Jeżeli gdzieś można w lesie cokolwiek znaleźć to obecnie jest to najkorzystniejszy mimo wszystko czas. Dlaczego? Ponieważ od deszczy, które w maju były najbardziej znaczące, minęło ponad dwa tygodnie, a to jest właśnie okres, kiedy mogły się lokalnie i bardzo punktowo zawiązać na tyle korzystne warunki dla grzybów, że cokolwiek wyskoczy ze ściółki. Na cuda nie ma co oczywiście liczyć. Trzeba wziąć jeszcze pod uwagę, że przeszliśmy przez kilka bardzo chłodnych, czy wręcz zimnych dni, jak na maj i wiatr, który bardzo szybko przyśpiesza wysuszenie wierzchniej warstwy ściółki. W prognozach pogody do końca maja, znaczących opadów w ogóle nie widać.
W krótkim podsumowaniu można stwierdzić, że maj 2016 roku jest bardzo kiepski dla dolnośląskich grzybiarzy. Kolejny zresztą. A porównując grzybność naszych lasów do Polski południowo-wschodniej, właściwie brakuje skali porównawczej. Ale tam wczesne, kwietniowo-majowe wysypy grzybów są znacznie częstsze niż u nas. Wynika to z korzystniejszego układu pogody (cieplej i przede wszystkim wilgotniej). Cóż, trzeba iść dalej w nadziei na lepszy czerwiec. Jednak jeszcze po majowym lesie obowiązkowo trzeba pochodzić. Las lub zaskakiwać, tak jak to było ostatnio w Borach Dolnośląskich. ;))