Codziennie z rana obserwuję wschody Słońca. Obecnie nasza życiodajna gwiazda wstaje kilkanaście minut po godzinie czwartej z rana. Ktoś powie: “Trzeba mieć kota w głowie, aby tak wcześnie wstawać. Można raz na jakiś czas, ale żeby codziennie”? Wniosek? Mam wiele kotów. ;)) Już kiedyś pisałem o tym, dlaczego warto przywitać dzień wraz ze wschodem Słońca. Mniejsza o to. Dzisiaj był klasyczny, piękny, czerwcowy poranek.
Kilka minut po godzinie czwartej podszedłem do okna, aby zobaczyć dziewiąty wschód Słońca w czerwcu. Niebo bezchmurne, dzień wstawał z pełną okazałością i dostojeństwem. Coś przykuło moją większą uwagę. Moje nozdrza zaczęły węszyć niezwykle przyjemny zapach. Ten jedyny w swoim rodzaju. Niepowtarzalny i wyprodukowany przez najbardziej pachnącą fabrykę w pobliżu. Właściwie to są dwie fabryki.
Pierwsza nazywa się lipą drobnolistną, druga – lipą szerokolistną. Wczoraj jeszcze zamknięte, będące w stanie gotowości. Dzisiaj – pierwsze “kulki” otworzyły się. Zapachniało latem. Trzmiele jako pierwsze ruszyły do akcji wąchania, zapylania i upajania się fenomenalnym zapachem lipy. Przekwitły kasztanowce, lada dzień to samo zrobią robinie akacjowe. Teraz nadszedł czas lip. Przez co najmniej 2-3 tygodnie będą rządzić w drzewnej perfumerii. Dopiero, co wczoraj pisałem m.in. o tym, że drzewa pachną.
I napiszę jeszcze raz. Drzewa pachną. I to jak! Uwinąłem się szybko, aby jeszcze przed wyjazdem do pracy, złapać do obiektywu pierwsze, kwitnące kwiaty lipy na oławskiej ziemi. Lato, już nie “przeprasza” wiosny, że chce zająć miejsce tu i tam. Wkracza z całą mocą i szaleństwem piękna, które zachwyca nie mniej niż to wiosenne. No i jak tu się nie dać oczarować drzewom? ;))