Aktualności Grzyby Las Wywiady

WWW.GRZYBY.PL czyli wywiad z Markiem Snowarskim.

WWW.GRZYBY.PL czyli wywiad z Markiem Snowarskim.

Jesień idzie pełną parą! Zatem zbliża się czas na grzyby. Przed nami najważniejsza dla grzybiarzy pora roku. Od września do końca października rozpoczynam na blogu grzybową jesień na Dolnym Śląsku. Wstępem do wielkiego, grzybowego święta jest unikatowy wywiad. Zanim przejdę do meritum, kilka słów tytułem wprowadzenia.

Najczęściej spotykanymi dylematami wśród grzybiarzy są pytania: Gdzie pojechać na grzyby? Czy już coś w ściółce piszczy (czytaj rośnie). W dobie Internetu, ludzie wpadają na coraz to nowsze i fantastyczne pomysły, żeby po prostu ułatwić sobie życie i rozwiązać wszelkie problemy.

We Wrocławiu mieszka człowiek, który postanowił pomóc miłośnikom grzybobrań odpowiedzieć na powyższe pytania. Stworzył portal, na którym non stop można monitorować aktualny stan występowania grzybów jadalnych w Polsce na podstawie relacji (doniesień) grzybiarzy z całej Polski. Wystarczy wpisać w przeglądarkę Google hasło: “aktualne występowanie grzybów” lub po prostu www.grzyby.pl.

To MAREK SNOWARSKI wrocławski botanik, człowiek o ogromnej pasji oraz autor wielu artykułów na tematy przyrodnicze, a także atlasu grzybów i roślin. Dla grzybiarzy to przede wszystkim Twórca kultowego i unikatowego w Polsce portalu WWW.GRZYBY.PL. Prywatnie bardzo spokojny, rzeczowy i konkretny. 

Pyt. 1. Darz Grzyb Marku! :)) Proszę na początek, opowiedz o sobie w kilku zdaniach. Od kiedy zaczęła się Twoja przyrodnicza przygoda? Co było głównym powodem, że powiedziałeś sobie – to mnie w życiu najbardziej kręci i pragnę się tym zająć? ;))

Jestem naturą dość auto-refleksyjną, więc często zadaję sobie pytanie: skąd to się bierze? I prawdę mówiąc, nie wiem, na ile to sprawa wrodzona, uwarunkowana genami, a na ile to wpływ otoczenia. Pamiętam, że od małego dziecka zwracałem uwagę na rośliny i grzyby. Dostrzegałem oryginalne formy liści, owoców itd. Byłem ciekaw co to jest i jak to się nazwa. Z pewnością wpływ miały wakacje spędzane u dziadka z dużym przydomowym sadem, w którym był hamak na gruszy, dojrzewały różne owoce i tyle się działo. A dalej to już tak poszło.

Pyt. 2. Jesteś autorem atlasu roślin i grzybów. Gdzie możemy uzyskać informacje o Twoich książkach, atlasach, artykułach? W jaki sposób możemy je nabyć?

Jako najważniejsze swoje publikacje traktuję to co jest (i nadal tworzy się) w Internecie. Są to dwa atlasy: grzybów pod adresem www.grzyby.pl i roślin pod adresem www.atlas-roslin.pl

Podstawową ich rolą jest wspomaganie oznaczania gatunków grzybów i roślin. Są przydatne amatorom, ale i w pracy naukowej lub np. inwentaryzacji przyrodniczej związanej z inwestycjami. Oprócz atlasu dla grzybiarzy, ważną częścią portalu jest system bieżącego monitorowania sezonu grzybowego i archiwum przebiegu wysypu grzybów w minionych latach. Atlas roślin rozszerzany jest o część praktyczną dla działkowców i ogrodników amatorów.

Nie staram się wydawać książek papierowych – mogą one zawrzeć tylko drobną część treści obecnej w grzyby.pl (materiału starczyłoby na kilka papierowych tomów), tym niemniej, na prośbę kilku wydawnictw, przygotowałem wersje popularnych atlasów grzybów z doborem gatunków dla grzybiarzy lub przyrodników rozpoczynających poznawanie grzybów. Wydaje mi się, że największą wartością tych atlasów jest dopasowanie tekstu do potrzeb polskiego odbiorcy i jego najczęstszych wątpliwości. Dobór gatunków odpowiada polskim realiom a nie na przykład włoskim jak to ma miejsce w przypadku tłumaczonych, zagranicznych atlasów.

Pyt. 3. Fotografia nierozerwalnie wiąże się z Twoją pracą. Musisz jechać w teren, odnaleźć odpowiednie gatunki roślin czy grzybów, a następnie je sfotografować i zamieścić w atlasie. Co sprawia Ci największą satysfakcję w Twojej pracy?

