Aktualności Pogoda

Wczoraj ciepło i burze, a dzisiaj jesienna “Renata”. Za to zdjęcia dobre wyszły.

Wczoraj ciepło i burze, a dzisiaj jesienna “Renata”. Za to zdjęcia dobre wyszły.

Wczorajszy dzień przyniósł zwiastuny zmiany pogody, która na razie nie ma szansy na dłuższą stabilizację. Do Polski od Niemiec wkroczył chłodny front atmosferyczny, przynosząc burze i deszcze na zachodzie kraju. Zanim to nastąpiło, napłynęło ciepłe i wilgotne powietrze, które dało się odczuć, jako tzw. “parówa” , czyli duchota. Dzisiaj, znaleźliśmy się pod wpływem oddziaływania głębszego układu niskiego ciśnienia o imieniu Renata. Jego centrum przemieszcza się nad południowym Bałtykiem. Po południowej stronie Renaty zaostrzył się gradient ciśnienia atmosferycznego, który na stosunkowo małym obszarze wynosi plus, minus 15 hPa. W takiej sytuacji mamy silniejsze podmuchy wiatru. Nad morzem i w górach wieje bardzo mocno.

W wielu miejscach na Dolnym Śląsku, w tym w Oławie i we Wrocławiu, wczorajsza pogoda była klasycznym potwierdzeniem powiedzenia “nie chwal dnia przed zachodem słońca”. Poranek przyniósł piękny wschód słońca, niewiele chmur i przyjemną temperaturę. W ciągu dnia, chmury przeplatały się ze słońcem, a po godz. 15. wydawało się, że słońce zdominuję pozostałą część dnia i do zachodu słońca nic wielkiego oraz spektakularnego na niebie się nie wydarzy. Wystarczyły niecałe dwie godziny, aby sytuacja zmieniła się o 180 stopni.

Od zachodu zaczęło się stopniowo chmurzyć. Po kilkunastu minutach było już widać pierwsze błyskawice i słychać grzmoty. Dla mnie – zupełnie nieoczekiwanie – powstała możliwość zrobienia w ciągu dnia zdjęć z tych samych miejsc w zupełnie odrębnych warunkach optycznych na niebie. Od pięknego wschodu słońca, przez wzrost zachmurzenia i pojawienie się chmury burzowej – ciemnej, grubej i wyglądającej złowieszczo po łagodny i klimatyczny zachód słońca.

Chociaż chmura burzowa, zawsze stanowi potencjalne zagrożenie do wygenerowania niszczycielskich zjawisk, ta wczorajsza nie była na szczęście “furiacko” nastawiona do terenu nad którym przechodziła. Była to klasyczna, letnia burza z wyładowaniami mieszczącymi się w zdrowym rozsądku i porywami wiatru również w normalnych parametrach. Najważniejszy dla mnie był opad deszczu, który można uznać za dobry. Po wielotygodniowej suszy w Oławie, roślinność wreszcie doczekała się większych porcji deszczu – dwa razy pod koniec czerwca i wczoraj.

Zdjęcia porównawcze, czyli zrobione w różnych warunkach z tego samego miejsca zawsze bardzo mi się podobały i staram się – w miarę możliwości – pstrykać wiele zdjęć, właśnie wedle tej niepisanej reguły. Żeby udało się zrealizować zamierzenia, odnoście wykonania porównawczych zdjęć, należy trzymać się jednej, żelaznej, absolutnie podstawowej zasady. Brzmi ona: “miej przy sobie aparat fotograficzny przez całą dobę”. Ta zasada, wielokrotnie “pozwoliła” mi na wykonanie zdjęć, których możliwość zrobienia powstała przez moment, spontaniczne, pod wpływem znalezienia się w odpowiednim miejscu i czasie. Brak aparatu przy sobie, “zemściłby” się i nie dałby możliwości zrobienia ich powtórnie. Z rana, kiedy wstaję (jeszcze przed wschodem słońca), spoglądam na wschodnią część nieba i oceniam, czy warto coś pstrykać czy nie. Różnie z tym bywa. Wczoraj na pewno warto było – wschód słońca odbył się “pomiędzy” chmurami, podobnie zresztą jak zachód.

Jeżeli chodzi o wschód słońca, w tym artykule jest tylko jedno zdjęcie, ukazujące budzenie się naszej gwiazdy. Reszta to porównania zachodów słońca do sytuacji sprzed kilku godzin, kiedy zaczęły pojawiać się chmury burzowe. Zdjęcia robiłem z domu na czwartym – ostatnim piętrze w bloku. Dla osoby, lubiącej obserwować niebo i wszelkie zjawiska, które mają na nim miejsce, mieszkanie “na górze” to wieki plus. Karą nie do przełknięcia, byłaby zamiana lokalu na parter. ;))

Dobrym porównaniem są dwa zdjęcia, ukazujące wschodnią część nieba przed zachodem słońca (nieco dziwnie to brzmi) ;)) Na drugim z nich, możemy zobaczyć “plecy” burzy, która kilkadziesiąt minut wcześniej przetoczyła się nad miastem. Poszła sobie w kierunku Brzegu i Opola. Oczywiście zdjęcia ulewy też zrobiłem. Rośliny napiły się, powietrze oczyściło się z kurzu i pyłów, a właściciele samochodów nie muszą jechać do myjni. Same pozytywy lajtowej, letniej burzy. ;)) Przez kilka dni odpoczniemy od upałów, ale najprawdopodobniej już w niedzielę zobaczymy co najmniej 30 stopni na plusie, jednak nie na długo. Lipiec w tym roku ma szansę zmienić nazwę na kalejdoskop. ;))

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.