Aktualności Grzyby Las

Zakończenie Tour De Las & Grzyb 2017.

Zakończenie Tour De Las & Grzyb 2017.

Sobota, 4. listopada 2017 roku. Oficjalne zakończenie Tour De Las & Grzyb 2017. To mój 30. leśny sezon w życiu. Jak go podsumować? Jak opisać? 30 lat włóczęgi po lasach, w tym głównie po lasach Wzgórzach Twardogórskich. Jadąc pociągiem w sobotni poranek, postanowiłem sobie – na uczczenie tej wyjątkowej dla mnie uroczystości – przejść trasą, którą szedłem 30. lat temu z ojcem. To nazwany przeze mnie, stary, bukowiński szlak, ciągnący się wokół lasów Bukowiny Sycowskiej. Zanim dojechałem na miejsce, z pociągu widziałem snującą się tajemniczo mgłę, które “mówiła” mi, że będzie to wspaniały dzień. ;)) 

Postanowiłem też zrobić porównania zdjęć, niektórych miejsc, w szacie soczysto-zielonej wiosny i późnej, listopadowej, jesiennej odsłony. Pół roku sezonu minęło bardzo szybko. Były dni bezchmurne i gorące oraz pochmurne, chłodne i deszczowe. Jak z perspektywy 30. lat zmieniła się moja bukowińska Mekka? Czym jest ta miejscowość i jej okolice, że tak mocno ciągnie mnie tu od ponad ćwierć wieku? Bukowina to dla mnie jak Kosarzyn dla zaprzyjaźnionej Marianny z bloga pieprznik.pl ( https://pieprznik.pl/2016/10/kosarzyn/ ) lub dla Marzeny i Maćka góry i Beskidy z Beskidzkiej Salamandryhttps://beskidzkasalamandra.wordpress.com/2017/10/28/lubie-wracac-tam-gdzie-bylem-juz/ ).

Mała, niepozorna wioska na skraju województwa dolnośląskiego i wielkopolskiego. Idąc do niej od stacji kolejowej, trafiamy na wąską drogę asfaltową i jesionową aleję. Tak, jak 30. lat temu, tak i dzisiaj przykuwają uwagę swoimi nieco pokręconymi kształtami, opadającymi bez przebarwiania się, zielonymi liśćmi i zębem czasu, który odcisnął swoje piętno na ich korze, konarach i gałęziach. Przeżyły niejedną zawieruchę, burzę i ostre cięcia redukcyjne ludzkich rąk. Są świadkami mojego kompletnego odjechania na drodze niezrozumienia przez wielu innych ludzi. ;))

Stacja kolejowa. Gdyby tylko można było odtworzyć to, co tam miało miejsce przez te 30. lat, rozmowy ludzi, których już nie ma… I ten klon srebrzysty Bukowinian, który nadaje wielkiego ducha tajemniczości, piękna i wyjątkowości tego miejsca. Ileż to razy jechałem do Bukowiny z obawą, że sędziwe drzewo nie wytrzymało jakiejś burzy lub wichury. I za każdym razem, wychylając się z pociągu, cieszyłem się, jak widziałem jego koronę, która już daleka dawała mi sygnał: – “Paweł – wrzuć na luz, wszystko w porządku”. ;))

Stara, germańska droga z kocimi łbami. Ile par trampek i gumowców na niej rozwaliłem i zdarłem? Dziesiątki. Czy jest jakiś “łeb”, którego nie deptały moje stopy? Chyba nie. Droga prowadząca zarówno na odludzie, jak i do cywilizacji. Zależy tylko, jak i w którym kierunku pójdziesz… Podczas lata, często spalona Słońcem i rozgrzana prawie do czerwoności. Jesienią – zalana kałużami i błotem. I co z tego? Dla mnie, nadal jest wyjątkowa. ;))

I wreszcie pierwsze, sosnowe zagajniki bukowińskich lasów. 30 lat temu niewiele wyższe ode mnie. Dzisiaj? Mają po 25 metrów wysokości. Kiedyś ciasne i zwarte. Dzisiaj wysmukłe i łatwe do przejścia pod nimi. Czy drzewa te, które ostatecznie skończą w tartaku lub fabryce mebli, wiedzą, że ja to ten sam człowiek, który jako mały, zakręcony chłopak, przeciskał się pomiędzy ich gałęziami 30. lat temu? Głęboko wewnątrz, jestem przekonany, że wiedzą…