Nie jestem myśliwym ale to chyba te same emocje. Poszukiwanie, znalezienie, zdobycie i trofeum którym są w moim przypadku zdjęcia i przetwory z grzybów. Jest to też jakiś rodzaj pasji kolekcjonerskiej – jej przedmiotem jest “zaliczanie” kolejnych gatunków grzybów. Szczególnie cieszy, gdy znajdzie się coś naprawdę rzadkiego. Ale i gatunek pospolity, w doskonałej formie i kondycji cieszy nie mniej.

Pyt. 4. Przejdźmy Marku do dania głównego – czyli internetowego monitoringu aktualnego występowania grzybów. Twoją stronę odkryłem w 2008 roku, a regularnie zacząłem się na niej udzielać od 2009 roku. Wiem natomiast, że istnieje ona dłużej. Skąd narodził się pomysł na internetowy monitoring występowania grzybów? Od kiedy istnieje i jaki ma adres?

Co do adresu to wystarczy wpisać www.grzyby.pl i kliknąć na mapkę grzybności. Ta sama mapka znajduje się też na stronie forum www.bio-forum.pl i na kilkunastu innych stronach w Internecie. Pomysł narodził się z praktycznej potrzeby.

Mieszkam w większym mieście, więc wybranie się na grzyby to dla mnie wyprawa “do lasu”. Trzeba jechać kilkadziesiąt kilometrów za miasto a to i czas i koszty. Przed wyjazdem, zadaję sobie pytanie, podobnie jak inni grzybiarze, czy warto?

I tu system monitorowania występowania grzybów jest pomocny. Nie jadę całkowicie na ślepo. Wiem mniej więcej czego można się spodziewać. Sytuacja w różnych rejonach Polski może być diametralnie inna – bo gdzieś padało a gdzie indziej nie i było do tego upalnie. Tu mapka pokazująca doniesienia z różnych rejonów Polski jest nieoceniona.

Innym pytaniem, które stawia sobie grzybiarz, to kiedy będzie ten optymalny szczyt wysypu grzybów? Pojechać za wcześnie to spotkać nieliczne, młode grzyby. Za późno to grzyby skapcaniałe, zapleśniałe i ślady po tych co byli wcześniej. Z wieloletnich obserwacji wygląda, że wysyp ma swoją dynamikę i można po pierwszych sygnałach narastania grzybności i tego jaką mieliśmy ostatnio pogodę, dość dobrze przewidzieć, że należy się pakować, bo gdzieś za kilka dni będzie szczyt lub bardzo dobre grzybobranie. 

Pyt. 5. Przybliż proszę zasady jej działania. Dostęp do niej mają wszyscy. Co należy wpisać, żeby złożyć doniesienie z grzybobrania? Czy doniesienia są archiwizowane i można sobie odtworzyć to, co działo się w lesie w danym roku?

System monitorowania jest dostępny dla każdego, bezpłatnie, w Internecie. Mamy tym pełniejszy i ciekawszy obraz sytuacji z grzybami, im więcej osób uczestniczy w tej zabawie. Formularz zgłoszenia danych z grzybobrania jest możliwie prosty. Podajemy lokalizację, datę, krótki opis “jak było” i najważniejszy parametr tzw. „grzybność”.

Jest to “tak na oko” (bo inaczej się nie da), liczba grzybów jaką zebraliśmy w jedną godzinę w przeliczeniu na jedną osobę czyli “grzyby na osobogodzinę”. Ta wartość służy do wyliczania kolorów na mapie. Lokalizacja jest podawana zgrubnie (raczej się nie zdradza swoich miejscówek) jako pobliska miejscowość. To wystarcza do dobrego kolorowania mapy.

Zgłoszenia są anonimowe, podpisywane pseudonimem. Ale jeśli ktoś regularnie składa doniesienia, podpisuje się tak samo i ładnie pisze, to siłą rzeczy staje się rozpoznawalny i buduje swój obraz jako osoby godnej zaufania. Stąd np. regularnie czytając zgłoszenia wiemy, że Mariannie z Limanowej czy Pawłowi zbierającymi w okolicy Bukowiny Sycowskiej można zaufać. ;))

Chyba najlepszą częścią portalu dla grzybiarzy jest archiwum lat ubiegłych. Po kilkunastu latach monitowania możemy już powiedzieć że “wszystko już było” i nie ma tak naprawdę dziwnych lat, choć są słabsze i gorsze. Mieliśmy sezony z grzybami w lipcu i takie lata, gdy grzyby rosły w październiku i listopadzie. W różnych miejscach Polski może być zupełnie inna sytuacja i w innym czasie pełnia grzybobrania. Bez tego archiwum można by tylko gdybać a tak, wszytko widać czarno na białym, a w zasadzie na kolorowo.

Pyt. 6. Na portalu znajduje się tzw. zwykła wersja atlasu i pełna. Czym się różnią?

