Aktualności Las Perły dendroflory

Założenie pałacowe “Moja Wola” koło Sośni.

Założenie pałacowe “Moja Wola” koło Sośni.

Szumi Młyńska Wola lodowatym strumieniem, spadającym z niewielkiego wodospadu. W unoszących się kropelkach wody, iskrzących białą poświatą w promieniach mroźnego lutowego Słońca, zapisuje się kolejny rozdział historii w urokliwej, cichej, otoczonej lasami osadzie Moja Wola.

Jest położona jest na terenie Parku Krajobrazowego Dolina Baryczy oraz Obszaru Chronionego Krajobrazu Wzgórza Ostrzeszowskie i Kotlina Odolanowska. Leży nad wspomnianym strumieniem Młyńska Woda, z trzech stron sąsiaduje z Lasem Moja Wola.

Na terenie osady znajduje się dawny zespół pałacowo-parkowy, którego powierzchnia wynosi 10,1 ha i została w całości objęta ochroną jako powierzchniowy pomnik przyrody ( Park_w_Mojej_Woli ). Jednak tereny leśne są tu znacznie większe. Dawna rezydencja leśna, wraz z urządzonym w sąsiedztwie zwierzyńcem to obszar o powierzchni ok. 400 ha.  

Kiedy planowałem wyprawę do Mojej Woli, założyłem sobie, że skupię się na wyszukaniu najbardziej okazałych drzew parku oraz tych, które szczególnie wyróżniają się z różnych powodów (pokrój, sylwetka, itp.). Czasami jednak plany treehuntera zmieniają się pod wpływem wydarzeń w terenie.

Na początku wszystko szło zgodnie z planem. Zacząłem oglądać rosnące tu drzewa i starannie wypatrywałem, które z nich uwiecznić na fotografiach, zmierzyć i obejrzeć ze wszystkich stron. Zainteresowałem się zgrupowaniem malowniczych dębów.

Częściowo oblepione mchami, tchnęły zielonym optymizmem pośród zimowej, mglistej i zimnej szarugi.

Zmierzałem w kierunku pałacu, o którym już sporo przeczytałem przed wycieczką oraz na tablicach informacyjnych, znajdujących się u progu wejścia na teren parku. Teraz zainteresowały mnie pojedyncze egzemplarze żywotników.

Na razie drzewa – choć malownicze i tworzące świetny klimat, nie odznaczały się wyjątkowo okazałymi gabarytami. Terenu do spenetrowania miałem dużo, dlatego postanowiłem szybko obejść pałac i zanurzyć się na dobre w parkowo-leśne hektary. Nie przewidziałem tylko jednego scenariusza…

PAŁAC MOJA WOLA

Na pałac miałem poświęcić 10-15 minut, pstryknąć 15-20 fotek i maszerować dalej. Tymczasem wyszło nieco inaczej z tym czasem. Tymczasem z tym czasem. Brzmi nieźle. Podobnie, ale znaczy inaczej. ;)) Z kwadransa zrobiła się grubo ponad godzina, z kilkunastu fotek, prawie setka.

Co takiego się wydarzyło? Odpowiedź jest prosta. Sprawcą modyfikacji planu był sam pałac. Wybierając się do Mojej Woli wiedziałem, że jest to perełka architektoniczna, ale kiedy zatrzymałem się przed jego wspaniałością,

na którą wspinają się liczne grube pnącza, w narożnikach czai się cisowy mrok, a całość otacza zdziczały park, który obecnie stał się cudnym, może nawet lekko nawiedzonym lasem, nie było mocnych i poddałem się tym siłom oraz tryskającemu z całości pięknu.

Jak podaje Wikipedia: “Obiekt wzniesiony został w roku 1854 według projektu architekta Carla Wolfa. W 1895 i w latach 1902–1903 rozbudowano go o człony południowo-zachodni, piętrowy północno-wschodni oraz wieżę. Budynek kryty jest dachem dwuspadowym z ornamentowanymi deskami okapowymi i szczytowymi. 

Od strony frontowej znajdują się dwa podcienia wsparte na drewnianych słupach z zastrzałami. Na jednej ze ścian znajduje się głowa słonia. Stropy są drewniane, wzmocnione belkami. Wewnątrz znajduje się wiszący pośrodku sali kuty świecznik w kształcie koła. Pałac jest jednym z prawdopodobnie tylko dwóch w Europie obiektów, których elewacja jest wyłożona korą z dębu korkowego (uzupełnione korą dębów rodzimych).

W pobliżu pałacu stoi oficyna o wystroju podobnym do pałacowego: elewacje wyłożone są korą dębową, dachy dwuspadowe z ornamentyką na deskach szczytowych i okapowych. 

