Ostatnia wycieczka w bukowińskie tereny w 2018 roku. W mrocznej atmosferze szarości i krótkości grudniowego dnia. Od kilku lat, grudzień kojarzy się nie z mrozami i śniegami, a z pochmurną, wietrzną i wilgotną odmianą późnej jesieni. Niektórzy powiedzą, że pogoda jest pod psem. Inni – że zgnilizna i plucha. Dla mnie jest to wymarzona pogoda na wycieczkę. Tylko krótkość dnia ogranicza jej zasięg i długość.
Cóż takiego nęcącego jest w pogodzie, gdzie pies z budy łba nie wychyli, a kot nawet nie myśli spojrzeć w stronę podwórza? A jednak jest. I to ogrom. To już nie tyle kwestia nastawienia się psychicznego do wyprawy, ile sprawa docenienia, wciąż zmieniających się pór roku i osobliwych uroków każdej z nich. A że w grudniu mamy listopadową pogodę to nie warto się tym przejmować, bo i tak to nic nie da.
Okolice chlewni w Bukowinie z kominem na pierwszym planie. Tam bardzo często zaczynają się moje “rozdwojenia jaźni”, polegające na wewnętrznej debacie – w którą stronę iść na wycieczkę? Chciałoby się wszędzie, ale można wybrać tylko jeden kierunek. Często, dopiero w ostatniej chwili, zdaję się na intuicję i instynkt, którym ufam, że w danym dniu, dokonają optymalnego wyboru i że trasa, którą wybiorę, przyniesie mi dawkę leśnych wrażeń i emocji.
Złowieszcze krajobrazy z ołowianymi chmurami, które wartko przemieszczają się nad bukowińskimi lasami, polami i łąkami. W rzeczywistości to tylko straszaki Matki Natury, z których co najwyżej pada leki deszczyk lub mżawka. Letnie burze są o wiele groźniejsze. Tutaj asem w rękawie Pani Przyrody jest szarość, ciemność, poczucie pustki przemijania, krótkość dnia i chłód.
Tylko dla kogo ma być ten as? Dla ludzi? Chyba tak. To czas, kiedy las chce od nas odpocząć. Często deptany w sezonie grzybowym, często też niestety zaśmiecany, pragnie naszej nieobecności przez kilka miesięcy. Częściej leśnika lub myśliwego o tej porze roku można spotkać, niż mieszczucha lub mieszkańca wioski. Wyjątkiem jestem ja, bo dla mnie chodzenie przy i w takiej aurze to chleb powszedni. Przypominam sobie wtedy lipcowo-sierpniowe wojaże w palącym Słońcu i natarczywej opresji owadów wszelakich, dziękując przyrodzie i prawom fizyki, kręcącym naszą niebieską kulką, zwaną Ziemią za zmianę pór roku, za ochłodzenie i za uśpienie owadzich upierdliwców. ;))
Pięknie podświetlone drzewa z mieniącymi się zielenią liśćmi, stały się zupełnie niepodobne do widoków, które czule łechtały oczy jeszcze kilka tygodni temu. Teraz jawią się jako czarne, poskręcane słupy z kompletnie łysymi konarami i gałęziami. Szumią dosyć szorstko, powabnie balansując swoimi pniami na wietrze, chociaż ważą niemało. To jedna z tanecznych cech drzew. Wielka masa, która z jeszcze większą lekkością i gracją kołysze się podczas szybszego przepływu strumieni powietrza.
Jest w tym wszystkim coś ujmującego i urzekającego. Fascynującego i niezwykłego. Jak mocno las – w ciągu roku zmienia oblicze. Ma tysiące twarzy, miliny odcieni i barw. W mroku grudnia nie usłyszysz egzotycznego śpiewu wilgi. Ani skowronka, ani sójki. Od czasu do czasu kruk przeleci i zaskrzeczy. Jednak najczęściej wiatr melodie gra, przerywane kruczym “kra, kra”.
Stare dęby przy strumieniu. Mocno rozwinęły napływy korzeniowe, które kurczą się i wypłaszczają tuż przed samym strumieniem, jak gdyby się bały wejść do wody. Mchy tu mają swój teatr. Wilgoć, mocarne dęby i dużo szczątków, które można wykorzystać i przerobić. Poszerzają swoje granice wpływu, a teraz, kiedy o zielone kolory w lesie znacznie trudniej, wyróżniają się na tle zszarzałego podłoża.
