Skip to content
Las Rędziński – wrocławski klejnot przyrodniczy cz. 1/2.
Stara wiata autobusowa, odrapane ogłoszenia na słupku ogłoszeniowym, brudny autobus linii 118, który ma postój na rędzińskiej pętli. Trochę kiepsko to wszystko wygląda, ale tylko pozornie. We wrocławskiej, zimowej i odwilżowej scenerii nie oczekujmy widoków z najwyższej półki. Powyższe zdjęcia zrobiłem pod koniec wycieczki, podczas postępującej odwilży.
Na pętli autobusowej rozpocząłem i zakończyłem wyprawę. Była to jedna z nielicznych zimowych wędrówek w sezonie 2021/2022, w czasie których leżał śnieg.
Z rana przywitała mnie zimowa sceneria. Lekki mróz, kilku-centymetrowa warstwa śniegu i błękit nieba. Od pętli autobusowej wyruszyłem na bardzo owocną i udaną wycieczkę do wrocławskiego Lasu Rędzińskiego. Zanim tam doszedłem, przedreptałem przez kilkaset metrów osiedla. Czym jest Rędzin? To jedno z najbardziej old-skulowych osiedli Wrocławia.
Wciąż dojeżdża tu tylko jeden autobus linii 118 i nadal można przejść się po jezdni pokrytej kocimi łbami, aby w końcu dojść do Lasu Rędzińskiego. Rędzin jest licznie odwiedzany przez ludzi, którzy szukają odpoczynku i rekreacji w kilkuset-hektarowym Lesie Rędzińskim, a także grzybiarze. Las ten zawsze słynął z czubek kani. Wiele innych gatunków grzybów, również można w nim znaleźć.
Kiedyś dość często jeździłem do Lasu Rędzińskiego, później przyszedł okres wielu lat nieobecności. W 2019 roku byłem w nim na rowerze z kolegami, a w styczniu 2022 postanowiłem wreszcie załatwić temat rędzińskich pomników przyrody. Okres zimowy, ewentualnie wczesno-wiosenny to najlepszy czas, aby je odszukać, pomierzyć i sfotografować. W późniejszych miesiącach, aż do zaawansowanej jesieni, wszystko jest zbyt pozarastane, żeby wykonać powyższe operacje. Wikipedia syntetycznie przybliża nam charakter osiedla Rędzin.
W planie miałem zebrać materiał na jeden artykuł, w którym pokażę trochę zimowego lasu, wybrane okazy dendroflory, które nie są pomnikami przyrody i oczywiście pomnikowe okazy. Tak było w założeniu teoretycznym. Praktyka zmodyfikowała ten plan. W związku z tym podzieliłem rędziński wpis na dwa artykuły. U mnie nie może być krótko i treściwie. Tradycyjnie muszę wylać emocje i dużą ilość zdjęć. ;))
W pierwszej części zapraszam na spacer po Lesie Rędzińskim, po którym przybliżę sylwetki trzech – moim zdaniem bardzo wyróżniających się drzew, które nie są pomnikami przyrody, ale w pełni zasługują na ten status.
W drugiej części, którą opublikuję kilka dniu po ukazaniu się pierwszej, skupię się wyłącznie na pomnikowych drzewach, z których jeden osobnik dębu szypułkowego jest szczególnie warty odnotowania wśród miłośników najpotężniejszych wrocławskich drzew, z uwagi na swoje gabaryty.
Idąc do Lasu Rędzińskiego od pętli autobusowej, dojdziemy do rozległej polany, na której wyróżnia się skupisko starych dębów szypułkowych. Powyżej zdjęcia porównawcze (zima 2022 i wiosna 2019).
Jednym z najbardziej charakterystycznych osobników jest ten dąb z wyłamaną częścią wierzchołkową o obwodzie pierśnicowym pnia wynoszącym 518 cm. Dużo bliżej rośnie inny piękny stary dąb, który jest opisany jako jedno z trzech wybranych drzew w tym artykule.
Do Lasu Rędzińskiego dotarłem z lewej strony, przechodząc przez główną drogę (ulicę Żużlowców), która do niego prowadzi i przy jego skraju rozwidla się na dwie następne. Pierwsza na lewo przebiega wzdłuż granicy, druga biegnie przez jego środek.
Wybrałem drugą, gdyż to nią dojdziemy do pierwszych pomnikowych drzew, ale przede wszystkim jesteśmy już w lesie. Styczniowa zimowa aura lasu, natychmiast spowolniła tempo wyprawy. Zrobiło się przecudnie i cicho. Zostawiłem cywilizację za plecami i wyruszyłem odkrywać wrocławski klejnot przyrodniczy. Dlaczego klejnot? Na to pytanie częściowo odpowiada Wikipedia.
