Skip to content
Wierzbo-duch z Polanicy Zdrój.
Polanica Zdrój to miasto uzdrowiskowe w województwie dolnośląskim, w powiecie kłodzkim. Położona jest w dolinie Bystrzycy Dusznickiej u podnóża masywu Piekielnej Góry (południowo-wschodni kraniec Gór Stołowych), a południowa część miasta (dzielnica Sokołówka) na zboczach Gór Bystrzyckich w pobliżu Kamiennej Góry. Wśród setek atrakcji turystycznych i wspaniałych walorów przyrodniczych, jednymi z najbardziej obleganych i uczęszczanych miejsc Polanicy jest jej przepiękny deptak i unikatowy Park Zdrojowy.
W parku, ilość atrakcji można liczyć w dziesiątkach, m.in. Pijalnię Wód Mineralnych, kolorowe fontanny, Park Szachowy, muszlę koncertową, liczne ścieżki edukacyjno-przyrodnicze, kawiarnie, restauracje, plac zabaw dla dzieci, itp. Opisy wszelkich atrakcji znajdują się zarówno na tablicach informacyjnych w Parku, jak i na licznych stronach internetowych, poświęconych temu miejscu. Ja odkryłem jeszcze jedną atrakcję, o której nigdzie nie znalazłem informacji, a która jest sporą ciekawostką przyrodniczą polanickiego parku.
Tuż przy wejściu do Parku stoi “Pyszna Budka” z lodami i słodkościami w ofercie. Nad budką pochyla się niewielka wierzba płacząca, która – z tego, co wnioskuję, na podstawie obserwacji ludzi – jest kompletnie pomijana. Nikt na nią nie zwraca uwagi. A szkoda. Z daleka, wierzba ta nie wygląda na jakąś szczególnie wartą uwagi. Ale jak obejrzy się ją z bliska, aż nadto widać jej skrajnie nietypowy wygląd i sposób wzrostu.
Pień drzewa rozpłaszcza się jak mięsień najszerszy grzbietu jakiegoś pakera lub płaszczki morskiej. Stanowi integralną część Pysznej Budki, wtapiając się w nią i zlewając. Drzewo oglądane z tyłu wygląda jak jakaś zjawa lub duch, w dodatku z długimi “czułkami”, którymi w tym przypadku są gałęzie wierzby i z okazałymi egzemplarzami hub na “plecach”. Całość tworzy osobliwy, wierzbowo-duchowy twór dendrologiczny.
Z przodu drzewo wygląda również niezwykle. Chociaż pozbawione kilku grubych konarów, nadal wypuszcza pędy odroślowe i “pożera” część dachu Pysznej Budki. Może wyczuwa łakocie, które tam są w ofercie i chce się przebić przez dach, aby załapać się na degustację? ;)) Trudno wyczuć intencję tej “pełzającej” pniem po murze wierzby. Na pewno nie można odmówić jej pomysłowości w sposobie rozwoju, który został wymuszony sztucznie przez człowieka, budującego w jej strefie życia Pyszną Budkę.
I w ten oto sposób mamy jeszcze jedną atrakcję uroczej Polanicy Zdrój, którą odkryłem osobiście i polecam odwiedzić. Obserwuj drzewa. Gdziekolwiek jesteś. Sam zobaczysz, jak niesamowicie potrafią zaskoczyć. Ile taka wierzba musiała się nakombinować, aby “poradzić” sobie z Pyszną Budką. Przy jej fotografowaniu, równie bezcenna była mina sprzedawcy, który rozglądał się wokół i nie wiedział, co mnie tak zaciekawiło, że pstrykam wiele zdjęć miejsca jego pracy. ;))
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.Akceptuję Odrzucić Więcej Polityka prywatności & Cookies
Pamiętam moją szkolną wycieczkę do Polanicy, tak się tej wody uzdrowiskowej opiłem, że aż brzuch mnie rozbolał ;)) A co do tej wierzby – smutny widok ;( Na pierwszy rzut oka widać że cierpi, ale wolę życia ma! Jak każda żywa istota… Pozdrawiam 😉
“Na pierwszy rzut oka widać że cierpi, ale wolę życia ma! Jak każda żywa istota…” – ująłeś sedno mojego wpisu. 😉
Witaj Paweł:)
Faktycznie wypatrzyłeś mega ciekawostę dendrologiczną:) No ale kto jak kto ale Ty słynny Łowca Drzew (pozwól, że będę sie trzymał wersji polskiej tej nazwy) nic dziwnego, że wypatrzył takie cacko:)
Pozdrawiam serdecznie
Dzięki Wojtek. Wiesz, to jest na zasadzie: “Im więcej patrzę i zwracam uwagę na drzewa, tym więcej widzę”. 😉
Do Krzyśka z Lasu
Tak szkolna wycieczka i piliscie wodę zdrojową i ja mam w to uwierzyć (no chyba, że mówisz o poranku dnia drugiego wycieczki)
Serdecznie pozdrawiam:)
Wojek – za młody byłem, to było w podstawówce ;)) Ale pamiętam inne turystyczno – krajoznawcze wycieczki już w wieku młodzieńczym, w tym niezapomnianą – po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. W Podzamczu, tuż pod zamkiem rozbiliśmy namioty, a obok nas namioty rozbiła też fajna ekipa rówieśników ze Śląska. Zrobiliśmy sobie całodzienną dolno-górno śląską imprezę integracyjną 😉 Wtedy pobiłem swój dzienny rekord, od rana do wieczora wyszło grubo ponad skrzynka piwa na głowę (skrzynka=20 piw!) A gdy piwo się skończyło, i nikomu już się nie chciało schodzić do wioski po następne skrzynki, ekipa z Górnego Sląska wyciągnęła jakąś śliwowicę czy coś takiego (mocne jak diabli!) i każdy musiał wypić duszkiem półlitrowy, blaszany kubek, chyba chcieli nas sprawdzić czy damy radę 😉 Wszyscy dali radę, i dolno, i górno – Ślązacy ;)) Integracja się udała ;)) Ech… młodość….
Pozdrawiam! 😉