W przypadku systemu monitorowania grzybów, różnice są niewielkie i mają charakter pomocy dla lubiących podrążyć głębiej temat. W pełnej wersji jest mapa dynamiki ostatniego tygodnia, ciekawa mapka sytuacji w tym samym okresie przed rokiem, dane tekstowe lokalizacji tak jak wpisane w zgłoszeniu z grzybobrania oraz przebój ostatnich lat – dokładna prognoza wysypu grzybów.

W części atlasowej w pełnej wersji jest widoczny pełny tekst opisu i wszystkie fotografie.Pełna wersja jest dostępna odpłatnie na zasadzie rocznego abonamentu. Coś tak jakby się miało prenumeratę czasopisma. Jest to sposób na zapewnienie istnienia i rozwoju projektu atlasu oraz utrzymania systemu monitorowania. Chętnych na pełną wersję jest nie za wielu, ale na podtrzymanie projektu wystarcza.

Pyt. 7. Wiem, że w 2012 roku został pobity rekord w składaniu doniesień przez grzybiarzy, licząc oczywiście od momentu jego powstania. Czy któryś następny rok go pobił? Ile było tych relacji i jak radzisz sobie z obróbką całości w okresie największego ruchu na portalu, który z reguły przypada na miesiące wrzesień/październik? Przy okazji gratuluję Ci przekroczenia 70 tys. doniesień, co miało miejsce kilka tygodni temu. Nie sposób nie wspomnieć tu o uroczystym wpisie i wspaniałym z tej okazji zdjęciu Sznupoka i Tazoka, którzy wnieśli i wnoszą swoimi wpisami poezję i olbrzymią dawkę pozytywnej energii na portal. ;))

Oj, 2012 rok był jak na razie wyjątkowy, ponad 9 tysięcy zgłoszeń. Głównie dlatego, że sezon był bardzo rozciągnięty w czasie. Przez kilka tygodni napięcie rosło, sporo ludzi próbowało grzybobrania i było sporo doniesień w sierpniu i we wrześniu, jednak sezon zaczął się dopiero w październiku.

W kolejnych latach była dość podobna liczba zgłoszeń, ale większość z nich była złożona w kilku tygodniach szczytu sezonu. Porównując rok do roku w tych samych okresach czasu, widać stały trend wzrostu liczby informatorów i doniesień. Ten rok (2016), z dobrym sezonem w lipcu i sierpniu, jak na razie, idzie na rekord pod każdym względem – o ostatecznym wyniku zdecyduje wrzesień i dogrywka w październiku.

Specyfiką grzybobrań jest to, że większość zgłoszeń trafia w ciągu 3-4 tygodni szczytu a w zasadzie w ciągu 3-4 weekendów. Wtedy robi się gorąco z „omoderowaniem” całości, ale człowiek ma nieograniczone możliwości. :)) W szczycie ruchu, szczególnie często zaglądam do portalu i moderuję niemal na bieżąco.

Co prawda czytam każde zgłoszenie, co zajmuje nieco czasu, ale co do ich kwalifikacji jako wiarygodne to w większości przypadków skuteczna jest automatyczna decyzja oprogramowania. Głębiej zastanawiać się trzeba tylko nad kilkoma procentami informacji, bo zdarzają się dość przebiegłe dezinformacje. W szczytowe dni to może być kilkanaście przypadków dziennie do ręcznej weryfikacji.

Pyt. 8. Czym masz jakiś system weryfikacji doniesień. Chociaż zdecydowana większość grzybiarzy pisze rzetelnie to czasami zdarza się tzw. trollowanie, czyli, potocznie mówiąc – podpucha. ;)) Czy można w jakiś sposób wyeliminować „grzybowych krętaczy”?

Więc tak, są trolle pozytywne i negatywne. :)) Te pierwsze są zdecydowanie częstsze, podpuszczają że są grzyby w czasie gdy ich nie ma lub jest marnie. Trolle negatywne, znacznie rzadsze, piszą że nie ma grzybów podczas gdy trwa wysyp. Ogólnie zjawisko trollowania jest marginalne i łatwe do wychwycenia na sitach kontroli doniesień.

Większość takich doniesień jest blokowana automatycznie lub jest wskazana do ręcznej weryfikacji. Szczególnie rzadkie są tzw. sprytne trolle, składają one doniesienia o pozorze wiarygodności. A i te z czasem „plączą się w zeznaniach”. Korzystam też z pomocy użytkowników portalu którzy czasem dzielą się ze mną swoimi wątpliwościami.

Ogólnie nie demonizowałbym zjawiska trollowania. Niewielki procent składanych doniesień ma taki charakter. Prawie wszystkie są blokowane automatycznie lub ręcznie i nie przechodzą do raportów widocznych dla grzybiarzy. Gdyby nawet przeszły, to w sezonie grzybowym dezinformacja jest świetnie neutralizowana przez rzetelne doniesienia i szkoda dla mapy grzybności jest żadna lub minimalna.

