Skip to content
Tajemnice lasów Raszówki.
Część 2/2. W szczegółach.
(artykuł edytowany i poprawiony w dniu 25.02.2020r. ) Tajemnice lasów Raszówki. Część 2/2. “W szczegółach”. 65 hektarów lasu z obiektami, służącymi stacjonującym tu kiedyś Rosjanom jako Baza paliwowa. Teren zaniedbany, zapomniany, częściowo zdewastowany i popadający w jeszcze większą ruinę.
Gleba skażona związkami ropopochodnymi, wymagająca rekultywacji i odkażenia. Niestety, nie widać tam żadnych śladów działalności, które ucywilizowałyby ten teren. Ale przyroda – w tym wydawałoby się bardzo nieprzyjaznym środowisku – radzi sobie całkiem nieźle.
Skoro nie można wykiełkować na skażonej ziemi, zawsze można na dachu. ;)) Siewki brzóz i sosen coraz liczniej pokrywają straszące swoim wyglądem budynki. Ile lat musi upłynąć, aby przyroda sama oczyściła się z bajzlu, który zaoferował jej człowiek? 1000? 2000? Dłużej?
Tych czasów zarówno ja, jak i Czytelnik nie doczekamy. Tym bardziej, że nie widać jakiejkolwiek inicjatywy, aby ktoś poruszył temat Bazy paliwowej lasów Raszówki i postanowił zrobić z tego miejsca atrakcję turystyczną. Szkoda, bo uważam, że przy dobrym pomyśle, można by z tego terenu zrobić coś naprawdę zjawiskowego.
Jak na spore skażenie, o którym jest napisane w bardzo nielicznych w Internecie materiałach o Bazie paliwowej, las radzi sobie tam całkiem nieźle. Dominuje starszy drzewostan sosnowy z domieszką brzóz i dębów.
Stare obiekty są bardzo dobrze maskowane przez lasy i czasami dopiero z bliska można zauważyć, jak sporych rozmiarów konstrukcje wybudowali tam Niemcy z których później korzystali towarzysze ze wschodu. Chodząc po niektórych budynkach można mieć całkiem niezłe widoki.
Młode sosny widziane z góry to rzadki widok dla przeciętnego spacerowicza/turysty. Z góry las zawsze wygląda inaczej. To oczywiste i zrozumiałe. Ja kombinowałem, żeby zrobić trochę ujęć z okien tych budynków. Oj, na starość, chciałbym mieszkać z takimi widokami za oknem.
Oczywiście nie w tym miejscu. ;)) Chodząc z Pawłem po poszczególnych obiektach (do czego nie namawiam, chyba, że z zachowaniem najwyższej ostrożności i w co najmniej w dwie osoby), zastanawiałem się, co można interesującego uchwycić w kadrze w tych paskudnych ruderach.
Poza zdjęciami lasu z okien zrujnowanych budynków, wystarczyło się dobrze rozejrzeć i co rusz, wpadało nam w oko i do aparatu coś interesującego. Stara cegła “patrząca” na okno, opuszczone gniazdo ptaków. Przechodząc z jednych obiektów do drugich, zauważyliśmy, że kręcił się tam jakichś starszy gość.
Dziadek swobodnie spacerował sobie po ruinach, zaglądał tu i ówdzie, chociaż na nasz widok, dosyć szybko się oddalił. Pewnie się nas wystraszył albo czegoś tam szukał? Może coś kombinował? Mniejsza o to. Tajemnica obecności i “misji” dziadka pozostała nierozwikłana. ;))
O ile, popadające w ruinę obiekty, jakoś nie rażą oczów w sposób szczególny, a raczej wzbudzają ciekawość ich obejrzenia, o tyle dzikie wysypiska to zmora, paskudztwo, ohyda i wściekłość na debili, którzy urządzili sobie w byłej Bazie paliwowej dzikie wysypiska śmieci.
Widzieliśmy co najmniej kilkanaście miejsc, gdzie wywala się śmieci o bardzo różnej zawartości. Dominują plastiki, puszki, butelki, samochodówka (np. opony), gruz, urządzenia sanitarne, itp. Nawet stary nocnik i bęben od pralki można tam znaleźć.
“Wszyscy Polacy to jedna rodzina” – nigdy się z tym nie zgodzę. Obok dobrych i przyzwoitych ludzi, w naszym społeczeństwie mamy sporo prostactwa i hołoty, która swoją obecność przypieczętowuje kupą śmieci i smrodem, jaki zalatuje od ich zawartości.
Nie ma żadnego uzasadnienia dla wywalania śmieci do lasu!!! W perfidny sposób wjeżdżają na leśny teren swoimi zasranymi samochodami i wyrzucają odpady. Na załączonych zdjęciach można sobie obejrzeć działalność naszych “kochanych braci i sióstr”. Dziwię się, że nie zamontowano tam żadnego monitoringu aby wyłapywać śmiecące buractwo.