Tu był 30. lat temu stary, bukowo-sosnowy las. Być może, były tam buki o pomnikowych wymiarach. Pamiętam, że niektóre z nich były potężne. A dzisiaj? Stare pokolenie wycięto i przerobiono na krzesła, meble, szafy, papier i inne produkty… Pozostawiono kilka starych drzew, być może celem odnowienia naturalnego. Posadzono też młode pokolenia sosenek i buków. Czasami przebiega tamtędy kilka sztuk dorodnych jeleni. Kiedy drzewna młodzież stanie się dorosła, powróci duch starych, bukowińskich lasów. Do następnej wycinki…

Dla odmiany – to obszar starych, bukowińskich buczyn. Istniał 30. lat temu. Jest i dzisiaj. Niezwykłe to miejsce. Malownicze, pachnące liśćmi, ściółką i grzybami. W sezonie rosną tu prawdziwki, kanie, ale i muchomory zielonawe vel. sromotnikowe. Niektóre buki osiągnęły tu pokaźne rozmiary na wysokość i grubość. To jedna z reprezentatywnych części bukowińskich buczyn. Powinna pozostać nienaruszona. Magia miejsca bez dwóch zdań.

Droga, która prowadzi do torów kolejowych. Zawsze idę nią bardzo wolno. Dlaczego? Bo jest urokliwa i – często – dosyć grzybna. Uwielbiają się przy niej chować prawdziwki. Maskują się w rowach, pod liśćmi i między drzewami. Wprawdzie miejsce to wiele lat temu bardzo mocno przecięto, ale młode drzewka, które tu licznie rosną, pomału przywracają świetność tej drodze i jej otoczeniu.

To samo miejsce, co wyżej. Na drodze tej wiele razy w życiu naprowadzałem zagubionych grzybiarzy, którzy zapędzili się od stacji i nie mogli do niej wrócić, a nie chcieli wracać najmniej wygodną drogą, czyli wzdłuż torów kolejowych. Pod koniec lat 80-tych i na początku 90-tych, sam się kiedyś na niej zgubiłem. Ojciec pozostał gdzieś obok w zagajniku, a ja nie wiedziałem, w którą stronę iść. Chciałbym się jeszcze kiedyś zgubić w Bukowinie… ;))

Ponownie majestatyczne buki. Można o nich pisać wiersze, nucić piosenki i kręcić filmy. Ileż uroku, potęgi i piękna jest w tych istotach! To jedno z naszych najbardziej niesamowitych drzew liściastych. Gładka kora, masywne pnie, ogromne napływy korzeniowe i tęcza kolorów na liściach powodują, że buka nie da się pomylić z żadnym innym drzewem. Drzewa hipnotyzujące absolutnie. Okaz na zdjęciu, działa na mnie tak samo jak 30. lat temu.

Zagajniki sosnowo-bukowo-dębowe. Kiedyś było tu eldorado prawdziwkowe. W ostatnich latach jest w nich raczej słabo z grzybami. Ewentualnie podczas tzw. kumulacji grzybowych, przypadających co kilka lat, można się tu nieźle obłowić. Bywały jednak takie sezony (bez względu na kumulację lub jej brak), w których ilości grzybów w tych miejscach były nieprzeciętne. Wiele razy nawet do torów nie dochodziłem, tylko wracałem z powrotem, objuczony grzybami jak wół roboczy. ;))

Coraz bliżej torów kolejowych. Tu mamy już “szaleństwo” buczyn przy subtelnym akompaniamencie sosen, brzóz, dębów i świerków. Jednak dominatorem i imperatorem są tu buki. Chociaż bukowińskie buczyny, wiele straciły ze swojej świetności, z uwagi na intensywnie prowadzoną gospodarkę leśną, to zachowały się jeszcze takie skrawki, w której bukowa opera dyryguje wokół. Tak właśnie jest m.in. w kilku miejscach przy torach kolejowych.

To miejsce znajduje się trochę wcześniej i również – moim subiektywnym okiem i zdaniem, należy do reprezentatywnej części bukowińskich buczyn. Dwie drogi “połączone” są kilkoma, wielgachnymi bukami. Całość tworzy pocztówkę z serca buczyn. Na dole zdjęcia widać młode drzewka iglaste. To modrzewie europejskie, które – tak jak ja – zachwycają się dostojeństwem, klasą i sylwetką boskich buków.