Większy problem niż trollowanie stanowi np. porównywalność doniesień grzybiarzy-wyczynowców, świetnie znających swój teren i zbierających kilkadziesiąt dni w sezonie oraz “zwykłych” grzybiarzy wybierających się na kilka grzybobrań w roku. Ale i na to są sposoby. 

Pyt. 9. Strona cały czas się rozwija a jedną z bardzo dobrych funkcji, którą wprowadziłeś kilka lat temu jest możliwość zamieszczenia zdjęcia z grzybobrania. Poza tym, wyjaśnij proszę, czym są „tajemnicze” kropeczki na stronie wyboru przeglądu relacji z danego województwa? Od zeszłego roku, można też komentować wpisy poprzez tzw. „dopiski”. Na całe szczęście, funkcja ta jest dostępna tylko dla zalogowanych użytkowników, zapewne w celu eliminacji spamu, hejtu i trollowania. Poproszę o pierwszą ocenę tej funkcji. Na moje oko jest ok. ;))

System ma już parę dobrych lat, dotarł się i rewolucji nie potrzebuje. Zmieniając coś kieruję się potrzebami użytkowników – na podstawie e-maili o oczekiwaniach. Tak było z fotografiami. Staram się utrzymać możliwie prosty system składania doniesień i czytelnie je prezentować. Nie przeładowuję stron serwisu bajerami i wodotryskami.

Komentarze były dla mnie rewolucyjną zmianą. Z jednej strony był bardzo silny „lobbing” użytkowników zainteresowanych taką funkcją. Z drugiej strony inni, w tym ja, chcieli zachowania formuły „tylko fakty”. Na szczęście znalazł się sposób pogodzenia obydwu grup. 

System komentarzy jest na tyle dyskretny, że przy braku zainteresowania nim, można go nie zauważyć. Nadal więc „nie drażni” on licznej grupy „grzybiarzy-indywidualistów”. Z drugiej strony doceniam teraz rolę komentarzy. Pozwala nawiązać bliższy kontakt pomiędzy „uspołecznionymi grzybiarzami”. Jeśli dostarczyłem – tworząc taką możliwość – radość choćby kilku osobom, to warto było. Ograniczenie komentarzy do osób zalogowanych było kluczową sprawą – dopiski są po to, aby było miło i to się udaje zrealizować. :))

Kropki, wykresy – to skomplikowana sprawa, ale ja od dziecka miałem słabość do takiej formy prezentacji informacji. Może są nieco zbyt zawiłe. :)) Czerwone kropki na tle histogramu pokazują średnią ilość grzybów w doniesieniach z danego dnia. Przekłada się to na przeciętną wielkość zbiorów. Jak idą w górę to sezon jest coraz lepszy. Jak w dół to grzyby są coraz bardziej wyzbierane albo zostały już tylko głęboko w lesie, gdzie dociera mniej grzybiarzy. Problem z tym, że to obraz uśredniony. Konkretny grzybiarz i tak trafia (lub nie) na swoje własne, a nie statystyczne grzybobranie.

Pyt. 10. Dla zalogowanych użytkowników, istnieje kolejny rarytas, a mianowicie mapa potencjału grzybowego, czyli prognoza wysypu grzybów. Bardzo proszę o szerszy komentarz i wyjaśnienie jej funkcjonalności. ;))

Prognoza wysypu grzybów to było coś o czym marzyłem od dawna. Doniesienia od grzybiarzy są najpewniejszym sposobem poznania sytuacji w terenie, bo oparte są na oglądzie sytuacji „na miejscu”. Mają jednak tę wadę, że nie z każdego miejsca w Polsce mamy wystarczająco dużo doniesień. Są białe plamy w rejonach mniej zaludnionych lub ze słabszą infrastrukturą. Poza tym doniesienia są nieco „po fakcie” – te grzyby zostały już zebrane. :))

Odpowiedzią na te bolączki jest mapa potencjału grzybowego. Daje ona jednakowo precyzyjną prognozę dla każdego miejsca w kraju. Czy to się sprawdza? W okresie od połowy lata do zaawansowanej jesieni niemal w 100%. Latem dobrze pokazuje nawet bardzo lokalne wysypy grzybów. Jak to jest możliwe? Za mapą stoi dość złożony model matematyczny, oparty o wieloletnie doświadczenie, obserwacje oraz doskonalony poprzez konfrontację obliczeń ze stanem faktycznym.

Pyt. 11. Marku. Na moment „ucieknę” od pytań dotyczących portalu. Zauważyłem w ostatnich latach taką nieco dziwną tendencję do zmiany nazw polskich, niektórych gatunków grzybów. I tak na przykład szmaciaka gałęzistego zmieniono na siedzunia sosnowego, zimówkę aksamitnotrzonową na płomiennicę zimową, muchomora sromotnikowego na muchomora zielonawego, siatkolista maczugowatego na siatkoblaszka maczugowatego, sromotnika bezwstydnego na sromotnika smrodliwego. Wreszcie, w jednym z nowych atlasów zobaczyłem przekwalifikowanie podgrzybka brunatnego na borowika brunatnego.

