Aktualności Z życia wzięte

Wiatr i ogień na północy Wrocławia.

Wczoraj, w godzinach popołudniowych, przebywałem na ul. Bierutowskiej, w pobliżu magazynów InPost. Miałem tam do odbioru paczkę. Zanim wszedłem po jej odbiór, na horyzoncie dostrzegłem niewielkie (na oko) zarzewie ognia na polach i łąkach. Kiedy odebrałem paczkę i spojrzałem ponownie w kierunku ogniska, pożar szalał na dobre.

Zdjęcie po lewej to początek pożaru. Pewnie jakichś “wybawca” lub “wybawcy” od suchych badyli po zimie, wpadł/wpadli na genialny pomysł ich podpalenia. Wczoraj mieliśmy dynamiczną sytuacje pogodową w związku z przechodzeniem frontu chłodnego, który we Wrocławiu dał się we znaki przede wszystkim z uwagi na silne podmuchy wiatru.

Stanowił też paliwo napędowe do rozprzestrzeniania się ognia. Pożar, chociaż nie był wybitnie rozległy i ogromny, zadziwiał szybkością przemieszczania się. Przypuszczam, że nawet rasowy biegacz miałby problem, aby mu zwiać…

Według informacji Straży Pożarnej, paliły się nieużytki ograniczone ulicami Bierutowską i Kiełczowską. Ogień szybko się rozprzestrzeniał właśnie z uwagi na silny wiatr. Przez jakichś czas zablokowana była droga, której cześć także stanęła w płomieniach.

Zastanawiam się tutaj nad pojęciem “nieużytki”. Wikipedia definiuje je jako obszar gruntu, który z powodu naturalnych warunków siedliskowych lub na skutek działalności rolniczej, przemysłowej, leśnej lub innej nie posiada lub utracił wartość użytkową. Do nieużytków zaliczane są bagna, wydmy, tereny o niekorzystnym ukształtowaniu powierzchni, składowiska odpadów oraz grunty zdegradowane przez przemysł.

Ich zagospodarowanie rolne, leśne lub inne jest trudne lub bardzo kosztowne ze względu na konieczność wykonywania odpowiednich zabiegów rekultywacyjnych, melioracyjnych, zalesień itp. Nieużytki dzielą się na trwałe lub przejściowe (tj. takie, których wartość użytkowa utracona została przejściowo).

Brakuje mi w tej definicji dopowiedzenia, że tereny, nazywane “nieużytkami” to również dom dla wielu zwierząt i siedlisko roślin. To po prostu ich przestrzeń życiowa. Celowe podpalanie “nieużytków”, prowadzi do ich uśmiercenia, a samo wypalanie pól i łąk już od dawna jest potępiane i udowodnione jako niekorzystne: https://rme.cbr.net.pl/index.php/archiwum-rme/98-maj-czerwiec-nr-49/ekologia-i-srodowisko/210-nie-warto-wypalac-traw

Poza aspektami przyrodniczymi i prawnymi, warto też pamiętać, że “niewinne” podpalenie kilkunastu źdźbeł suchej trawy, przy sprzyjających warunkach, może być przyczyną do rozgorzenia dużego pożaru. Tak właśnie to wczoraj wyglądało.

Czasami ludzie dyskutują, który żywioł jest bardziej “żywiołowy”? Ogień czy woda? Który jest bardziej niebezpieczny? To wszystko zależy od sytuacji i wielkości danego żywiołu, a sama rozprawka nad tym, wydaje się dość jałowa.

Woda potrafi zmieść wszystko na swojej drodze, ale ma tą ułomność w stosunku do pożaru, że bezwzględnie poddaje się siłom grawitacji i nie może “wdrapać” się na górkę, która może być ratunkiem dla ludzi. Natomiast pożar bardzo chętnie “wspina” się do góry i nie oszczędza na górce nikogo.

Poza tym, nawet, gdy woda porwie człowieka, zawsze istnieje szansa/nadzieja, że można się czegoś złapać lub, że ktoś nas oswobodzi z żywiołu. W przypadku wpadnięcia w ogień, nie mamy praktycznie żadnych szans.

Dochodzi jeszcze zadymienie, które często jest tak samo niebezpieczne, jak i sam ogień. Konkluzja? Żywioł to żywioł, bez względu na jego charakter, zawsze stanowi poważne zagrożenie. Warto natomiast myśleć nad swoim działaniem i o jego efektach. Wczoraj, prawdopodobnie komuś zabrakło racjonalnego myślenia…

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.