W opisie Lasu Rędzińskiego wskazuje się, że jest to obszar niezwykle cenny przyrodniczo. Stanowi część naturalnego kompleksu lasów nadodrzańskich, które zostały w dużym stopniu przeobrażone i ograniczone przez człowieka.
Obecnie należy on do kategorii lasów komunalnych i stanowi własność gminy miejskiej, która gospodaruje nim przy pomocy Zarządu Zieleni Miejskiej. W Lesie Rędzińskim dominują gatunki drzew liściastych, tj. dęby bezszypułkowe i szypułkowe, wiązy szypułkowe, klony zwyczajne, graby pospolite, jesiony wyniosłe. Znajdziemy w nim również buki pospolite, lipy, robinie akacjowe oraz niektóre iglaki, np. świerki i modrzewie.
Po połowie stycznia, kiedy las był pogrążony w zimowym śnie, zachwycił mnie jego wręcz rezerwatowy charakter. Rośnie tu wiele drzew w zróżnicowanej kondycji zdrowotnej i stanie fito-sanitarnym.
Na jego powierzchni spotkamy wywroty i złomy, które spełniają cenne role biocenotyczne i wzbogacają różnorodność biologiczną lasu. To właśnie obecność martwych drzew i zróżnicowana kondycja tych żywych powoduje, że w Lesie Rędzińskim unosi się klimat rezerwatu.
Przy głównych ścieżkach lasu zamontowano tablice informacyjne, dzięki czemu możemy zapoznać się z historią Rędzina, informacjami dotyczącymi wybranych obiektów (np. jazem na rzece) oraz tymi, które dotyczą samego lasu. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom ludzi, w lesie znajdują się też miejsca parkingowe, wiaty rekreacyjne i stanowiska do grillowania.
Pomimo, że pojechałem do Lasu Rędzińskiego o niepopularnej dla większości porze roku, zauważyłem, że chodziło po nim całkiem sporo ludzi. Spotkałem też narciarzy, którzy wykorzystali szczyptę zimy i szybko postanowili pobiegać na nartach, zanim stopi się śnieg.
Jednak największą ilość czasu podczas wycieczki spędziłem sam. Na śniegu widziałem liczne ślady pozostawione przez zwierzynę, głównie sarny i dziki oraz wyprowadzane na spacery psy. Las Rędziński jest długi i wąski, dlatego w razie zagubienia się w nim, wystarczy mocno odbić w lewo lub prawo i dojdziemy do rzeki lub na otwartą przestrzeń.
Ja przemieszczałem się główną drogą, która w pewnym miejscu skręca na lewo, aż do wałów rzeki Odry. Poza pierwszymi pomnikowym drzewami, które odwiedziłem na trasie, celem była Lesica. O niej będzie ciut dalej.
Las Rędziński to nieco ponad 400 ha, czyli powierzchnia równa mniej więcej czterem Parkom Szczytnickim. Czy to dużo? I tak i nie. Na pewno jest gdzie się powłóczyć lub pojeździć rowerem. Jak na las to mało, ale dobre i to, bowiem jest to – po Lesie Mokrzańskim (551 ha) – drugi największy las Wrocławia.
Droga którą szedłem doprowadziła mnie do miejsca, skąd widać m.in. zrekultywowaną hałdę śmieci na terenie osiedla Maślice na lewym brzegu rzeki. Kto chce podziwiać nadrzeczne tereny, ten może maszerować cały czas wzdłuż drogi usytuowanej na wale.
Kto natomiast chce czmychnąć do lasu, powinien odbić w prawo. Z oddali zauważyłem spacerowiczów, którzy zostali złapani w obiektyw w zimowej scenerii. A później już nikogo nie spotkałem, aż do miejsca piknikowego przy kikucie potężnego dębu (wtajemniczeni doskonale wiedzą o co chodzi).
Ten fragment lasu jest równie uroczy jak poprzednie. W ziemie można obejrzeć wiele niuansów i szczegółów na drzewach, których praktycznie w ogóle nie widać podczas lata.
Las Rędziński jest miejscem bytowania chronionego kozioroga dębosza, który skraca życie wielu starym dębom, także tym objętym ochroną pomnikową.
Byłem już bardzo blisko osiedla Lesica. Warto spojrzeć do Wikipedii, co o niej napisano.
To właśnie niedaleko za Lesicą znajduje się ciekawe zgrupowanie pomnikowych dębów szypułkowych, które zostanie opisane w części drugiej. Będąc w tym miejscu, zdecydowanie polecam przejść się wzdłuż wałów.