Bukowiński mostek o którym już tyle napisałem. Przejście pod torami kolejowymi. Ma wymiar symboliczny. To przejście z jednej strony lasu na drugą, ale i – z jednego świata w drugi. Chociaż po drugiej stronie mostku, wycięto kilkanaście dorodnych drzew, nie wpłynęło to znacząco na odbiór jego piękna na zdjęciu. Niestety, setki drzew wzdłuż torów jest oznaczonych do wycięcia, z uwagi na przepisy o transporcie kolejowym. Najogólniej stanowią one, że od osi toru ma nie być drzew w odległości min. 15 metrów.

30. lat temu, tunel był mniej odrapany, ale zasadniczo w przeciągu tego okresu, niewiele się zmienił. Ok. Wystarczy tych porównań, chociaż na dalszych zdjęciach jest ich jeszcze kilka. Teraz o sytuacji grzybowej. Śmiało można odtrąbić koniec sezonu grzybowego. Nie ma podgrzybków, prawdziwków, kozaków, kurek, maślaków, opieniek, kani i całego, podstawowego asortymentu grzybowego. Wprawdzie kilka sztuk wpadło mi do koszyka, ale to wszystko znalazłem w jednym miejscu, na tzw. wybitnej, certyfikowanej miejscówce grzybowej.

Zanikają muchomory, olszówki, mleczaje, wodnichy, gąski i gąsówki. Coraz mniej świata grzybowego oznacza dojrzewającą sytuację do zimy na Wzgórzach Twardogórskich. Może gdzieś rosną boczniaki, płomiennice lub uszaki bzowe? Znam miejsca na te gatunki grzybów, ale one znajdują się gdzie indziej, nie na starym, bukowińskim szlaku. Zresztą po dobrym sezonie grzybowym, nie mam zamiaru zakłócać im żywota swoim grzybowym instynktem. Nie wszystko, co jadalne, należy wynieść z lasu. Niech sobie rosną. ;))

Czego jako grzybiarza, nauczyły mnie grzyby przez 30. lat? To, że ich świat to jedna, wielka nieprzewidywalność. Grzyby potrafią nieprawdopodobnie zaskakiwać. Bywały sezony, kiedy w maju wychodziłem z kilkunastoma kilogramami koźlarzy pomarańczowo-żółtych, czerwonych, kurek i ceglasi. Bywały też sezony, że na pierwsze grzyby, trzeba było czekać do początku września. Trafiały się wyjątkowe wysypy letnie i skumulowane wysypy jesienne, kiedy o grzyby, można było się potykać. ;))

Ale przychodziły też tygodnie posuchy, ciągnącej się jak flaki z olejem od maja do jesieni. Każdy rok jest inny. Grzyby zaskakują co roku. Czasami prawdziwki rosną prawie wszędzie, czasami wymagają uruchomienia doświadczenia, instynktu i znajomości miejsc. Ta wielka niewiadoma, jaki gatunek grzybów, gdzie i w którym lesie najlepiej w danym dniu rośnie, zawsze daje mi niesamowitą dawkę adrenaliny i chęć zmierzenia się samego ze sobą.

Grzyby pozostają wierne swoim stanowiskom, chociaż chętnie przenoszą się też na inne miejsca. Ile razy zastałem sytuację, kiedy jakąś świetną miejscówkę, nagle ogołocono z drzew, a zamiast grzybów, leżały suche gałęzie. Ale w miarę odradzania się lasu, grzyby powracają. Na nowo pokazuję się dorodne owocniki, które eksplodują swoim grzybowym pięknem. Grzyby muszą się dostosowywać do intensywnej gospodarki leśnej, która wprawdzie jest niezbędna, ale przynosi im śmierć. Przynajmniej na jakiś czas.

Przez 30. lat chodziłem po Bukowinie Sycowskiej, Międzyborzu, Twardogórze, Pawłowie, Sośni Ostrowskiej, Granowcu, Dobroszycach, Grabownie Wielkim i wielu miejscowościach, leżących obok nich. Uświadomiłem sobie, jak ważne dla ludzi są lasy, jak skomplikowane zależności kryją w sobie dwa światy – flory i fauny i jak wiele im zawdzięczamy. Nie rozumiem tylko działań niektórych “ludzi” niszczących je i zaśmiecających. Las też tego nie rozumie.

