Aktualności Pogoda

Saharyjski zmierzch.

Saharyjski zmierzch.

Zeszły tydzień w części kraju obfitował w masywne i silne burze, które wyrządziły wiele szkód, ale też imponująco prezentowały się na niebie. Burze nie wszędzie wystąpiły i dlatego nie wszyscy mogli oglądać podniebną kotłowaninę cumulonimbusów. Poza burzami wystąpiło jeszcze jedno – znacznie bezpieczniejsze, ale przepiękne zjawisko. Mowa o pyle saharyjskim.

Duży transport pyłu saharyjskiego dotarł do Polski 13 lipca, o czym świadczą dane pomiarowe z lidaru, prognozy transportu zanieczyszczeń, a także spadek wykładnika Angstroma na danych z fotometru słonecznego – o czym poinformował dr hab. Krzysztof Markowicz z IGF UW.

Był to jak dotąd największy transport tego materiału nad Polskę od początku roku. Gigantyczne ilości pyłu były doskonale widoczne na zdjęciach satelitarnych. Nawet gołym okiem można było go dostrzec, ponieważ na niebie unosiło się charakterystyczne zmętnienie. Główny strumień pyłu saharyjskiego nad Polską znajdował się na wysokości 2,5-4 km.

Pył saharyjski w Polsce utrzymywał się mniej więcej do 20 lipca, po czym opuścił Polskę wskutek zmiany kierunku wiatru i wyparciu gorących mas powietrza, które go sprowadzały. We Wrocławiu najbardziej efektownie prezentował się wieczorem 14 lipca, kiedy w części Polski dochodziło już do rozwoju gwałtownych burz.

Burze te ominęły miasto, ale było je słychać i widać w oddali, po wschodniej stronie nieba, gdzie panował złowieszczy mrok. Za to od zachodu przejaśniało się i wówczas świecące już nisko nad horyzontem Słońce podświetliło zalegający w atmosferze pył oraz chmury, dając kilkunastominutowy, niezwykle efektowny taniec ognistych barw. 

Nie namyślając się długo, natychmiast chwyciłem za aparat fotograficzny i zacząłem pstrykać zdjęcia. Najbardziej  imponujące momenty z saharyjskiego zmierzchu postanowiłem pokazać na blogu. Dawno nie widziałem we Wrocławiu tak rozognionego nieba. Dodatkowych wrażeń dostarczały błyskawice i grzmoty po wschodniej stronie nieba.

Ogniste niebo płonęło przez około 20 minut, przy czym nabrało jeszcze bardziej ponurych barw. W końcu – jak przy pomocy włącznika – całe widowisko “zgasło”, a niebo powróciło do swoich wieczornych, zimnych barw. Saharyjski zmierzch szybko przyszedł i szybko odszedł, ale na fotografiach pozostał na zawsze. ;))

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.