Kto decyduje o zmianie tych nazw? Czy jest to konieczne i czy można gdzieś na bieżąco sprawdzać, jak aktualnie nazywa się dany gatunek grzyba po polsku? Z tego, co się orientuję, na szczęście nazwy łacińskie nie zmieniają się, chociaż w przypadku zmiany pogdrzybka brunatnego na borowika brunatnego, widziałem łacińską nazwę „Boletus badius” zamiast „Xerocomus badius” 

Z grubsza można powiedzieć, że polskie nazwy grzybów dzielą się na potoczne i oficjalne. Autorytatywnym źródłem dla tych oficjalnych jest wydana na początku tego wieku tzw. czeklista profesora Wojewody. Wprowadził on w kilku przypadkach zmiany do utartych nazw, stąd np. pojawił się zamiast szmaciaka, siedzuń. Powód zmian jest różnie motywowany. Np. względami estetycznymi – siedzuń sosnowy bo to ładny grzyb więc dlaczego zwać go szmaciakiem, w dodatku jego forma nie ma nic wspólnego z gałęziami, za to rośnie jako słaby pasożyt sosny – stąd siedzuń sosnowy.

Częściej zmiana ma charakter korekty i jest podania w drugim członie nazwy jako cecha charakterystyczna danego gatunku. Stąd muchomor zielonawy (bo taki ma kapelusz i zapamiętanie tego ułatwia edukację w zakresie tego najważniejszego grzyba trującego) w miejsce muchomora sromotnikowego.

Przenoszenie podgrzybków do borowików wynika ze ścisłego trzymania się ‘litery prawa’ – skoro likwiduje się rodzaj Xerocomus (podgrzybek) przenoszone są wszystkie gatunki do Boletus (prawdziwek). Ja byłbym jednak za podejściem mniej dogmatycznym. Polskie nazwy nie są potrzebne mykologom a jedynie „normalnym ludziom” – podgrzybek jest nazwą utartą i powszechnie akceptowaną, stąd pozostałbym przy podgrzybku brunatnym, niezależnie od tego czy za aktualną naukową nazwę główną, przyjmuje się Boletus badius czy też Xerocomus badius.

Pyt. 12. To pytanie dotyczy mojego asortymentu grzybowego, który zbieram od najmłodszych lat. Chodzi mi o dwa gatunki grzybów – czubajkę czerwieniejącą i gąskę zielonkę. W przypadku tej pierwszej, coraz więcej autorów atlasów i ekspertów podkreśla, że istnieje jej trująca odmiana, tzw. „ogrodowa” i najlepiej nie zbierać czubajki czerwieniejącej. Drugi gatunek – gąska zielonka stała się kontrowersyjna z uwagi na możliwość wystąpienia objawów choroby, a ściślej – rabdomiolizy, która – ogólnie mówiąc, prowadzi do rozpadu tkanki mięśniowej poprzecznie prążkowanej, a w dalszej konsekwencji – do ostrej niewydolności nerek. Są to przypadki bardzo sporadyczne, ale są. Co mają zrobić grzybiarze zbierający te gatunki grzybów od lat. Zrezygnować ze zbioru? Ograniczyć spożywanie?

W przypadku tych dwóch gatunków, osobiście bym się za bardzo nie przejmował. Czubajka czerwieniejąca jest dla mnie niezbyt atrakcyjna, bo są lepsze grzyby (w tej klasie przede wszystkim czubajka kania ze swoim aromatem). Można też pomijać ogrody, parki itp. Czubajka czerwieniejąca w odmianie ogrodowej jest dość charakterystyczna – i raczej niegroźna – uczmy się rozpoznawać grzyby.

Co do gąski zielonki. Jak ktoś ma pecha, jest uczulony lub zje ogromną ilość, to nawet marchewką może się zatruć i uszkodzić sobie wątrobę. Opisane przypadki zatrucia zielonką miały miejsce przy spożywaniu dużej ilości tych grzybów, przez kilka lat pod rząd. Osobiście nie obawiam się ich jedzenia, raz na jakiś czas, w rozsądnej ilości.

Samo szkodliwe działanie polega na wzmożeniu rozpadu części białek włókien mięśniowych do tego poziomu, że organizm ma problemy z wydaleniem produktów rozkładu. Sytuacja jest tego rodzaju jak po silnym przetrenowaniu – gdy po dobie, dwóch występują tzw. zakwasy. Jako ciekawostkę podam, że opisane są analogiczne ciężkie przypadki (ze zgonem włącznie) po ekstremalnym przetrenowaniu kulturystów. A u koni roboczych jest dość częsta tzw. „choroba świąteczna koni”, gdy po kilku dniach bezczynności, przystępują one do ciężkich prac (np. orka). Czyli umiar i rozsądek we wszystkim, a można być spokojnym.