Od dwóch lat, intensywnie poznaję te lasy pod kątem pereł dendroflory. Jak wiele tajemnic skrywają Wzgórza Twardogórskie? Ile ciekawostek jeszcze odkryję? Kogo spotkam i z kim porozmawiam? Ten sezon pokazał mi, nie to, jak dużo już odkryłem i wiem, ale uświadomił mi, ile jest jeszcze do odnalezienia. Aby to wszystko ogarnąć, szczerze wątpię, czy starczy mi na to kolejnych 30. lat. Nie chcę zbytnio wydłużać mojego wpisu. Szczegółowe podsumowanie sezonu, jak i całych 30. lat pod kątem grzybowym, ukaże się na blogu w grudniu.

Niemniej, dzielę się z Tobą obrazami, które namalował przede mną 4-to listopadowy las. Gdyby nie taniec promieni słonecznych, zamglenia, wilgotnego powietrza w połączeniu z aurą i duchem listopadowego lasu, nie byłoby tych zdjęć. Skrót nazwy Bukowina, jak już chyba kiedyś wspomniałem to: Bardzo Uduchowiona Kraina O Wyjątkowej I Niesamowitej Aurze. Tak było 30. lat temu. Tak jest dzisiaj. Darz Grzyb!

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

12 KOMENTARZY

  1. Hej Pawle, coś mi się zdaje, że tą miłość do Bukowiny to zaszczepił w Tobie Tato:) U mnie podobnie, kocham Kosarzyn, bo tam rozpoczęła się moja grzybowa przygoda właśnie z rodzicami. Więc wyjazd w te akurat miejsca jest dla nas wyjazdem nie tylko na grzyby czy w Naturę, ale wyjazdem raczej sentymentalnym.

    Fajny pomysł z tym porównaniem fotek z różnych pór roku:)
    Super post, super wynik:)

    Pozdrawiam serdecznie,
    Marianna

    • Witaj Marianno!
      Oczywiście, to ojciec zaszczepił mi leśny zew, który stopniowo ewoluował w fanatyzm. I tak pozostało. 😉 😉 😉
      Dziękuję serdecznie za miłe słowa! 😉
      Pozdrawiam i Darz Grzyb! 😉

  2. Witaj Paweł:)
    Część 1 poważna
    Dziękuję Ci za wrażenia artystyczne. Bardzo fajny pomysł z porównaniem fotek sprzed pół roku kiedy to razem z Tobą miałem zaszczyt zwiedzać Bukowińską Trasę z jej leśnymi atrakcjami z fotkami dzisiejszymi. Jak zwykle zamieszczesz ciekawy opis. Szkoda, że nie mogłem wybrać się do lasu ale za to ja jeszcze nie skończyłem sezonu. Może w ten weekend?
    Część 2 mniej poważna
    Więc to tak Tow. Lenart. Cóż to za samowola? Co to za samowolne ogłaszanie końca sezonu bez zgody Partii. Grzywna 3 piwa.
    A gdzie wzmianka o Dziadku, którego fragment widać na fotce, a który jest przecież równie wiekowy jak niektóre z opisywanych przez Ciebie drzew Grzywna 3 piwa.
    Co to za wprowadzanie w błąd Czytelników?
    Droga wykładana kocimi łebkami jest rzymska a nie germańska Grzywna 3 piwa
    No i coś się należy za sianie defetyzmu o braku grzybów a nie będę się rozdrabniał. Kara łączna grzywna Pięć piw:)
    Serdecznie pozdrawiam

    • Pozostaje mi wziąć na klatę moje niezdyscyplinowanie i niepodporządkowanie. Partia musi mi wybaczyć, bo “ten typ tak ma”. 😉
      Za moje przewinienie, nazbierała się już beczka piwa i okowity. 😉 Postawię, dam radę. 😉 I jeszcze tego “dziadka” przegapiłem.