Ale kogo to obchodzi? Przecież to się nie opłaca, kary są nieadekwatnie niskie do kosztów potencjalnego monitoringu. Poza tym – jak to się u nas w społeczeństwie mówi – “jakoś to będzie”. Władze mają to w nosie, są ważniejsze sprawy.
Walka o mamonę, wybory, układy, intrygi, czyli całe to badziewie, w którym się kąpią. A śmieci przybywa. Cuchną, rozkładają się, skażają glebę. Żal patrzeć, jak ten teren jeszcze bardziej pogrąża się w ogromnym syfie. ;((
Byłem bardzo ciekawy, czy w takich warunkach są w stanie wyrosnąć jakieś grzyby? Rzecz jasna – absolutnie nie miałem ochoty jakiegokolwiek wziąć do celów spożywczych, chociażby był to najpiękniejszy prawdziwek lub kozak. Nie znaleźliśmy tam nawet gołąbka, muchomora lub maślaka.
Przy drodze rosły nieliczne, młode purchawki, a tylko w jednym miejscu na pniaku trafił się grzyb z gatunku koralówki. Ciekawie i pesymistycznie wyglądały tam jagodniki, pozbawione owoców. To zapewne efekt “żyznej”, ropnej gleby…;((
W budynkach, największe wrażenie zrobiły na mnie różne malowidła i graffiti na ścianach i to im poświęciłem sporo ujęć. Zauważyłem pewną prawidłowość. Wchodząc do ruin jakiegoś obiektu, w którym widnieją te malowidła, zaczynam odnosić wrażenie, że one tam bardzo pasują.
Czy miałeś kiedyś podobne wrażenie? Jakieś czachy, diaboliczne kobiety, mutanty, skażone słońce, nawiązania do Władców Pierścieni, nieco okultyzmu i demonologii. To wszystko podkreśla upiorność tego miejsca i jego brzydki klimat.
Czy “graficiarze” i ludzie (przeważnie jakaś młodzież), zdają sobie z tego sprawę? Pewnie nie zastanawiają się nad tym, bo i po co. Robią swoje, coś tam naskrobią, wypiją piwo, być może zapalą skręta i idą dalej, pozostawiając po sobie świadectwo swojego olewactwa wszystkiego i wszystkich.
Tak właśnie wygląda była Baza paliwowa w Raszówce. Zapomniana, skażona, zaśmiecona, taplająca się w brudzie, smrodzie, ruinach i… pięknym, sosnowym lesie. Takie swoiste połączenie “Pięknej i Bestii”. Wyjątkowe miejsce dla ludzi szukających guza. ;))
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.Akceptuję Odrzucić Więcej Polityka prywatności & Cookies
Paweł – przeczytałem, obejrzałem zdjęcia, i długo nie mogłem ochłonąć… Kawał dobrej reporterskiej roboty! Pozdrawiam 😉
Serdeczne dzięki! 😉
Witaj Paweł:)
Nie będę zbyt oryginalny jak powtórzę za Krzyśkiem z Lasu. Bardzo fajny artykuł. Naprawdę przeczytałem obydwie części z dużym zainteresowaniem. Może kiedyś sam tam podjadę? Osobnym tematem jest kwestia zaśmiecania lasu. Paweł te symboliczne kary są stanowczo zbyt niskie!!!! Sprawa powinna trafiać do sądów a powiem Ci, że sądy coraz częściej zamiast “niekłopotliwej” kary pozbawienia wolności w zawieszeniu orzekają “kłopotliwą” karę ograniczenia wolności. I tak powino być tutaj. A rok ograniczenia wolności, trzydzieści godzin przepracowanych miesięcznie społecznie rzezcz jasna na rzecz Nadleśnictwa, a jeśli delikwent się nie podporządkuje zamiana na trzy lata odsiadki plus gruba nawiązka. Analogicznie za przejażdżki samochodami po lasach, nie mówiąc już o wyczynach “quadowców”, o których pisał Maciek.
Serdecznie pozdrawiam:)
Wojtek, śmiecenie w lesie to temat rzeka, a nawet ocean. Tak samo z jazdą samochodem przez środek lasu. Kary powinny być znacznie surowsze i przede wszystkim skutecznie i jak najszybciej egzekwowane.
Zachowania takie obnażają brak jakiejkolwiek kultury i wychowania wśród naszych “kochanych braci i sióstr”.
Co do samej Raszówki pod kątem turystycznym – polecam, chociaż dziwnie tam to wszystko wygląda. Generalnie te przeklęte śmieci psują obraz osobliwej całości.