Początkowo obiekty pałacowe wchodziły w skład dóbr międzyborskich, od 1886 stanowiły centrum dóbr Moja Wola barona Daniela von Diergardt, a od 1891 wdowy po nim, Agnes von Diergardt. Po II wojnie światowej obiekt stał się własnością Lasów Państwowych, w latach 1951–1975 znajdowało się tu technikum leśne. W 2001 roku został on przekazany Gminie Sośnie w celu zagospodarowania turystycznego. Obecnie jest własnością prywatną.”

Wikipedia podaje też informacje dotyczące dendroflory: “Zabudowania otacza park krajobrazowy o powierzchni 10,1 ha, który w 1989 został uznany za powierzchniowy pomnik przyrody. Na terenie parku znajduje się 11 pomnikowych drzew – 9 dębów i dwa buki. Przy jednej z alei umiejscowiono alpinarium. Na skraju parku położona jest sezonowa stanica turystyczna Biały Daniel.”

Za to na tablicy informacyjnej przed wejściem do parku napisano między innymi: “Budowlę porastają pnącza wielkich rozmiarów, głównie kwitnącego bluszczu pospolitego, powojnika pnącego i aktinidii (kiwi) ostrolistnej. Po drugiej stronie, przy pałacu, rośnie pięć cisów, w tym trzy pomnikowe.”

Trzeba przyznać, że są to dość dziwne informacje, bowiem skoro całe założenie parkowe jest chronione jako powierzchniowy pomnik przyrody, to wszystkie rosnące na jego powierzchni drzewa, krzewy i pnącza są pomnikami przyrody. Zatem nie ma potrzeby wymieniania roślin pomnikowych tak, jakby tylko one były pomnikami przyrody, a pozostałe nie posiadały tego statusu. 

Pnącza wspinające się po elewacji pałacu, tworzą zarówno mozaikę mroku i dreszczy, jak i oazę spokoju oraz nostalgii przemijania. Tu przeszłość, teraźniejszość i przyszłość to siostry, które wspólnie trwają w labiryncie uścisku, w rytmie bijącego czasu i przemijania.

Mojej ciągle niespokojnej, może trochę mrocznej duszy, wyszukującej zmysłami najznamienitsze perły dendroflory, pałac w Mojej Woli szczególnie przypadł do gustu. Tak osobliwe, liczne i gęste pnącza, które owładnęły elewacją arcydzieło architektury, tworzą coś znacznie więcej, niż tylko połączenie świata roślin z budowlą. Tu mrok wypełza z ziemi tysiącami łodyg i zaciska pałacowi pętlę przemijania.

W narożniku pałacu czai się cisowy mrok. Gdy Słońce promieniami oświetla pałac, duchy nocy spotykają się tu i czekają na zapadnięcie zmroku, po czym ponownie unoszą się nad pałacem i wykonują rytualny taniec początku i końca egzystencji. 

Po upływie ponad godziny, postanowiłem opuścić mroczne wrota pałacu. Czas zbyt szybko upłynął, abym mógł dokładnie przejrzeć parkowy drzewostan. Przede mną była jeszcze najdłuższa część wędrówki, dlatego wiedziałem, że dokładny przegląd dendroflory muszę przełożyć na inną wyprawę.

Kiedy ponownie zawitam w krainę tysiąca pnączy i zaczarowanego pałacu? Może w pełni lata, a może w mroku listopada, aby ponownie poczuć cichą, pałacowo-parkowo-leśną głębię, która wciąga z każdym krokiem i spojrzeniem… 

Tak, to właśnie późna jesień będzie najlepszym okresem, czyli czas, kiedy liście opadną, kiedy łatwiej będzie można przejść przez teren parku, kiedy drzewa ukażą się w bezlistnym majestacie kory, pnia i korony.

W pobliżu pałacu znajduje się piramida/wieża usypana z głazów. Pewnie to nic niezwykłego, jednak budzi moją ciekawość. Kto, po co i w jakich okolicznościach ją usypał?

Odnajdziemy też oficynę, o której napisałem w początkowej części artykułu. Jej wystrój jest podobny do pałacowego: elewacje wyłożone są korą dębową.

Obecnie pałac można oglądać wyłącznie na zewnątrz. Ze względu na zły stan techniczny, jego wnętrza nie można zwiedzać.

W pobliżu pałacu znajduje się kilka domostw. To bardzo klimatyczne i urokliwe miejsce do mieszkania.

Wśród wielu artkułów i wpisów na temat pałacu w Mojej Woli, jednym z najciekawszych jest materiał nakręcony przez ekipę Łowców Przygód. Można na nim obejrzeć również wnętrze pałacu. Gorąco polecam: https://www.youtube.com/watch?v=Ak528M2bnHA

Kilka lat po wizycie w pałacu, Łowcy Przygód nagrali następny materiał: https://www.youtube.com/watch?v=zEBDe0FIdXw. Na razie pałac popada w coraz większą ruinę. Czy kiedyś los stanie się dla niego łaskawszy?

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.