Skip to content
Stacja kolejowa w Miłkowicach.
Miłkowice to wieś położona w woj. dolnośląskim, w powiecie legnickim, w gminie Miłkowice, nad potokiem Brochotka. Ten wpis nie będzie jednak ani o samej wsi, ani też o najdorodniejszych drzewach miejscowości, chociaż motyw dendrologiczny zostanie tu poruszony. Co więcej, jest on bardzo istotny, ale po kolei. Artykuł dotyczy stacji kolejowej Miłkowice. W zasadzie to miałem nawiązać do niej dopiero w grudniu, kiedy ukażą się artykuły o “zdobyczach pociągowych”, jednak stacja w Miłkowicach – według mnie, zdecydowanie zasługuje na odrębny wątek.
Stacja Miłkowice znajduje się na kultowym szlaku kolejowym w kierunku Żagania i Żar. Jest to druga stacja po Legnicy, wcześniejsza to Jezierzany. Dlaczego kultowym szlaku? Odpowiedź jest oczywista. To przez Miłkowice legniccy i wrocławscy grzybiarze pociągowi jadą na grzyby do Wierzbowej Śląskiej, Studzianki czy Leszna Górnego. W Miłkowicach, grzybiarze często przesiadali się lub przesiadają na pociąg jadący w kierunku Żagań-Żary, chociaż przesiadkę można zrobić również w Legnicy. Wszystko zależy od rozkładu jazdy w danym roku.
Wikipedia podaje, że stacja kolejowa w Miłkowicach jest położona na linii nr 275 z Wrocławia do Gubina, stanowiąca jednocześnie początek linii nr 282 do Jasienia przez Węgliniec. Obie linie na odcinkach Wrocław – Miłkowice i Miłkowice – Węgliniec funkcjonują jako część europejskiej magistrali kolejowej E 30. Kiedyś była to stacja rozrządowa w ruchu towarowym, nazywana w środowisku kolejarzy “bramą do Legnicy”. Przez grzybiarzy, nieraz jest określana jako “brama do Borów Dolnośląskich”. ;))
Stacja w Miłkowicach powstała w ramach budowy w latach 1844–1847 magistrali kolejowej Wrocław – Berlin, należącej do Kolei Dolnośląsko-Marchijskiej. Uruchomienie odcinka linii kolejowej z Legnicy do Bolesławca nastąpiło 1 października 1845 roku.
Po przejęciu przez państwo pruskie Kolei Dolnośląsko-Marchijskiej wybudowano nowy odcinek magistrali przez Bory Dolnośląskie, skracający odległość i czas przejazdu między Wrocławiem a Berlinem. Linię uruchomiono 15 maja 1875 roku. Z Miłkowic uczyniono stację węzłową. Z tego okresu pochodzi budynek dworca kolejowego.
Z czasów przedwojennych warto też wspomnieć, że władze hitlerowskie rozbudowały węzeł kolejowy w celach militarnych. Powstało osiedle pracowników kolei. W Miłkowicach powstała druga co do wielkości w prowincji śląskiej towarowa stacja rozrządowa, a na kolei znalazło pracę wielu mieszkańców miejscowości. W drugiej połowie lat 30. XX wieku wzniesiono lokomotywownię przeznaczoną na elektrowozownię, ale planowana elektryfikacja magistrali berlińskiej nie doszła wówczas do skutku.
W czasach PRL na stacji funkcjonowała lokomotywownia obsługująca w szczytowym okresie 72 parowozy. Działały również: wagonownia, warsztaty i biura administracji kolejowej. Koleje zatrudniały ok. 2000 osób, tj. 80% mieszkańców gminy Miłkowice, determinując charakter miejscowości jako osiedla zakładowego. Na stację przyjeżdżało do 240 pociągów na dobę. Do rozrządzania wagonów wykorzystywano 25 spośród 40 istniejących torów.
Podczas restrukturyzacji przedsiębiorstwa państwowego PKP w 2000 roku, władze przedsiębiorstwa zdecydowały o ograniczeniu zatrudnienia. Załogę w miłkowickich jednostkach kolei zredukowano o 90% do poziomu 200 osób, wywołując niespotykany wcześniej wzrost bezrobocia w gminie. Dworzec kolejowy poza spełnianiem funkcji związanych z kolejową mieścił przejściowo: bar, posterunek policji, aptekę. Na I piętrze znajdowały się mieszkania pracownicze. Budynek zamknięto w 2003 roku. Właściciel (PKP SA) bezskutecznie usiłował sprzedać gmach w 2013 roku.
