Od kilku tygodni trwa najważniejszy dla roślin okres w roku. To przed wszystkim od temperatury i od opadów, które obecnie mamy, zależą późniejsze zbiory i plony. W skali kraju mamy coraz większe zróżnicowanie i dysproporcje w opadach. Paradoks polega na tym, że są miejsca, gdzie jest za mokro, ale nie brakuje też dużej ilości regionów, w których trzeci rok z rzędu mamy do czynienia z wiosenną posuchą. Dolny Śląsk, czyli jedno z grzybowych centrum w Polsce południowo-zachodniej też doświadcza posuchy. Dramatu jeszcze nie ma, ale ta przykra tendencja nie pozwala z optymizmem patrzeć na kolejne tygodnie, chociaż według wielu prognoz, powtórki z 2015 roku nie będzie. Dopóki porządnie nie popada to nie wierzę tym prognozom.
Wczoraj nad Oławą oglądałem spektakularne chmury, które praktycznie nic nie dały poza pięknymi widokami. Gdzieś w kierunku Opola prawdopodobnie padało więcej. Widać to było po jednolitej warstwie granatowych chmur w tamtym kierunku. Nad Oławą padało ok. 5-6 minut i to w śmiesznej ilości. Oj, skąpi nam niebo deszczu. Za to we wschodniej Polsce, leje z niewielkimi przerwami, a w weekend ponownie dolało. Jak myślisz? Do kogo mam złożyć petycję o sprawiedliwość opadową i ich równomierne rozmieszczenie? ;))
Chmury rozrastały się i zanikały. Prężyły muskuły i straszyły, po czym, rozchodziło się wszystko po kościach. Był nawet taki moment, że już myślałem – o teraz to lunie. I lunęło. 10 kropel na metr kwadratowy… ;)) W końcu przyszły kolejne chmury, które, podświetlane promieniami słonecznymi od zachodu, wyglądały bardzo malowniczo i groźnie. I znowu nic. Kap, kap, kartofel. ;)) Czekałem na porządny deszczy, chociażby po to, żeby oczyścił powietrze z pyłów, kurzu. To samo z chodnikami. Kilkunastominutowy spacer po ulicach, parku i buty zakurzone. A wietrzysko smaga piachem i pyłami po gałkach ocznych równo.
Jak wielkie zróżnicowanie w spadających kroplach mamy w kraju, najlepiej widać po mapkach IMGW. Na wschodzie leje, a na zachodzie suszy i wieje. Ten silny wiatr, który wiał w sobotę i w niedzielę robi grzybiarzom, rolnikom i sadownikom podwójną “krecią robotę”. Wysusza mocno nawet miejsca silnie zacienione, gdzie nie docierają promienie słoneczne. Bardzo ciekawe mapy zaprezentowane przez agrometeo.pogodynka.pl, pokazują tzw. Aktualny stan nasycenia gleby wodą w stanie ciekłym dla warstw:
1) 7-28 cm, z rozdzielczością przestrzenną wynoszącą 25 km. Obszary o wilgotności poniżej 30-40% wskazują na możliwy deficyt wody w strefie korzeniowej.
2) 100-289 cm z rozdzielczością przestrzenną wynoszącą 25 km.
Prezentowana na mapkach wilgotność gleby jest wyrażona w procentach.
Nie analizując bardzo szczegółowo tych mapek, wyraźnie widać, że im bliżej koloru czerwonego tym bardziej sucho. “Legendarnych” obfitych opadów dla Polski południowo-zachodniej, Wielkopolski i Kujaw nie widać. Pogodynki zapewniają, że będzie coraz lepiej. Tylko pytanie kiedy? Za 2 tygodnie? Miesiąc? Pół roku? W ostatnim tygodniu maja, czeka nas prawdopodobnie pierwsza fala upałów, która – w razie niedostatecznych opadów – bardzo szybko pogłębi posuchę w najbardziej suchych regionach.
Na procesy i przebieg pogody nie mamy wpływu. Możemy analizować, mierzyć, ujadać, że jest za sucho lub za mokro. Za gorąco lub za zimno. I tak nic nie zrobimy. Zamiast tego, lepiej wykorzystać maksymalnie wiosnę do aktywności na powietrzu, spacery i odprężenie po zimowych ciemnościach/zimnościach. A że autor bloga czasami ponarzeka na posuchę – nie miej mu tego za złe. To “fanatyczny” grzybiarz, a oni tak mają. ;)) Ciągle narzekają na brak korzystnych warunków do wzrostu grzybów, chociaż to dopiero połowa maja. Ale jak tu nie psioczyć, kiedy Polska południowo-wschodnia kosi borowiki sosnowe, ceglastopore, podgrzybki i koźlarze w najlepsze, a u nas bida aż piszczy. ;)) A piękne chmurki na zachodzie kraju robią sobie z nas “jajeczka” w postaci prawie zerowych opadów. ;))
Cześć Pawle , wiesz ,że jesteśmy Twoimi czytelnikami , generalnie od deski do deski , a co najważniejsze staramy się ( przynajmniej ) czytac ze zrozumieniem. I co ? I jajco . Nic nie rozumiem. Wykres IMGW od 0600 15052016 do 0600 16062016 sumy opadów podaje w naszej okolicy 0,00 tym czasem w niedzielę lało od 0800 / 0900 do co najmniej 1400 , potem jeszcze mnie zlało na grzybach. Prześlę Ci na PRV zdjęcie ile cm napadało do wiadra w ogrodzie – przez dobę . Na moje oko jakieś 6-7cm = 60mm deszczu na mkw. Nie jestem akredytowanym przez IMGW punktem pomiarowym ale pisząc 0.00mm po prostu kłamią . To nie przytyk w Twoją stronę ,ale wiarygodność , tych mapek przynajmniej u nas jest żadna . PS wiesz jak oblicza się sprawdzalność pogody w IMGW ? Następująco : ” jutro bedzie -70st celsjusza w Rzeszowie . ” Nie było ?? szkoda , no to mamy 50% sprawdzalności 🙂 . Taka zafajdana bylejakość . Ile juz razy słuchałem , czy oglądąłem bieżącą ( nie prognozę ) tylko relację z pogody na pogórzu , potrafią się mylić ( tego samego dnia , w tej samej godzinie ) np o 10 czy 12 stopni . Tak po prostu nie można robić . O prognozach przymrozków w ogóle nie powiem bo to kpina . Pozdrowienia
Za bardzo miłe słowa – wielkie DZIĘKUJĘ dla Was! 😉 Jeżeli chodzi o mapki – jajca jak barety… Wczoraj, po udostępnieniu linku z tym artykułem na FB, niektórzy z Czytelników także zauważyli nierzetelność mapek IMGW. Kilka osób, napisało dokładnie to, co Wy. Czyli, że na mapkach bez opadów, a u nich lało… A myślałem już, że tak zacna instytucja, jak IMGW, dysponując dobrym sprzętem, podaje dokładne dane. Czyli najlepszym weryfikatorem i pomiarem opadów w danym terenie jest osobista wycieczka. 😉 Tylko, po co nam w takim razie IMGW? Hm…
W sobotę dokonałem z kolegą osobistej weryfikacji hydrologiczno-powierzchniowej w Borach Dolnośląskich. Jest sucho. Za sucho, żeby można liczyć na większą ilość grzybów. Za to Wasze ceglasie rządzą! Chyba dzisiaj “wrzucę” ja na bloga. 😉 A że gul mi skacze (oczywiście pozytywnie) to już nie wspomnę. 😉