Aktualności Grzyby Las Perły dendroflory

Subtelności wczesno-wiosennego lasu.

Ależ mi tego brakowało! Ciepłego, wiosennego Słońca i obserwacji przyrody budzącej się do życia po zimnym, miejscami wręcz lodowatym marcu. Na początek zdjęcie porównawcze z 18 marca i wczoraj, tj. 4. kwietnia. Można stwierdzić, że po zimie – zanim się zazieleni – ponownie mamy widoki późnojesienne. ;))

Uwielbiam takie niezaplanowane wycieczki. Spontaniczne, trochę na “wariata”. Obfitują one w nieprzewidywalne wydarzenia i spotkania z dziką przyrodą. W lesie ptaki drą się w niebo-dziobo-głosy, radośnie śpiewając na cześć rozpoczętej ciepłej pory roku i wiosennego misterium, które w ciągu kilku tygodni przyodzieje las w zieloną suknię.

Nawet nie spodziewałem się, że w pierwszym tygodniu kwietnia zaliczę spotkanie na leśnym szczycie z wyjątkowo piękną i dostojną istotą żyjącą gdzieś pośród mokradeł, rowów i strumieni. Nie potrzebuje ona fryzjera. Ani kosmetyczki, żadnych manicure i pedicure. Nie chodzi na solarium i na masaże odchudzające.

Nie tatuuje sobie ciała. Nie nosi kolczyków w pępku, nosie, uszach, tyłku i las wie gdzie jeszcze. Nie używa kosmetyków i nie dba o figurę. A i tak jest najpiękniejsza i najdostojniejsza. To Miss Lasu. Wybrana przez zwierzyniec jednomyślnie. 100% głosów za. Żaden przeciw. Nie ma leśnej istoty, która nie doceniła jej wdzięku. Od mrówek i kleszczy po dziki i jelenie. ;))

Tak wygląda MISS LASU i nie dajcie sobie nigdy wmówić, że jest inaczej, że to ktoś inny. Nawet przeciętny fotograf może zrobić jej zdjęcie, którym zachwycą się inni, bo tu nie o technikę wykonania fotografii chodzi, a o wybitny obiekt, którym jest Miss Lasu. ;)) Ale trzeba pamiętać, że to delikatna i krucha istotka, której nie wolno niepokoić i po wykonaniu zdjęć, grzecznie podziękować za sesję i oddalić się aby jej nie drażnić i denerwować.

Po zaszczytnym spotkaniu Miss Lasu, las zaskoczył mnie jeszcze bardziej. Do najbliższej wioski jakieś 3. kilometry a tu ni z gruszki ni z pietruszki domowy kot się trafił. Trochę nieufny i ostrożnie przyglądający się wszystkim moim ruchom. Kuzyn żbika? Koci outsider, znudzony wiejskim życiem? Dał sobie zrobić zdjęcie i szybko czmychnął dalej. ;))

Za to Pani Wiosna obejmuje swoim ciepłym i życiodajnym uściskiem wszystkie zakamarki lasu, które stopniowo zaczynają reagować na te bodźce. Kotki na wierzbie. Widok zachwycający i łapiący za serducho! Przebiśniegi przebiły śniegi i jest super! ;))

Motyle wygrzewają się na Słońcu, muchy – jeszcze niezbyt upierdliwie – przyjemnie latają nad głową, mrówki uwijają się jak rabusie podczas napadu na bank. W budkach dla ptaków słychać szamotaninę i gorączkowe przygotowania na narodziny młodego pokolenia. Wiosno – zaczynasz nadrabiać zaległości i ruszyłaś ostro z kopyta! Tak trzymać! ;))

Łyse buki jeszcze się przeciągają ospale i patrzą na szaleństwo runa leśnego, które chce się maksymalnie najeść słonecznych promieni, zanim bukowe liście zaczną rozpościerać mroczny cień, wciągając lwią część życiodajnej energii. Uwielbiam buki! Kilka niezwykłych okazów będzie bohaterami tegorocznego cyklu pereł dendroflory. ;))

Grzybowy szlak kozakowy przy mało uczęszczanej drodze. Jeszcze bezgrzybny, ale w maju, kto wie, może pierwsze krawce za łeb się wyciągnie. Chociaż nic tam jeszcze nie rośnie, już wizualizowałem sobie zbieranie pomarańczowo-żółtych kapeluchów, które powodują u mnie i wielu grzybiarzy mega adrenalinę. ;))

Tradycyjnie huby nie próżnują. Dewastują wnętrza drzew, dumnie wychylając i prezentując swoje twarde, grzybowe cielska na zaatakowanych żywicielach. Drzewo takie duże a one takie małe. Ale zadziorne okropnie, podstępne i bezlitosne. Niejednego olbrzyma powaliły. I powalą…

I dalej dostojne buki i buczki. Jeden z “kurzą” łapką. Albo pazurkami. Napływy korzeniowe buków są baśniowe. Chociaż tutaj, w bukowińskich, nizinnych lasach nie prezentują się tak finezyjnie, jak np. w górach to nie brakuje okazów, które w spektakularny sposób przytwierdzają się do matki ziemi.

Jeszcze buk na wysokościach i gospodarczy las sosnowy z niewielką domieszką buków i świerków. Pośrodku droga. Ileż takich miejsc jest w lasach? Tysiące. A jednak każde inne i jedyne w swoim rodzaju. I jakkolwiek nie nazwać taki typ lasu – plantacją desek, uprawami drzewa, itp., chodzi się po nim wyśmienicie.