Można nimi dojść do osiedla Świniary lub wrócić na Rędzin i pętlę autobusową. Wybrałem drugą opcję, czyli powrót do punktu startowego.
Z wałów możemy obejrzeć kompleks budynków i komin przepompowni.
Natomiast nieco dalej ustawiono tablicę informacyjną dotyczącą wału przeciwpowodziowego.
Kilka minut później na niebie pojawiło się dość duże zachmurzenie, które towarzyszyło mi podczas drugiej części wycieczki.
Teraz Las Rędziński miałem po prawej stronie, natomiast po lewej podziwiałem zimowe krajobrazy na polach irygacyjnych. To bardzo ciekawe i wzbudzające chęć powrotu tereny. No i wreszcie “dorwałem” trochę zimy, bo tej we Wrocławiu w minionym sezonie było tyle co kot napłakał.
Pola irygacyjne są cenne pod wieloma względami. Ten temat został dobrze omówiony przez Piotra Jagodzińskiego z przyrodniczo.pl: https://przyrodniczo.pl/wroclaw/pola-irygacyjne/
W artykule Piotrek napisał bardzo niepokojące zdania, które zacytuję: “Dodatkowo miasto planuje większą część pól przeznaczyć na tereny zabudowy mieszkalnej, głównie w regionie osiedla Osobowice i Lipa Piotrowska. Niesie to ze sobą duże ryzyko zniszczenia tamtejszych ekosystemów wodno-błotnych, głównie przez regulację kanałów melioracyjnych, zasypywanie ich a w dłuższej perspektywie istnieje ryzyko obniżenia wód gruntowych i zaniku cennych mokradlisk, trzcinnowisk i łąk trzęślicowych.”
Zatem anty-przyrodnicza krucjata władz Wrocławia trwa w najlepsze i ciągle im mało. Na wale możemy spotkać wielopniowe klony polne, a jeszcze dalej młody las, który rośnie po lewej stronie wału.
Idąc dalej wzdłuż wałów, ponownie wyszedłem na otwartą przestrzeń i zastałem ten widok. Nasze poczciwe sarenki. Koziołki i kozy. Przez moment popatrzyły na dwunożne zwierzę, które pstryka im zdjęcia. ;))
Odwróciłem się za siebie. Spojrzałem na młody las, obok którego szedłem. Na horyzoncie zobaczyłem również zadrzewienie śródpolne, prawdopodobnie zlokalizowane wzdłuż cieku wodnego. Pięknie tu i klimatycznie.
W oddali pojawił się las, czyli kolejny punkt wycieczki. Zanim do niego doszedłem, krajobrazy zaczęły się mocno barwić z uwagi na prześwitujące przez chmury Słońce. Na śniegu było wiele ludzkich śladów, zarówno po spacerowiczach, jaki i biegaczach. Ale przed 15:00 wszystkich gdzieś wymiotło, ponieważ nikogo nie spotkałem.
Wreszcie trochę zimy trafiło do obiektywu i to nie byle jakiej. Zima na Rędzinie, a właściwie jej kilkunastogodzinna namiastka pokazała się z porywającej strony. Trudno mi było opuścić otwarte przestrzenie inspirujące surowością i głębią zimowego oddechu.
Ostatni główny punkt rędzińskiego wojażu to ten las. Zaskakujący, ponieważ w przewadze sosnowy. W nim znajduje się wzniesienie Sośnik. Jak podaje Wikipedia – “stanowi ono najwyższą część wału składającego się z wydm i pagórków pochodzenia eolicznego, o formie wałowej i owalnej (wysokość około 112,0 m n.p.m.), o wybitności około 2–3 m ponad teren ukształtowanej w holocenie terasy rzeki Odra.”
Trochę było tam “bałaganu”, czyli wykrotów drzew, połamanych konarów, gałęzi, a więc klimatu, który bardzo sobie cenię w Lesie Rędzińskim. Wśród innych gatunków drzew widziałem też dęby czerwone.
Tak więc szczyt zdobyłem, Las Rędziński przebyłem, pomniki przyrody sfotografowałem i pomierzyłem. Czas mojej zimowej wyprawy dobiegał do końca. Przed ostatnim odcinkiem do przejścia zrobiło się jaśniej, a zza chmur wyszło Słońce.
Powyższe zdjęcia to ukoronowanie rędzińskiej wyprawy. Przyroda po raz kolejny dała mi znak, że las, nawet na koniec zimowego i w połowie pochmurnego dnia, w taki sposób ukaże swoje kuszące oblicze, aby zachęcić włóczęgę do kolejnej wyprawy. Gdziekolwiek, byle wśród drzew i lasów.