Pyt. 13. Kwestia językowa. „Mykolog” czy „Mikolog” oraz „mykologia” czy „mikologia”? A może jedno i drugie sformułowanie jest prawidłowe?

Obie formy są używane i poprawne, ale… Sprawa oparła się kilka lat temu o ‘Komisję Języka Polskiego’ bo trzeba było ustalić nazwę Polskiego Towarzystwa Mykologicznego (czy Mikologicznego). Szacowne grono zaleciło raczej Mykologiczne. Argumentując większą akceptacją zainteresowanych dla tej właśnie formy. Przytaczano między innymi moją opinię wyrażoną na bio-forum.pl, że forma z miko jest w moim odczuciu mniej poważna, infantylna, bo Myszka Miki. :))

Pyt. 14. W ostatnich latach możemy zauważyć w lasach ekspansję nowych gatunków grzybów, zawleczonych z innych krajów. Przykładem jest piękny i egzotycznie wyglądający okratek australijski, a w lasach Pomorza – borowik wysmukły, zwany też wrzosowym. Chodzi mi zwłaszcza o tego drugiego. W niektórych publikacjach można znaleźć informacje, że jest on bardzo “zaborczy” i może wypierać nasze rodzime i niepowtarzalne prawdziwki, czyli borowiki szlachetne. Czy trzeba się bać, czy też strach ma wielkie oczy? ;))

Zaborczość, a w zasadzie „inwazyjność” to cecha nielicznych gatunków obcego pochodzenia. Mówiąc w dużym uproszczeniu – potrafią one „zająć miejsce” i „wyprzeć tym samym rodzime gatunki”, zwykle w jakichś specyficznych siedliskach, gdzie nie napotykają oporu. Takim gatunkiem wydaje się być borowik amerykański. Z tym, że wydaje się być on ograniczony do specyficznych, piaszczystych wydmowych, itp. siedlisk. Jego ekspansja może cieszyć grzybiarzy, bo jest wyjątkowo wydajny.

Pyt. 15. W kwietniu tego roku minęło 30 lat od katastrofy w elektrowni w Czarnobylu, która spowodowała większe lub mniejsze skażenie praktycznie całej Europy. W Polsce, najbardziej skażone tereny to rejony Opolszczyzny ponieważ w trakcie przechodzenia tzw. “chmury radioaktywnej” padał deszcz. Jak obecnie wygląda sprawa napromieniowania grzybów. Czy możemy bez obaw zbierać grzyby na terenie całej Polski?

Już bym się tym nie przejmował. Udział tego czynnika w przyjmowanej przez nas dawce promieniowania zmalał obecnie prawie do zera. Podobnie jak znacznie większe, globalne skażenie promieniotwórcze po otwartych testach broni jądrowej z lat 60 ubiegłego wieku. Jak ktoś się chce koniecznie straszyć, niech poszuka informacji o dawkach promieniowania jaką przyjmuje wraz z butelkowaną wodą źródlaną z ujęć w Sudetach i nie tylko. ;))

Pyt. 16. Wracam na portal. Na stronie znajdują się też komentarze dyżurnego synoptyka grzybowego. Proszę o wyjaśnienie. ;))

Oj, to taka niezbyt chyba udana i niezbyt wykonalna próba prognozowania, co będzie z grzybami. W okresie właściwego sezonu grzybowego, czyli gdzieś tak od przełomu sierpnia i września pisuję rodzaj komentarza z próbą prognozy. Trochę się męczę pisząc te teksty bo można pisać: a) ogólnie nie myląc się, b) konkretnie, ale wtedy trzeba prognozy opatrywać różnymi „ale”…

Tym niemniej uważam, że można dość skutecznie prognozować wysyp grzybów, z nie gorszymi rezultatami, jak w przypadku prognozy meteo na 2 tygodnie do przodu – zwykle plus minus się one sprawdzają, ale może zdarzyć się zupełnie odmienny przebieg sytuacji. Jesienią zawsze gdzieś w Polsce będą grzyby (mniej lub więcej) jeśli popadało, temperatury są umiarkowane i w ostatnich kilkunastu dniach nie zdarzyły się silne przymrozki.

Pyt. 17. Marku, w takim razie poproszę o prognozę wysypu grzybów na najbliższą jesień. ;)) Wiem, że to trochę jak wróżenie z fusów… Okres wiosenno-letni był w dolnośląskich lasach raczej przeciętny i słaby, ale trafiały się również „grzybowe, złote strzały”. I tak było znacznie lepiej niż podczas „szalonego” lata 2015 roku. Za to inne województwa, przeżyły i jeszcze przeżywają potężny letni wysyp, największy od kilku lat. Może we wrześniu będziemy mieć mega-kumulację, podobną do tej, która miała miejsce w 2010 lub 2013 roku? ;))

Będzie dobrze a najprawdopodobniej bardzo dobrze :)), no chyba że… :)) Są jak zwykle dwa ryzyka, dość mało prawdopodobne, takie jak katastrofa w postaci mrozu we wrześniu lub braku opadów od teraz do Wszystkich Świętych. Jak na razie, od kilku tygodni mamy w prawie całym kraju, wyjątkowo udany letni wysyp grzybów. Może on dość płynnie przejść w jesienny. Kiedy nastąpi jego kulminacja? Jest za wcześnie aby to przewidzieć. Należy śledzić mapkę i doniesienia aby nie przegapić wzbierającej fali.