A to ci dopiero dziwadło się trafiło. Miejscami na łąkach jest ich wiele. Wszystkie z zeszłego sezonu. A w atlasach piszą, że grzyby są bardzo nietrwałe i rozpadają się po 2, 3 tygodniach. Te przetrwały kilka miesięcy. Wiem, to grzyby Faraona, które w kodzie genetycznym mają wszczepiony proces mumifikacji. ;))

Błękit wiosennego nieba i wał dębowy – jedna z pereł dendroflory WT z pierwszego cyklu, w 2016 roku. Leśnicy i miejscowi częściej nazywają to miejsce “groblą”. Odcinek czarujący i niezwykły, chociaż jeszcze pogrążony w szarości i martwocie. Za miesiąc będzie znacznie gęściej i zieleniej. ;))

Słońce tańczyło w mroku pośród lasu i wody. Tak to nazwałem bo tak to odebrałem. Z jednej strony szaleństwo wiosennego Słońca, z drugiej strony – walka ciemności i mrocznej odsłony cieni lasu o przywództwo na tym terenie. Efekt? Powalający. Przynajmniej mnie – włóczęgę bardzo leśnego. ;))

Efekty wykonywania przez leśników planów pozyskiwania drewna. Sporo wycięli. Sporo też sadzą. I tak w kółko. Od siewki po tartak. No i widok najbardziej charakterystyczny dla okolic stacyjki kolejowej czyli BUKOWINIAN, który nabiera rozpędu w procesie kwitnięcia. W czerwcu będzie prosił o głosy w konkursie Drzewo Roku 2018. ;))

Na koniec zostawiłem Baśniową Staruszkę – potężną lipę drobnolistną, o której już tyle pisałem i którą pokazywałem na dziesiątkach fotografii. Przechodząc w pobliżu Goli Wielkiej nie mogę jej nie odwiedzić. To jedno z najwspanialszych drzew, jakie w życiu odnalazłem.

Zawsze sobie powtarzam w myślach, że cyknę jej kilka fotek i pójdę dalej. I zawsze postanowienia te biorą w łeb. Jak już ją zobaczę, drzewo włącza hipnozę i “każe” mi obejść wokół siebie, pstrykając przy okazji fotki. Finał spotkania z dostojną lipą jest zawsze taki sam. Po wizycie mam w aparacie o kilkadziesiąt zdjęć więcej. ;))

Z drugiej strony jak się nie zachwycić tak fenomenalnym drzewem? Po prostu nie ma innej opcji. Przecież na co dzień nie spotykamy takich niesamowitych tworów dendroflory. W miastach mamy przeważnie drzewa młode i w średnim wieku. Te starsze to często drzewa “kaleki” z kikutami po obciętych konarach, usychające i zmaltretowane zatrutym życiem miejskim.

Dlatego tak wspaniale jest obserwować stare, leśne drzewa, nieskrępowane przepisami o skrajni, odległości, wysokości, itp. Żyjące w ciszy i spokoju i dzięki temu, mające możliwość osiągnięcia ponadprzeciętnych rozmiarów i wieku. Moja wczorajsza wizyta przy Królowej Lasu miała jeszcze dodatkowy cel.

Postanowiłem delikatnie zajrzeć do wnętrza tego ogromnego drzewa przez jego “oko”, którego rozmiar jest taki, że spokojnie mogą się tam przecisnąć dwie a może i ze trzy osoby naraz. Zamysł był taki, żeby trzymać na pasku aparat i maksymalnie włożyć rękę aby uchwycić to, co się dzieje w środku sędziwej lipy.

Wprawdzie wcześniej już zaglądałem do środka i robiłem zdjęcia, ale nie wkładałem aparatu najdalej jak się da. Taką operację należy wykonywać ostrożnie, bez pośpiechu, żeby nic nie uszkodzić oraz pilnować aparat aby nie wpadł do wypróchniałego wnętrza niesamowitego drzewa.

Zbliżając twarz do “oka” drzewa czuć chłód, który zakamuflował się w środku i charakterystyczny – ziemnisto-drzewny zapach, przypominający nieco lekko stęchłą piwnicę. Zrobiłem kilka ujęć do dołu i od dołu do góry. Widać m.in. zeschnięte liście i kawałki drzewa, m.in. nieliczne gałązki.

Wygląd Baśniowej Staruszki w środku budzi pewne skojarzenia z jaskinią. Zresztą chłód i klimat jest podobny. To ta niewidoczna i bardziej tajemnicza część drzewa, podobnie jak strefa korzeniowa ciągnąca i rozpościerająca się pod ziemią.

Patrząc z wnętrza lipy do góry, ponownie miałem skojarzenia z jaskinią. Brakowało tylko cieknących po bokach strużek wody, stalagmitów, stalaktytów i stalagnatów. ;)) W zależności jak patrzymy do góry, otwór momentami układa się na kształt ducha. A może to dobry, leśny duch, stojący na straży fenomenalnego drzewa?

Jeszcze raz rzut okiem na dół. Widok lekko futurystyczny, niezwykły i fascynujący. Jakie skomplikowane procesy mają miejsce “za ścianą”, utrzymujące Baśniową Staruszkę przy życiu. Przyroda jest niesamowita. Banalne stwierdzenie, ale prawdziwe bo… przyroda jest niesamowita! ;))

I na koniec absolutny bonus od czarującej lipy. Już miałem wycofać głowę, kiedy zauważyłem coś zaplątanego w pajęczej sieci o żółtawo-czarnych odcieniach. To martwy szerszeń, “zmumifikowany” podobnie jak wnętrze ciała nieprzeciętnego drzewa. Czy to owad z poprzedniego sezonu, czy sprzed wielu lat? Odpowiedź zna tylko Królowa Lasu – Baśniowa Staruszka. ;)) I niech tak zostanie. Las też ma prawo mieć swoje skryte i niezwykłe tajemnice… ;))

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.