Zaliczenie fragmentów linii biegnących przez Miłkowice do magistrali E 30 objętej Umową AGTC zobowiązała Polskę do modernizacji korytarza. Prace w ramach modernizacji linii między Legnicą a Węglińcem rozpoczęto w listopadzie 2004 roku. Układ torowy stacji został przebudowany i zredukowany (m.in. rozebrano torowiska stacji rozrządowej), nieużywane obiekty, w tym lokomotywownia – rozebrane. Wyremontowano perony nr 1 i 2, obsługujące pociągi pasażerskie od strony Węglińca i Wrocławia. Roboty ukończono w styczniu 2006 roku. Od grudnia 2017 ruch pociągów na stacji w Miłkowicach jest sterowany zdalnie z lokalnego centrum sterowania PKP PLK w Bolesławcu.
Od ok. 2010 roku dawną wagonownię dzierżawiły Koleje Dolnośląskie, lokując w niej bazę serwisową. W 2018 roku z przyczyn ekonomicznych baza KD została przeniesiona do nowo zbudowanego obiektu w Legnicy. Staraniem miejscowego stowarzyszenia „Kolejarz”, skupiającego m.in. emerytów dawnego przedsiębiorstwa PKP, Miłkowice oficjalnie stanowią od stycznia 2017 roku wioskę tematyczną pn. „Miłkowice – Wioska Kolejarzy”.
♦ ALEJA LIPOWA ♦
Stacje kolejowe, albo mają duszę i klimat, albo są zimne i oschłe. To moje subiektywne spostrzeżenie. Stacja kolejowa w Miłkowicach zalicza się do tych pierwszych. Poza posiadaniem “tego czegoś” i ciekawą historią, odznacza się jeszcze jednym, bezcennym walorem. To aleja lipowa, która nadaje stacji osobliwego wyglądu. Nie są to jakieś szczególnie stare, grube i okazałe lipy. Mimo to, stanowią świetną kompozycję i ożywiają smutny wizerunek zrujnowanego i zamkniętego budynku dworca.
Już kilka lat temu, gdzieś z tyłu głowy pomyślałem sobie, czy nie napisać artykułu o stacji w Miłkowicach i urokliwej alejce lip, przy której wiele razy czekałem na pociąg do Studzianki. Po obu stronach alei ciągną się tory kolejowe. I tu mamy sedno sprawy. Po jakimś czasie uświadomiłem sobie, że aleja drzew zlokalizowana między czynnymi torami kolejowymi to naprawdę wielka rzadkość i dendrologiczna osobliwość. Osobiście drugiej takiej jeszcze nie spotkałem.
To był kluczowy argument, żeby zaplanować wycieczkę do Miłkowic, zrobić komplet zdjęć i wszystko opisać, tym bardziej, że nie znalazłem innego artykułu, w którym zwrócono uwagę, że nie tylko sam dworzec, elementy infrastruktury i historia tego miejsca są ważne. Pamięć o historii miłkowickiej stacji dopełniają szumiące sercowatymi liśćmi lipy drobnolistne.
Po zrobieniu zdjęć, miałem jeszcze sporo czasu do pociągu powrotnego do Wrocławia, dlatego zacząłem polować na pociągi. Jako pierwszy z dalekiego horyzontu od strony Legnicy wyjechał klasyczny jednoczłonowy autobus szynowy SA135-001, będący po części odmianą dwuczłonowej wersji oznaczonej jako SA134.
Jego postój trwał około dwóch minut. Kilku pasażerów wsiadło i wysiadło. Konduktor zagwizdał i jednostka wyruszyła w dalszą podróż, wjeżdżając w dość ostry zakręt.
Po około 10-15 minutach na horyzoncie, również od strony Legnicy pojawił się przedstawiciel kolejowej wagi ciężkiej. To elektryczna lokomotywa 186 355-4, sunąca po torze z dziesiątkami kontenerów. Chyba były wyładowane towarem, bo pomimo niewielkiej prędkości, tłukły się bardzo głośno, wydając charakterystyczne dźwięki “łup, łup, bu bum, bu bum”, itp.
A później musiałem już przejść na drugi peron, bo zbliżał się czas przyjazdu mojego pociągu. W służbie dla Kolei Dolnośląskich przyjechała jednostka 48WEc-025a. Przestrzenna, nowoczesna, wygodna i komfortowa.