Marku, serdeczne dzięki za wywiad, odpowiedzi na pytania i przekazanie cennych informacji. Ze swojej strony, zachęcam miłośników grzybobrań do wykupienia abonamentu za naprawdę symboliczną cenę. Sam korzystam z niego od wielu lat i zdecydowanie mogę stwierdzić, że powiedzenie „jeszcze nikt tak wiele nie dostał za tak niewiele” idealnie oddaje to, co Marek serwuje nam w pełnej wersji atlasu. Życzę Ci jeszcze więcej satysfakcji z wykonywanej pasji, zdrowia i realizacji wszystkich przedsięwzięć. ;))

Przepiękne zdjęcia grzybów, które wspaniale uzupełniają odbiór wizualny wywiadu, są dziełem Beaty Bilskiej-Zaleskiej i Macieja Józefowicza (Tazoka), za co w zachwycie (dosłownie!) dziękuję! Ze swojej kolekcji fotograficznej też coś dorzuciłem. Podsumowując: JESIEŃ NA DOLNYM ŚLĄSKU WYSTARTOWAŁA!!! Teraz niech nam tylko bór grzybami darzy! ;))

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

8 KOMENTARZY

  1. Witam. Na początku gratuluje kolejnego genialnego wywiadu. dalej chce zapytać o coś o co wiele osób się spiera na portalach… tj o nazywanie goryczaka żółciowego szatanem… znam nawet pewna wersje atlasu-aplikacji na telefon w której goryczak nazwany jest szatanem… Co o tym sądzicie???

    • Witaj Mariusz. 😉 Dziękuję bardzo! Jeżeli chodzi o potoczne nazewnictwo grzybów, planuję kiedyś napisać o tym szerzej. Ale w sprawie goryczaka i nazywania go “szatanem”, mogę co nieco odpowiedzieć. Generalnie ta dyskusja (czasami pyskówka) na portalach trwa już długi czas i nie widać jej końca. Kiedy byłem mały, starzy grzybiarze, od których uczyłem się sztuki grzybobrania, “szatanem” nazywali wyłącznie borowika szatańskiego, który w naszych lasach jest praktycznie na wymarciu. Młodsze pokolenia grzybiarzy, coraz częściej “szatanem” zaczęli nazywać właśnie goryczaka żółciowego. Czasami takie nazewnictwo jest przekazywane w rodzinie z pokolenia na pokolenie, innym razem od znajomych, itp. Obecnie, rozmawiając z grzybiarzami przypadkowymi, np. w pociągu, czy tymi spotkanymi w lesie, często pytam z ciekawości, jakiego grzyba nazywają “szatanem”? 90% odpowiedzi brzmi: goryczak żółciowy… No i mamy “wojnę szatańską” wśród grzybiarzy pomiędzy borowikiem szatańskim v/s goryczakiem żółciowym. Trudno doszukać się przyczyn takiego stanu rzeczy, ale wydaje mi się, że szybko się ona nie zakończy. Natomiast podchodząc do sprawy racjonalnie i na luzie stwierdzam, że nazywanie goryczaka “szatanem” jest sporo nagięte i nie odzwierciedla jego właściwości. Wiadomo – “szatan” generalnie kojarzy się bardzo negatywnie, a goryczak nie jest aż taki straszny, jak go nazywają. 😉 Poza skumulowaną goryczą, która potrafi zepsuć smak każdej potrawy, nie ma on właściwości silnie trujących. Tak rozumując, szatanem powinno nazwać się np. muchomora zielonawego vel. sromotnikowego. No ale jest, jak jest. Dyskusji na portalach mamy ciąg dalszy i należy patrzeć na to jako ciekawostkę socjologiczno-grzybową. 😉 Potoczne nazewnictwo grzybów to bardzo ciekawa sprawa. Np. piestrzenicę kasztanowatą nazywają “babie uszy”, siedzunia sosnowego vel. szmaciaka gałęzistego – “kozią brodą”, a borowika ceglastoporego “poćcem” lub “gniewusem”. I tutaj też zapewne, grzybiarze, wychowani na innych nazwach potocznych i regionalnych tych gatunków grzybów, spieraliby się, jak i co ma się nazywać. Temat na pewno jest ciekawy i warty szerszego omówienia i zebrania materiału. 😉

