzy dendrologicznej i pięknych drzew.
Agata, Robert– dziękuję, serdeczności dla Was i do zobaczenia! ;))
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.AkceptujęOdrzucićWięcej
Polityka prywatności & Cookies
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.