(1) DĄB SZYPUŁKOWY 523 CM
Trudno było mi wybrać kilka reprezentacyjnych drzew, które nie są pomnikami przyrody wśród licznej puli ciekawych osobników i których nie brakuje w Lesie Rędzińskim oraz na jego obrzeżach. Wybrałem 3 drzewa, z których pierwszym jest dąb szypułkowy rosnący w pobliżu skrzyżowania ulic Wędkarzy i Żużlowców, u podnóża wału przeciwpowodziowego. Rozmawiając o sędziwych drzewach tego terenu, po prostu nie można go pominąć.
To jedno z najbardziej charakterystycznych drzew, bardzo doświadczone przez życie i warunki pogodowe, których piętno odnajdziemy w jego budowie morfologicznej. Mało kto zwraca uwagę na tego staruszka, chociaż dąb mamy na przysłowiowe wyciągnięcie dłoni.
Dokładnie wykonany pomiar obwodu pierśnicowego pnia dał wynik 523 cm. Kiedy go mierzyłem z kolegami – Krzyśkiem i Leszkiem na początku maja 2019 roku, otrzymaliśmy 502,50 cm, ale wtedy dąb był zmierzony “na szybko”, czyli byle jak i bez szukania najwyższego miejsca przy podstawie.
Na pniu drzewa notuje się charakterystyczną listwę piorunową, czyli “pamiątkę” po rażeniu piorunem. To na pewno w dużym stopniu przyczyniło się do osłabienia kondycji zdrowotnej drzewa i pogorszenia jego stanu technicznego.
Przy podstawie pnia widać dość okazały ubytek wgłębny. Wnętrze okazu jest mocno wypróchniałe, również w obrębie systemu korzeniowego mamy do czynienia z rozkładem i zgnilizną.
Dąb ten jest okazem soliterowym, czyli wyróżnia go mała wysokość, krępa budowa i rozłożysta korona. I ma to magiczne “coś” charakteryzujące stare dęby rosnące na otwartej przestrzeni.
Część konarów i gałęzi uległa wyłamaniu, część usycha. Drzewo nie zrzuca wszystkich liści na zimę, które w bezlistnej porze roku stanowią dodatkową ozdobę dębu.
Ciekawym procesem, który można zaobserwować na drzewie jest stopniowe obniżanie korony. Najbardziej ulistnione są niższe pędy, podczas gdy część wierzchołkowa korony usycha i przestaje prowadzić fotosyntezę.
Drzewo to jest jednym z najbardziej charakterystycznych punktów w krajobrazie przed Lasem Rędzińskim. Równie ciekawe jest skupisko dębów, które znajduje się w jego pobliżu, jednak to właśnie ten dąb jest pierwszym staruszkiem, który wita nas na początku rędzińskiej przygody w odkrywaniu uroków Lasu Rędzińskiego.
Zasługuje na szczególne wyróżnienie i podziw. Poza tym odznacza się sporymi gabarytami oraz reprezentuje część przyrodniczej historii Rędzina. Może związana jest z nim ciekawa legenda lub wydarzenie?
(2) WIĄZ SZYPUŁKOWY 372 CM
Drugie wybrane przeze mnie drzewo to wiąz szypułkowy, który rośnie w pobliżu skupiska ośmiu pomnikowych dębów szypułkowych (będą opisane w części drugiej), za osiedlem Lesica.
Jest to przepiękne leśne i wysokie drzewo. Według moich spostrzeżeń, mamy tu do czynienia z jednym z najurodziwszych wiązów szypułkowych Wrocławia, który nie jest pomnikiem przyrody, chociaż powinien nim zostać bez żadnych wątpliwości.
Drzewo to możemy podziwiać w pełnej krasie tylko poza sezonem wegetacyjnym. W lecie panuje w jego otoczeniu namiastka “dżungli” i niewiele widać.
Obwód pierśnicowy pnia wiązu wynosi 372 cm, czyli ponad 150 cm więcej od minimalnego pomnikowego obwodu pnia dla tego gatunku drzewa, który wynosi 200 cm.
Jednym z charakterystycznych elementów budowy drzewa jest długi, prawie poziomo odchodzący od pnia konar, który znajduje się na wysokości około 8-10 metrów nad gruntem.
Wysokość osobnika przekracza 30 metrów, a samo drzewo znajduje się w bardzo dobrej kondycji zdrowotnej i równie wyśmienitym stanie technicznym. Wiąz wykształcił piękną, wysoko osadzoną koronę, która w sezonie wegetacyjnym jest obficie ulistniona.