  2. Cześ Pawle, świetna robota wywiadowcza 🙂 Napisałem niedawno , niejako i nie wprost , tłumacząc się przed Adminem Markiem : „Wiem ,że wyłamujemy się czasem z kanonów tej witryny, ( grzyby.pl ) ale nigdy z lasu nie wracamy “na pusto” , zawsze pełni wrażeń , niezależnie od pogody ,czy temperatury , nawet jeśli koszyk jest pusty za każdym razem cząstka lasu wędruje z nami do domu czy to pod postacią zdjęć , mokrej kurtki , czy opalonej twarzy” Co do pogodzenia zywiołów „tylko fakty” i „co w duszy gra” do czego zresztą zachęca sugestia na głównej stronie witryny, ze Sznupokiem wstąpiliśmy od razu do partii tych co im w „duszy gra” I jeśli , znów cytując klasyka Marka : „dostarczamy swoimi zgłoszeniami radość choćby kilku osobom, to warto” . Jakoś nie „bierze” nas zgłoszenie faktograficzne i tu znów cytat z grzyby.pl : „mieszany” okraszony zdjęciem wnętrza wiadra po farbie Pozdrawiamy Marzena&Maciek / Sznupok&Tazok/

    • Bardzo dziękuję! 😉 Z lasu zawsze się “z czymś” wraca. Nawet jak człowiek nastawia się głównie na grzyby, a tych jest bardzo mało lub brak. Od 5 lat podczas wycieczek, regularnie towarzyszy mi aparat fotograficzny, który zawsze coś ciekawego “upoluje”. ;)) Zdjęcia pełnych koszyków są dobre, ale też muszą być jakoś “zaserwowane” odbiorcy. Nie wystarczy ich ot tak pstryknąć od góry (kiedyś sam tak robiłem). To z czasem jest po prostu nudne. Znacznie lepiej wygląda koszyk na tle lasu, ewentualnie przy jakimś grzybku, itp. Wiadra po farbach bardzo mi się nie podobają, chociażby były pełne pięknych grzybów. Wiadro to wiadro. Ma swój urok, ale np. w Castoramie… 😉 Rzadko, (a ostatnio w ogóle) nie wspominam też o uczcie duchowej, medytacji i wyciszeniu się, które w ilościach XXXL można uzyskać właśnie w lesie. To jest bezcenne. Pozdrawiam! 😉

  3. Do Mariusza. Mam zamiar rozpisac się szerzej na temat goryczaków , na forum grzyby.pl mam to już w “głowie” brakuje mi tylko fotki jakiegoś przystojnego “szatana” 🙂 . Myślę ,że jak tylko upoluję gagatka aparatem , to do tygodnia w woj. śląskim znajdziesz / znajdziecie pare słów o tych borowikowatych. Pozdrawiam

  4. Witaj Paweł
    Gratuluję kolejnego bardzo interesującego materiału, no i te zdjęcia. Niektóre to chciałoby się “wziąć” z ekranu kompa:). Najlepsze chyba jest ostatnie stwierdzenie naszego Admina co do wysypu grzybów “…. będzie dobrze a nawet bardzo dobrze…” i tej wersji będziemy się trzymać:)
    Serdecznie pozdrawiam.

    • Witaj Wojtku! 😉 Dziękuję. Mam nadzieję, że ten fatalny grzybowo początek września jest tylko takim psikusem i chochlikiem, który szybko ucieknie z lasu. Wieczorem postaram się odpowiedzieć Ci na mail i ostatnie opowiadanie, które mi przysłałeś. Natomiast kosmiczna prezentacja, którą mi załączyłeś, po prostu rzuca nowe spojrzenie praktycznie na wszystko co “ziemskie”. Jest nieprawdopodobna i nieprzeciętna. Dzięki serdeczne, do usłyszenia. 😉

  5. Do Mariusza
    Witaj. Chociaż w zasadzie wszystko już napisali Paweł i Sznupok pozwól, że i ja wtrącę swoje “trzy grosze”. Wielokrotnie toczyłem, czasami nawet dość ostre dyskusje z grzybiarzami na temat właśnie goryczaków z uporem godnym maniaka nazywanych przez tych grzybiarzy szatanami. Jeszcze gdyby powiedzmy była to jakaś lokalna nazwa grzyba to ok można to zrozumieć. Ale dlaczego co niektórzy przypisują tym grzybom nie wiadomo jakie straszliwe właściwości trujące i nie dadzą sie przekonać. No trudno nic na siłę:) Tymczasem jak pisali Sznupok i Paweł ten grzyb nie jest trujący, niemniej jego gorzki smak zepsuje każdą potrawę no chyba, że ktoś jest fanem goryczy:) Ponadto właściwy borowik szatański (zresztą w Polsce jest on bardzo rzadki) również nie jest tak silnie trujący jak np. niektóre muchomory, niemniej jest trujący i chyba trzeba dodać, że w Polsce jest on objęty ścisłą ochroną gatunkową w odróżnieniu od bardzo pospolitego goryczaka.
    Pozdrawiam serdecznie

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.