Z oddali wielkie dęby tworzą sieć konarów i gałęzi na tle przebłyskującego nieba, którego błękit szczelnie zasnuły chmury. Po drodze spotykam m.in. zdziczałe drzewka owocowe. Po nich to świat porostów i mchów wdrapuje się wszędzie. Praktycznie do wierzchołków. Najwidoczniej, ich rozcapirzony wygląd bardzo im odpowiada. Trudne to do ogarnięcia dla miłośników wszelkiego poukładania przyrodniczego, którą możemy zobaczyć np. w parku miejskim lub w lesie gospodarczym typu sosnowa/świerkowa plantacja.
W lasach Goli Wielkiej spotykam zabytkową budowlę niezbędnej intymności fizjologicznej. Na pierwsze oględziny pomyślałem, że jakichś pustelnik, wybudował sobie tu nieruchomość mieszkalną z prawem odrębnej własności bez księgi wieczystej, pomijając notariusza i z premedytacją dokonując samowoli budowlanej. Jednak ów tajemnicza nieruchomość to WC w wersji leśnej, gdzie mamy też całkiem niezły system wentylacjny pomieszczenia.
Sporo tu pajęczyn i widocznej nieobecności gospodarza. Ten leśny klop znajduje się blisko jednego z przy-leśnych domków i prawdopodobnie służył on kiedyś ludziom w nim mieszkającym. Takie były czasy. Za potrzebą trzeba było wyjść do lasu i przejść kawałek do miejsca ulgi. Należy stwierdzić, że to bardzo bezstresowe miejsce załatwiania interesów z własnym organizmem. ;))
Na okienku do dzisiaj mamy zasłonkę, aby w chwili intymności, leśni mieszkańcy nie przeszkadzali w debacie. A nuż ciekawskie warchlaki lub rogaty jeleń by zaglądnął? Wówczas posiedzenie na “tronie”, mogłoby się zakończyć np. gwałtownym podarciem kalesonów podczas ucieczki lub zgubieniem gumowego buta. ;))
Pióra po lisiej uczcie. Prawdopodobnie. Taki widok, często przypomina nam, że las to nie tylko piękno i błogi spokój. To także ciągła walka między zwierzętami i roślinami. Najczęściej o pokarm. Czasami jest ona bardzo brutalna, w której regułą jest jak najszybsze zabicie przeciwnika. Zupełnie inny obraz to nostalgicznie pływający liść w kałuży. Już martwy, ale będący ważnym ogniwem leśnej fabryki naziemnej.
Stary, od wielu lat martw dąb. Wydaje się on jeszcze bardziej martwy w czasie grudniowego, pochmurnego mroku. I zapętlony owoc wśród pędów, który – nie wiedzieć dlaczego – jako jedyny postanowił nie poddać się siłom grawitacji. Owocowy outsider wyszedł z założenia, że lepiej skonać na górze, niż być pożartym na dole. ;))
Martwe drewno z żywym grzybem. Częsty i miły to widok w lesie, choć dla gospodarza, u którego stołuje się grzyb – najczęściej katastrofa. Grzyby dostały większą porcję wilgoci. Wreszcie, po wielu miesiącach ciągłego jej braku. Nawet leśne kałuże w mrocznym i krótkim dniu są bardziej szare niż w lecie.
Ten widok nieco mnie zaskoczył. Z daleka wyglądało to jak wióry, po ściętym drewnie na środku niewielkiej dróżki. Z bliska okazało się, że to igły modrzewi zdobią dno lasu. Lasów modrzewiowych w Bukowinie i okolicach jest mało, stąd i taki widok nieczęsty. Tym bardziej mi się podobał. I przejście przez niewielką łąkę, gdzie szorstkość grudniowego obrazu przemawia sama za siebie.
Krótka wycieczka szybko zbliżała się do końca. Już przed godziną 15-stą w lesie rozpanoszył się półmrok, z którym nawet lampa błyskowa aparatu fotograficznego nie za bardzo chciała się zmierzyć. Tym nie mniej, nie więcej, zdjęcia wychodziły jeszcze bardziej mroczne, chociaż nie upatrywałbym w tych widokach niczego niepokojącego.
Końcówka wycieczki i zdjęcia takie “od niechcenia”, bez zbędnego kombinowania, że ma wyjść profesjonalnie i elegancko. Najbardziej spodobało mi się się to czarno-białe, bo ujmuje ono istotę wrażeń, które przygotował mi las w tym krótkim dla dnia czasie. W mroku i szarości, a nawet pewnej lasu oschłości, kryje się bowiem moc i potęga przyrody, której nigdy dość. ;))
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.AkceptujęOdrzucićWięcej
Polityka prywatności & Cookies
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.