(3) KLON POLNY ZAPĘTLONY W GRABACH POSPOLITYCH
Ostatnie wybrane do opisania drzewo, a właściwie drzewa odnajdziemy na wale oddzielającym Las Rędziński od pól irygacyjnych. Jest to wyjątkowo osobliwe połączenie dwóch gatunków drzew.
Mamy tu do czynienia z dość skomplikowanym zrostem klona polnego z grabem (grabami?) pospolitym. W tym przypadku trudno wskazać, czy jest to osobnik wielopniowy, a jeżeli tak, to czy jest on dwu lub trzypniowy?
W środek pni graba (grabów?) wpleciony (zapętlony) jest klon polny. Pnie drzew częściowo się pozrastały, natomiast całość wygląda tak, jakby grab (graby?) próbował opleść i wchłonąć pień klona.
Już tylko z tego względu – z uwagi na wyjątkowo oryginalny zrost i wygląd, twór ten w całości zasługuje na ochronę pomnikową. Obwody pierśnicowe pni mają tu drugorzędne znaczenie, poza tym, jak je zmierzyć? Ja nie dokonałem pomiaru, bowiem w tym przypadku, przedmiotem ochrony powinien być wyjątkowy zrost dwóch gatunków drzew jako całość, a nie drzewa wyróżniające się ponadprzeciętnymi obwodami pni.
W Internecie nie znalazłem żadnej informacji o tej ciekawostce przyrodniczej, zatem z dużym prawdopodobieństwem mogę napisać, że będzie to pierwszy wpis, z którego świat dowie się o niezwykłej parze drzew rosnącej na wale.
Drzewa wyglądają na zdrowe, ale na ich pniach notuje się niewielkie dziuple i ślady po chirurgicznym usunięciu niektórych dolnych konarów.
Klon zapętlony w grabach stanowi jedną z większych i oryginalnych ciekawostek dendrologicznych Wrocławia.
P O D S U M O W A N I E
Las Rędziński ze swoim bogactwem fauny i flory, unikatowym, łęgowym charakterem i znaczną ilością martwego drewna, które jest pożywieniem i miejscem bytowania wielu organizmów, w pełni zasługuje na określenie go jako wrocławski klejnot przyrodniczy. Wiele rosnących w nim i na jego przedpolach drzew, osiągnęło wymiary pomnikowe. Wyróżniają się one na tle wrocławskiej dendroflory.
1) Jednym z takich okazów jest dąb szypułkowy o obwodzie pierśnicowym pnia 523 cm, który rośnie u podnóża wału, w pobliżu skrzyżowania ulic Wędkarzy i Żużlowców. Wiele lat temu drzewo zostało porażone przez piorun i od tej pory możemy podziwiać po-burzowe zmiany, które zachodzą w jego wyglądzie. Jest to jedno z najbardziej charakterystycznych drzew Rędzina.
2) Wyjątkowo cennym osobnikiem jest ponad 30-sto metrowy wiąz szypułkowy o obwodzie pierśnicowym pnia 372 cm. Drzewo rośnie w gęstwinach leśnych za osiedlem Lesica i należy do najurodziwszych wrocławskich wiązów.
3) Bardzo oryginalnym tworem dendroflory jest klon polny zapętlony w grabach, który rośnie na wale otaczającym pola irygacyjne i przylega do Lasu Rędzińskiego od wschodniej strony. Drzewa tworzą dość skomplikowany, osobliwy zrost i należy go uznać za dużą ciekawostkę przyrodniczą Wrocławia.
Za kilka dni opublikuję drugą część o Lesie Rędzińskim, w której skupię się wyłącznie na pomnikach przyrody ożywionej.
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.Akceptuję Odrzucić Więcej Polityka prywatności & Cookies
Cześć Paweł!
Właśnie wróciłem dzisiaj z kolejnej rowerowej przejażdżki po Rędzinie, Lesicy i okolicach.
Moja obserwacja: totalny najazd samochodów, wjeżdżają gdzie tylko się da, niedługo zaczną wjeżdżać na drzewa 😉
Moja refleksja: benzyna ciągle jest za tania, a rowery droższe od samochodów… 😉
Na szczęście mijając się z innymi rowerzystami lub piechurami, ciągle można na ułamek sekundy złapać kontakt wzrokowy i zdążyć lekko się uśmiechnąć, i pomyśleć: nie jestem sam !
Pozdrawiam 😉
Mam podobne spostrzeżenia. Wielu ludzi naprawdę mogłoby przyjechać rowerami lub nawet przyjść pieszo, ale kult auta i wygoda wygrywają z ruszeniem zadu i kończyn. Pozdrawiam. 😉