      A tak poza tym Towarzyszu Wojciechu to Wy siejecie propagandę, insynuacje, pomówienia i wzburzacie atmosferę. 😉 Partia się do mnie nie przyczepiła ponieważ “przegapiła” moje wpadki. A Wy jej wszystko uprzejmie donieśliście. Nie myśl sobie, że jesteście bez skazy. Za donoszenie wymierzam grzywnę w postaci 3 piw! (5-cio litrowych) ;-))))

      Z partyjnym pozdrowieniem Darz Grzyb! 😉

  3. No tak Tow. Lenart z jednej strony mamy Wasze przyznanie się do winy te typy tak mają no niech Ci będzie:) Z drugiej jednak strony konstruktywną krytykę nazywacie sianiem propagandy? Insynuacjami? Pomówieniami?! Towarzyszu Lenart żeby nie widzieć Waszej działalności to partia musiałaby być na jedno oko ślepa a na drugie dobrze niedowidzieć:) To my sie staramy potępić Wasze odchylenia, ujawniać Wasze wichrzycielstwo, wykorzenić wstecznictwo i wyprowadzić Was na ludzi a Wy tutaj wyjeżdżacie z donosicielstwem?! Tutaj nie obędzie się bez tygodniowej delegacji do Mietka i dłuższego szkolenia ideologicznego:) Tylko pamiętajcie jeśli po takim szkoleniu będziecie opisywać bukowińskie baobaby i sekwoje to jeszcze pół biedy gorzej jeśli to będą skrzypy, drzewiaste paprocie czy lepidendrony:)
    Serdecznie pozdrawiam Paweł:)
    Darz Grzyb:)

    • Ha, ha, ha! 😉 Wpadłem Towarzyszu Wojciechu na lepszy pomysł. Wypiszę się z partii i założę Bazpartyjne Skrzydło Poszukiwaczy Boletusów. Już mi nikt nie będzie po piętach deptać. 😉
      Pozdrawiam. ;))

  4. Coś się kończy , inne coś zaczyna . Jak wiesz cieszy mnie poniekąd koniec tego sezonu, sezonu obfitego miejscami aż do przesady . Co za tym idzie najazdu towarzystwa na lasy ,najazdu podsycanego mediami wszelkiej maści. Teraz czas na oddech zarówno dla lasów , jak i dla nas , którym do wyjścia na leśną wycieczkę nie potrzeba dodatkowych bodźców. Pozdrowienia S&T

    • Nic dodać, nic ująć. Już planuję wycieczkę pod koniec listopada, kiedy poza mną, w lesie nie będzie nikogo. Ten sezon był bardzo komercyjny i nadmuchany przez media, jak bańka spekulacyjna na giełdzie. Efekt? Hurtowy przyrost śmieci w lesie… ;-(
      Pozdrawiam serdecznie.

  5. Witajcie Towarzyszu Pawle:)
    Nawet sie nie dziwimy Waszemu poczuciu humoru. Koniec sezonu, las w zasadzie pusty, żadnych podejrzanych grzybiarzy cisza etc. Pytacie skąd to stwierdzenie o poczuciu humoru? Ano z Waszego wpisu o wypisaniu się z Partii. Już zapomnieliście? Boletus za wejście dwa boletusy za wyjście, czyli wstąpić do partii jest bardzo trudno ale wystąpić z niej już się nie da:) Widzisz Kolego nikogo nie wciągamy na siłę ale kiedyś tam przekroczyłeś dobrowolnie granicę lasu i jesteś nasz razem z obuwiem również tym rezerwowym:) Ty wiesz o czym piszę. Tutaj wcale nie chodzi o np. takich co to przyjeżdżają całymi watahami do lasu i niczego nie potrafią uszanować. Nie takich “leśników” to my nie chcemy:) Nie tacy nigdy nie przekroczą tej niewidzialnej granicy. Natomiast Ty już też się za nią nie cofniesz, no szybciej uwierzę, że Ziemia jest płaska:)
    Serdecznie pozdrawiam:)

  6. Witajcie Towarzyszu:)
    Ano jest dokładnie tak jak mówicie. Wpadliście jak przysłowiowa śliwka w kompot:) Ale nie przejmujciesię tym aż tak. Mi się udalo wpaść troszkę przed Wami i jakoś nienajgorzej się czuję:) Tak Paweł przekroczyć granicę lasu… to nie jest każdemu dane (nie mylić z przekroczeniem granicy drzew:). Tobie z pewnością to się udało ale na pewno też to wiesz, że wrócić już się nie da:) nawet gdybyś w tym lesie się już więcej nie pokazał.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    • “Tak Paweł przekroczyć granicę lasu… to nie jest każdemu dane (nie mylić z przekroczeniem granicy drzew:). Tobie z pewnością to się udało ale na pewno też to wiesz, że wrócić już się nie da:) nawet gdybyś w tym lesie się już więcej nie pokazał”
      – pozostaje mi potwierdzić Wojtku. Masz w 100% rację. 😉

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.