Co jeszcze dodać o stacji kolejowej Miłkowicach? Niewątpliwie stacja ta ma swój niepowtarzalny klimat, determinowany historią oraz celom użytkowym, dla których została wybudowana i kilka razy przebudowana. Nie udało mi się natomiast dotrzeć do źródeł, z których dowiedziałbym się o pomysłodawcy posadzenia alejki lipowej między torami kolejowymi.
Najbardziej szkoda mi budynku dworca kolejowego, który niszczeje jak setki podobnych obiektów w kraju. W czasie burzy, ulewy, silnego wiatru lub przenikliwego zimna, nie ma gdzie się schować, ochłonąć, napić herbaty, kawy lub piwa. Szkoda, ale widocznie takie koleje losu zapisane są w jego księdze przemijania.
Stacja kolejowa w Miłkowicach to ważna część historii dla grzybiarzy pociągowych w tej części Dolnego Śląska. Historii, której nie znajdzie się na filmach, w książkach, opowiadaniach, czasopismach, artykułach naukowych i innych źródłach. Jest spontaniczna, niekomercyjna i nikomu niepodporządkowana. Tylko nieliczni coś o niej wspomną, tak jak autor tego wpisu.
Zastanawiam się, czy w ogólne powstałby ten luźny artykuł, gdyby nie znajdowała się tu alejka lipowa? Chyba nie. To lipy natchnęły mnie do przygotowania tego materiału. Kiedyś na stacjach było miejsce dla drzew. Obecnie, coraz częściej spotykam stacje kolejowe po tzw. pseudo-rewitalizacjach, pozbawione drzew i w ogóle jakiegokolwiek życia biologicznego.
Oby z upływem czasu i lat, taki sam los nie spotkał stacji kolejowej w Miłkowicach. Jej obecny klimat i “to coś” panuje głównie dzięki lipowej alejce. Moim zdaniem, alejka ta w całości zasługuje na ochronę w formie pomnika przyrody, jako aleja drzew o znaczeniu historycznym, cennych walorach przyrodniczych, kompozycyjnych i krajobrazowych. Ma też bardzo rzadko spotykane położenie, tj. między czynnymi torami kolejowymi.
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.Akceptuję Odrzucić Więcej Polityka prywatności & Cookies
Cześć Paweł
Wielkie dzięki że tą stację opisałeś.
Jest naprawdę magiczna, a dlaczego? No oczywiście aleja lipowa, ale jeszcze coś, W sezonie grzybowym przesiadając się tam na szynobus do Studzianki mamy tam ok. 30 min.na przesiadkę, i co się w tym czasie dzieje? dzieje się magiczny przedwschód słońca, oczywiście jak się trafi w odpowiednią porę. nie wyobrażam sobie innej przesiadki w drodze do studzianki 😉
Pozdrawiam 🙂
Cześć Krzysiek. 😉
Nie ma za co, tej stacyjce i alejce należał się artykuł jak psu miska. 😉
Kilka razy też miałem możliwość oglądania porannych (przed)wschodów Słońca w Miłkowicach. A poza tym bliskość Borów powoduje, że to miejsce jest jeszcze bardziej szczególne.
Pozdrawiam. ;))
Witam Towarzysza Pawła:) Tym razem może odbiegnę troszkę od tematu. Po prostu kiedy czytałem Twój artykuł przyszły mi na myśl stacyjki na naszych Kresach. Ot budka dróżnika i poczekalnia wraz z kasą, porośnięty trawą i rdestem peron z tablicą z nazwą miejscowości. Prowadząca do stacji piaszczysta lub rzadziej wybrukowana “kocimi łebkami,” droga. I zapraszająca do odwiedzin Puszcza Knyszyńska. Paweł Ty to wiesz jak wzbudzić wspomnienia. Czary jakieś czy co:):):). Na marginesie przeczytałem otrzymaną od Ciebie książkę. Zeszło dość długo. Dlaczego? Po prostu kiedy czytałem książkę po prostu pewne okolice widziałem przed oczyma. To dopiero była (i jest) burza wspomnień. Raz jeszcze serdecznie Ci dziękuję. Darz Grzyb!!!
– “Paweł Ty to wiesz jak wzbudzić wspomnienia. Czary jakieś czy co:):):)” – abrakadabra. ;-)))) Miło mi. Jak to kiedyś powiedzieli starzy towarzysze: “My, tak jak i Wy, jesteśmy ulepieni z tej samej gliny”. 😉 😉 😉
– Cieszę się, że książka ta obudziła w Tobie księgę wspomnieć. 😉
Pozdrawiam. 😉